Bluedio F2 – czy można wierzyć ANC za dwieście złotych? (recenzja)

Aktywna redukcja szumów – pod tymi trzema słowami kryje się technologia, która jakiś czas temu nieodwracalnie zmieniła moje spojrzenie na sprzęt audio. Kiedy jednak postanowiłem wyposażyć się w wymarzone bezprzewodówki oznaczone słodkimi literami ANC, mój portfel wręcz krzyknął z rozpaczy błagając o litość, co skutecznie odwiodło mnie od tego pomysłu. Cóż, sprzęt z tą technologią, z którym dotychczas miałem do czynienia, przynależał do tego zdecydowanie wyższego segmentu. Z tym większym zapałem przyjąłem informację, że mogę przetestować Bluedio F2 – nauszne słuchawki bezprzewodowe, które nie dość, że kosztują mniej więcej dwie stówki i mają ANC, to pojawiają się w internecie w zestawieniach polecanych urządzeń pod kątem jakości odtwarzanego dźwięku.

Na samym początku pragnę przypomnieć, że sprzęt marki Bluedio już dwukrotnie pojawił się na łamach Tabletowo – Cichy zrecenzował dla Was zarówno bardzo ekonomiczne Bluedio T Monitor, jak i nieco zbliżone profilem do ef-dwójek słuchawki oznaczone jako T5. Korzystając z okazji, jaką jest kilka słów wstępu – F2 oznacza, że jest to druga generacja modelu Faith, co po angielsku oznacza wiarę.

Słuchawki do testów dostarczył sklep beschoi.com

Specyfikacja techniczna

Specyfikacja, jaką dostarcza nam producent, jest raczej skromna, ale powinna wystarczyć do zrozumienia istoty słuchawek, z którymi mamy do czynienia.

  • Bluetooth: 4.2, zasięg do 10 metrów (przy braku przeszkód), częstotliwość 2,4-2,48 GHz
  • profile Bluetooth: A2DP, AVRCP, HSP, HFP
  • maksymalna rozdzielczość dźwięku: 24 bity, 48 KHz
  • przetworniki: 57 mm
  • impedancja: 16 Ohmów
  • pasmo przenoszenia: 15-25000 Hz
  • SPL: 116 dB
  • czas pracy na baterii: do 650 godzin w trybie czuwania; do 16 godzin pracy (zarówno ANC, jak i odtwarzania muzyki, jak i kombinacji obu!)
  • czas ładowania: około 1,5 godziny (parametry prądu ładowania: 5V, 500 mA)

Cena w momencie publikacji recenzji: około 220 złotych

Na ten moment, jedyną rzeczą godną uwagi, jest czas pracy na baterii – bez względu na to czy słuchamy muzyki, czy korzystamy z samego ANC, czy też słuchamy muzyki wraz z aktywną redukcją szumów, ten jest taki sam i wynosi, według deklaracji producenta, 16 godzin.

Zestaw sprzedażowy

Bluedio F2 docierają do nas w kartonie, w którym znajduje się futerał oraz instrukcja obsługi. Wszystko, co nas interesuje, jest właśnie w tym futerale – mamy tam słuchawki zabezpieczone na czas transportu oraz przyzwoicie wykonaną sakiewkę z dwoma przewodami – jeden z nich posłuży do ładowania Bluedio F2, a drugi do używania ich w trybie przewodowym. Godnym uwagi jest fakt, że w obu przypadkach wykorzystujemy zlokalizowane w słuchawkach gniazdo USB typu C, które pełni w nich dwojaką rolę.

Jeżeli chodzi o sam futerał, to ten nie jest wybitnie stylowy, ale całkowicie praktyczny. Ma stosunkowo niewielkie wymiary, a przy tym mieści wszystko to, co powinien – słuchawki oraz zestaw niezbędnych przewodów. Warto też nadmienić, że etui jest sztywne, więc pełni również rolę zabezpieczającą. Na tym etapie, przyczepić się mogę chyba wyłącznie tego, że futerał niemiłosiernie się palcuje.

