Jako że nasycenie rynków rozwiniętych przez płatne usługi jest wysokie, dochodowe aplikacje, takie jak Tinder, szukają możliwości ekspansji w inne miejsca. Mowa też o tych regionach, w których dostęp do internetu jest utrudniony lub po prostu drogi. Tak narodził się pomysł na Tindera w wersji Lite.
Tinder Lite
Z tego, co zostało ujawnione przez twórców Tindera, wersja Lite nie będzie znacząco odbiegać funkcjonalnością od swojego pierwowzoru. Nadal użytkownicy skorzystają z klasycznych opcji polubienia czyjegoś profilu za pomocą gestów, matchingu z osobami, którym spodobał się nasz profil oraz rozmowy z nimi.
Bardziej chodzi o odchudzenie aplikacji. Na pewno będzie ona wymagać znacznie mniej miejsca podczas pobierania ze sklepu. Zużyje także znacznie mniej danych mobilnych. Przynajmniej na początku, nie będzie można w niej przejść na subskrypcję w wersji Plus lub Gold. Z czasem jednak funkcje premium pojawią się w Tinderze Lite – wszak właśnie po to powstaje. W porównaniu z pełną apką, lżejsza wersja zużyje także mniej energii – podobno o 20%.
Lekki Tinder trafi na rynki rozwijające się – najpierw do Wietnamu, a potem do innych krajów Azji Południowo-Wschodniej, a następnie do Ameryki Południowej. Nie ma słowa o tym, żeby aplikacja miała pojawić się w Europie czy w USA, ale to raczej nie dziwne. Nie taka jest przecież idea istnienia programów w wersji Lite.
Polacy wolą Badoo od Tindera. Jak wygląda rywalizacja aplikacji randkowych w naszym kraju?
źródło: Tech2