Alcatel – nazwa tego francuskiego producenta u wielu urodzonych na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wywoła uczucie sentymentu i myśli „ech, kiedyś to było”. Kolejne modele z serii OneTouch wielu z nas kojarzą się z czasami, gdy minuta połączenia była tak droga, że trzeba było puszczać „strzałki”, a SMS-y do pierwszych sympatii potrafiły doszczętnie zrujnować każde kieszonkowe. Dziś, podobnie jak w przypadku Nokii, prawa do nazwy Alcatel trafiły do Chin, gdzie wykorzystuje je TCL – światowy potentat w branży telewizorów, usilnie podgryzający południowokoreańską konkurencję. Alcatel 1S 2019 to nazwa urządzenia, które przyszło mi testować przez ostatnich kilka tygodni. Czy produkt, który kosztuje w granicach 400 złotych, może zaskoczyć czymś pozytywnym? Jeszcze jak! Zainteresowanych zapraszam po szczegóły.
Parametry techniczne Alcatela 1S 2019
Alcatel 1S 2019 to przedstawiciel smartfonów z najniższej półki cenowej – do 500 złotych. Jak na swoją cenę wyposażony jest całkiem nieźle. Jego parametry to:
- ekran o przekątnej 5,5 cala i rozdzielczości HD+ (1440×720) i proporcjach 18:9,
- ośmiordzeniowy procesor Unisoc SC9863A wykonany w procesie technologicznym 28nm (4 rdzenie ARM Cortex-A55 taktowaniu 1,6 GHz oraz 4 o taktowaniu 1,2 GHz),
- układ graficzny IMG PowerVR GE8322,
- 3 GB RAM,
- 32 GB pamięci wbudowanej + gniazdo microSD do 128 GB,
- dual SIM,
- bateria o pojemności 3060 mAh,
- aparat główny o rozdzielczości 13 Mpix (f/2.0, 1,12 µm) + pomocniczy 2 Mpix (f/2.8, 1,65 µm) z funkcją rozmywania tła,
- aparat do rozmów wideo o rozdzielczości 5 Mpix (f/2.0, 1,12 µm),
- Android 9.0 Pie,
- Bluetooth 4.2,
- Wi-Fi 802.11 b/g/n 2,4 GHz,
- LTE: 2100, 1800 22600, 900, 800, 700,
- GPS z funkcją A-GPS,
- 3,5 mm mm jack audio,
- port microUSB 2.0,
- wymiary: 147,8×70,7×8,6 mm,
- waga: 146 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 429 złotych
Pierwsze wrażenia
W cenie wynoszącej nieco powyżej 400 zł zyskujemy bardzo rozsądną specyfikację techniczną i najnowszego Androida. Przejdźmy zatem do rozpakowania urządzenia, które trafia do użytkownika w estetycznym niebiesko-białym pudełku z widocznym wizerunkiem obu stron urządzenia i specyfikacją techniczną. Wewnątrz znajdziemy telefon, komplet dokumentacji, igiełkę do wypychania szufladek na karty SIM i microSD, wolną ładowarkę (5W), kabel microUSB i zestaw słuchawkowy, o którym z grzeczności wspomnę tylko, że jest. Prawdę powiedziawszy zdecydowanie wolałbym, żeby producent zamiast fatalnych słuchawek, które wyglądają jakby miały się rozpaść od samego patrzenia, dorzucił coś innego (może etui lub hartowane szkło?). Niestety, są słuchawki i na tym poprzestańmy.
Poza akcesoriami dostajemy oczywiście sam telefon. Ten trafił do mnie w wersji kolorystycznej nazwanej przez producenta Metallic Blue i, cóż… od razu, w całkowicie niewytłumaczalny sposób, wpadł mi w oko.
Estetyczne, niebieskie plecki z delikatną teksturą świetnie komponują się z jednolicie czarnym przodem urządzenia, a zastosowany plastik nie ma nadmiernych tendencji do zbierania odcisków palców. Sam telefon sprawia wrażenie spasowanego bardzo solidnie – mimo usilnych prób nie udało mi się zmusić go do wydania z siebie zauważalnego skrzypienia.
Tył urządzenia to również miejsce umieszczenia podwójnego aparatu, diody doświetlającej i czytnika linii papilarnych. Ten ostatni, bardzo dobrze spasowany i znajdujący się na optymalnej wysokości, bardzo mocno przypomniał mi czasy świetności Alcatela, kiedy to firma ta postanowiła raz na zawsze uporać się z problemem gorszej jakości aparatów do selfie. Po prostu obok aparatu głównego zamontowano… lusterko. Drobiazg, a jaki skuteczny ;)
Dolna krawędź urządzenia to miejsce dla portu microUSB, mikrofonu i głośnika. Z prawej strony znajdują się klawisze głośności i blokady telefonu. Z przeciwnej strony ulokowano szufladkę na dwie karty SIM i kartę microSD. Na górnej krawędzi obecne jest wyjście słuchawkowe 3,5 mm.
