Gdy dostałem do recenzji Baldur’s Gate and Baldur’s Gate II: Enhanced Editions i Planescape: Torment & Icewind Dale: Enhanced Edition na PlayStation 4 nie za bardzo wiedziałem, jak zabrać się do recenzji tych wszystkich czterech tytułów. Czy skupić się na każdym z nich osobno? A może podzielić to na dwie recenzje? Gdy nadeszły święta i miałem w końcu więcej czasu na sprawdzenie każdej z tych gier, doszedłem do wniosku, że bez problemu można wszystko streścić w jednej recenzji. Czy to dlatego, że każda z tych gier jest dość podobna do siebie? Trochę tak, ale głównie dlatego, że każdej z tych paczek gier przyświeca jedno – przypomnienie nam, jak dobre były kiedyś klasyczne izometryczne RPG.
No dobrze – przyznam, że trochę przesadziłem. Nie można powiedzieć, że „dzisiejsze” izometryczne gry RPG są jakimś barachłem. Moje ukochane Pillars of Eternity wyszło przecież w 2015 roku i pokazało, że nadal gatunek ten ma wiele do zaoferowania. Rok wcześniej mieliśmy Divinity: Grzech Pierworodny, które było na tyle dobre, że w 2017 roku doczekało się swojej kontynuacji. Nie można więc powiedzieć, że w ostatnich latach gatunek ten całkowicie upadł – choć fakt, z pewnością jest on mniej popularny niż kiedyś. Wydaje mi się jednak, że każdy zgodzi się ze mną, że lata 1998 – 2002 można nazwać złotą erą izometrycznych gier RPG.
To właśnie z tego okresu pochodzą wszystkie cztery recenzowane tu produkcje. Gry, które wydaje mi się, że każdy z nas kojarzy, chociażby z samego tytułu czy kultowych już tekstów. No bo któż z nas nie zna legendarnego „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” Piotra Fronczewskiego – które już na zawsze zapisało się w popkulturze polskich graczy.
Jeśli jednak nie graliście w Baldur’s Gate lub Baldur’s Gate II a Planescape: Torment i Icewind Dale są dla Was obcymi terminami – to może paczki te są dobrą okazją, by nadrobić zaległości? Tego dowiecie się właśnie z tej recenzji.
Baldur’s Gate and Baldur’s Gate II: Enhanced Editions
Na tę paczkę gier składa się Baldur’s Gate: Enhanced Editions wraz z dodatkami Baldur’s Gate: Siege of Dragonspear i Baldur’s Gate: The Black Pits, a także Baldur’s Gate II: Enhanced Editions, w którym znajdziecie Baldur’s Gate II: Shadows of Amn oraz dodatek Baldur’s Gate II: Throne of Bhaal i Baldur’s Gate II: The Black Pits II: Gladiators of Thay. Wszystkie gry i dodatki, oprócz Baldur’s Gate: Siege of Dragonspear mają pełną polską wersję językową.
Pierwsza część Wrót Baldura jest ode mnie młodsza o zaledwie miesiąc, więc co oczywiste nie miałem okazji ogrywać tej gry na premierę – zresztą tak jak każdą grę z tej recenzji. Jednak w okresie końcówki podstawówki a początków gimnazjum miałem okazję po raz pierwszy ograć Baldur’s Gate – i nie ukrywam, że gra ta pochłonęła mnie w całości. Więc pomimo tego, że z tytułem tym miałem do czynienia już dobry kawał czasu po premierze, to i tak ma ona u mnie status gry kultowej. Czy jest jednak sens przenoszenia tej gry na ósmą generację konsol? Odpowiedź nie jest taka prosta.
Z jednej strony tak, bo jest to klasyk jakich mało, z ogromną fabułą, która zapada na lata w pamięć i która została rozbudowana o sporej wielkości rozszerzenia fabularne. Gra ta jest sporych rozmiarów i przejście jej za pierwszym razem może nam zająć dobre 50 godzin. A tu jeszcze zostały wspomniane dodatki! To samo tyczy się drugiej części, którą pomimo tego, że lubię mniej od pierwszej, to i tak muszę jej oddać, że sporo godzin z życiorysu mi ona zabrała.
