Asus ROG Phone 9 Pro to jeden z pierwszych smartfonów na polskim rynku, wyposażony w nowy flagowy układ mobilny Qualcomma. Na szczęście wczesny debiut to tylko jeden z jego atutów.
Nie warto się przyzwyczajać
Ach, ten Qualcomm. Parę lat temu firma zapowiedziała nowe otwarcie w historii autorskich układów mobilnych, upraszczając linię z trzycyfrowej do jednocyfrowej, ale za to z dopiskiem odpowiedzialnym za generację. W ten oto sposób następcą Snapdragona 888 stał się Snapdragon 8 Gen 1.
Po kilku latach okazało się, że na flagowej półce nastąpi kolejna zmiana. Dlatego w 2024 roku nie byliśmy świadkami premiery Snapdragona 8 Gen 4 – zamiast niego otrzymaliśmy chipset Snapdragon 8 Elite. Jesteśmy już kilka tygodni po debiucie układu mobilnego, a na rynek trafiają kolejne flagowe urządzenia wyposażone w amerykańską bestię.
Jedną z takich nowinek jest Asus ROG Phone 9 Pro, którego miałem okazję testować przez kilka ostatnich tygodni.
Specyfikacja Asus ROG Phone 9 Pro
Ekran | 6,78-cala, Samsung E6 AMOLED, jasność HBM 1600 nitów, jasność szczytowa 2500 nitów, LTPO 1-185 Hz (wartość 185 tylko w funkcji Dżin Gier) |
CPU | Snapdragon 8 Elite |
GPU | Adreno 830 |
RAM | 24 GB LPDDR5X |
Pamięć wewnętrzna | 1 TB UFS 4.0 |
System operacyjny | Android 15 – dwa lata dużych aktualizacji i pięć lat wsparcia poprawkami bezpieczeństwa |
Aparat z tyłu #1 | Sony Lytia 700, 50 Mpix, matryca 1/1.56″, 6-osiowy Hybrid Gimbal Stabilizer 4.0 |
Aparat z tyłu #2 | teleobiektyw 32 Mpix, 1/3″, 3-krotny zoom, OIS, hybrydowe przybliżenie 10-30x |
Aparat z tyłu #3 | ultraszerokokątny, 13 Mpix |
Aparat z przodu | 32 Mpix, sensor RGBW, długość ogniskowej 22 mm |
Akumulator | 5800 mAh, szybkie ładowanie HyperCharge o mocy 65 W, bezprzewodowe ładowanie w standardzie Qi 1.3 15 W |
Łączność i komunikacja | Wi-Fi 7, NFC, GPS |
eSIM | brak, tylko fizyczny dualSIM |
Bluetooth | 5.4, kodeki |
MicroSD | nie |
Gniazdo słuchawkowe 3,5 mm | tak |
Głośniki | tak, stereo, dźwięk przestrzenny Dirac Virtuo for Headphone |
Wymiary | 163,8 x 77 x 8,9 mm |
Waga | 227 g |
Wodoszczelność | IP68 |
Pierwsze wrażenie – pierwsza klasa
Jak tylko wygrzebałem pudełko ze smartfonem i całym zestawem gadżetów, pomyślałem od razu, że – gdyby zobaczyli je specjaliści od ekologii – prawdopodobnie dostaliby zawału serca. Producenci stosują już pudełka wielkości urządzenia, w których znajdziemy co najwyżej garść papierów i kabel do ładowania urządzenia.
W tym samym czasie najbardziej dopasiona wersja sprzętu Asusa, czyli ROG Phone 9 Pro Edition, oferuje w zestawie:
- smartfon,
- stylizowaną szpilkę do tacki SIM,
- ładowarkę sieciową o mocy 67 W,
- kabel USB-C -> USB-C,
- chłodzenie AeroActive Cooler X Pro,
- miękkie etui ochronne na akcesorium,
- dwie dodatkowe obudowy ochronne na smartfon.
