Odtwarzacz multimedialny Amazon Fire TV Stick 4K drugiej generacji stosunkowo niedawno wylądował na sklepowych półkach. Mógłbym rzec, iż stało się to w idealnym momencie, gdyż akurat dojrzałem do nabycia zewnętrznego odtwarzacza do swojego nieco leciwego już telewizora 4K. Czy najnowszy Fire TV Stick był dobrym wyborem?
Nareszcie dojrzałem
Rzecz jasna do zakupu odtwarzacza multimedialnego do mojego leciwego już Smart TV. Odkąd przestałem korzystać ze swojej PS4 Pro kilkanaście miesięcy temu, mój telewizor stał praktycznie nieużywany. Po nabyciu przeze mnie Xbox Series S nic się w tej materii nie zmieniło, gdyż najtańszą konsolę obecnej generacji podłączyłem bezpośrednio do swojego monitora MSI.
Jakiś czas temu jednak okazało się, że mam więcej wolnego czasu niż zazwyczaj (uroki zdanej sesji w 1. terminie), toteż zacząłem nadrabiać filmowe i serialowe zaległości. Standardowo oglądam tego typu treści na recenzowanych przeze mnie smartfonach lub tabletach, aczkolwiek w tamtym czasie nie mogłem się pochwalić (chwilowym) posiadaniem żadnych nowinek tego typu. Został mi więc prywatny sprzęt – do wyboru miałem dwa tablety, smartfon, PC i wspomniany już telewizor właśnie.
Biorąc poprawkę na mą niesamowicie wygodną pufę, zdecydowałem się wykorzystać TV, bo przecież ileż można siedzieć przed komputerem? Tylko niestety system operacyjny mojego poczciwego Philipsa zdecydował się nieco ze mnie zakpić i ogłosił coś na kształt strajku włoskiego. Połączenie z siecią Wi-Fi trwało niesamowicie długo, aplikacje uruchamiały się przez kilka bardzo długich minut, a do tego standardem okazało się ich zamykanie tuż po uruchomieniu. Przyznacie, że nie są to najbardziej komfortowe warunki do konsumpcji treści VOD.
Wypatrzyłem więc w jednym z polskich elektromarketów nowość Amazona. Biorąc poprawkę na moje dotychczasowe doświadczenia ze sprzętem Fire TV Stick, wsparcie dla 4K oraz fakt, że nie kosztował milionów monet (nie to, co Apple TV 3. generacji), zdecydowałem się na zakup. Otrzymałem go bez problemów (co, jak pokazuje nasze doświadczenie, nie jest takie oczywiste) i korzystam z tego cuda już ponad 2 tygodnie.
Co mi się w nim podoba, a za co muszę firmę Jeffa Bezosa skarcić?
Specyfikacja techniczna Amazon Fire TV Stick 4K
Nie ma dobrej recenzji bez pochylenia się nad specyfikacją urządzenia, którą możemy znaleźć „na papierze”. Pozwolę więc sobie na wstawienie paru informacji na temat Fire TV Stick 4K 2. generacji, zanim przejdziemy do części właściwej.
Czym może się więc pochwalić „emejzingowy kijek” za niecałe 300 złotych?
System operacyjny | Fire OS 8 (testowano na wersji systemu 8.1.0.2) |
CPU | czterordzeniowy, 1,7 GHz |
GPU | 650 MHz |
RAM | 2 GB |
Pamięć wewnętrzna | 8 GB |
Obsługiwany format wideo | Dolby Vision, HDR 10, HDR10+, HLG, H.265, H.264, VP9, AV1 |
Obsługiwany format audio | xHE-AAC, AAC-LC, AAC+, eAAC+, AAC-ELD, MP3, AMR-NB, FLAC, PCM/WAV, Vorbis, Dolby AC3, eAC3 (Dolby Digital Plus), Dolby Atmos (EC3_JOC), Dolby AC4, Dolby MAT, Dolby TrueHD pass-through, MPEG-H pass-through, DTS passthrough, DTS-HD passthrough (profil podstawowy), Dolby Atmos, 7.1 surround, 2 kanały stereo, HDMI audio pass-through (wsparcie do 5.1) |
Obsługiwany format obrazu | JPEG, PNG, GIF, BMP |
Łączność | Wi-Fi 6 dual-band: 802.11 a/b/g/n/ac/ax (2,4 GHz i 5 GHz), Bluetooth 5.2 + BLE, port podczerwieni, sterowanie głosowe Alexa (po angielsku) |
Obsługiwana rozdzielczość | 2160p, 1080p i 720p (do 60 FPS) |
Dostępne złącza | HDMI 2.1, micro USB |
Wymiary | 108 mm x 30 mm x 14 mm |
Waga | 43,5 g |
Cena | od 249 złotych |
Powyższe dane zaczerpnąłem z oficjalnej strony produktu. Niestety, producent nie chce się podzielić informacją dotyczącą procesora oraz rodzajem wykorzystanej pamięci. Szkoda, bo wspomniany już wcześniej Apple TV 3. generacji nie ma problemu z wyszczególnieniem konkretnych parametrów. Pod tym kątem czuję się nieco zawiedziony postawą amerykańskiego molocha.
