Pierwszy raz z Amazfit miałam do czynienia pięć lat temu, kiedy to udało mi się przetestować model Pace, który od chwili premiery zainteresował mnie sobą. Amazfit T-Rex 2, którego recenzję właśnie czytacie, to model przeznaczony dla innego odbiorcy, co zdradza już sama jego budowa, z mocarną, toporną wręcz kopertą na czele. Czas przyjrzeć mu się bliżej.
Specyfikacja Amazfit T-Rex 2:
- dotykowy wyświetlacz AMOLED 1,39” 454 x 454 pikseli, jasność do 1000 nit,
- odporność: wodoodporność 10 ATM, odporność na wstrząsy, temperatury -40° – +70°, odporność na wilgotność, kurz i piasek,
- czujniki: akcelerometr, pulsoksymetr, pulsometr, żyroskop, magnetometr, czujnik światła, wysokościomierz barometryczny,
- monitorowanie aktywności: krokomierz, licznik spalonych kalorii, monitorowanie snu, monitorowanie poziomu stresu, monitorowanie tętna, pomiar dystansu, powiadomienia o braku aktywności,
- Bluetooth,
- GPS,
- akumulator o pojemności 500 mAh,
- pasek: 206 mm długości, 22 mm szerokości; dedykowany do tego modelu,
- wymiary: 47,7 x 47,7 x 13,5 mm,
- waga: 66 g,
- kompatybilność: Android 5.0+ lub iOS 10+,
- tryby aktywności: 150+ trybów: bieganie, jazda rowerem, pływanie, treningi na świeżym powietrzu, wspinaczka, wędkarstwo, jazda na deskorolce, jazda na rolkach, parkour, sporty halowe, stepper , aerobik, trening siłowy, sztuki walki, hokej, tenis itd.,
- inne: sterowanie odtwarzaczem, sterowanie aparatem, powiadomienia o połączeniach, SMS-ach, e-mailach, Alarm wibracyjny, budzik, kalendarz, prognoza pogody, stoper, timer.
Cena Amazfit T-Rex 2 w momencie publikacji recenzji: 1199 złotych
Mocarny i odporny
Już na pierwszy rzut oka na T-Rex 2 można stwierdzić, że powinien wytrzymać wiele – budowa sprawia wrażenie solidnej, choć tylko ramka wokół ekranu jest metalowa, reszta to matowe tworzywo sztuczne. Jego nieco taktyczny wygląd przywołuje na myśl chyba najbardziej popularne zegarki sportowe Garmina, zresztą nie bez powodu – skierowane są do podobnych grup klientów, którzy wymagają od nadgarstkowego sprzętu wytrzymałości i niezawodności, niezależnie od warunków pogodowych.
Amazfit jest na tyle pewien swojego zegarka, że na dedykowanej mu stronie można przeczytać o odporności na wstrząsy, skrajne temperatury -40° – +70°, wilgotność, kurz oraz piasek, a także wodoodporność 10 ATM. Co więcej, podczas spotkania prasowego, na którym wprowadzana była nowość Amazfit na polski rynek, producent postanowił zamrozić jeden egzemplarz w bryle lodu. Jak się możecie domyślać – po zakończonym eksperymencie dalej działał.
Jeśli chodzi o rzeczywistą odporność, nie mam zegarkowi nic do zarzucenia. Spotkał się kilka razy z futryną drzwi (no dobra, przywaliłam, z różną mocą, ale zawsze nieświadomie) i nie ma po tym ani śladu. Jedynie co, to po 1,5 miesiąca korzystania z niego widać przetarcia na gumowych szlufkach.
Jeszcze co do wyglądu zegarka – z całą pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu mocny, rzucający się w oczy branding T-Rex na pasku oraz Amazfit na tej blaszce po prawej stronie koperty. Kto to w ogóle wymyślił?!
Silikonowy pasek zegarka Amazfit T-Rex 2 jest fajnie wentylowany. Dużym plusem jest to, że nie uczula. Co ciekawe bowiem, znam przypadek, w którym oryginalny pasek garminowy musiał zostać zmieniony na chińską podróbę z innego materiału, który nie dawał żadnych oznak na skórze w postaci czerwonych śladów na nadgarstku.
Co jeszcze tyczy się paska, jest on przykręcany na dziwne, nietypowe śrubki – nie mam pojęcia czy łatwo się go wymienia. Sprawia to jednak, że – niestety – do zegarka pasują wyłącznie dedykowane paski, co ogranicza dobór alternatyw.
Wyświetlacz na wielki plus
Najważniejszy punkt specyfikacji każdego zegarka, niezależnie od tego, czy mówimy tu o smartwatchu, czy zegarku sportowym, to wyświetlacz. W przypadku Amazfit T-Rex 2 mamy do dyspozycji ekran AMOLED, po którym możecie spodziewać się wszystkiego, co najlepsze.
A zatem: doskonałe kąty widzenia (wyświetlane treści są doskonale widoczne niezależnie od kąta, pod którym patrzymy, a to przecież w zegarku kluczowe), perfekcyjne czernie, świetna jasność maksymalna (1000 nit), która daje radę nawet w pełnym słońcu czy wreszcie tryb Always on Display, wyświetlający godzinę i pozostałe informacje na wygaszonym ekranie.