Dodatkowo w zestawie testowym znalazła się trzecia obudowa, nieprzypadkowo nazwana przez producenta ROG Chill Case, ale o tym w swoim czasie. Całość zamknięta jest w czarnym pudełku z gamingowymi akcentami. Można się zakochać jeszcze przed wzięciem urządzenia w dłonie i przygotowaniem systemu do pracy.
Stylistyka zgodna z tradycją
Rzut oka na poprzednie urządzenia z serii i kwestia wyglądu jest dla mnie w stu procentach zrozumiała – Asus nie ma w zwyczaju rokrocznie zmieniać stylistyki. Tak jak ROG Phone 7 rozwijał pomysły z „szóstki”, tak ROG Phone 9 Pro można z daleka pomylić z poprzednikiem. Różnice widać w ułożeniu takich detali, jak położenie logotypu czy wygląd linii biegnącej mniej więcej po przekątnej plecków, ale wyspa na aparaty czy ogólne gabaryty pozostają takie same.
Uważam, że już ROG Phone 8 szedł na pewne ugody względem gamingowego designu i wyszło mu to na dobre. Nadal był skierowany do graczy, jednak tym razem nie odrzucał grupy patrzącej krzywo na nagromadzenie linii, napisów i wyświetlacz OLED do prezentowania animacji.
ROG Phone 9 Pro trzyma się tego kierunku i jest to dobry ruch ze strony Asusa – jest gamingowo, ale bez przesady.
Na czysto lub po asusowemu
Konfiguruję zatem urządzenie, mając do wyboru nakładkę producenta lub opcję testowania Androida 15 pozbawionego autorskich bajerów. Decyduję się na drugą opcję, pamiętając o drobnej nieprzyjemności związanej z polityką aktualizacji – Asus przewiduje tylko dwie duże aktualizacje systemu i pięć lat wsparcia łatkami bezpieczeństwa. Porównując wynik do konkurencji, gdzie standardem powoli staje się co najmniej pięć dużych aktualizacji i siedem lat dostarczania poprawek dot. bezpieczeństwa, wygląda to dość przeciętnie.
Działanie smartfona częsciowo wynagradza tę niedogodność. Flagowy układ mobilny i ultraszybka matryca to niesamowite połączenie w 2024 roku. Codzienne przewijanie szuflady z aplikacjami, przełączanie się pomiędzy grami, przeskoki z przeglądarki do odtwarzacza audio i na odwrót – nie przypominam sobie, żeby w którymkolwiek momencie chociaż na ułamek sekundy doszło do przycięcia. Oczywiście sam system to za mało, aby próbować wywołać u chipsetu zadyszkę.
Dziwi mnie tylko, że tak duży gracz na rynku jak Asus, nie zaoferował w pełni przetłumaczonych funkcji. Nie zdziwcie się zatem, jeżeli czasami polska mowa będzie gdzieniegdzie poprzetykana „Szekspirem”.
Laptop zamknięty w smartfonie
Wiedziałem, że Snapdragon 8 Elite będzie mocny – w końcu testując inne flagowe sprzęty, pokroju Sony Xperia 1 V i Sony Xperia I VI, mogłem nawet przewidzieć, ile mniej-więcej punktów wyłapie smartfon w 3D Marku.
Co innego jednak obmyślać w głowie liczby, a co innego przyglądać się na żywo, jak Wild Life Extreme wykręca średnio 35 klatek na sekundę i wynik w okolicach 6000 punktów. W zwykłym Wild Life ROG Phone 9 Pro otrzymał maksymalną liczbę punktów – tak się jednak składa, że podobny test wykonałem na laptopie Asus Vivobook S 15, który również wykorzystuje procesor w architekturze ARM. Okazuje się, że bohater recenzji przebija mocą biurowego laptopa z nietypowym CPU o kilka tysięcy punktów. Niesamowite.
