Przystępując do testów smartwatcha sportowego Garmin Venu nie zdawałem sobie do końca sprawy, z jak wyspecjalizowanym urządzeniem będę miał do czynienia. Tak się bowiem składa, że właściwie nie jestem w grupie docelowej tego modelu – próbuję wprawdzie utrzymać jak0-taką aktywność dla zdrowia, ale nie jestem biegaczem, nie przeprowadzam systematycznych treningów i tak dalej. Moja aktywność to jazda na rowerze i marsze, zwykle nie będące celem samym w sobie, a tylko związane z fotografowaniem. Czy zatem tak wyspecjalizowane urządzenie jak Garmin Venu okazało się dla mnie przydatne?
Konstrukcja i wzornictwo
Nieduże stalowoszare pudełko kryje skromny zestaw w postaci zegarka, kabla zasilającego i dokumentacji. Sam zegarek z kolei wygląda dość imponująco: okrągła koperta ma rozmiar 43 mm i wykonana jest ze stali. Ekran AMOLED o rozdzielczości 390 x 390 pikseli ma przekątną 30,4 mm, ma więc spore ramki, ale zarazem obraz na wyświetlaczu jest doskonałej jakości. Chroni go nieco wystające nad obrys obudowy szkło Corning Gorilla Glass 3. Garmin Venu jest dość gruby – 12,4 mm – i dodatkowo na samym spodzie jest spore wybrzuszenie zawierające 4 okienka czujników.
Dolna część kryje także czteropinowe gniazdo służące do zasilania oraz do połączenia z komputerem. Zastosowany pasek został wykonany z gumy i ma dość klasyczne zapięcie ze sprzączką. Jeśli nam się nie spodoba, możemy jednak wymienić go na dowolny pasek z montażem 20 mm.
Do sterowania funkcjami Venu służy ekran dotykowy oraz dwa przyciski umieszczone z prawej strony koperty. Zegarek prezentuje się całkiem ładnie i mimo swojej grubości jest bardzo wygodny.
O tym, co w środku
Garmin zbyt wiele nie zdradza, jeśli chodzi o użyte do konstrukcji komponenty. Podsumujmy zatem, co wiadomo:
- rozmiary: 432 × 43,2 × 12,4 mm, paski 20 mm,
- wyświetlacz: 390 x 390 AMOLED, 30,4 mm,
- masa: 46,3 g,
- czas pracy: do 5 dni w trybie zegarka, do 6 h w trybie GPS,
- nawigacja: GPS, GLONASS, GALILEO,
- czujniki: pulsometr, pulsoksymetr, kompas, żyroskop, wysokościomierz barometryczny, akcelerometr, termometr,
- łączność: Bluetooth, ANT+, WiFi, NFC,
- płatności: Garmin Pay,
- pamięć na muzykę: 500 utworów,
- klasa odporności: zegarek wytrzymuje ciśnienie statyczne do 5 ATM.
Ceny Garmina Venu zaczynają się od 1650 zł.
Testowy egzemplarz dostarczył sklep Trigar.
Przygotowanie do pracy
Zegarek Garmin Venu wymaga do uruchomienia aplikacji Garmin Connect. To z jej pomocą parujemy urządzenie ze smartfonem i tam przeprowadzamy większą część konfiguracji. Poza sprawami oczywistymi można także połączyć smartwatch z WiFi (co jest potrzebne do współpracy z serwisami muzycznymi) oraz dodać kartę płatniczą do portfela Garmin Pay.
Opcji konfiguracyjnych jest bardzo wiele – zmienić można kolejność widgetów, ustawić zakres i dokładność monitorowania naszego organizmu, a także sposób działania powiadomień, jak również zmienić tarczę zegarka. Zmienić, a nie pobrać, gdyż do pobierania tarcz (i w ogóle aplikacji) potrzebny jest drugi program, Garmin Connect IQ.
