Przenośna stacja ładowania, ważąca prawie 28 kilogramów, nie jest koniecznie tym, co jako pierwsze przychodzi mi do głowy, gdy myślę o testowaniu sprzętu na Tabletowo. Gdy jednak tylko nadarzyła się okazja, by sprawdzić Bluetti PowerOak AC200P, nie mogłem sobie odmówić przetestowania tego urządzenia. Do dzieła!
Mam to szczęście w życiu, że w moich dotychczasowych miejscach zamieszkania, sytuacje, w których braki w dostawie prądu były dłuższe niż kilka minut, mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Wiem jednak od znajomych i rodziny, że w mniejszych miejscowościach czy wsiach, problemy z długotrwałymi brakami w zasilaniu wcale nie są rzadkością.
Tu z pomocą przyjść nam może bohater tej recenzji – Bluetti PowerOak AC200P.
Specyfikacja Bluetti PowerOak AC200P:
- pojemność: 2000 Wh,
- ciągła moc wyjściowa: 2000 W,
- rodzaj baterii: LFP (LiFePO4)
- żywotność akumulatorów: 3500+ cykli (później 80% pojemności),
- porty:
- wyjścia prądu zmiennego (AC): 2 x 230 V,
- wyjścia USB-C: 1 x 60 W,
- ładowanie bezprzewodowe: 2 x 15 W,
- wyjścia USB-A: 4 x 5 V / 3 A,
- gniazdo zapalniczki samochodowej (wyjście): 1 x 12 V / 10 A,
- wyjścia prądu stałego (DC) 5521: 2 x 12 V / 3 A,
- maksymalna moc ładowania z paneli solarnych: 700 W,
- napięcie obwodu otwartego (VOC): 35 – 150 V
- temperatura ładowania: -0℃ do +45℃,
- temperatura rozładowywania: od -20°C do 45°C,
- wymiary: 420 × 280 × 386 mm,
- waga: 27,5 kg,
- gwarancja: 2+2 lata.
Źródło i szczegółowa specyfikacja: bluettipower.eu
W zestawie sprzedażowym znajdziemy stację, zasilacz i pełny zestaw okablowania.
Oficjalna cena na globalnej stronie producenta wynosi 1399 – 1499 euro, w zależności od występowania promocji. W polskich sklepach Bluetti PowerOak AC200P znaleźć można za około 6200 złotych, ale w nie tak dalekiej przeszłości cena potrafiła spaść na niektórych przecenach do nawet 5300 złotych.
Przenośna stacja ładowania w teorii
„Jakiś gigantyczny kartonowy kloc leży w przedpokoju, kurier ledwo to wniósł na nasze piętro” – tymi słowami moja dziewczyna rozpoczęła nasze testy Bluetti PowerOak AC200P.
I, rzeczywiście, po powrocie do mieszkania trudno było mi opisać inaczej stojące opakowanie. Po otwarciu pierwszego pudła, moim oczom ukazało się trochę mniejsze, ale jednak nadal okropnie ciężkie pudełko, wypełnione ochronną pianką – tu duży plus dla producenta za odpowiednie zabezpieczenie sprzętu podczas wysyłki.
Sześcienny kawałek mieszanki plastiku i gumy robi wrażenie solidnego urządzenia, któremu nie powinno być straszne częste przenoszenie z miejsca na miejsce, a nawet dłuższe podróże. Zachęcają do tego również dwa uchwyty na górze, które dość wygodnie pozwalają przenieść urządzenie, pomimo dużej wagi, wynoszącej prawie 28 kilogramów… i to bez zasilacza.
Wszędzie znajdziemy gumowe zaślepki, chroniące wszystkie porty, ale niech Was to nie zmyli – urządzenie w żadnym stopniu nie jest wodoszczelne, a zaślepki bardziej służą ochronie przed kurzem i ewentualną wilgocią.
Najwięcej dzieje się tu z przodu, gdzie znajdziemy wszystkie wyjścia, ekran dotykowy, a także włącznik. Porty, odpowiedzialne za ładowanie stacji, umieszczone są na dolnej części lewej ścianki, patrząc od frontu urządzenia – oba złącza również są odpowiednio zabezpieczone.
Na samej górze skorzystać możemy z dwóch ładowarek indukcyjnych, każda o mocy 15 W. Na obu bokach znajdziemy jeszcze dość sporych rozmiarów otwory wentylacyjne. Całość stoi stabilnie na czterech gumowych nóżkach, skutecznie uniemożliwiających niechciane przemieszczanie się urządzenia po podłodze.