Aby dopełnić całości obrazu dodam, że w Geekbench 6 procesor przekroczył barierę 10 tys. punktów w teście wielordzeniowym, a GPU OpenCL 19713 punktów. Nie zawiódł też widok CPDT testującego pamięć w standardzie UFS 4.0.
Czy Asus ROG Phone 9 Pro to już handheld?
Wstydem byłoby ominięcie w recenzji ROG Phone 9 Pro możliwości związanych z mobilnym gamingiem. Wynik okazał się dołująco pozytywny. Co kryje się za tym stwierdzeniem?
Chodzi o fakt, że nie było tytułu, który wyciskałby z urządzenia siódme poty. Owszem, symulowanie długiej zabawy stress testami 3D Marka czy odpalenie na kilkanaście minut Zenless Zone Zero faktycznie sprawiały, że temperatura plecków mogła urosnąć do zawrotnych temperatur.
Wspomnianie wyżej Zenless Zone Zero bez problemu osiąga 60 klatek na sekundę na absolutnie maksymalnych ustawieniach graficznych. Hack n’ Slashowy klasyczek w postaci Titan Quest to już równe i nigdy niespadające 120 fps-ów. Zero zadyszki w GTA: Vice City Definitive Edition, którego górny limit to 30 klatek na sekundę – ten sam, co w GRID: Autosport.
Zdaję sobie sprawę, że porównywanie laptopa z układem ARM na Windowsie do smartfona na Androidzie i Steam Decka, aż prosi się o wyśmianie, ale wysłuchajcie mnie na chwilę.
Załóżmy, że Snapdragon 8 Elite oferuje podobną wydajność, co Snapdragon X Elite X1E 78 100 3.4GHz. Przyglądając się testowi Night Raid na Vivobook S 15 i Steam Decku, wyniki są do siebie zbliżone. Wysnuwam zatem daleko idącą tezę, że ROG Phone 9 Pro mocą dorównuje handheldowi Valve.
Niestety nie oznacza to, że smartfony z nowym flagowym układem mogą uruchomić komputerowego Cyberpunka 2077 na minimalnych ustawieniach – emulacja to na tyle zasobożerny i skomplikowany proces, że jeżeli gra uruchomiłaby się, to pewnie nie wystarczyłoby mocy na utrzymanie porządnego klatkarzu.
Podsumowując ten już i tak całkiem długi rozdział – gamingowy potencjał Asus ROG Phone 9 Pro jest ogromny, jednak nie idą za tym decyzje zespołów tworzących gry mobilne. Obecnie Snapdragon 8 Elite to overkill i na wykorzystanie jego potencjału możemy jeszcze trochę poczekać.
Jako że nie za bardzo pasowało mi poświęcanie chłodzeniu dodatkowego rozdziału wspomnę tylko o tym, że w testowanym zestawie znajduje się AeroActive Cooler X Pro, czyli ulepszenie konstrukcji zaprezentowanej jakiś czas temu przez Asusa. Producent chwali się o 12% dłuższymi łopatkami wentylatora i na tym raczej nowości się kończą.
Całość robi to, co do niej należy – odprowadza ciepło z plecków urządzenia, a więc poprawia stabilność fps-ów przy dłuższych sesjach z grami i na wynikach z benchmarków.
Smartfonowe dodatki
Asus uznał, że nie będzie wyjątkiem i również zainwestował w rozwiązania związane ze sztuczną inteligencją. Na szczęście gamingowy rodowód wciąż jest w nim silny i nie zabrakło miejsca na ciekawostki pokroju AniMe Play. Zacznijmy jednak od AI, która – szczerze mówiąc – nie powala.
Po kolei – Asus chwali się wieloma rozwiązaniami dostępnymi w ROG Phone 9 Pro, m.in tłumaczeniem rozmów telefonicznych, transkrypcją AI, tapetami AI czy kompleksowym wyszukiwaniem. W trakcie testów pochyliłem się głównie nad drugą i trzecią funkcją.