Co dokładnie było przyczyną rozbicia tego na dwa programy pozostaje słodką tajemnicą producenta, ale działa to w miarę znośnie – Connect używa się znacznie częściej, by sprawdzić bieżące statystyki aktywności i może i dobrze, że mniej potrzebne funkcje zostały wydzielone gdzie indziej – zgromadzone dane można zresztą także przeglądać na stronie Garmina.
Garmin IQ jest dość przejrzysty, ale instalacja czegokolwiek przebiegała koszmarnie powoli. Nie mam pojęcia dlaczego – aktualizacje firmware zegarka pobierane były przez WiFi i przebiegały (jak na smartwatch) błyskawicznie, a aplikacje i tarcze instalowały się u mnie czasem i kilkadziesiąt minut.
Venu na co dzień
Zegarek okazał się bardzo przyjemny w użyciu. Wprawdzie za sensowną tarczą prezentującą dane musiałem się dłuższą chwilę rozglądać (byłoby łatwiej, gdybym był skłonny zapłacić), ale znalazłem dwie, które miały wszystko czego potrzebowałem. Do tego jest tryb Always-On, choć nazwa jest nieco myląca – przy długiej nieaktywności także i tu wyświetlacz może zostać całkowicie wyłączony.
Powiadomienia ze smartfona przychodziły szybko i były czytelne – niestety, aplikacja na iOS nie pozwala na wysłanie automatycznej odpowiedzi (ale użytkownicy Androida, o ile wiem, taką możliwość mają). Ze wszystkich testowanych opasek i zegarków Garmin Venu najbardziej zachowawczo zlicza kroki – potrafiło ich na koniec dnia być ponad 1000 mniej niż na Amazfit BIP, który jest dość niedokładny, ale i tak nieodmiennie zliczał ich mniej, niż urządzenia Fitbita i Huaweia. Przy czym nie jest to krytyka – z wykonywanej przeze mnie w te dni aktywności wynika, że to raczej Garmin miał rację.
Bardzo wysoko oceniam skuteczność GPS – zastosowany układ niełatwo oszukać. Rejestrowane przez Venu ślady porównywałem z iPhone 11 Pro i w zasadzie trudno powiedzieć, który spisał się lepiej – miejscami ślad lepiej pokrywał się z mapą na zegarku, a miejscami na telefonie. Garmin nie dał się oszukać tunelem – trasa wprawdzie nie pokrywała się idealnie (byłoby to dziwne), ale nie było żadnych niekontrolowanych skoków. Prawdopodobnie zegarek pomaga sobie w takich chwilach żyroskopem i akcelerometrem – żaden z wcześniej testowanych nie poradził tu sobie równie dobrze.
Garmin Venu świetnie monitoruje parametry pracy pracy organizmu. Pulsometr, a szczególnie pulsoksymetr wraz z monitoringiem snu, przyniosły kilka ciekawych informacji na temat moich problemów z prawidłowym wypoczynkiem. Do dyspozycji mamy wskaźnik ogólnego poziomu wypoczynku i wskaźnik stresu, są też przybliżone wartości spalania podczas wypoczynku i aktywności. Zegarek mierzy także ilość pokonanych pięter, z rozróżnieniem tych w górę i tych w dół – ale tu zegarek spisał się chyba najsłabiej, pokazując często wartości wzięte z sufitu.
Jak przystało na urządzenie przeznaczone dla osób uprawiających sport, Garmin posiada całą pulę funkcji specjalnie do tego przeznaczonych. Typów i podtypów śledzonych aktywności jest kilkadziesiąt. Venu jest w stanie rozpoznać typowe wzorce i rozpocząć automatycznie rejestrację. Cele dzienne możemy zaprogramować sami lub pozwolić na to, by dobrane były one automatycznie do postępów w ich realizacji.
Do tego można doinstalować ze sklepu dodatkowe aplikacje treningowe. Szczerze mówiąc, jest tego tyle, że jako osoba umiarkowanie aktywna byłem tym przez moment przytłoczony – ale bardziej zaawansowane funkcje poznaje się w trakcie i nie sprawia to większego problemu. Także sklep Garmina obfituje w wyspecjalizowane aplikacje do prowadzenia treningów.