Pomarańczowe pudełko otwórz się!
Oficjalne pudełko to nic innego jak pomarańczowy karton z grafiką ukazującą pilota oraz samo urządzenie z przodu, a także kilka informacji technicznych z tyłu. Nie jest to nic specjalnie interesującego, niemniej całość wygląda schludnie. Jednak, jak to bywa w przypadku przedmiotów i ludzi, liczy się wnętrze.
A to jest całkiem bogate, gdyż – poza Fire TV Stick 2. generacji, pilotem Alexa Voice 3. generacji oraz papierologią – otrzymujemy dwie baterie AAA, zasilacz w standardzie amerykańskim, przejściówkę na standard europejski, kabel zasilający USB-A – microUSB oraz przedłużacz HDMI.
Nie ma tutaj przesadnie wiele do opisywania, jeśli chodzi o wygląd. Fire TV Stick 2. generacji wygląda (niemal) identycznie, co reszta odtwarzaczy Fire TV Stick. Różnica może być w zastosowanym logo na wierzchu, ale to akurat jest drobnostka. Przód zdobi wejście HDMI, natomiast na boku znajdziemy gniazdo microUSB, przeznaczone do zasilania naszego odtwarzacza multimediów.
Jeśli zaś o pilot chodzi, dopatrzymy się na nim standardowej konfiguracji przycisków. Mowa o przycisku zasilania, wywołania Alexy, cofnięcia, przejścia do ekranu głównego, opcji, pauzy, przyciski cofnięcia lub przyspieszenia, wyciszenia, głośności, bla, bla, bla.
W kwestii szybkiego dostępu do platform VOD, w swoim egzemplarzu mam do dyspozycji przyciski przenoszące mnie bezpośrednio do Prime Video (tak bardzo niespodziewane), Netflixa, DirecTV lub Peacock.
Obecność tego ostatniego w urządzeniu, które nie trafiło na rynek w USA, jest doprawdy fascynująca, ponieważ wedle oficjalnej strony serwisu, jest on dostępny tylko w Stanach Zjednoczonych. Szkoda, że nie został on zastąpiony innym serwisem, jak chociażby Disney+ czy YouTube.
Cóż, przynajmniej mamy Alexę, która chętnie odpali nam interesującą nas aplikację, o ile ją o to poprosimy (rzecz jasna po angielsku).
Konfiguracja, dostosowywanie i pierwsze kłopoty
Proces konfiguracji jest niezwykle prosty, co w zasadzie chyba nikogo nie dziwi. Musimy bowiem jedynie podłączyć urządzenie do źródła zasilania, a następnie wpiąć do jednego z portów HDMI w naszym TV. Reszta konfiguracji to tak naprawdę wybór języka i podążanie za instrukcją, która wyświetla się na ekranie – nic trudnego. Mamy możliwość konfiguracji albo przy pomocy pilota, albo przez aplikację Fire TV.
Ja skorzystałem z tej drugiej opcji, gdyż zwyczajnie była szybsza, a i nie jestem przesadnym fanem pisania pilotem na klawiaturze ekranowej. Cały proces przebiegł bezproblemowo i, po zakończonej konfiguracji, Fire TV Stick 2. generacji (jaki ładny rym), doszło do aktualizacji (combo!!!). Chwilę co prawda trwała, jednak po niej mogłem przystąpić do właściwej konsumpcji treści i, muszę przyznać, że… nie byłem zachwycony.