AI Transcript trapi najbardziej prozaiczny problem z możliwych w Polsce – nie do końca dobrze radzi sobie z językiem. Krótki tekst (2-3 minuty czytania) zawiera wiele błędów związanych z nazwami własnymi, imionami i nie tylko. Opracowywane przez algorytm podsumowanie często nie oddaje natomiast ducha tekstu:
Przeczytanie do mikrofonu artykułu w języku angielskim pozbawione było większych błędów i zawierało dwupunktowe podsumowanie, które faktycznie dałoby się umieścić w ramach rubryczki „tl;dr”:
Na marginesie – podobny zarzut mam wobec AI Grabber 2.0, czyli tłumacza OCR, dostępnego z poziomu nakładki dla graczy. Całość rzekomo jest tłumaczona przez Google, ale chyba w wersji z 2006 roku. Zerknijcie sami:
Recenzja Tecno Spark 20 Pro+ mojego autorstwa daje znać, że po raz pierwszy spotkałem się z wbudowanym w telefon generatorem tapet. Wtedy nazwałem je projektami, które robiłyby wrażenie w 2022 roku. Zaskoczyło mnie zatem to, że w przypadku ROG Phone 9 Pro jest… gorzej.
Zamiast ręcznego wpisywania promptów pojawia się kilka sekcji, z których wybieramy interesujące nas parametry – styl, obiekt w tle, kolorystykę i „inspirację”. Kiedy jednak wybieram „naturę”, „wodospady” „złoto” i „pasy” dostaję coś, co przypomina nieudolnie imitowany przez AI modernizm. Kilka przykładów możecie zobaczyć poniżej:
Żeby nie znęcać się zbytnio nad tapetami, które raczej będą dla 90% kupujących użytą kilka razy ciekawostką, przejdźmy do AniMe Play. Zastosowanie większego (648 zamiast 341 kropek) ekranu AniMe Vision z dodatkowym kolorem w dolnej sekcji otworzyło przed firmą nowe możliwości. Pojawiły się bardziej szczegółowe animacje związane z połączeniami, powiadomieniami czy pokazywaniem stanu baterii. Możliwe, że ktoś zadał ważne pytanie na jednym z wewnętrznych spotkań – „czy dałoby się zrobić na ten panel gry?”. Ostateczną odpowiedzią okazało się „oczywiście”.
Nie spodziewajcie się jednak hitów rodem z Atari 2600 – całość sprowadza się do dwukolorowych wariacji na temat Breakouta, shmupów, węża i „tego offline’owego dinozaura z przeglądarki Chrome”. Całością steruje się za pomocą AirTriggerów, a w każdym z tytułów możemy uzyskać wynik widoczny w tabeli.
Jeżeli w poczekalni lub na krótkiej przejażdżce autobusem nie chce Wam się odpalać czegoś dużego, już nie musicie instalować kolorowych darmówek – na kilka minut zabawy wystarczy obrócić ROG Phone 9 Pro plecami do Was.
Wyświetlacz i jakość audio
Zejdźmy na chwilę na ziemię i przyjrzyjmy się zastosowanemu w smartfonie wyświetlaczowi. Asus zdecydował się na 6,78-calowy panel AMOLED LTPO Samsung E6 o rozdzielczości 2400×1080 pikseli. Zakres odświeżania wynosi od 1 do 185 Hz (najwyższa wartość tylko przy wykorzystaniu nakładki Dżin Gier), a jasność maksymalna sięga 2500 nitów.
W trakcie codziennych zastosowań wszystko sprawuje się elegancko – ekran w pełnym słońcu (o które w sumie nie tak łatwo było w ostatnich tygodniach ;)) pozostaje czytelny, przełączanie się pomiędzy częstotliwościami odświeżania zachodzi niezauważalnie, a ci, którzy chcieliby nieco pobawić się kolorystyką panelu, mogą to zrobić w sekcji Splendid w zakładce ustawień wyświetlacza. Nie zabrakło również rozbudowanej personalizacji w trybie Always on Display (tu dla niepoznaki nazwanej Always-on Panel).