Jeżeli chodzi o przewody, to te są wykonane całkiem przyzwoicie i w tej cenie naprawdę nie ma na co narzekać. Moją uwagę zwrócił jednak fakt, że do odtwarzania przewodowego wykorzystujemy gniazdo USB typu C, z którego stosunkowo łatwo wyciągnąć kabel przy przypadkowym pociągnięciu. Ze względu na to, że zakup przewodu zakończonego z jednej strony taką wtyczką, a z drugiej 3,5-milimetrowym kablem jack i tak nie jest prosty, nie pogniewałbym się, gdyby producent zastosował jakieś zabezpieczenie. Nie wiem jakie, ale od tego już są inżynierowie Bluedio! ;)

Wzornictwo i jakość wykonania

Jeżeli chodzi o wzornictwo, to jestem jego ogromnym fanem. Dosyć przeszkadzają mi duże, białe napisy Bluedio na obu muszlach, ale dosyć szybko można do nich przywyknąć, zaś cała reszta prezentuje się po prostu elegancko. Sporo elementów metalowych zwieńczonych materiałem skóropodobnym i jedną pokrywą z czarnego plastiku. Brzmi bardzo dobrze, zwłaszcza w tej półce cenowej. Pochodną wzornictwa jest jakość wykonania, do której nie można przyczepić się w żadnym aspekcie… żartowałem! ;)

Moje wątpliwości nieco budzi pałąk, gdyż ten zachowuje się, jakby między górną a dolną jego częścią nie był wypełniony niczym, ewentualnie materiałem gąbkopodobnym. Sprawia to wrażenie, jakby całość mogła się złamać lub wygiąć przy dłuższym użytkowaniu, jednak nie zaobserwowałem żadnych kłopotów w tym aspekcie, mimo długiego użytkowania Bluedio F2.

Kolejną sprawą są zawiasy – muszle poruszają się w dwóch płaszczyznach i o tyle, o ile płaszczyzna góra-dół wręcz nie przypomina o swojej obecności i muszle po prostu poruszają się tak, jak powinny, to nieco gorzej jest w linii lewo-prawo. Metalowe zawiasy chodzą całkiem ciężko, przy czym w moim przypadku był to przyjemny opór po prawej stronie i utrudniające blokowanie ruchu po stronie lewej. Wystarczyło popracować trochę rękami, aby wyrobić ten zawias, ale szkoda, że producent nie zdecydował się na rozwiązanie tego w sposób bezproblemowy.

Ostatnią już rzeczą, do której chciałbym się – jakby nie patrzeć – przyczepić, jest przełącznik ANC. Ale może zanim do tego przejdziemy, powiem kilka słów o rozmieszczeniu gniazd i przycisków. Lewa muszla jest ich całkowicie pozbawiona, a i na prawej jest względnie skromnie. Z przodu znajduje się przycisk Power, z tyłu klikany obustronnie przycisk regulacji głośności, na dole słuchawek znajduje się gniazdo USB typu C podwójnego zastosowania, zaś na samej muszli… sprawca kłopotów – przełącznik aktywnej redukcji szumów.

Jeżeli jest on przesunięty w prawo, to ANC jest wyłączone, natomiast przesunięcie go do przodu powoduje uruchomienie funkcji, co sygnalizowane jest świeceniem się zielonej diody. Jedną sprawą jest to, po co komu dioda, którą widzą tylko obserwatorzy, skoro stan ANC da się „odczytać” z położenia przycisku, a jeszcze inną jest to, że przełącznik ma luzy. Co ciekawe, nie w momencie przełączania (co odbywa się na linii tył-przód, czy jak kto woli, lewo-prawo), ale na płaszczyźnie góra-dół. Oznacza to, że podczas spaceru, schylania się czy machania głową, przełącznik „podskakuje”, co jest słyszane jako charakterystyczny stukot w naszych uszach. Nie tylko, bowiem na ten sam dźwięk uskarżali się moi rozmówcy – podobno stuki wyraźnie obniżały komfort naszej rozmowy. Niestety, nie miałem możliwości zweryfikować czy problem ten występuje wyłącznie w moim egzemplarzu, jednak sposób umiejscowienia przełącznika sugeruje mi, że nie.