Uważam więc, że warto, by tego typu klasyki były dostępne na różnych platformach, czy to w formie remake’u, prostego portu czy kompatybilności wstecznej. Jest to kawał growej historii i dobrze by było, żeby nie przepadła i była ogólnodostępna.
Jest jednak również druga strona medalu. Po co komu ten Baldur’s Gate na konsoli, skoro na każdym PC czy Macu można tę grę odpalić? Ba! Doczekaliśmy się również wersji na Androida i iOS, więc wydania na PlayStation 4, Xbox One i Nintendo Switch wydają się trochę na siłę. W szczególności w tej cenie – ale o tym więcej w podsumowaniu.
Baldur’s Gate 2: Enhanced Edition po polsku – nie wierzę, że to przegapiłem
Odstawiając jednak całkowicie na bok sensowność tego wydania i jego cenę, przyjrzyjmy się jak w te Wrota Baldura gra się na konsoli. Jak udowodniło niedawno Sid Meier’s Civilization VI – gry, które początkowo są projektowana z myślą o sterowaniu klawiaturą i myszką, mogą być nieźle przeniesione na konsole, gdzie królują pady. I podobnie jest z Baldur’s Gate i Baldur’s Gate II, choć przyznam się, że tu grało mi się gorzej niż w najnowszą „Civkę”, wykonywanie niektórych akcji trwa stanowczo zbyt długo i jednak w wielu wypadkach wolałbym korzystać z myszy.
Jestem jednak pod wrażeniem tego, jak z niektórych sytuacji wyszli twórcy, na przykład – koło wyboru okazało się strzałem w dziesiątkę i jest to chyba najwygodniejsza nowość w wydaniu konsolowym. Podoba mi się również wybór aktywnego bohatera, robimy to przy pomocy bumperów – gdy chcemy wybrać pojedynczą osobę klikamy R1 lub L1, jednak gdy chcemy wybrać całą drużynę, musimy oba te guziki wcisnąć w tym samym momencie. Jest to bardzo wygodne i sugestywne. Takich skrótów jest tu o wiele więcej, a przez wszystkie przeprowadzi nas rozległy samouczek.
Choć wydaje mi się to tylko formalnością, to jednak pokrótce przypomnę, czym Wrota Baldura są. Pierwsza część została pierwotnie wydana w 21 grudnia 1998 na PC, a jej kontynuacja pojawiła się na rynku dwa lata później. Obie gry najprościej opisać jako izometryczne RPG, w których poruszamy się grupą śmiałków po fantastycznym świecie, których przygody trudno mi tu skrócić. Najlepiej przeżyć to samemu, lecz początek tej przygody macie TUTAJ. Mechaniki tych gier bazują na regułach Advanced Dungeons & Dragons, które z perspektywy lat można uznać za dość przestarzałe. Seria Baldur’s Gate jest uznawana w Polsce za kultową, między innymi za sprawą pełnej polskiej wersji językowej, która w czasach, gdy gra debiutowała na rynku, nie była u nas codziennością.
Finalnie w Baldur’s Gate i Baldur’s Gate II: Enhanced Editions na PlayStation 4 grało mi się dobrze – miło było wrócić do tego świata. Sterowanie, pomimo tego, że jest mniej wygodne niż na PC, to daje radę, a na samą płynność czy błędy też nie narzekałem. Nie jest to co prawda jakaś nowa jakość czy całkowicie nowe doznania, ale da się w to grać na konsolach i nikt nie powinien nadto narzekać.
Planescape: Torment & Icewind Dale: Enhanced Edition
Na tę paczkę gier składa się Icewind Dale: Enhanced Edition wraz z dodatkiem Icewind Dale: Heart of Winter, a także Planescape Torment: Enhanced Edition. Wszystkie gry mają pełną polską wersję językową.