Okazało się bowiem, że audio potwornie rozjeżdża się z obrazem i nawet dostosowanie opóźnienia w panelu Fire TV Stick nie było w stanie nic z tym zrobić. Pomyślałem sobie, że może to wina oprogramowania, więc zrobiłem reset urządzenia, raz jeszcze przeszedłem wszystkie kroki konfiguracji i po wszystkim włączyłem YouTube. Problem nie znikał, synchronizacji obrazu i dźwięku wciąż nie było, nawet pomimo zmiany części ustawień w samym telewizorze.
Moją ostatnią deską ratunku była zmiana portu HDMI. Podłączyłem bowiem urządzenie sygnowane logiem Amazona do jedynego portu, który nie wymagał skorzystania z dołączonego extendera, umieszczonego po boku, a nie w spodniej części telewizora. Zresetowałem więc ustawienia raz jeszcze, wyciągnąłem przedłużacz z opakowania, odłączyłem urządzenie od pierwotnego portu i podłączyłem do alternatywnego.
Niepewnie włączyłem Fire TV Stick, następnie YouTube, włączyłem materiał pewnego Brytyjczyka… i odetchnąłem.
Całość działała dokładnie tak, jak powinna, a obraz z dźwiękiem były w pełnej synchronizacji. Nie musiałem już bawić się w ustawieniach, a jedynym winowajcą całego zamieszania był niezbyt sprawny port HDMI w telewizorze. Także, jeżeli i u Was by wystąpił podobny problem, to prawdopodobnie zmiana portu może okazać się dobrym rozwiązaniem, jeśli wszystko inne zawiedzie.
Działała, jak powinna… czyli jak???
Krótko mówiąc – dobrze. Rozłóżmy jednak pojęcie „dobrze” na czynniki pierwsze, bo dla jednych „dobrze” działają smartfony budżetowe, a dla innych „dobrze” oznacza wydajność na poziomie flagowców.
Pozostając jeszcze przez chwilę w odnoszeniu tejże przystawki do świata smartfonów, Amazon Fire TV Stick 4K 2. generacji jawi mi się jako typowy średniopółkowiec – nie ma co oczekiwać flagowej wydajności, ale możemy liczyć na bezproblemowe działanie podczas zwykłego użytkowania.
Bazujący na Androidzie system operacyjny Fire OS jest naprawdę czytelny i poruszanie się po nim nie powinno nastręczać nikomu trudności. Co ważne, nie odnotowałem żadnych opóźnień podczas poruszania się po menu głównym, nawet pomimo faktu, iż przez większość czasu pamięć urządzenia była dosłownie zawalona. Jeśli przeczytaliście tabelkę, to wiecie, że recenzowany Fire TV Stick został wyposażony w zaledwie 8 GB pamięci wewnętrznej i… dość szybko to odczułem.
Pobrałem bowiem nań większość aplikacji VOD, których opłacam abonament, a do tego Spotify oraz YouTube. Zauważyłem kilka gier w sklepie z aplikacjami, toteż zainstalowałem najbardziej zasobożerną, jaką byłem w stanie znaleźć, celem sprawdzenia, jak sobie z nią „patyczek” Amazona poradzi. Tyle tylko, że po pobraniu tych 3,5 GB plików gry, praktycznie wyzerowałem wolne miejsce w pamięci urządzenia.
Chcąc zagrać, musiałem odinstalować sporo aplikacji, gdyż w przeciwnym wypadku co chwila wyskakiwałoby mi powiadomienie o braku miejsca w pamięci. Fire TV Stick uspokoił się dopiero po tym, jak zwolniłem 200 MB – pomimo tak niewielkiego zapasu pamięci, wciąż nie odczuwałem problemów z płynnością. Co prawda sprzęt ostrzegał mnie o fakcie, iż niska wartość wolnej pamięci może negatywnie wpłynąć na funkcjonalność, aczkolwiek na całe szczęście nie było mi dane tego doświadczyć.