Do tej pory mój jedyny dłuższy kontakt z przenośną stacją do ładowania miał miejsce w rodzinnym domu, w którym to mój ojciec kupił sobie na wyprawy kamperem i na działkę wypoczynkową małego Bluetti, dokładnie model AC50S. Przy recenzowanym przeze mnie AC200P, wspomnienia „pięćdziesiątka” wygląda co prawda jak zabawka, ale oferuje dość podobny zakres możliwości, ale na dużo mniejszą skalę. Przez to też wiedziałem trochę, czego się po tych testach spodziewać i co również oczekiwać.
Bluetti PowerOak AC200P w praktyce
Sprzęt Bluetti przyszedł do mnie już częściowo naładowany, dokładnie w 68%. Postanowiłem więc go szybko rozładować, by testy właściwe rozpocząć od w pełni naładowanego ogniwa. Podłączyłem więc stację do mojej listwy z telewizorem, konsolami i inną mniejszą elektroniką, odpaliłem PS4 (które jest znacznie bardziej prądożerne od Xbox Series S), zacząłem grać i… po godzinie stan baterii spadł do 54%. Obciążenie w ciągu tej godziny wynosiło od 250 do 300 W, więc wynik ten był bardziej niż obiecujący.
Całe sterowanie urządzeniem po włączeniu odbywa się poprzez duży dotykowy wyświetlacz, który charakteryzuje się dobrą jasnością i całkiem niezłą czytelnością. Osobno możemy tu włączyć sekcję prądu stałego, a także przemiennego – oczywiście oba te tryby mogą działać również jednocześnie.
Na ekranie można podejrzeć kody błędów, aktualną moc pobierania i oddawania energii, a także zmienić parę podstawowych ustawień. Urządzenie niestety nie wspiera polskiego języka, ale tekstu jest tu na tyle mało, że nawet osoby nieznające języka angielskiego powinny sobie dać radę z obsługą PowerOak AC200P.
Najczęściej stacji używałem jako zasilania mojego stanowiska pracy, na które składa się laptop (o dość sporej mocy zasilacza 300 W), dodatkowy monitor z wysoką częstotliwością i jeszcze wyższą energożernością, a także konsola Nintendo Switch i stacja do Steam Decka. Dodatkowo do stacji Bluetti podpiąłem do ładowania iPhone’y, gogle VR, tablety i wszelką inną małą elektronikę.
Przy takim „naturalnym” stylu pracy, gdzie przez cały czas włączony był laptop (pod różnym obciążeniem), monitor i gdzie ładowały się co jakiś czas mniejsze urządzenia, takie jak smartfony czy konsole przenośne, stacja bez problemu wytrzymywała cały ośmiogodzinny dzień pracy, zostawiając jeszcze kilkadziesiąt procent zapasu energii.
To, czego brakowało mi chyba najbardziej, to szacowanie przez urządzenie, jak długo jeszcze będzie działać na aktualnym obciążeniu.
Deklarowana przez producenta ciągła moc wyjściowa to 2000 W i nie byłem w stanie nawet zbliżyć się do tej wartości w domowych warunkach, nawet kiedy zajmowałem wszystkie porty urządzenia. Co ważne, kiedy do stacji podpiętych było mnóstwo urządzeń, to każde zasilane było z odpowiednią mocą, dzięki czemu np. ładowanie iPhone’a 13 trwało dokładnie tyle samo, co z tradycyjnego gniazdka.
Bluetti PowerOak AC200P da sobie również radę z wielogodzinnym utrzymywaniem działania większej elektroniki, takiej jak lodówki czy nawet mniejsze chłodnie, co może być dobrą opcją dla np. małych firm, w których często zdarzają się problemy z dostawą prądu.
W jednym momencie możemy również ładować stację, jak i używać podpiętych do niej urządzeń, robiąc z Bluetti bardzo skuteczne zasilanie awaryjne (UPS). Największą wadą tego rozwiązania jest jedynie kultura pracy urządzenia, a dokładnie wydobywający się z pudła i zasilacza dość głośny dźwięk pracy wentylatorów – muszę jednak przyznać, że samo chłodzenie w ten sposób jest niezwykle skuteczne, bo ani razu urządzenie się nie przegrzało.
Wspomnę też o żywotności ogniw, którą oczywiście samodzielnie sprawdzić nie mogłem, ale producent deklaruje żywotność na poziomie 80% po ponad 3500 cyklach ładowania. Jest to wynik więcej niż zadowalający, bo przekłada się na ponad 9,5 roku codziennego (!!!) ładowania stacji – a nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał potrzebę ładowania Bluetti PowerOak AC200P codziennie.