Obsługa i codzienne użytkowanie

Samo korzystanie ze słuchawek jest banalnie proste – przycisk Power i ten służący do regulacji głośności mają wręcz klasyczne zastosowanie i całość jest na tyle intuicyjna, że nie ma co specjalnie się nad tym rozwodzić. Nadmienię jeszcze tylko, że podpięcie kabla teoretycznie powoduje przełączenie źródła na to przewodowe, ale czasami miałem z tym problem – nie traktuję tego jednak jako jakąkolwiek wadę, bo szybkie wyłączenie słuchawek nie powinno być problemem dla nikogo.

Czymś innym jest to nieszczęsne ANC – ze względu na to, iż jest ono traktowane jako zupełnie osobna funkcja przełączana fizycznym przyciskiem, zdarza się tak, że przy wyłączaniu słuchawek zapomnimy o wyłączeniu aktywnej redukcji szumów. Ma to dwie konsekwencje – po pierwsze, po 16 godzinach słuchawki nam się wyładują. A po drugie… nie wiem dlaczego, ale moje Bluedio F2 włączały się tylko wtedy, kiedy aktywna redukcja szumów była wyłączona, a ja włączałem ją później. Odwrotnie całość nie chciała zagrać, co być może ma jakieś niezrozumiane przeze mnie zastosowanie, ale na pewno jest całkiem uciążliwe. Z drugiej strony, wygodna jest możliwość wyciszenia otoczenia szybkim przesunięciem przycisku, bez konieczności wysłuchiwania komunikatów o parowaniu słuchawek, ale w tym celu aktywna redukcja szumów musiałaby być… no, o tym jaka musiałaby być, a jaka jest, opowiem w następnej części tekstu ;).

Jeżeli chodzi o komfort użytkowania słuchawek, to ten stoi na poziomie nieco ponad zadowalającym. Należy mieć na względzie, że choć jest to konstrukcja wokółuszna, to zaliczająca się do tych kontaktowych, a więc nasze małżowiny nie mają nieograniczonej przestrzeni. Z tego powodu przy dłuższym użytkowaniu posiadacze nieco odstających uszu mogą odczuwać delikatny nacisk. Jednak ogólna konstrukcja Bluedio F2 sprawia, że nie są uciążliwe – regulacja muszli w obu płaszczyznach sprawia, że bez większego problemu można dopasować słuchawki do swojej głowy, docisk jest całkiem mocny – na tyle, że urządzenie nie spada z głowy, a jednocześnie nie powoduje ucisku.

Należy pamiętać, że słuchawki są wykonane z ciężkich materiałów i raczej nie zaliczają się do konstrukcji lekkich, ale nie było to uciążliwe na żadnym etapie użytkowania. Mile zaskoczył mnie również pałąk, który – choć, jak już wspomniałem, może budzić pewne zastrzeżenia – przyzwoicie leży na głowie i spełnia powierzone zadanie bez żadnych zarzutów. Warto nadmienić, że zaufanie budzi również system rozsuwania, który nie dość, że ma na sobie podziałkę, to jeszcze jest wykonany z metalu i nie należy się spodziewać, żeby ten element kiedykolwiek uległ zniszczeniu.

Jakość dźwięku, Noise Cancelling i stabilność połączenia

Czas przejść do tego, co muzyczne tygryski lubią najbardziej, czyli kwestii dźwiękowych. Jednak jeszcze zanim będziemy się nad tym rozwodzić, warto dopełnić formalności i powiedzieć dwa słowa o stabilności połączenia. Ta nie sprawia żadnych kłopotów, słuchawki bez problemu łączą się z zadanym urządzeniem, nie przerywają odtwarzania bez powodu (z powodem też nie ;)). Mile zaskoczył mnie dystans, na jaki mogłem oddalić się od smartfonu – wydaje mi się, że ten stoi zauważalnie powyżej przeciętnej. Po prostu nie ma się do czego przyczepić.