Warto tu wspomnieć, że Garmin Venu to pierwsze z testowanych przeze mnie urządzeń, które absolutnie bezproblemowo współpracowało ze Stravą i to bez konieczności doinstalowywania czegokolwiek. Po zakończeniu rejestrowanego treningu po kilku sekundach był on dostępny w serwisie ze wszystkimi możliwymi danymi. Duży plus, bo żaden z FitBitów ani Samsung Galaxy Active nie był w stanie działać ze Stravą bez dodatkowego oprogramowania.
Czas pracy na baterii wygląda całkiem nieźle. Nie osiągnąłem wprawdzie deklarowanych przez producenta 5 dni, gdyż włączyłem wszystkie bardziej zaawansowane funkcje monitorujące, co – jak lojalnie Garmin uprzedza – ma wpływ na skrócenie czasu działania. Mój wynik to 3-4 dni, przy czym nie zauważyłem, by włączenie Always-On Display jakoś mocno nań wpływało.
Garmin Pay
Venu nie był pierwszym testowanym przeze mnie zegarkiem, posiadającym NFC, które można było wykorzystać do płacenia. Jest jednak pierwszym zgodnym z moim bankiem (ING), więc oczywiście postanowiłem wypróbować i tę możliwość.
Konfigurację przeprowadza się w Garmin Connect, na telefonie także należy przeprowadzić autoryzację karty. Samo płacenie jest bardzo proste, choć nie wystarczy zbliżyć zegarka do terminalu – wymagane jest wcześniejsze uruchomienie płatności kartą za pomocą przycisku i wybrania pozycji z menu. Pierwsza płatność danego dnia musi być autoryzowana za pomocą PIN (ale wprowadzamy go na ekranie zegarka, a nie na terminalu), kolejne przechodzą już bez, o ile mamy cały czas zegarek na ręku – zdjęcie go choćby na chwilę powoduje konieczność ponownego użycia kodu, co zdecydowanie zwiększa bezpieczeństwo.
Brakuje mi natomiast możliwości podejrzenia w aplikacji (czy w zegarku) ostatnich płatności – cóż, Garmin Connect po dodaniu karty do portfela w ogóle o niej zapomina. Do tego manewrowanie zegarkiem przy płatności nie należy do specjalnie wygodnych, poza sprawdzeniem zatem, czy i jak działa Garmin Pay, nie zdarzało mi się z tej metody regulowania należności w sklepach raczej korzystać -zdecydowanie wolałem Apple Pay.
Czy warto?
Osobiście bardzo polubiłem Garmina Venu, choć nie jest to do końca urządzenie dla mnie. Jestem zbyt mało aktywny fizycznie, by wykorzystać w pełni możliwości tego zegarka, choć przyznaję, że w okresie testowym naprawdę nieźle mnie motywował do ruszenia się w teren.
Jeśli chodzi o monitoring organizmu i rejestrowanie aktywności, to wydaje mi się, że konkurencją dla Venu może być tylko inny Garmin – w żadnym innym sprzęcie nie widziałem takiego bogactwa tak dobrze działających funkcji. Natomiast cierpi na tym uniwersalność, która pozostawia sporo do życzenia w porównaniu z Apple Watch czy Galaxy Watch.
Sterowanie zegarkiem nie jest tak intuicyjne jak u konkurencji – czasem trudno było powiedzieć, czy powinienem nacisnąć przycisk czy skorzystać z ekranu dotykowego, ale do tego akurat można się było przyzwyczaić. Jeśli możemy zrezygnować z urządzenia do wszystkiego natomiast Venu jest zdecydowanie godny polecenia dla takich użytkowników jak ja. Bo dla sportowca wybór jest znacznie bardziej jednoznaczny i Garmin bez wątpienia powinien być na szczycie listy interesujących produktów.