Czytając komentarze na tabletowo.pl, jednym z najczęstszych zarzutów, stawianych producentom sprzętu elektronicznego, jest brak postępu technologicznego w dziedzinie magazynowania energii. To prawda – baterie litowo-jonowe są od dłuższego czasu złotym standardem, a ich rozwój niemalże stoi w miejscu. Żywotność i gęstość energetyczna pozostaje bez zmian od lat.
Firmy często posądzane są o spiskowanie z koncernami naftowymi, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej trywialna. Do budowy akumulatora możemy użyć ograniczonej liczby pierwiastków chemicznych i substancji, a tylko nieliczne potrafią zapewnić dużą pojemność energetyczną i solidną żywotność. Co jakiś czas słyszy się jednak o „przełomach”, dokonywanych przez naukowców czy nieznanych producentów. Niestety większość z tych wzmianek ma na celu jedynie darmową promocję czyjegoś nazwiska czy marki.
Czy tak samo sytuacja ma się w przypadku firmy Power Japan Plus? Dou Kani, prezes firmy, zaprezentował ostatnio akumulatory, które nie wykorzystują tlenku litu. Według niego, będzie można je zastosować zarówno w tanich latarkach jak i luksusowych samochodach elektrycznych. Firma podaje, że do produkcji nie są wykorzystywane żadne z rzadkich i drogich pierwiastków, a rozszczelnienie ogniwa nie grozi pożarem. Dodatkowo, akumulator ma charakteryzować się niespotykaną dotąd żywotnością, nie tracąc pojemności po kolejnych ładowaniach, przy większej gęstości energetycznej i 20 razy szybszym ładowaniu.
Sekretny składnik tych baterii? Bawełna. I to organiczna – ta sama, którą znajdziemy w prostych t-shirtach. Power Japan Plus twierdzi, że odpowiednia preparacja włókien węglowych umożliwia stworzenie unikalnego ogniwa z katodą, anodą i organicznym, elektrolitycznym płynem wewnątrz. Bateria pracuje ze stałą temperaturą, co powoduje brak konieczności martwienia się o chłodzenie – co jest szczególnie ważne przy dużych ogniwach w samochodach elektrycznych.
Technologia została opracowana przez naukowców z japońskiego Kyushu University w… latach 70-tych ubiegłego wieku. Dopracowywanie tego mechanizmu trwało prawie 7 lat, a przynajmniej tak twierdzi obecny producent. Dyrektor odpowiedzialny za technologię, sporą część swojej kariery spędził w firmie, która pomagała stworzyć rozwiązania dla Toyoty Prius i Tesli Model S, co w pewien sposób uwiarygadnia i urealnia całe przedsięwzięcie. Według doniesień, pierwsza seria zostanie wyprodukowana pod koniec roku w liczbie 500-5000 sztuk.
Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Być może. Już setki razy słyszeliśmy o przełomowych technologiach akumulatorów i baterii, i za każdym razem rozwiązania te nie trafiały do masowego użytku – zwykle z uwagi albo na koszt ich wytwarzania albo bardzo słabą żywotność. Jak będzie tym razem?