Na samym początku chciałbym wspomnieć o tym, że włączenie ANC bardzo, bardzo wyraźnie zmienia profil odtwarzanej muzyki, choć w tym przypadku można przekształcić to w zaletę. Jeżeli chodzi zaś o „klasyczną” charakterystykę brzmieniową, to ta bardzo podobnie kształtuje się zarówno po kablu, jak i przy odtwarzaniu bezprzewodowym. Warto nadmienić, że po zatrzymaniu odtwarzania jeszcze przez chwilę słychać cichy szum, który chwilę później zostaje „odcięty”. Ten sam szum jest słyszalny podczas odtwarzania na minimalnych poziomach głośności, jednak znika wraz z wejściem na odrobinę wyższy poziom. Sumarycznie, nie sprawia to żadnego problemu, gdyż ani razu nie zdarzyło mi się żądać od słuchawek aż tak cichego szeptu.

Jak z tym brzmieniem? Ku mojemu zaskoczeniu, jest bardzo dobrze. Scena jest całkiem przestrzenna, choć na pewno nie należy do największych, z jakimi miałem styczność – ot, zadowalająca. Bardzo przyzwoity jest bas, który potrafi przyjemnie zwrócić na siebie swoją uwagę, ale nie dominuje w całym pasmie. Służy do tego technologia VFT (Vector Flow Technology), która polega na pasywnym wzmacnianiu fal akustycznych.

W zakresie dźwiękowym Bluedio F2, podkreślona jest również góra, choć czuć, że względem basu gra ona drugorzędną rolę. Niemniej, Bluedio F2 nie mają problemu z odtwarzaniem sopranów i radzą sobie z nimi naprawdę przyjemnie dla słuchacza. Nieco wycofana jest średnica, momentami wręcz za bardzo, co poszukiwaczom wiernego brzmienia może przeszkadzać. Ale śmiem wątpić, że ku Bluedio F2 zwracają się słuchacze o takim profilu. Całość wypada, w moim odczuciu, lepiej niż przyzwoicie.

A co, jeśli chodzi o aktywną redukcję szumów? Zacznę może od tego, że z ANC wyraźnie zmienia się charakterystyka brzmieniowa – całość się spłaszcza, ale nie upatruję w tym przyjemnego, analitycznego brzmienia, jakie serwują chociażby Brainwavz HM5 – powiedziałbym raczej, że to neutralne, ale wciąż przyjemne brzmienie. Nieco zmieniło się również moje postrzeganie sceny – ta stała się nieco głębsza, a jednocześnie dająca jakby nieznacznie poczucie echa. Ale cały czas gadam o aktywnej redukcji szumów i ani trochę nie wspominam o redukcji szumów, prawda?

Nie miałem styczności z Bluedio T5, gdyż te testował dla Was Cichy, ale z naszych rozmów wynika, że sprawy rysują się bardzo podobnie. Nie zgadzam się jednak, że spada jakość odtwarzanego dźwięku, ale w istocie przesunięcie przełącznika objawia się głównie swego rodzaju „odcięciem” basów i sopranów. To nie jest tak, że Bluedio F2 w ogóle nie wyciszają otoczenia – samo tłumienie pasywne stoi na naprawdę wysokim poziomie, dzięki czemu nawet nieznaczne wyciszenie kilku parametrów otoczenia przekłada się na komfort odtwarzania muzyki. Nie spodziewałem się, że te słuchawki zaserwują ciszę na poziomie, do jakiego przyzwyczaiły mnie testowane ostatnio Sony WH-1000XM3, ale w tym przypadku oczekiwałem nieco więcej. Sumarycznie, przełącznik ANC zdecydowanie częściej pełnił rolę „equalizera” w zależności od rodzaju odtwarzanych multimediów, aniżeli gwaranta odcięcia się od hałasów otoczenia.

Warto przy okazji wspomnieć parę słów o jakości połączeń głosowych. Nie da się ukryć, że te trochę kuleją – o tyle, o ile ja rozmówców słyszałem dosyć przyzwoicie, to oni mnie już niekoniecznie. Wiatr dawał się we znaki nieco silniej, niż ma to miejsce zazwyczaj, a na dodatek mikrofon wyłapywał stukot przycisku ANC przy każdym kroku, co skutkowało przeniesienie dźwięku przypominającego głuche uderzenie.

