Sytuacja mobilnej wersji Windows 10 z miesiąca na miesiąc staję się coraz trudniejsza. Problemem nie są już tylko aplikacje, których właściwie brak, a coraz częściej użytkownicy, którzy zmieniają system Microsoftu na urządzenia z zielonym robotem lub logiem nadgryzionego jabłka. Jak do tego doszło, że niegdyś gigant mobilnej branży IT teraz walczy o przetrwanie na rynku? Czy istnieje jakaś nadzieja dla Windows 10 Mobile? Zapraszam do lektury.
Microsoft potentatem branży mobilnej
W czasach, gdy geekom obcy był termin smartfon, to właśnie amerykański gigant święcił triumf na rynku urządzeń przenośnych wraz z systemami: Windows Mobile oraz Windows CE. Na pierwszej platformie pracowały tzw. palmtopy, które były prekursorami nowoczesnych smatrfonów, druga platforma zaś napędzała wszelkiego rodzaju nawigacje oraz mało wydajne komputery przenośne czy urządzenia z ekranem dotykowym. Na forach internetowych pełno było aplikacji i gier napisanych pod te właśnie systemy. Baza użytkowników tych oprogramowań również była ogromna.
Co poszło nie tak?
Przede wszystkim Microsoft przespał moment pojawienia się pierwszego iPhone’a oraz debiut pierwszego urządzenia pracującego pod kontrolą Androida – HTC Dream. Pojawienie się tych urządzeń w sklepach natychmiast sprawiło, że sprzedaż urządzeń na wysłużonych, nieprzygotowanych do obsługi palcem oprogramowaniach, momentalnie spadła. Kolejne generacje smartfonów giganta z Cupertino oraz kolejne urządzenia z Androidem nie pozostawiły choćby cienia nadziei dla mobilnego Windowsa. Nawet tak świetne urządzenie, jak (kultowy teraz) HTC HD2, nie pomogły firmie wyjść z kryzysu.
Ofensywa Microsoft!
Gigant widząc, że traci ogromną część rynku, musiał podjąć działanie. W jego wyniku na arenie pojawił się następca Windowsa Mobile – Windows Phone 7. Był to nowoczesny system operacyjny, cechujący się niespotykaną dotąd szybkością oraz stabilnością działania, Niekonwencjonalny i dotąd niespotykany był również sam ekran domowy. Składał się on z kafelków, które były animowane i potrafiły wyświetlać powiadomienia z aplikacji. Niestety, system ten ujrzał światło dzienne zbyt późno, więc deweloperzy skupili się na produkcji aplikacji pod konkurencyjne platformy. Dodatkowo pisanie programów pod nowe dziecko Microsoftu było dużo trudniejsze.
Amerykański gigant „strzelił sobie w kolano”
Największym problemem urządzeń pracujących pod kontrolą WP7 okazały się przestarzałe podzespoły oraz przestarzałe jądro systemu, które utrudniało pracę programistom. Następstwem błędów popełnionych przez MS był brak aktualizacji do późniejszych wersji oprogramowania. Klienci, którzy zaufali firmie i kupili urządzenia, zostali tak naprawdę z niczym.
Windows Phone 8 oraz 8.1
Wyżej wymienione wersje systemu pozwoliły firmie odbić się od dna. Choć sprzedaż urządzeń dalej nie mogła równać się z kokurencyjnymi platformami, to poprzez bardzo słabe wyniki BlackBerry oraz zniknięcie z rynku Symbiana, Windows Phone został ochrzczony mianem trzeciej siły na rynku mobilnym. W tym czasie swój debiut miały tak udane urządzenia, jak Lumia 920, Lumia 1520 czy Samsung Ative S. W międzyczasie MS zawiązał ścisłą współpracę z fińskim gigantem – Nokią. Następstwem tego było wcielenia mobilnego działu tej firmy do amerykańskiego giganta.
Co z tymi aplikacjami?