Ładowanie Bluetti PowerOak AC200P
Ładowanie naszego „przerośniętego powerbanku” przy użyciu sieciowej ładowarki AC od 0 do 100% trwa 4 godziny i 15 minut, co stanowi solidny wynik, szczególnie biorąc pod uwagę konkurencyjne urządzenia. Niestety, podobnie jak wiele innych konkurencyjnych produktów na rynku, zarówno Bluetti, jak i ładowarka sieciowa, wydają dość głośne dźwięki podczas procesu ładowania.
Pomimo braku profesjonalnego sprzętu do pomiaru dźwięku, przeprowadziłem amatorski test korzystając z Apple Watcha i iPhone’a, które zaprezentowały wynik w postaci około 70 dB. To skutkuje dość głośnym i, niestety, nieregularnym szumem, co sprawia, że w tak niewielkim mieszkaniu, jak moje, jednoczesne ładowanie i sen stają się niemal niemożliwe.
Pozytywnym zaskoczeniem jest brak znaczącego nagrzewania się zarówno zasilacza, jak i samej stacji podczas procesu ładowania. Warto również dodać, że pierwsze uruchomienie Bluetti PowerOak AC200P w towarzystwie dołączonego zasilacza wiązało się z nieprzyjemnym, lekko drażniącym zapachem plastiku. To typowy efekt uboczny w elektronice o takiej mocy i skali, ale przez wysokiej jakości wentylator, zapach ten szybko rozprzestrzeniał się po pomieszczeniu i był bardziej odczuwalny. Kolejne procesy ładowania urządzenia pozbawione były już tego zapachu.
Niestety, nie miałem możliwości przetestowania pozostałych czterech opcji ładowania stacji. Są nimi panele fotowoltaiczne, które można dokupić osobno (3x 200W), i według producenta, są najszybszym sposobem na naładowanie urządzenia (oprócz oczywiście ładowania hybrydowego, czyli jednoczesnego ładowania poprzez fotowotaikę i standardową sieć).
Kolejnym rozwiązaniem jest gniazdo zapalniczki samochodowej, choć jest to najwolniejsza opcja, może być przydatne dla miłośników podróży kamperem. Oczywiście nie zapomniano też o ładowaniu z „tradycyjnego” gniazdka przy pomocy wspomnianego zasilacza.
Stację można również zasilać za pomocą agregatu prądotwórczego lub akumulatora kwasowo-ołowiowego, co zapewnia użytkownikom różnorodność i elastyczność w wyborze źródła zasilania, dostosowując się do różnych potrzeb i sytuacji. PowerOak AC200P wydaje się więc być wszechstronnym rozwiązaniem dla osób poszukujących niezawodnej i wydajnej stacji ładowania z wieloma opcjami uzupełnienia rozładowanego ogniwa.
Podsumowanie
Bez wątpienia, czytany tutaj przez Was test nie był najbardziej ekscytującym zajęciem w moim życiu, ale w rzeczywistości nie spodziewałem się niczego innego. To charakteryzuje właśnie tego rodzaju sprzęt – jest on może i trochę monotonny, ale niezwykle efektywny, służąc nam jako niezawodne i pozbawione zbędnych blichtrów urządzenia ratunkowe w trudnych sytuacjach. Bluetti PowerOak AC200P doskonale spełnia tę rolę.
Jak wspomniałem wcześniej, nie posiadam bezpośredniego porównania tego produktu z innymi urządzeniami w tej kategorii. Niemniej jednak, podczas testów przypomniałem sobie recenzje Kasi, która przeprowadzała testy dwóch wcześniejszych modeli Bluetti: AC180 i EB70, a także zaznajomiłem się nieco z aktualnym rynkiem przenośnych stacji zasilających. Na podstawie mojej obecnej wiedzy, PowerOak AC200P jawi się jako solidna oferta – otrzymujemy naprawdę wiele za rozsądną cenę.
Oczywiście, cena wynosząca nieco ponad 5000 złotych może wydawać się dość wysoka dla tych, którzy nie śledzą bieżącego rynku sprzętu tego rodzaju. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę specyfikacje oraz rzeczywiste możliwości PowerOak AC200P, kwota ta nie jest już tak wygórowana.
Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić ten produkt Bluetti każdemu, kto regularnie zmaga się z problemami braku dostępu do prądu, niezależnie czy jest to w domu, w niewielkiej firmie, czy podczas aktywności na łonie natury, takich jak camping.
_
Za publikację tego materiału portal Tabletowo.pl otrzymał wynagrodzenie. Producent nie miał jednak wpływu na treść niniejszej recenzji ani, tym bardziej, nie widział jej przed publikacją.