Jedyny zarzut mam do Gorilla Glass Victus 2. Niby mówimy o bardzo dobrym szkle ochronnym, a tu w trakcie testów na ekranie pojawiły się bardzo drobne, płytkie zarysowania. Starałem się unikać noszenia urządzenia razem z kluczami w kieszeni, ale jak widać to nie wystarczyło.
Jeżeli chodzi natomiast o audio, wygląda na to, że niewiele zmieniło się od ROG Phone 7 Ultimate, testowanego przez Kubę w 2023 roku. To prawda, że przez moje ręce nie przechodzi zatrważająca ilość flagowców – ale wygląda na to, że ROG Phone 9 Pro to najprawdopodobniej najlepiej grający smartfon na rynku. Niskie tony, które wybrzmiewają jak w głośniku Bluetooth, czysty średni i wysoki zakres połączone z głośnikiem, który potrafi zagrać głośno – nie wiedziałem, że telefon może grać aż tak dobrze.
W połączeniu z dodatkowym subwooferem, wbudowanym w akcesorium chłodzące, kupując flagowca Asusa z 2024 roku możecie w sumie przekazac swój budżetowy głośnik BT znajomemu lub komuś z rodziny. Do głośnego puszczania muzyki o dobrej jakości w mieszkaniu wystarczy Wam telefon.
Fotograficzne trio
Zaczynając od tego, co się nie zmieniło – do ROG Phone 9 Pro przeniesiono z poprzednika zarówno ultraszerokokątną matrycę 13 Mpix, jak i teleobiektyw 32 Mpix z 3-krotnym zoomem optycznym i OIS oraz przedni aparat 32 Mpix. Nowe jest natomiast główne oczko, gdzie sensor Sony IMX890 50 Mpix zastąpiono modelem Lytia 700 50 Mpix o podobnym rozmiarze matrycy. Nowością jest także stabilizator Hybrid Gimbal Stabilizer 4.0 o ∓5-stopniowej kompensacji wibracji.
Wracając już do właściwego porządku rzeczy, najpierw obejrzyjmy sobie zdjęcia z podstawowego aparatu:
Spodziewałem się zdjęć o klasę niżej, a tu proszę – nie ma nazbyt agresywnego filtra podkręcającego kolory, HDR w trudnych warunkach potrafił nie przejaskrawić zdjęcia, a na rozmycie obiektów w tle przyjemnie się patrzy.
O wspomnianą klasę niżej zahacza niestety ultraszerokokątny obiektyw. Po flagowcu spodziewam się ostrych fotografii i zbliżonej do głównego oczka kolorystyki, a jest wprost przeciwnie, o czym możecie przekonać się poniżej. Szkoda także, że nie ma możliwości robienia zdjęć makro.
Z teleobiektywem wiążą się nieco lepsze, choć wciąż mieszanie odczucia. Flagowi rywale w tej cenie oferują 5-krotne przybliżenie optyczne, wyższą rozdzielczość i zdarza im się uzyskać bardzo dobre zgranie kolorystyczne z głównym aparatem.
Tu jest lepiej niż w przypadku ultraszerokokątnego obiektywu, ale czasami trudno było złapać aparatowi ostrość, a HyperClarity – obiecujący hybrydowy zoom w zakresie x10-x30 – raczej oferuje zadowalającą jakość maksymalnie do x15. Dalej aż za bardzo pachnie algorytmami podbijającymi szczegółowość.