Samo urządzenie leży w dłoni bardzo pewnie, nie stwierdziłem problemu z wyślizgiwaniem się ani raz podczas prowadzonych testów. Alcatel to smartfon o średniej wielkości, dlatego wrażenia z obsługi jedną ręką mogą być zupełnie różnorodne w zależności od użytkownika. W moim przypadku nie było to zbyt wygodne, być może dlatego, że nie mam długich palców.
Konfiguracja telefonu nie sprawia najmniejszych trudności. Wystarczy umieścić kartę SIM we właściwej tacce i uruchomić urządzenie. Sam kreator, który przywita nas, gdy pierwszy raz włączymy telefon, jest bardzo intuicyjny i nieangażujący. Prosto z menu konfiguracji trafiamy do ekranu głównego, gdzie widzimy nakładkę przygotowaną przez producenta – bardzo oszczędną w formie i estetyczną, wyłącznie najbardziej potrzebne elementy. Dzięki temu zabiegowi sama nakładka zachowuje się wyjątkowo płynnie, mimo zastosowania teoretycznie niezbyt mocnych podzespołów.
Obsługa podstawowych funkcji Alcatela 1S 2019 z pewnością należy do przyjemnych, podobnie jest z przeglądarką internetową, gdzie przy otwartej jednej zakładce również jest płynnie. Im więcej zakładek, tym urządzenie szybciej zaczyna odczuwać brak mocy.
Podobno najważniejsze jest pierwsze wrażenie – w przypadku tego telefonu było bardzo przyjemnie.
Interfejs, szybkość i stabilność działania
Wprost z menu konfiguracji przechodzimy do launchera, który zaskakuje użytkownika prostotą i intuicyjnością obsługi. Nie znajdziemy tu wielu miłych dla oka fajerwerków. Jest prosto, klasycznie, „płasko”. Nie jest to jednak, w żadnym wypadku, wada telefonu. Dzięki zastosowaniu bardzo prostej nakładki, interfejs urządzenia przez zdecydowaną większość czasu pozostaje responsywny, zapewniając bardzo wysoki – jak na tą półkę cenową – komfort pracy. Telefon żwawo reaguje na polecenia wydawane na ekranie dotykowym, prędkości działania poszczególnych aplikacji również nie można zarzucić nic poważniejszego.
Wiadomo, czasy reakcji to nie jest półka smartfonów czy nawet mocnych średniaków, ale za cenę 1/10 większości z modeli z najwyższej półki jak najbardziej jestem w stanie to zaakceptować. Dość powiedzieć, że telefon przez cały okres testów ani raz nie zaliczył większego zawieszenia się.
Przy bardziej pamięciożernych aplikacjach, takich jak np. cięższe gry widać było, że smartfon musi się „zastanowić” zanim zaprezentuje użytkownikowi oczekiwaną treść. Niemniej to nie jest urządzenie zaprojektowane do takich celów, więc nie mam prawa go za to w żaden sposób ganić. Oceniając ten telefon było dla mnie istotne przede wszystkim jak szybko uruchamia się i pracuje przeglądarka internetowa, Facebook, YouTube i inne najpopularniejsze programy. W skrócie – jest OK.
Dla entuzjastów cyferek poniżej załączam wyniki w najpopularniejszych benchmarkach. Osobiście nie przywiązuję do nich żadnej wagi, jednak jak na sprzęt za około 400 złotych chyba nie jest źle…?
Czytnik odcisków palców
Na tylnej ścianie Alcatela 1S zamontowano czytnik odcisków palca, co do którego mam bardzo mieszane uczucia. Moje palce nie należą do najcieńszych, być może przez to czytnik miał problemy z prawidłową reakcją na przyłożenie palca. W momencie, gdy poprosiłem o przetestowanie czytnika osobę z cienkimi palcami, problemy ustąpiły. Z moją ręką współpracować nie chciał.
Łączność i jakość rozmów
Na pokładzie Alcatela 1S nie zabrakło właściwie żadnego z istotnych modułów komunikacyjnych. Znajdziemy tu WiFi pracujące w technologii 2,4 GHz, LTE z istotnym w Polsce pasmem 800 MHz (B20), Bluetooth 4.2 oraz niehybrydowy dual SIM, dzięki czemu telefon pomieści zarówno dwie karty SIM, jak i kartę microSD (to rozwiązanie występuje bardzo rzadko nawet we flagowcach). Telefon nie obsługuje VoWiFi czy VoLTE.