Bateria

Jeżeli chodzi o baterię, to ta – zgodnie ze słowami producenta – wytrzymuje mniej więcej 16 godzin na jednym ładowaniu. Podobnie z karmieniem akumulatora, które zajmuje mniej więcej 90 minut. Ogromny plus dla producenta za umieszczenie w słuchawkach gniazda USB typu C, dzięki czemu nie trzeba targać ze sobą dodatkowego kabla do słuchawek. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy chcieli skorzystać z futerału ;).

Interesującym aspektem jest fakt, że bez względu na profil pracy – Blueotooth, ANC lub Bluetooth + ANC, czas pracy na baterii wynosi mniej więcej tyle samo. Z czego to wynika? Przyznam szczerze, że zwyczajnie nie wiem. Nieco denerwujący jest fakt, że „zapomnienie się” i włożenie słuchawek do plecaka z włączoną aktywną redukcją szumów poskutkuje niczym innym, jak ich wyładowaniem. Zwłaszcza, że… włączenie słuchawek wcale nie zmienia ich czasu pracy. Więc z jednej strony możliwość włączenia ANC bez włączania słuchawek jest całkiem wygodna, ale z drugiej strony wyłączanie redukcji wraz ze słuchawkami czyniłoby je nieco bardziej idiozapominalskoodpornymi. Sam kilka razy niemiło się zaskoczyłem i jedynym ratunkiem było to, że w sztywnym etui na słuchawki bez problemu mieści się niewielka sakiewka z przewodami ;).

Podsumowanie

Reasumując całość w kilku słowach – Bluedio F2 to rewelacyjne słuchawki. Dawno nie nadarzył mi się sprzęt, który w moich oczach zasługuje na rekomendację ponad wszelką wątpliwość. Jednak tej samej wątpliwości nie ulega, że urządzenie nie jest pozbawione wad, ale… cóż z tego? Biorąc pod uwagę widełki cenowe, w jakich się poruszamy, wszystkie są wybaczalne.

Pewien problem sprawia mi jednak felerna aktywna redukcja szumów. Bo co nam po tym, że jakość wykonania stoi na wysokim poziomie, komfort użytkowania plasuje się powyżej przeciętnej, charakterystyka brzmieniowa przekroczyła moje oczekiwania w tej cenie, skoro… kiepsko działa jedna z głównym funkcji słuchawek?

Myślę, że mimo wszystko warto powierzyć swoje uszy Bluedio F2. Odpowiadając na tytułowe pytanie – czy można zaufać ANC za nieco ponad dwieście złotych? Niestety nie – choć przypomnę jeszcze, że aktywna redukcja szumów jako taka jest i pełni dodatkową rolę, jaką jest zmiana charakterystyki brzmieniowej na nieco bardziej neutralną. Poszukiwacze dobrych, kompaktowych i wokółusznych słuchawek bezprzewodowych mogą bez wyrzutów sumienia zdecydować się na zakup Bluedio F2. Ale jeżeli ktoś z Was poszukuje ciszy absolutnej, to niestety będzie musiał zwrócić się w inną stronę. Obawiam się, że na płaszczyźnie cenowej trzeba będzie zadrzeć głowę wysoko w górę, żeby osiągnąć zadowalający efekt.

Bluedio F2 – czy można wierzyć ANC za dwieście złotych? (recenzja)
Wnioski
Bluedio F2, zwane inaczej Faith 2, każą w siebie wierzyć. Można to zrobić, ale tylko raz - wiara w dobre brzmienie słuchawek na pewno nie zostanie zachwiana, ale nadzieja na aktywną redukcję szumów pozostanie tylko nadzieją. Jednak nie mam wątpliwości co do tego, że recenzowany sprzęt zasługuje na rekomendację.
Zalety
jakość wykonania
rewelacyjny stosunek cena/jakość
charakterystyka brzmieniowa
zestaw sprzedażowy
prostota obsługi
wokółuszna, kompaktowa konstrukcja
Wady
zawiasy lubią zaskrzypieć
ANC to tylko wydmuszka
przycisk do włączania ANC jest zbyt luźny, co słyszy zarówno słuchacz, jak i jego rozmówcy
8.5
OCENA