Zastosowana rozdzielczość, 454 x 454 pikseli, przy wielkości 1,39”, sprawdza się bardzo dobrze – treści są czytelne i nie ma problemu z ich odczytywaniem. Sam dotyk działa bezproblemowo, ale oczywiście kosztem czystego ekranu – jeśli chcecie rzadziej przecierać go ze swoich odcisków palców, możecie korzystać z alternatywnej opcji nawigacji za pomocą klawiszy fizycznych.
W deszczu dotykowy ekran T-Rex 2 reaguje na padające na niego krople – na szczęście w prosty sposób możemy włączyć tryb blokady ekranu, dzięki czemu nie musimy obawiać się o poprzestawianie różnych opcji (żeby go wyłączyć, wystarczy dłużej przytrzymać dowolny przycisk fizyczny).
Działanie i najważniejsze funkcje
Aby móc korzystać z zegarka, należy go najpierw podłączyć do smartfona za pośrednictwem aplikacji Zepp (Android / iOS). Wystarczy z poziomu aplikacji sczytać kod QR wyświetlany na ekranie i właściwie to wszystko.
Co mi się bardzo spodobało, to fakt, że zmieniając telefon nie musiałam zerować ustawień zegarka, tylko po prostu zalogować się na swoje konto, do którego był podłączony T-Rex 2. Po zalogowaniu zegarek był automatycznie sparowany z nowym smartfonem – fajna sprawa, choć pewnie docenią to głównie testerzy sprzętu (kto normalny wymienia telefony z większą częstotliwością niż raz na rok czy dwa…? ;)).
Aplikacja Zepp jest bardzo przyjemna dla oka i, przede wszystkim, intuicyjna. Wszystkie funkcje dostępne są dosłownie na wyciągnięcie ręki – łatwo się do nich dostać i po nich poruszać, dzięki czemu skonfigurowanie urządzenia w pełni nie trwa długo. W jednym z pierwszych kroków warto połączyć się z ulubioną aplikacją sportową – Strava dostępna jest od ręki, podobnie jak Google Fit czy Relive.
Bardziej zaawansowanym użytkownikom zegarków sportowych może brakować przeglądarkowej wersji Zepp – tak, by móc się zalogować z poziomu strony internetowej i łatwiej pobierać czy analizować wyniki (coś na kształt Garmin Connect).
Dla wielu spore znaczenie ma również to, jak bardzo smart jest T-Rex 2. Oczywiście po połączeniu ze smartfonem, ekran zegarka wyświetla powiadomienia o połączeniu przychodzącym z nazwą użytkownika, a także powiadomienia z aplikacji, którym na to zezwolimy z poziomu aplikacji Zepp (możemy na nie odpowiedzieć za pomocą jednego z kilku gotowych szablonów lub emoji).
Nie ma jednak możliwości odbierania połączeń i rozmawiania przez zegarek – przez wzgląd na brak wbudowanego mikrofonu i głośnika – a także wgrania muzyki do zegarka. Dodatkowo w sklepie z aplikacjami programów jest zaledwie kilka… no dobra, dziesięć, z czego najciekawszą zdaje się sterowanie kamerą GoPro. Trudno zatem nazwać T-Rex 2 smartwatchem – to po prostu zegarek z opcją powiadomień.
oczywiście:) pic.twitter.com/wZAhty9GB0
— Katarzyna Pura (@KatarzynaPura) June 21, 2022
Sam zegarek działa szybko i wydajnie – jego kulturę pracy zdecydowanie zaliczam na plus. Nie zacina się, nie zamyśla, wszystkie polecenia wykonuje w mgnieniu oka. Nie widać śladów lagowania ani szarpania ekranu – pod względem szybkości jest naprawdę dobrze.
Monitorowanie aktywności, zdrowia i snu
Do przetestowania monitorowania aktywności zaprosiłam szwagra, który korzystał z T-Rex 2 podczas treningów siłowych, biegania, jazdy na rowerze oraz pływania (gdzie po włączeniu odpowiedniego trybu, automatycznie zostaje zablokowany ekran, by nie pracował pod wodą).
W ogólnym rozrachunku zegarek sprawdza się dobrze – pod względem komfortu brak uwag, tj. nie odstaje od ręki, nie zsuwa się, nie przeszkadza w treningu. Jeśli chodzi o puls, względem Garmina 6X Pro z, co ważne, podłączonym paskiem HR HRM-Pro, różnica wynosiła 2-5 uderzeń, więc zupełnie nieźle. Zresztą, spójrzcie na wykresy tętna – są nieznaczne odchyły, ale ogólnie zdają się pokrywać w bardzo dużym stopniu:
Do powyższych screenów jeszcze warto dopisać, że przy treningu biegowym średni HR dla Garmina wynosił 162 bpm, dla Amazfita – 160 bpm; przy przejażdżce rowerem było to, odpowiednio: 110 bpm i… dokładnie tyle samo, 110 bpm.