Nie zmienia to jednak faktu, że biorąc poprawkę na mnogość aplikacji VOD oraz to, iż z Fire TV Stick prawdopodobnie korzystać będzie więcej niż jedna osoba, producent mógł się pokusić na te 16 GB pamięci wewnętrznej. Pamiętajmy bowiem, że te 8 GB to nie jest wartość przeznaczona dla użytkownika – nam pozostaje trochę mniej, gdyż system operacyjny też się gdzieś zmieścić musi. Szkoda, ale jeżeli nie mamy zamiaru grać w duże gry na tym sprzęcie, to nie powinno być dużego problemu.
Właśnie, bo zacząłem pisać o pobieraniu ambitnej gry, a skończyło się na narzekaniu na 8 GB wbudowanej pamięci. Szczęśliwą produkcją, która wylądowała w pamięci mojego odtwarzacza, była gra wyścigowa Asphalt 8: Airborne – można ją nieodpłatnie pobrać ze sklepu Play, a na Steam znaleźć można 9. część w modelu free to play. Po zakończeniu instalacji odpaliłem produkcję i mogę z całą pewnością stwierdzić dwie rzeczy.
Pierwsza jest taka, że choć pilot jest niesamowicie wygodny podczas użytkowania w „standardowym” charakterze, to jako kontroler się absolutnie nie sprawdza. Po drugie – tytuł zdecydowanie jest zbyt ambitny, jak na możliwości Fire TV Stick 2. generacji. W grze regularnie dochodziło do przycinek, które dodatkowo utrudniały odczuwanie radości z pędu ponad 200 km/h po torze wyścigowym, a o jakości grafiki nawet nie mam zamiaru wspominać. Także, jeśli ktoś ma bardzo masochistyczne podejście, to prawdopodobnie będzie w 7. niebie.
Jeśli jednak takich skłonności nie macie (jak ja), to raczej zasugeruję zostawić gry mobilne na smartfonie lub tablecie, a przystawkę zapełnić aplikacjami innego typu. Ewentualnie korzystać z niej do przeglądania Internetu za pomocą Amazon Silk. Ta przeglądarka działa bowiem niemal bez zarzutu i nie zdarzyło się ani razu, żebym czekał zbyt długo na wyniki, tudzież żeby doszło do wyrzucenia mnie do menu.
No dobrze, ale dlaczego powyżej stwierdziłem, że działa „niemal” bez zarzutu? Cóż, to przez wzgląd na fakt, że rekomendacje, które możemy znaleźć w menu przeglądarki, nijak się mają do wyszukiwanych przez nas treści. Wchodzisz na strony z polską domeną, związane z anime, gamingiem lub technologią? To chyba przez przypadek, bo sugestie dostaniesz tylko z zagranicznych portali i powiązane będą z motoryzacją czy też polityką. Niezły ten algorytm „emejzinga”, nie ma co ;)
Co ciekawe, do odtwarzacza możemy ponoć podpiąć dowolne urządzenia Bluetooth, takie jak kontrolery czy nawet myszki i klawiatury bezprzewodowe, ale wydaje mi się, że to nie do końca prawda. Przynajmniej z tą „dowolnością”, ponieważ kiedy próbowałem podpiąć swoją Gravastar M1 Pro (tak, jej recenzja się na Tabletowo pojawi), przy wykorzystaniu „niebieskiegozębnego” połączenia, to Fire TV Stick w ogóle jej nie widział. Podobnie nie był w stanie skojarzyć kontrolera Turtle Beach Atom, choć akurat tutaj byłbym szczerze zdziwiony, gdyby okazało się inaczej. Nie miał jednak najmniejszych problemów ze znalezieniem i sparowaniem się z kontrolerem Xbox.
Pochwalić muszę jednak to, jak sprzęt ten radzi sobie pod obciążeniem – podczas testów raz się zdarzyło, że urządzenie działało niemal cały dzień bez przerwy. Pod wieczór sprawdziłem, czy „kijek” nie awansował przypadkiem w hierarchii społecznej sprzętów domowych do rangi „mini piecyka” i z niemałym podziwem muszę przyznać, że tak się nie stało. Fakt, odtwarzacz zrobił się trochę cieplejszy, ale w żadnym wypadku nie mogę stwierdzić, iż był gorący.