Do samej jakości połączeń nie mam żadnych zastrzeżeń, jest głośno, czysto, przyjemnie dla użytkownika i jego rozmówcy.
Ekran i multimedia
W urządzeniu zamontowano 5,5-calowy ekran o rozdzielczości HD+. O ile do samej jakości prezentowanego obrazu nie mam większych zastrzeżeń (biorąc pod uwagę cenę urządzenia), podobnie jak do czytelności w słońcu, o tyle digitizer, czyli warstwa odpowiedzialna za obsługę dotykową, to zdecydowanie najsłabszy punkt tego urządzenia. Smartfon ma bardzo poważne problemy z prawidłowym rozpoznawaniem i reagowaniem na dotyk, przez co napisanie choćby krótkiej wiadomości SMS to prawdziwa katorga. Czułość ekranu przywołuje mi na myśl czasy Samsunga Galaxy Spica czy HTC Wildfire. Wyraźnie widać, w którym miejscu producent zaoszczędził – niestety, źle wybrał. To urządzenie chciałem polecać w ciemno zwłaszcza najmłodszym odbiorcom, uczniom podstawówek i szkół średnich szukających urządzenia, na którym przede wszystkim będą mogli pogadać i popisać ze znajomymi. Niestety, jako terminal do SMS-ów i WhatsAppa, ten telefon odpada.
Oprogramowanie urządzenia pozwala na dostosowanie parametrów wyświetlanego obrazu w zakresie temperatury barwowej. Można wybierać między trzema trybami: ciepły, standardowy i na czasie. Zaimplementowano również filtr światła niebieskiego aktywowany od zachodu do wschodu słońca bądź zgodnie z preferencjami posiadacza.
Za wrażenia odsłuchowe w telefonie odpowiada pojedynczy głośnik umieszczony w otworze na dolnej ramce, po prawej stronie wejścia na kabel zasilający. Maksymalna głośność jest jednak zadowalająca. TCL nie zapomniał o poczciwym gnieździe mini jack, które jest i zapewnia jak najbardziej pozytywne wrażenia podczas odsłuchu na słuchawkach. Co prawda w pudełku z telefonem znajdziemy zestaw słuchawkowy, jednak mimo wszystko radziłbym, żeby pozostał tam przez cały okres eksploatacji ;).
Ja testowałem możliwości przetwornika cyfrowo-analogowego w Alcatelu 1S przy pomocy słuchawek dołączanych do topowych flagowców Samsunga i, cóż powiedzieć, byłem bardzo miło zaskoczony. Dźwięk dość czysty, miły w odbiorze, dla zdecydowanej większości odbiorców wystarczający.
Z racji zastosowania najnowszej dostępnej wersji Androida – 9.0 Pie, na smartfonie można bez przeszkód instalować nawet najnowsze i najbardziej wymagające gry mobilne. Tutaj telefon działa zaskakująco sprawnie, mniej wymagające produkcje działają bez zająknięcia, zapewniając komfort rozgrywki znany z droższych urządzeń. Dopiero tytuły z nieco wyższej półki sprawiają mu wyraźną zadyszkę, jednak urządzenia w tej cenie nie sposób za to skrytykować.
Aparat
Telefon wyposażono w główny moduł aparatu składający się z dwóch obiektywów: tylny o rozdzielczości 13 Mpix wraz z pomocniczym 2 Mpix do płynnej analizy parametrów ujęcia oraz frontowy o rozdzielczości 5 megapikseli. Oba zostały uzbrojone w doświetlające diody LED. Od strony programowej aplikacja do obsługi aparatu jest bardzo przejrzysta i czytelna. Z poziomu głównego ekranu umożliwia dostęp do ręcznego włączania flesza, trybu HDR, regulacji „cyfrowej przysłony”, dodawania podstawowych efektów, jak wygładzanie, rozjaśnianie, powiększanie czy wyszczuplanie oraz oczywiście zmianę używanego aparatu. To na tyle z suchych faktów, jak odczucia? Dokładnie tak, jak przystało na chiński telefon z dolnej półki.
Za dnia telefon zrobi poprawne zdjęcia jednym i drugim aparatem, choć bardzo łatwo o ich przypadkowe ruszenie. Smartfon nadaje się do robienia zdjęć statycznych, jak portrety czy krajobrazy, jednak gdy przedmiot jest w ruchu… kompletnie się gubi. Jeśli więc, szanowna czytelniczką, jesteś młodą lub przyszłą mamą i szukasz telefonu z aparatem, który pozwoli na uwiecznienie pierwszych miesięcy życia swojego małego skarba – obejdź Alcatela 1S szerokim łukiem. Fotografia dziecięca czy zwierzęca z tym modułem aparatu nie należy do najprzyjemniejszych, bardzo łatwo o rozmyte zdjęcie.