Pełen zakres prac całej trójki możecie zobaczyć poniżej:
Do przetestowania pozostała przednia kamerka. Ogólnie byłem zadowolony z efektów jej pracy – dobrze radziła sobie w zarówno w dzień, jak i przy nieoświetlonych sceneriach, a algorytm, odpowiedzialny za rozmycie portretowe, radził sobie z zakręconą czupryną. Pojawiło się nawet jedno, przypadkowe i pozytywne zaskoczenie. W trybie portretowym udało mi się wykonać jedno zdjęcie z podniesionym wizjerem motocyklowego kasku – jest to sztuka, która nie zawsze się udaje. :)
Wróćmy jednak na tylną wyspę aparatów i poświęćmy jej jeszcze chwilę – trzeba bowiem jeszcze wspomnieć o trybie nocnym oraz wideo. Ten pierwszy domyślnie włącza się automatycznie w trybie auto i sprawował się nieźle, dobierając odpowiedni czas naświetlania (maksymalnie 3 sekundy) i zachowując szczegóły. Dwa kolejne pozytywy, które udało mi się zauważyć, to naprawdę mocna dioda doświetlająca oraz krzyżyk na ekranie, który po uruchomieniu naświetlania informuje nas, czy nie rozjeżdża nam się zdjęcie.
W kwestii wideo chciałem sprawdzić przede wszystkim w praktyce ultra stabilizację obrazu dostępną wyłącznie w rozdzielczości FullHD i 30 klatkach na sekundę. Przy drgnięciach widać, jak tło „pracuje”, jednak biorąc pod uwagę kompresję YouTube’a, całość wygląda znośnie.
Bezpieczeństwo i komunikacja
Nie jesteście pewni, czy Asus ROG Phone 9 Pro to flagowiec pod każdym kątem, jeżeli chodzi o kwestie zabezpieczeń i modułów łączności? W tej pierwszej jest bardzo dobrze, w tej drugiej firma ponownie zanotuje u niektórych minusa.
Istnieje zatem odblokowywanie twarzą, ale to korzysta wyłącznie z informacji przekazywanej przez przedni aparat – działa to dość dobrze, ale jak zawsze w tym fragmencie recenzji, polecam inne rozwiązanie biometryczne, czyli odcisk palca. Co ciekawe, czytnik wcale nie znajduje się blisko dolnej krawędzi ekranu, tylko bardziej w 1/3, licząc od spodu. W przypadku chwytu, jaki jest wymagany od tak dużego urządzenia, jest to dość wygodne umieszczenie.
Sam skaner wyciska maksimum z pojemnościowego czytnika linii papilarnych – nie jest więc szybki niczym błyskawica, ale przez zdecydowaną większość czasu nie sprawiał problemów. Bardzo rzadko potrzebowałem poprawić przyłożenie, aby odblokować urządzenie, choć jest szansa, że ponowna kalibracja załatwiłaby sprawę.
Podstawowa funkcja telefonu, dzwonienie, sprawowała się tak, jak można oczekiwać w 2024 roku – głośniki przekazywały głos czysto i bez zniekształceń, a rozmówcy nie narzekali na jakość mikrofonu.
Komunikacyjnie jest dostęp do Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4 z rozbudowaną listą kodeków, GPS, NFC, a nawet złącze słuchawkowe, które ostatni raz w tak drogim smartfonie widziałem w Xperii 1 VI. Gdzie zatem producent popełnił smartfonowe faux pas? eSIM jest dostępny wyłącznie w modelach przygotowanych na rynek tajwański i japoński. Możecie zatem kupić nowy telefon za 1500 złotych, który jest wolny od fizycznej karty, ale płacąc cztery razy tyle musicie przeprosić się z drobnym kawałkiem plastiku.
Czas pracy Asusa ROG Phone 9 Pro
Asus coś nie może się zdecydować na idealną pojemność ogniwa w serii ROG Phone. Dwie generacje temu wybrał akumulator o pojemności 6000 mAh, ósemka oferowała 5500 mAh, natomiast dzisiejszy bohater to stan pośredni z baterią 5800 mAh. Jak całość sprawdza się w praktyce?