Mam co prawda kilka drobnych uwag do tego, jak Alexa przetwarza komendy głosowe, ale temu chyba poświęcę osobną część tekstu. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że kompletnie się do niczego nie nadaje, ale czasami dogadanie się z wirtualną asystentką Amazona może być nieco problematyczne. Więcej na ten temat jednak nieco później.
Aplikacja Fire TV na smartfony i tablety
Prawdopodobnie powinienem też co nieco napisać o aplikacji Fire TV, którą możemy wykorzystać nie tylko do wspomnianej na początku tekstu konfiguracji, ale i do sterowania urządzeniem w miejsce pilota. Oczywiście pod warunkiem, że nasze urządzenie jest podpięte do tej samej sieci Wi-Fi, co Fire TV Stick. Nad układem aplikacji nie ma się w sumie co specjalnie pochylać, bo całość wygląda niemal identycznie jak dołączony do zestawu pilot Alexa Voice.
Różnicą jest brak przycisków odsyłających bezpośrednio do konkretnych serwisów VOD. Tutaj musimy bowiem przejść do innego okienka, w którym to znajdziemy wszystkie zainstalowane na naszym sprzęcie aplikacje, zarówno obecnie, jak i te, które się wcześniej w pamięci sprzętu znalazły.
Dotykając ikony aktualnie zainstalowanej apki, Fire TV Stick ją otworzy, natomiast decydując się na tą, której już nie mamy w pamięci urządzenia, wpierw zostaniemy przeniesieni do strony sklepu z aplikacjami, z której będziemy mogli ją pobrać.
Możemy także przejść do ekranu wprowadzania tekstu, co akurat jest bardzo dobrą opcją, jeśli nie przepadamy za pisaniem przy pomocy pilota. Ewentualnie jeśli nie będziemy w stanie z jakiegoś powodu dogadać się z Alexą, bo rzecz jasna dostęp do niej z poziomu aplikacji Fire TV również mamy zagwarantowany. I to chyba jest dobry moment, żeby pochylić się nieco bardziej nad naszą wirtualną asystentką.
Ale, ale, Alexa… Nie o to mi chodziło
Czyli słów parę o jakości wyszukiwania głosowego przy użyciu Alexy i tego, jak reaguje na komendy. Zacznijmy może od tej dobrej połowy, czyli reakcji asystentki na nasze prośby dotyczące włączania i wyłączania konkretnych aplikacji oraz urządzeń. Raz jeszcze przypomnę, że „polska język, trudna język” i Alexa wciąż się go nie nauczyła, także nasza komunikacja musi przebiegać w języku angielskim.
Podejrzewam, że dla większości użytkowników nie będzie to przesadny problem, o ile w ogóle będą z tej funkcji korzystać. Niejednokrotnie bowiem może się okazać, że kilka ruchów palcem na pilocie lub smartfonie będzie szybsze, niż wydanie polecenia naszej asystentce.
Sam jestem zdania, że szybciej odpalę aplikację, korzystając z przycisków pilota, ale sterowanie głosowe stało się dla mnie po prostu dobrą zabawą i tak najczęściej klikanym przeze mnie przyciskiem jest ten do wywoływania Alexy.
Wyłączanie TV, odpalanie lub zamykanie konkretnych aplikacji, z tym wirtualna asystentka nie ma najmniejszego problemu. Gorzej się robi w chwili, w której chcemy ją poprosić o inną rzecz, związaną z wyszukiwaniem kanałów lub informacji.
Mowa o rzeczach pokroju przejścia na interesującą nas stronę internetową czy też znalezienie kanału konkretnego twórcy. Za przykład strony niechaj zrobi Tabletowo – próbowałem się dostać głosowo na wiele różnych sposobów i żaden się nie udał.
Od łamańców językowych pokroju „tabletoło dot pi el”, po mówienie literka po literce, co Alexa ma wpisać w pasku adresu internetowego. Żadna metoda nie zadziałała, ba, żadna nie była nawet blisko. Jednym z efektów było w ogóle pokazanie mi aktualnego stanu dróg i pogody w którymś mieście w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
No dobrze, ale to może specyfika języka polskiego? Współpraca z zagranicznymi nazwami zdecydowanie musi wypadać lepiej!
