Recenzja Crash Team Rumble. To całkiem udany tytuł, ale…

Ekran powitalny Crash Team Rumble (źródło: tabletowo.pl)

Po beta testach przyszedł czas na premierę Crash Team Rumble. W ostatnich dniach wziąłem grę na tapet i bawiłem się świetnie. Czy warto sięgnąć po ten tytuł? A może poczekać aż stanieje?

Crash Team Rumble byłby 10/10, ale…

Doskonale zdaję sobie sprawę, że legendarne hasło „jest 10/10, ale…” zdążyło się już przejeść, ale mimo wszystko pasuje tutaj jak ulał. W gruncie rzeczy Crash Team Rumble to na serio świetny tytuł, który jeszcze pół roku temu ogrywałbym przez dziesiątki, jak nie setki godzin.

Wyszedł jednak w złym momencie i zdecydowana większość graczy teraz czeka na to, co przyniesie pierwszy sezon Diablo IV, kończy Final Fantasy XVI, albo jest w trakcie kupowania preorderu PAYDAY 3. W tym wszystkim trudno będzie znaleźć czas na Crash Team Rumble i nie ma się co graczom dziwić.

Na pewno platformówka ta znajdzie swoich fanów, którzy będą się świetnie bawić – tak jak ja podczas ostatnich dni. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że kilka szczegółów można by było poprawić, a także wydać grę w innym terminie. A tak jest duża szansa, że za jakiś czas trafi jako „darmówka” do abonamentu PlayStation Plus lub Xbox Game Pass.

No dobrze, ale jaki ten Crash Team Rumble faktycznie jest?

Jest bardzo dobrze zaprojektowany i zrobiony. Tym zdaniem mógłbym w zasadzie skończyć cały akapit :) Przechodząc jednak do kluczowych kwestii, to dawno nie widziałem tak świetnie przemyślanego gameplay’u w sieciówkach, a przecież jestem ich wielkim fanem – swego czasu nałogowo ogrywałem MOBA, FPS, sieciowe platformówki czy gry sportowe (sieciowe).

Crash Team Rumble wciągnie nie tylko dzieci, ale także dorosłych graczy. To także świetny sposób dla ojca i syna, żeby razem spędzić trochę czasu. Nie ma tutaj brutalności, realistycznych pistoletów i rozlewów krwi, bo uniwersum to charakteryzuje się bajkową stylizacją.

W tym tytule świetnie działa także zasada „tylko jeszcze jednego meczyku” – taa… a kończysz dwie godziny później i nie robisz rzeczy, które miałeś zrobić na wczoraj.

Bajkowa optymalizacja

Coś, co jest rzadko spotykane w obecnych czasach, to bajkowa optymalizacja. Crash Team Rumble działa świetnie, bez żadnych lagów czy też spadków FPS i to niezależnie od tego, jak dużo dzieje się na ekranie. O tytułach z większym budżetem, pokroju Final Fantasy XVI, tego nie możemy powiedzieć, więc chapeau bas dla twórców.

Owszem, ktoś mógłby powiedzieć, że grafika w tych dwóch tytułach znacząco się różni – to fakt, ale budżet też. Poza tym gorsze gry potrafiły mieć okropną optymalizację (cześć Gotham Knights).

Przyjemna sceneria jak na platformówkę (źródło: tabletowo.pl)

Proste zasady gry

Crash Team Rumble to także proste zasady gry i to kolejny, niewątpliwie spory plus tej gry. Dzięki temu zrozumie ją zapalony gracz, dziecko zy nawet starszy emeryt, który dopiero planuje zacząć przygodę z tym hobby. Naszym celem jest uzbieranie 2000 owoców, które w bazie zamieniamy na punkty. Jeżeli zrobimy to przed zespołem rywala, wygrywamy mecz.

Przeciwnikom możemy przeszkadzać na różne sposoby – odpychać ich, eliminować poprzez zbicie paska HP do zera, a nawet wyrzucać z mapy. Wszystkie chwyty dozwolone, ale uważaj, ponieważ siła leży w zespołowej grze. Oczywiście nie trzeba tutaj mieć zgranej paczki i siedzieć na komunikatorze głosowym, żeby odnieść sukces, ale drobna pomoc koledze z zespołu, który walczy z rywalem, zawsze jest w cenie.

Po zebraniu owoców z areny, czy to luźno leżących, czy też tych ze skrzynek, należy je odnieść do specjalnego punktu i zdeponować. Dopiero wtedy doliczy je nam do bilansu i przybliży do upragnionych 2000. Aby jednak gra się szybko nie znudziła, twórcy przygotowali różnych bohaterów oraz areny, do czego właśnie przejdziemy.