Wszystko, jak zawsze, zależy od tego, jaki łomot planujemy spuścić chipsetowi. Najniższy wynik, związany z godzinnym graniem i podłączonym wentylatorem sprawił, że SoT wynosił tylko 4 godziny i telefon po 24 godzinach z 1% stanem baterii. Tryb oszczędzania energii i Wi-Fi przez większość czasu umożliwił odłączenie smartfona od gniazdka we wtorek rano i powrót do ładowania w środku nocy w piątek. Standardowy scenariusz to ok. 4-5 godzin SoT i ładowanie co drugi dzień.
Samo ładowanie nie jest rekordowo szybkie, ale na tle niektórych konstrukcji uznawanych za wzór flagowca jest w porządku. Dostępna w zestawie 65-watowa ładowarka potrzebuje około 40 minut, żeby z telefonu na granicy wyczerpania dobić do 100% stanu baterii i zamienić go w świeży sprzęt, gotowy na kolejnych kilkanaście godzin wysiłku.
Podsumowanie
Na Asusa ROG Phone 9 Pro można spojrzeć dwutorowo. Jeżeli porównamy go do innych flagowców, które w ciągu najbliższych miesięcy pojawią się na rynku, zakładam, że jego możliwości w zakresie funkcji AI czy fotografii, wykonywanych dodatkowymi aparatami, mogą ustępować Xiaomi 15 Pro czy Oppo Find X8 Pro.
Jeżeli jednak zawęzimy zakres do gamingowych smartfonów, to tutaj jedynym rywalem na polu bitwy będzie prawdopodobnie Redmagic 10 Pro, który wykręcił najwyższy wynik w AnTuTu. Na tym etapie trudno ocenić czy smartfon Asusa wyjdzie z pojedynku zwycięsko – dużo zależy od ceny konkurenta i tego, czy udało im się uporać z niektórymi wadami poprzednika, o których możecie przeczytać w recenzji Redmagic 9 Pro.
Oddając ROG Phone 9 Pro nie opuszczało mnie jedno uczucie – że cały potencjał gamingowego smartfona w 2024 roku jest mocno niewykorzystany. Z jednej strony mamy chmurowe rozwiązawania w postaci Xbox Game Cloud, z drugiej strony telefon Asusa z chipsetem Snapdragon 8 Elite mógłby udźwignąć piękne tytuły, ale takich gier, napisanych bezpośrednio na Androida, jest jak na lekarstwo.
Jest też pewien pomysł, który przyszedł mi do głowy, a jego realizacja przez producenta z pewnością poskutkowałby wyższą o pół oczka oceną. Chodzi o dwa akcesoria – ROG Tessen, czyli kontroler dedykowany smartfonom, wpinany w gniazdo USB-C oraz AeroActive Cooler, czyli dodatkowe chłodzenie, rozwijane przez Asusa od lat.
A gdyby tak połączyć to wszystko? Stworzyć jeden sprzęt, który po wpięciu do ROG Phone 9 Pro zamieniałby go w prawdziwego, nieparzącego palców handhelda z chłodzeniem i analogowym sterowaniem? Uwzględniając cenę obu akcesoriów z pewnością nie byłby to tani dodatek, ale – jak tylko myślę o tym, jak niewygodne czasami było sterowanie w grach z podpiętym chłodzeniem – to dorzucenie takiego sprzętu do zestawu krzyczałoby z kilometra „oto smartfon, który jednym ruchem zamienisz w gamingową maszynę”.
Oczywiście nie oceniam czym ROG Phone 9 Pro Edition mógłby być, tylko to, czym jest. Jestem pewien, że obecnie to najlepszy zestaw do mobilnego gamingu. Jeżeli nie oczekujecie od niego świetnych kadrów z teleobiektywu i wybitnego asystenta zasilanego AI, tylko maszyny, która nie spoci się przy godzinnej sesji w Genshin Impact na najlepszych ustawieniach graficznych i wyciągnie stabilne 144 fps-ów w Mincraftcie, Real Racing 3 czy Don’t Starve, niczego lepszego na obecną chwilę nie znajdziecie.