Tak pomyślałem i poprosiłem Alexę, żeby przeszła na kanał brytyjskiego YouTubera Dawko. Prosta sprawa, która wymaga dosłownie trzech komend – „Alexa, close the Silk app”, „Alexa, open YouTube app”, „Alexa, go to Dawko’s channel”. Tutaj jeszcze pozwolę sobie zaznaczyć, że nie musimy każdorazowo zaczynać zdania od „Alexa”. Ja tak robię, bo jest to dla mnie w jakiś sposób wygodne, ale bez tego wstępu komendy również działają. Wróćmy jednak do myśli przewodniej i odpowedzmy sobie na to nurtujące nas pytanie – jaki wynik uzyskałem?
Każdy, tylko nie ten, co chciałem – dostałem jakieś wyniki z kanałów motoryzacyjnych, coś z jedzeniem, a i kilka vlogów mi się w wyszukiwarce pojawiło. Żadnych materiałów autorstwa mojego ulubionego Brytyjczyka, nie wspominając nawet o jego kanale…
Co warto jeszcze wiedzieć?
Przede wszystkim to, że jeżeli posiadamy jakiekolwiek głośniki Echo Amazona, to możemy się pokusić o sparowanie ich z Fire TV Stick. Ten zabieg da nam możliwość wykorzystania naszych inteligentnych głośników w charakterze mini kina domowego, co – w połączeniu z soundbarem – zapewnić nam może niezłe efekty audio. O ile rzecz jasna mamy tego typu urządzenie i jest ono wspierane przez Fire TV Stick.
Mój budżetowy soundbar absolutnie wspierany nie był, więc niestety nie mogłem skorzystać z opcji wykorzystania pilota Alexa Voice do kontrolowania mojej „dźwiękowej belki”. Za to mój TV Philips, pomimo swojej leciwości, wspierany już był, także mogłem porzucić podstawowy pilot do telewizora, na rzecz mniejszego sprzętu ze stajni Amazona. Wciąż jednak korzystam z tego pierwszego, jeśli chcę zmienić źródło obrazu (np. na moje Nintendo Switch lub Xbox Series S).
Warto też pewnie odnotować fakt, że pomimo masy aplikacji, na jakie możemy się natknąć w katalogu możliwych do zainstalowania programów, próżno szukać części dostępnych na naszym rynku VOD. Zabrakło, chociażby apki dla osób z abonamentem SkyShowtime czy TVP VOD (ktoś w ogóle z tego korzysta?). W sklepie znalazło się jednak miejsce dla Playera, CDA i Polstat Box Go, także to też nie tak, że biblioteka aplikacji świeci pustkami, jeśli o polskiego użytkownika chodzi.
Mimo wszystko jestem zadowolony z zakupu
Odtwarzacz multimedialny Amazon Fire TV Stick (2. generacji) prawdopodobnie jest w moim odczuciu jednym z najlepszych urządzeń tego typu w kategorii do 300 złotych. Jest zdolny do obsługi rozdzielczości 4K, wbudowane podzespoły pozwalają na komfortowe doświadczanie niemal każdego rodzaju treści, a możliwość sterowania telewizorem za pomocą wygodnego pilota działa tylko na jego korzyść. Trzeba jednak także uczciwie przyznać, iż nie jest to sprzęt pozbawiony wad i niedociągnięć.
Jeślli chcielibyśmy pobrać jakieś materiały do obejrzenia „na później”, to 8 GB zdecydowanie nam nie wystarczy na zbyt wiele. Ponadto próba zagrania w coś ambitniejszego na tym sprzęcie zapewne przyprawi użytkownika o białą gorączkę, jeśli jest przyzwyczajony do wyższych standardów rozgrywki. Czepiać by się można także obsługiwanej rozdzielczości 3840×2160, podczas gdy poprzednik oferował 4096×2160 i jakości wyszukiwania głosowego treści.
Jeśli zależy nam jednak na jak najlepszym stosunku ceny do jakości i niespecjalnie interesuje nas wykorzystanie Fire TV Stick w charakterze mini konsoli, to powinniśmy być zadowoleni. Ja na pewno jestem i już wiem, że zakup tego sprzętu był bardzo dobrym pomysłem!
Mój leciwy Philips Smart TV przestał bowiem robić za ozdobę pokoju, a na powrót stał się funkcjonalnym sprzętem i liczę na to, że w tej formie służyć mi będzie jeszcze przez kolejne lata ;)