Tak właściwie to to, co napisałem powyżej o paczce Baldur’s Gate, mógłbym z grubsza przenieść tutaj. Planescape: Torment i Icewind Dale to gry bardzo podobne do serii Baldur’s Gate, które również bazują na systemie Advanced Dungeons & Dragons, jednak tytuły te zostały wyprodukowane przez innych twórców – Black Isle Studios odpowiedzialnych między innymi za Fallout 2. Szczególnie na tle pozostałych recenzowanych tu trzech gier wybija się Planescape: Torment, w którego grałem pierwszy raz – i trochę tego żałuje, bo wsiąkłem w tę grę na długo i aż żal, że tak późno ją nadrobiłem.
I w sumie od niej zacznę – Planescape: Torment to gra, która wyróżnia się na tle innych tytułów z tamtego okresu nie tylko swoim niezwykle oryginalnym światem, ale i przede wszystkim zaskakującą fabułą, która wydaje się sporo doroślejsza od takiego Baldur’s Gate czy Icewind Dale. I nie powiem, nieźle mi to zaimponowało, bo nawet teraz grając w to jakieś 10 lat po premierze trudno było mi się od historii Planescape: Torment oderwać.
Zupełnie inny styl graficzny świata objawia się nie tylko w samych planszach, ale i interfejsie gry, który pomimo tego, że bazuje na tym, co znamy w pozostałych recenzowanych tu grach, to jednak na tle całej stawki wyróżnia się najbardziej. Bardzo polubiłem nie tylko samą historię Planescape: Torment, ale i postacie, w szczególności Morte – latającą czaszkę.
Jeśli zaś chodzi o Icewind Dale to tutaj, jak wspominałem wcześniej, jest sporo podobieństw do Baldur’s Gate i Baldur’s Gate II. Na pierwszy rzut oka trudno nawet rozróżnić, że to inna gra, bo nawet interfejs został tu przeniesiony praktycznie 1:1. Nie uważam, żeby było to coś złego, bo tak samo, jak i we Wrota Baldura, tak samo i w Icewind Dale gra się dobrze na konsoli.
Najwięcej różnic jest w fabule i świecie gry – co oczywiste Dolina Lodowego Wichru nie ma żadnych nawiązań do świata Baldur’s Gate. Historia nie skupia się też już na jednym bohaterze, a na całej grupie, która towarzyszy nam od samego początku. Osobiście bardziej wolę świat przedstawiony w Baldur’s Gate, ale i również Icewind Dale potrafi wciągnąć na mnóstwo godzin. Na uwagę zasługuje również dodany do zestawu dodatek Icewind Dale: Serce Zimy, dodający nową kampanię fabularną.
Muszę też zauważyć, że pomimo tego, że lepiej od Icewind Dale wspominam obie części Wrót Baldura, to jednak druga paczka – Planescape: Torment & Icewind Dale: Enhanced Edition sprawiła mi więcej radości podczas gry. Jest to z pewnością zasługa tego, że w Planescape: Torment grałem po raz pierwszy, ale zwracam również uwagę na to, że gry od Black Isle Studios są po prostu bardziej różnorodne i mniej podobne do siebie.
Najchętniej widziałbym te wszystkie cztery produkcje nie w formie dwóch paczek, a jednej – ale niestety nie można mieć wszystkiego.
O grafice słów kilka…
Celowo nie wspominałem nigdzie o grafice – nie bez powodu. Wszystkie 4 gry nie doczekały się tutaj żadnych większych zmian graficznych i nadal bazują na oryginalnej oprawie audiowizualnej. O ile audio zestarzało się całkiem nieźle i niektóre kawałki nadal potrafią wywołać dreszcz na plecach (a dubbing broni się nawet po tylu latach), o tyle ze stroną wizualną jest już sporo gorzej. Wszystkie te gry na przestrzeni lat doczekały się co prawda prostych remasterów przy okazji wydawania wersji Enhanced Editions, ale w głównej mierze zmiany te ograniczyły się zaledwie do wsparcia dla wyższych rozdzielczości czy lekkiego podbicia niektórych modeli i tekstur.
