Recenzja Asusa Zenfone Max z wyśmienitym akumulatorem 5000 mAh

Pamiętacie Asusa Zenfone 2 Laser? Na pewno, bo to jeden z ciekawszych smartfonów dostępnych w Polsce z dual SIM, którego cena wynosi ok. 800 złotych. Wspominam o nim nie bez powodu. W ostatnim czasie miałam bowiem okazję testować jego większą wersję. Bo tak właśnie można nazwać Asusa Zenfone Max, który nawiązuje do niego zarówno wzornictwem, jak i parametrami technicznymi (poza akumulatorem, rzecz jasna).

Parametry techniczne Asusa Zenfone Max:

  • wyświetlacz 5,5″ o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli, Gorilla Glass 4,
  • Qualcomm Snapdragon 410 (MSM8916) z Adreno 306,
  • 2GB RAM,
  • Android 5.0 Lollipop z ZenUI,
  • 16GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 13 Mpix, laserowy autofokus,
  • kamerka 5 Mpix,
  • dual SIM,
  • LTE,
  • GPS, Glonass,
  • Bluetooth,
  • slot kart microSD,
  • port microUSB,
  • 3.5 mm jack audio,
  • akumulator o pojemności 5000 mAh,
  • wymiary: 156 x 77,5 x 10,55 mm,
  • waga: 202 g.

Cena w momencie publikacji: 999 złotych. Premiera na polskim rynku – druga połowa lutego

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Patrząc na Asusa Zenfone Max z tyłu na myśl może przyjść Wam Zenfone 2 Laser, który wygląda jak jego mniejszy brat bliźniak. Różnica, poza wielkością oczywiście, tkwi w przyciskach do regulacji głośności – w Laserze znalazły się pod obiektywem aparatu (jak w modelach LG), natomiast w Max są ponownie ulokowane na prawej krawędzi telefonu, tuż obok włącznika.

U góry mamy 3.5 mm jack audio, na dole natomiast – port microUSB. Lewa krawędź jest pusta. Z tyłu naszym oczom ukazuje się obiektyw aparatu z diodą doświetlającą i laserowym autofokusem oraz dość duża maskownica głośnika, pod którą tak naprawdę znajduje się niewielki głośnik. Po zdjęciu obudowy, którą podważa się w dolnej części prawej krawędzi lub w miejscu portu microUSB, mamy dostęp do dwóch gniazd kart microSIM oraz jednego microSD, a co za tym idzie – mamy dual SIM, który, na szczęście, nie jest hybrydowy. Mamy tu również akumulator, który nie jest wymienny.

Na froncie, poza 5,5-calową taflą ekranu, mamy głośnik do rozmów, kamerkę, czujnik natężenia światła oraz diodę powiadamiającą (zaraz po prawej stronie głośnika). Pod ekranem znajdują się niepodświetlane przyciski systemowe: wstecz, home i otwarte aplikacje.

Ze względu na zastosowany akumulator o dużej pojemności, 5000 mAh, telefon jest dość gruby (10,55 mm) i ciężki (202 g), choć podczas codziennego użytkowania można się do tego szybko przyzwyczaić. Ze względu na jego spore wymiary trudno jest korzystać z tego modelu jedną ręką, ale nie jest to niemożliwe. Wpływ na to mają między innymi szerokie ramki okalające sam ekran, jak również dodatkowa belka pod przyciskami systemowymi, którą upodobał sobie tajwański koncern i stosuje w każdym Zenfonie.

Jakość wykonania Asusa Zenfone Max stoi na dobrym poziomie – w gruncie rzeczy nie ma się do czego przyczepić. Choć… czasem chwytając telefon w dłoń słychać, że ten delikatnie poskrzypuje – zapewne za sprawą demontowalnej klapki wykonanej z tworzywa sztucznego. Ta, swoją drogą, bardzo lubi zbierać odciski palców. Podobnie z resztą, jak sam ekran.

asus-zenfone-max-recenzja-14

Wyświetlacz

Pod względem ekranu Zenfone Max nie jest najciekawszym smartfonem dostępnym na rynku. Jego matryca wykonana w technologii IPS ma przekątną 5,5” i rozdzielczość 1280 x 720 pikseli. Przekłada się to na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 267 ppi. Czcionki nie są szalenie ostre i widać ich postrzępienie, ale nie popadajmy w przesadę – wielu osobom nie będzie to przeszkadzało. Choć oczywiście HD nie umywa się do Full HD, a co dopiero QHD. Zwłaszcza przy tej przekątnej.

Czytając moje recenzje doskonale wiecie, że jestem uczulona na jednym punkcie – wysokiej jasności minimalnej ekranów w urządzeniach mobilnych. Dlaczego? Otóż dlatego, że im wyższa, tym bardziej męczą się nasze oczy podczas korzystania z nich nocą lub wieczorami, a komfort użytkowania sprzętu o tej porze – akurat dla mnie – jest bardzo istotny. Cóż, Zenfone Max pod tym względem mnie zawiódł. Jego ekran świeci z jasnością minimalną na poziomie 30 nitów, co oznacza, że nocą aż razi w oczy. Dosłownie.

Na szczęście jasność maksymalna również pozostaje na wysokim poziomie – pomiar wykazał 400 nitów, co przekłada się na dobrą (ale znowu nie idealną) widoczność zawartości ekranu w słońcu. W ustawieniach oraz na belce systemowej mamy dostęp do automatycznej regulacji jasności ekranu, a to za sprawą obecnego na frontowym panelu czujnikowi światła.

Jeśli nie odpowiadają nam kolory wyświetlane przez ekran Asusa Zenfone Max, możemy udać się do ustawień wyświetlacza lub bezpośrednio do aplikacji Asus Splendid. To tu właśnie zmienimy temperaturę barw, ich nasycenie i odcienie, jak również ustawimy jeden z dostępnych trybów wyświetlanych kolorów: zrównoważony lub żywe kolory.

Spis treści:

1. Wideorecenzja. Wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. ZenUI
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie. Plusy i minusy