Paweł Durow, rosyjsko-francuski multimiliarder, nie zaliczy minionego weekendu do najbardziej szczęśliwych w swoich życiu. Założyciel komunikatora Telegram został zatrzymany przez policję w sobotę wieczorem, 24 sierpnia.
Co oferuje Telegram?
Oprogramowanie opracowane przez Durowa od momentu założenia w 2013 roku stanowi konkurencję dla takich rozwiązań, jak Messenger, WhatsApp czy Signal. Choć na zachodzie nie jest on hiperpopularny, to w krajach dawnego Związku Radzieckiego jest to jedna z najważniejszych aplikacji do komunikacji i wymieniania się informacjami.
Od samego początku wolność wypowiedzi była dla Durowa ważnym elementem obecnym w jego pomysłach, zarówno na Telegramie, jak i platformie społecznościowej VKontakte, którą założył w 2006 roku. Po odmówieniu władzy w kwestii blokady profili opozycji na rosyjskich social mediach, Durow opuścił Rosję.
Dziś Telegram kojarzy nam się głównie z niefiltrowanymi wypowiedziami, które pojawiają się zarówno po ukraińskiej, jak i rosyjskiej stronie, związanymi z wojną rozpoczętą w 2022 roku. Niektórzy nazywają nawet komunikator „wirtualnym polem bitwy”.
Niestety, takie podejście do moderacji tworzy także szarą strefę, która przyciąga przestępców. W wyniku śledztwa przeprowadzonego we Francji uznano, że Telegram może ułatwiać działalność przestępczą i postanowiono wydać nakaz aresztowania Pawła Durowa.
Co dalej z założycielem komunikatora?
Obecnie Durow przebywa w areszcie, a akt oskarżenia ma być wystawiony 25 sierpnia. Nie wiadomo, jak długo będzie trwał cały proces, jednak – biorąc pod uwagę, jakie zarzuty mogą zostać postawione miliarderowi – historia może ciągnąć się miesiącami.
Na ten moment rosyjscy blogerzy wzywają do protestów pod ambasadami Francji. Jest to o tyle interesujące, że Rosja formalnie zbanowała Telegram w 2018 roku po tym, jak właściciele aplikacji odmówiły służbom bezpieczeństwa dostępu do zaszyfrowanych wiadomości użytkowników.
Aresztowanie nie powinno wpłynąć na działalność Telegrama, jednak widać, że właściciele komunikatorów i platform społecznościowych wciąż są pod mocną obserwacją rządów. Warto w tym miejscu przypomnieć, jak w 2018 roku Mark Zuckerberg tłumaczył się przed amerykańską komisją senacką z afery Cambridge Analytica.