Różnorodność w gameplayu

Na ten moment w grze mamy dostępnych ośmiu bohaterów, a także dziewięć aren. To dość sporo jak na początek. Fani uniwersum Crasha Bandicoota na pewno będą zadowoleni, gdyż są to znane miejsca z innych gier. Na pewno warto odnotować fakt, że każda z postaci ma inny poziom trudności, skille i gameplay. Dzięki temu wraz z kolejnymi godzinami spędzonymi w grze nie będziemy się nudzić.

Do tego dochodzi jeszcze element reliktów, czyli specjalnych wspomagaczy, które możemy postawić na mapie. Całość składa się na taktykę i po prostu myślenie, ponieważ – tak – w Crash Team Rumble trzeba myśleć.

Warto dostosować postać pod mapę oraz drużynę, dzięki czemu łatwiej będzie coś ugrać. Swoją drogą, moim ulubionym wyborem jest Dingodile, który potrafi namieszać.

Jak już wspomniałem, gameplay w Crash Team Rumble jest niesamowicie wciągający. Po prostu świetnie się bawiłem w tej dynamicznej grze. Na pierwszy rzut oka może nie wygląda, ale to niezwykle angażująca produkcja.

Na pewno plusem jest to, że same mecze nie ciągną się po kilkadziesiąt minut, jak to było np. w League of Legends – zazwyczaj kończyłem je w około 5 minut.

Nie wiem też, jak to zrobili twórcy Crash Team Rumble, ale tutaj nie towarzyszy mi frustracja, gdy przegrywam. Jest to bardziej na zasadzie „ok, czas na kolejny mecz”.

Może ma na to wpływ cała otoczka wokół tej gry? A może po prostu fakt, że jest to niezobowiązujący tytuł?

https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2023/06/crash-team-rumble-gameplay.mp4
Tak wygląda typowy mecz w Crash Team Rumble (źródło: tabletowo.pl)

Karnety bojowe i kosmetyki

Nie mam problemu, gdy gra oferuje świetną zawartość, kosztuje kilkaset złotych i daje kilkaset godzin dobrej zabawy, a do tego wprowadza karnety z kosmetykami (case Diablo IV). Sam karnet bojowy jak to karnet bojowy, nie wyróżnia się niczym specjalnym. Mamy dostępne skórki do postaci i inne gadżety, a w pakiecie z grą dostajemy, w zależności od wersji, jeden lub dwa karnety bojowy.

Twórcy zapewnili już także, że wkrótce mają być dostępne kolejny sezony, nowy bohaterowie itd., ale trudno nie odnieść wrażenia, iż jest to tytuł, który długo nie wytrzyma takiego modelu biznesowego i prędzej bądź później wyląduje w jakimś abonamencie.

Dla mnie ten karnet bojowy jest po prostu mało atrakcyjny, a wręcz nijaki.

Crash Team Rumble – czy warto?

Na pytanie zawarte w nagłówku trudno jest odpowiedzieć. Nie chodzi tutaj o to, że gra ma np. sporo błędów, ale broni się fabułą, bądź nadrabia innymi elementami. Nie – to jest świetnie zaprojektowany i zrobiony tytuł, który zasługuje na solidne 7,5/10. Tylko jednocześnie jest niezobowiązujący oraz nie aż tak atrakcyjny, jak przytoczona konkurencja. Doba ma tylko 24 godziny.

Z Crash Team Rumble wszystko byłoby dobrze, gdyby nie data premiery. Zwyczajnie w zalewie innych, o wiele ciekawszych dla mnie produkcji, wiem, że szybko nie wrócę do Crash Team Rumble, a jedynym tego powodem będzie brak czasu na taki tytuł.

Jeżeli szukasz czegoś w oczekiwaniu na gry, które wyjdą za kilka miesięcy, bądź też po prostu jesteś wielkim fanem Crasha, to prawdopodobnie warto. Raczej będziesz się świetnie bawił i nie zawiedziesz się na tej produkcji.

Wiem, że jeszcze kiedyś do niej wrócę z nadzieją, że znowu będę się świetnie bawił, ponieważ jak się ma więcej czasu, to akurat do takich gier aż chce się wracać. Szczególnie po ciężkim dniu w pracy.

Recenzja Crash Team Rumble. To całkiem udany tytuł, ale…
Zalety
Przyjemna grafika
Dobra optymalizacja
Angażujący gameplay
Ciekawy pomysł na rozgrywkę
Różnorodność postaci oraz aren
Wady
Data premiery
Mało atrakcyjny karnet bojowy
7.5
Ocena
Exit mobile version