W gorszych warunkach oświetleniowych zdecydowanie lepiej będzie jak telefon pozostanie w kieszeni posiadacza. Wystarczy, że światło zastane jest ciut bardziej wymagające niż typowe dzienne i oprogramowanie aparatu się gubi. To zdecydowanie nie jest sprzęt, którym można zawojować Instagrama.
Samo oprogramowanie aparatu zawiera bardzo ciekawą funkcję, jaką jest „wirtualny stopień przysłony”, gdzie możemy symulować zachowanie aparatu w sytuacjach, gdy ten miałby przysłonę pracującą w zakresie F/0,95 do F/16,0 (domyślnie ustawiona wartość F/2,8). Nazwa parametru brzmi bardzo zachęcająco, dlatego chciałem się jej dokładnie przyjrzeć. Niestety, już po kilku zdjęciach okazało się, że to narzędzie to nic, jak tylko nakładanie efektu winiety na zdjęcia. To chyba największe moje rozczarowanie, jeśli chodzi o aparat 1S, jednak nie z racji możliwości tego ustawienia, lecz jego nazwy, która obiecuje nam znacznie, znacznie więcej.
Z tego powodu samym efektem nie radzę sobie zaprzątać głowy – bez problemu można go dodać w postprodukcji w niemal każdej aplikacji do edycji zdjęć.
Jakość nagrywanych filmów zarówno przednią, jak i tylną kamerką, najlepiej samemu zweryfikować, poniżej dołączam próbki możliwości. Moim zdaniem do snapów czy instastory w zupełności wystarczy, ciocia z USA też się nie obrazi, jeśli użyjemy Alcatela do rozmowy przez Skype. Ale sama stabilizacja pozostawia wiele do życzenia.
Ładowanie i bateria
W zestawie z telefonem otrzymujemy kabel microUSB oraz standardową ładowarkę wykorzystującą natężenie 1A. Pozwala ona na naładowanie ogniwa 3060 mAh do pełna w czasie około trzech godzin. Czas ten możemy skrócić podłączając telefon do ładowarki oferującej szybsze ładowanie. Co jednak istotne, po kabel zasilający tudzież powerbank nie będziemy sięgać zbyt często, ponieważ pojemna bateria i mało wymagające podzespoły zapewniają odpowiednio długi czas pracy „od gniazdka do gniazdka”.
Przy wykorzystaniu standardowym – 1,5-2 dni. W charakterze drugiego telefonu, gdzie bardziej istotny jest czas czuwania… około 5 dni. Prawdę powiedziawszy w ogóle nie spodziewałem się takiego wyniku i jestem tu bardzo pozytywnie zaskoczonym. W tym miejscu mogę polecić Alcatela 1S wszystkim tym, dla których długi czas czuwania to priorytet. Pod tym względem daje radę.
Podsumowanie
Alcatel 1S produkcji TCL to w swojej półce cenowej bardzo dobry telefon, który wywołał na mojej twarzy najpierw uśmiech w stylu „kurła, kiedyś to było”, a potem zwykłą, choć niespodziewaną radość z jego użytkowania. Z racji na jego cenę byłbym w stanie zaakceptować wszystkie jego wady za wyjątkiem jednej – fatalny digitizer to coś, co w 2019 roku po prostu nie przejdzie. Gdyby producentowi udało się poprawić ten jeden mankament, z pewnością 1S znalazłby u mnie etat telefonu zapasowego.
Dla kogo więc jest Alcatel 1S 2019? Przede wszystkim dla ludzi, którzy szukają nowego telefonu z gwarancją za niewielkie pieniądze, a z jakichś przyczyn nie chcą wiązać się z operatorem dwuletnią umową. W ofertach operatorów znajdziemy bowiem bez problemu lepsze smartfony dostępne za 1 zł. Na rynku wtórnym w cenie 400 – 500 złotych również znajdziemy ciekawe rozwiązania. iPhone SE czy 6S, które jeszcze w tym roku otrzymają aktualizację? Żaden problem! Z Androidem na pokładzie można nawet pokusić się o byłego flagowca: Samsung Galaxy S7 czy Huawei P10 też opadły już znacznie poniżej 1000 zł. Grono odbiorców docelowych zostaje więc sporo ograniczone. Telefon mogę zaproponować osobom, które:
- poszukują smartfona za niewielkie pieniądze, koniecznie nowego, z gwarancją;
- oczekują od telefonu przede wszystkim dobrego czasu na baterii;
- unikają porozumiewania się w sposób tekstowy, stawiając przede wszystkim na rozmowy głosowe;
- są w stanie zaakceptować, że telefon wart około 400 zł zaoferuje sporo mniej od sprzętu wartego 1,5 czy 2 x tyle.