W czasach świetności WP8, a później 8.1, programów dedykowanych pod te platformy systematycznie przybywało. Choć nadal nie było (i o zgrozo do tej pory nie ma) aplikacji Google, oficjalnego klienta Instagrama czy coraz bardziej popularnego Snapchata, to system ten miał jedną świetną cechę. Mianowice programiści, którzy byli entuzjastami mobilnego Windowsa, projektowali dla niego nieoficjalne zamienniki aplikacji, których próżno było szukać w sklepie. W ten sposób mogliśmy używać na przykład TubeCast – czyli nieoficjalnej aplikacji do obsługi YouTube czy 6tag, za pomocą którego mogliśmy bez problemu przeglądać zdjęcia na Instagramie. Często zamienniki te miały dużo większe możliwości, niż ich oficjalne odpowiedniki dostępne na inne platformy.
Windows 10 Mobile, czyli próba unifikacji systemów
Następcą wyżej wymienionych systemów został Windows 10 Mobile. Miał on poniekąd scalić oprogramowanie mobilne i to, które dostępne jest na komputerach klasy PC, laptopach czy tabletach. Microsoft wprowadził aplikacje uniwersalne, które w założeniach miały sprawić, że rozpoczynając pracę na jednym urządzeniu, moglibyśmy bez żadnych przeszkód kontynuować ją na innym. Problemem okazała się bardzo mała baza tego typu programów. Programistom nie opłacało się pisać aplikacji specjalnie pod soft MS. Ponadto przy zapowiedzi mobilnej wersji systemu firma z Redmond obiecała, że wszystkie urządzenia pracujące pod kontrolą WP 8.1 dostaną aktualizację do nowej wersji oprogramowania.
„Strzał w kolano” ze strony Microsoft po raz drugi
Firma z Redmond długo kazała czekać swoim fanom na udostępnienie nowego mobilnego Windowsa. Premiera systemu dla komputerów odbyła się prawie pół roku przed rynkowym debiutem nowych urządzeń z serii Lumia. System, który trafił w ręce pierwszych konsumentów, był niestabilny, okraszony wieloma błędami. Do tego nie pracował on tak szybko, jak jego poprzednie wcielenia. Przy udostępnianiu aktualizacji doszło do kolejnej złej decyzji. Firma mimo wcześniejszych zapowiedzi, postanowiła, że jednak nie wszystkie urządzenia dostaną najnowszą wersję systemu. Konsumenci zostali oszukani po raz kolejny. Na domiar złego w międzyczasie firma postanowiła pozbyć się swoich największych atutów – udostępniła swoje najlepsze aplikacje (choćby pakiet biurowy MS Office) na konkurencyjne platformy. Na złość użytkownikom programy te były wykonane lepiej, niż ich pierwowzory dostępne na WP 8.1. W tym czasie MS stracił wielu swych klientów. Odbiło się to na statystykach, w których firma znacząco straciła z i tak nikłego udziału w rynku światowym.
Microsoft Build 2016
Podczas trwania tegorocznej edycji wydarzenia o mobilnym systemie MS mówiło się „wielki nieobecny”. Dowiedzieliśmy się jedynie, że programiści pracują nad nową funkcją kafelków. Sama firma przyznała, że edycja systemu przeznaczona na urządzenia przenośne schodzi na dalszy plan, jednoczenie utrzymując, że stara się utrzymać swoje dziecko na rynku. Nie od dziś wiadomo, że wszystkie swoje siły kieruje do pracy przy desktopowej wersji oprogramowania.
Czy istnieje jakaś szansa dla mobilnych okienek?
Moim zdaniem firma z Redmond powinna skupić się na gałęzi mobilnego rynku, gdzie ma jeszcze dość duże udziały. Mowa oczywiście o konsumentach biznesowych. Dla wielu firm telefony z serii Lumia są świetnym wyborem dla ich pracowników. Dość bezpieczne, tanie i wystarczająco szybkie. Czy to jednak wystarczy, aby utrzymać rozwijany przez giganta OS na rynku? Czy firma nie nadwyrężyła już za bardzo zaufania swoich użytkowników? Być może w niedalekiej przyszłości mobilna wersja systemu Windows zniknie z rynku całkowicie…