Chociaż dla mnie osobiście największym fenomenem ubiegłego roku jest Meizu, któremu udało się sprzedać o 350% więcej smartfonów niż w 2014 roku, to na uznanie zasługuje niewątpliwie również Huawei z 40% wzrostem rok do roku. Dostarczenie ponad 100 milionów smartfonów wiąże się nierozerwalnie z większymi przychodami, a te (podobno) są aż o 70% wyższe niż w 2014 roku.
Nie jest to jeszcze oficjalna informacja (na taką musimy poczekać, aż Huawei opublikuje sprawozdanie za cały ubiegły rok), ale tak wynika z listu CEO Consumer Business Group, Richarda Yu, do pracowników. Mowa w nim o około 20 miliardach dolarów przychodów osiągniętych w 2015 roku, w porównaniu do 12 miliardów dolarów w 2014 roku.
Jednak ciekawsza od powyższych „cyferek” wydaje się część ww. listu, w której Richard Yu wypowiada się na temat przyszłości rynku smartfonów. Przewiduje on, że w ciągu trzech-pięciu lat większość producentów tego typu sprzętu zniknie z rynku, z uwagi na bardzo silną i zaciekłą konkurencję. Huawei jako jeden z dwóch lub trzech graczy ma przetrwać. Co więcej, po tych „zawirowaniach” ma się stać numerem jeden na rynku.
Trzeba przyznać, że to intrygujące, aczkolwiek dość kontrowersyjne słowa. Owszem, wielokrotnie pojawiały się informacje, że 2016 rok będzie trudniejszy dla producentów smartfonów, z uwagi na zmniejszenie się dynamiki wzrostu sprzedaży w porównaniu z rokiem ubiegłym (tj. 2015). I chociaż nie jestem analitykiem, to nie wydaje mi się, że w tak bliskiej przyszłości (tych 3-5 lat) będziemy mieli do czynienia z małą apokalipsą, po której zniknie większość marek – nawet jeśli ww. tendencja spadkowa się utrzyma. Wystarczy spojrzeć choćby na Indie (ale i inne szybko rozwijające się rynki) – jeszcze przez długi czas się one nie „nasycą”, więc myślę, że nie możemy się spodziewać aż takich zmian, o jakich mówi Richard Yu.
Źródło: The Wall Street Journal, Huawei