W dystansie rozjazd podczas treningów biegowych czy kolarskich wynosił zaledwie kilka metrów – nigdy nie dobił do 10 metrów, co trzeba uznać za bardzo dobry wynik. Tu warto dodać, że Amazfit T-Rex 2 jest wyposażony w dwuzakresowe pozycjonowanie zegarka i obsługuje pięć systemów pozycjonowania satelitarnego.
Pozostając jeszcze na moment w temacie monitorowania treningów, dla wielu osób ogromne znaczenie ma możliwość eksportowania wyników w postaci plików gpx czy tcx. O ile jednak treningi biegowe i chodzenie można bezproblemowo eksportować, tak trening na siłowni czy basen już nie – chyba, że jest to ukryte w innym miejscu niż standardowo, ale na nic takiego nie natrafiłam.
Co ważne, z poziomu zegarka możemy ustawić trening interwałowy wraz z jego poszczególnymi parametrami – liczbą odcinków i dystansem / czasem ich trwania. T-Rex 2 rozpoznaje też automatycznie 8 dyscyplin.
Jeśli chodzi o monitorowanie zdrowia, Amazfit T-Rex 2 monitoruje całą dobę takie aspekty, jak tętno, nasycenie krwi tlenem (SpO2) oraz poziom stresu. Oczywiście, jeśli odpowiednie opcje zaznaczymy w ustawieniach.
Zegarek T-Rex 2 oczywiście oferuje również monitorowanie snu. Co jednak bardzo istotne, nie tylko poprawnie mierzy sen, z dość precyzyjnym podziałem na fazę głębokiego snu, płytkiego i REM, ale też… mierzy drzemki, co wcale nie jest takie oczywiste nawet w urządzeniach dwukrotnie droższych.
Czas pracy
Czas pracy każdego zegarka zależy w głównej mierze od ilości treningów oraz ustawień ekranu. Doskonale widać to po T-Rex 2 w rękach osoby, której aktywność można określić mianem “kanapowej” vs sportowego freaka.
Podczas mojego użytkowania, Amazfit T-Rex 2 standardowo wytrzymywał 13-16 dni bez potrzeby ładowania. Przy czym z ekranu korzystałam bez AoD, a aktywności z GPS-em nie było lub była jedna.
Dla porównania, w rękach osoby aktywnej (trening siłowy x2, basen, bieganie), z włączonym Always on Display, zegarek trzymał ok. 5,5 dnia. To wciąż bardzo dobry wynik, niewiele gorszy od Garmina Fenix 6X Pro (w dokładnie tych samych warunkach, model ten działał dokładnie o dzień dłużej).
Uzupełnianie energii w Amazfit T-Rex 2 trwa ok. dwie godziny i odbywa się za pomocą dedykowanej ładowarki. I tu pojawia się pytanie – czy łatwo takową dokupić, jeśli gdzieś zgubimy tą z zestawu? Trudno powiedzieć.
Podsumowanie
Niniejszy tekst powstał po testach przeprowadzonych przeze mnie i mojego szwagra (sportowego świra ;)), któremu niniejszym bardzo dziękuję za pomoc w realizacji recenzji i porównaniu w praktyce z zegarkiem Garmina, który to z kolei służył za punkt odniesienia w pomiarach wszelakich. Mimo, że nasze wykorzystanie zegarka diametralnie się różni, ostatecznie doszliśmy do bardzo zbliżonych wniosków.
Amazfit T-Rex 2 to bardzo fajny zegarek sportowy, który pod pewnymi względami pozytywnie zaskakuje – mam tu na myśli przede wszystkim świetny, dotykowy wyświetlacz oraz dokładność pomiarów – zwłaszcza HR – względem Garmina. Co więcej, producent zapowiedział też szereg dodatkowych funkcji (jak choćby nawigacja w czasie rzeczywistym czy import trasy), które mają się pojawić w aktualizacji oprogramowania – ta miała zostać wydana po 25 lipca, wciąż czekam.
Co na minus? Przede wszystkim brak wsparcia dla ANT+, co uniemożliwia podłączenie zewnętrznego paska HR czy sparowania z trenażerem rowerowym, jak również brak możliwości wgrywania muzyki do pamięci wewnętrznej zegarka, co przydaje się podczas dłuższych wybiegań.
Z racji jednak tego, że jesteście na portalu technologicznym, a nie sportowym, wymienię jeszcze braki, które nie dla każdego okażą się wadą, ale jednak stały się mniejszym lub większym standardem dla zegarków smart. W przypadku T-Rex 2 są to: brak wsparcia dla płatności zbliżeniowych (choćby Google Pay), brak aplikacji w sklepie (skoro już takowy jest) czy brak obsługi asystentów głosowych, jak Asystent Google czy Amazon Alexa.
T-Rex 2 kosztuje 1199 złotych. W tej cenie jest to fajna propozycja dla mniej wymagających użytkowników, dla których funkcje sportowe i dokładność pomiarów mają spore znaczenie. W podobnych pieniądzach trudno mówić o możliwości wejścia w posiadanie Garmina, chyba że jakiegoś starszego modelu. Z drugiej jednak strony – nie jest to sprzęt dla osób, które poszukują nieco więcej funkcji „smart”.