Ładowarka to już nieoczywisty element zestawu sprzedażowego. Coraz więcej smartfonów i tabletów jest sprzedawanych bez zasilacza w pakiecie. Kolejny producent ogłosił, że również nie będzie go dodawał. Jednocześnie stara się wytłumaczyć, dlaczego zdecydował się na taki krok.
Ładowarka coraz rzadziej wchodzi w skład zestawu sprzedażowego
To nie Apple jako pierwsze zaczęło sprzedawać iPhone’y bez ładowarki w zestawie – z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia już w przypadku Motoroli Moto G, która zadebiutowała w listopadzie 2013 roku. Wówczas tłumaczono to koniecznością oszczędności, aby smartfon mógł być sprzedawany w tak przystępnej cenie, choć jednocześnie producent (wtedy jeszcze Google) mówił, że przy okazji wpłynie to również pozytywnie na środowisko naturalne.
Dziś jedynym argumentem, mającym usprawiedliwić brak ładowarki w zestawie, jest właśnie ochrona środowiska. Dzięki usunięciu zasilacza można zmniejszyć rozmiar pudełka. To z kolei pozwala zmieścić więcej opakowań na jednej palecie i za jednym razem przetransportować większą ilość urządzeń (często kilka tysięcy kilometrów na drugi koniec świata). Ponadto część użytkowników i tak nie korzysta z nowego zasilacza, tylko cały czas ładuje tym, którego używała do tej pory.
A przynajmniej tak to wygląda w teorii, ponieważ w praktyce wiele osób i tak musi kupić ładowarkę, bo albo sprzedało stary model wraz z zasilaczem, albo kupiło smartfon innej marki (lub nawet tej samej), który obsługuje zupełnie inne standardy superszybkiego ładowania i by z nich korzystać, potrzebna jest najlepiej markowa ładowarka.
Jedynym rozwiązaniem tej – na razie patowej – sytuacji jest standaryzacja technologii szybkiego ładowania. Szkopuł w tym, że w ujęciu globalnym raczej nie ma na to realnych szans, a na pewno potrzebna by była wola wszystkich producentów. Nie pomaga też fakt, że nawet jeden producent potrafi stosować kilka standardów, bo jeden model z jego oferty ładuje się maksymalnie z mocą 18 watów, inny kilkudziesięciu, a jeszcze inny nawet ponad stu. Komisja Europejska planuje uregulować tę kwestię (w tym ładowania indukcyjnego), a przy okazji zmusić wszystkich producentów do usunięcia ładowarki z zestawu sprzedażowego.
Ładowarka zniknęła z pudełka smartfona kolejnej marki
Apple usunęło ładowarkę z pudełek wszystkich iPhone’ów, podczas gdy Samsung początkowo tylko w przypadku flagowców z serii Galaxy S. Aktualnie zasilacz znika jednak również z pudełek tańszych urządzeń z linii Galaxy A i Galaxy M. Teraz dowiedzieliśmy się, że ładowarka nie będzie dodawana przez realme do nowego modelu realme narzo 50A Prime.
Jest to pierwszy smartfon tej marki, który zostanie dostarczony do klientów bez ładowarki. Madhav Sheth, VP realme i President realme International Business Group, powiedział ostatnio wywiadzie, że:
Podjęliśmy inicjatywę, żeby skupić się na zrównoważonym rozwoju, a także staramy się, aby osiągnąć założone cele, w tym zerową emisję netto dwutlenku węgla do 2025 roku.
Słowa bez czynów są jednak bezwartościowe, dlatego realme postanowiło zacząć działać w tym kierunku jak najszybciej i właśnie z tego powodu postanowiło nie dodawać ładowarki do realme narzo 50A Prime. Producent zdaje sobie sprawę, że klienci mogą nie przyklasnąć tej decyzji, ale pyta:
Czy kiedykolwiek sprawdziłeś, ile 10 W ładowarek masz w domu? Nikt z nas nie zawraca sobie głowy, żeby to zrobić, a na pewno jest mnóstwo takich zasilaczy na całym świecie.
Tutaj trzeba się zgodzić – duża część osób z pewnością ma w domu ładowarkę o takiej mocy, dlatego jej brak nie powinien być odczuwalny dla przynajmniej jakiejś części klientów. Jednocześnie realme wprost mówi, że brak ładowarki w zestawie pozwolił wprowadzić więcej ulepszeń w urządzeniu.
Na tę chwilę producent utrzymuje, że pozostałe urządzenia marki nie będą sprzedawane bez ładowarki. To się jednak może w przyszłości zmienić, ale tymczasem realme informuje, że to jego mały wkład w zrównoważone środowisko i nawet małe, ale rzeczywiste zmiany mogą mieć wpływ na uratowanie planety.