I zestarzało się to wszystko strasznie i jeśli ktoś przesiądzie się z takiego pięknie rysowanego Pillars of Eternity do Baldur’s Gate, to od razu widać dzielącą je przepaść. Różnice te są oczywiste – gry te dzielą lata, ale szkoda, że nie pokuszono się o taki remake z krwi i kości, bo każda z recenzowanych tu gier na to zasługuje. I podkreślę jeszcze, że pomimo tego, że technicznie gry te są po prostu już brzydkie, tak niektóre lokacje od strony artystycznej nadal mogą robić wrażenie – niektóre rzeczy po prostu się nie starzeją.
Słodko-gorzkie podsumowanie
To, czy kupicie Baldur’s Gate and Baldur’s Gate II: Enhanced Editions i Planescape: Torment & Icewind Dale: Enhanced Edition na konsole zależy moim zdaniem tylko od tego, ile jesteście w stanie wydać na nostalgię.
Każda z tych paczek kosztuje 229 zł, tak więc za dwa recenzowane tutaj pakiety zapłacimy łącznie aż 458 zł!!! Dostaniemy w zamian 4 świetne klasyki – gry, które starczą Wam na setki godzin i są fantastycznymi przygodami. Pytanie tylko, czy jest sens grać w te produkcje akurat na konsolach?
Za Baldur’s Gate: Enhanced Edition na GOG.com zapłacicie zaledwie 35 zł (a często trafić możecie tam na promocje). Z kolei Baldur’s Gate II: Enhanced Edition w tym samym sklepie jest za 70 zł – razem daje to 105 zł. Podkreślę, że gry te odpalicie zarówno na Windowsie, jak i na Linuxie czy MacOS w pełnej polskiej wersji językowej.
Tak więc mamy tu do czynienia z sytuacją gdzie możecie wybrać pomiędzy wersją na PC – która jest tańsza o ponad połowę i subiektywnie wygodniejsza pod względem sterowana, a wersją na konsolę, która nie dość, że jest droższa, to i mniej wygodna na padzie.
Tak więc do samej wersji na konsolę przyczepić się nie mogę, wykonana jest poprawnie i jest grywalna, zawiera również wszystkie dodatki. Problem jedynie mam z ceną, która moim zdaniem jest mocno przesadzona i maksymalnie za taki pakiet dwóch klasyków dałbym 100 zł – szanujmy się, te gry mają już 20 lat.
Dla osób, które nigdy nie grały w Baldur’s Gate, Baldur’s Gate II, Planescape: Torment i Icewind Dale mogę powiedzieć tylko tyle – warto nadrobić te produkcje. Trochę nadgryzł już je ząb czasu i rozgrywka może wydawać się nieco przestarzała, jednak takie rzeczy, jak klimat czy fabuła, nie starzeją się nigdy. Pytanie tylko, co wybierzecie? Recenzowane tu wersje konsolowe czy może jednak PC – niezależnie od platformy gry te mogę z czystym sumieniem polecić.
Sid Meier’s Civilization VI — czy wersja konsolowa ma sens? (recenzja)
Koniec końców z tekstu tego wyszło coś na pograniczu recenzji i felietonu, mam nadzieję, że to rozumiecie. Trudno sensownie zrecenzować dziś ponad 20-letnie gry bez kontekstu tego, w jakich czas obecnie jesteśmy i na jaki rynek gry te trafiają. Jeśli macie jakiekolwiek pytania odnośnie do tych czterech gier, zapraszam do komentarzy, postaram się odpowiedzieć najlepiej jak potrafię.
_
Baldur’s Gate and Baldur’s Gate II: Enhanced Editions i Planescape: Torment & Icewind Dale: Enhanced Edition zadebiutowały 15 października 2019 roku na PlayStation 4, Xbox One i Nintendo Switch. Recenzja stworzona na bazie wersji PlayStation 4. Wszystkie zrzuty ekranu zostały zrobione maksymalnie do pierwszej godziny rozgrywki — nie musicie się obawiać spojlerów.