Przez moje ręce przeszło już wiele robotów sprzątających. Gdy dowiaduję się o nadchodzącej premierze kolejnego modelu zastanawiam się czy jest mnie w stanie czymkolwiek zaskoczyć. W przypadku Roborock S8 MaxV Ultra takich zaskoczeń jest kilka. Zresztą, zaraz wszystkiego się dowiecie.
Roborock S8 MaxV Ultra to “robot ostateczny”?
Co takiego musi oferować robot sprzątający, by stwierdzić, że jest to flagowy sprzęt? Stacja dokująca, opróżniająca nieczystości i dozująca wodę, już dawno przestała być luksusem. To może kamera z możliwością podglądania na żywo tego, co dzieje się w domu? To już było. Może zaawansowana nawigacja z obsługą kilku pięter? Też już było. Roborock postanowił pójść o krok dalej.
Umówmy się – w odkurzaczach automatycznych chodzi o to, by skutecznie sprzątały i umożliwiały nam zaoszczędzenie cennych minut z codziennego życia. Jeśli zatem mogą odkurzać jeszcze dokładniej i wyręczać nas z tego zadania maksymalnie dobrze, zdecydowanie powinny to robić. Zastosowane w Roborock S8 MaxV rozwiązania są właśnie tymi, które mają jeszcze mocniej wpłynąć na czystość w naszych mieszkaniach.
Bo wiecie jak jest. Roboty sprzątające w większości albo nie sprzątają dokładnie (zwłaszcza przy krawędziach), albo mopowanie traktują mocno po macoszemu. Tutaj ma być zgoła inaczej, a takie hasła, jak FlexiArm, DuoRoller Riser, Vibra Rise 3.0, “8-w-1” RockDock Ultra, Reactive AI 2.0, PreciSense czy “Hello Rocky” warto zapamiętać, bo będą stanowiły fundament dla komunikacji marketingowej Roborock S8 MaxV. Zresztą – nie bez powodu, co zaraz sprawdzimy. Oczywiście w praktyce.
Pierwszy kontakt i pierwsze zaskoczenia
Wyjmuję robota z pudełka i co widzę? Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, to oczywiście sama jednostka główna (której wymiary to 353 x 350 x 103 mm), ale uwagę zwraca na siebie jedna konkretna część – malutki okrągły mop. Pierwotnie można pieszczotliwie stwierdzić, że jest słodziutki, ale – jak się później przekonacie – spełnia swoją rolę doskonale, myjąc powierzchnie tam, gdzie inne roboty mają z tym problem.
Drugi aspekt, obok którego nie można przejść obojętnie, to szczotka boczna FlexiArm. W założeniach wysuwa się automatycznie przy krawędziach ścian i w narożnikach tak, by zapewnić najwyższą skuteczność odkurzania w miejscach, do których trudniej dotrzeć. W rzeczywistości odnoszę wrażenie, że póki co działa to losowo – a na pewno zdecydowanie rzadziej, niż sytuacja tego wymaga. Jest jednak szansa, że wystarczy aktualizacja oprogramowania, która podbije algorytmy odpowiedzialne za rozpoznawanie narożników i wysuwanie ramienia.
Trzecia i największa zarazem rzecz – stacja bazowa “8-w-1” RockDock Ultra (której wymiary to 419 x 409 x 470 mm). Znajdziemy w niej wymienny worek na kurz o pojemności 2,5 l (podobno pomieści nieczystości z nawet 7 tygodni pracy robota), do której baza będzie automatycznie zasysała zebrany z mieszkania brud. Ale to dopiero początek.
Stacja bazowa ma też miejsce na dwa pojemniki – jeden na wodę czystą (4 l), drugi na wodę brudną (3,5 l), jak również na automatyczny dozownik płynu czyszczącego (580 ml; nie ma go w zestawie sprzedażowym, dodawany był w przedsprzedaży). Urządzenie oferuje takie cuda, jak mycie mopa ciepłą wodą, suszenie ciepłym powietrzem czy automatyczne czyszczenie stacji.
Co więcej, Roborock S8 MaxV Ultra (w wersji bez pojemników) można podłączyć bezpośrednio do sieci kanalizacyjnej w celu automatycznego pobierania czystej wody i oddawania brudnej, przy czym zestaw łączeniowy nie jest dostępny w polskiej dystrybucji. Szkoda, bo rozwiązanie to staje się coraz bardziej popularne i możemy zazdrościć go Chińczykom.
Po pierwszym uruchomieniu robota jasne stało się, że unikanie przeszkód Reactive AI 2.0 działa bezbłędnie (jedynie nie jest w stanie poradzić sobie z małymi, gąbczastymi piłeczkami – te pochłania w całości, czemu nie ma się co dziwić), a nawigacja laserowa PreciSense LiDAR skutecznie wyznacza trasę.
Jeśli o przeszkody chodzi, robot ma rozpoznawać te o szerokości 5 cm i wysokości 3 cm. Spora w tym zasługa wspominanych już przeze mnie technologii, ale też kamery RGB z podświetleniem.
Producent wspomina też o asystencie głosowym “Hello Rocky”, przy czym ten nie jest dostępny w języku polskim (możemy z niego skorzystać np. po angielsku czy hiszpańsku). Robot natomiast bezproblemowo podaje wszelkie komunikaty w naszym języku, jeśli takowy ustawimy.
Roborock S8 MaxV w praktyce. Sprząta świetnie!
Z Roborock S8 MaxV korzystam zbyt krótko, by wydać finalny osąd na jego temat. Mam jednak swoje przemyślenia po kilku cyklach sprzątania i mopowania, którymi nie omieszkam się z Wami podzielić.
A zacznę od tego, że jestem pozytywnie zaskoczona skutecznością sprzątania. Gdy zostałam zapytana o chęć przetestowania tego sprzętu odpowiedziałam z całą stanowczością, że nie będzie miał ze mną łatwo. Mam trzy koty, z czego dwa ragdolle, i – jak się możecie domyślać – zwłaszcza teraz, na początku wiosny, gubią sierść na potęgę, a do tego dochodzi wszechobecny żwirek. Już po kilku godzinach po zakończeniu cyklu odkurzania dywan potrafi być cały biały.
To nie są normalne warunki dla odkurzacza – to są wręcz warunki bojowe. Przy czym Roborock w swoich materiałach zaznacza, że jest Roborock S8 MaxV jest odkurzaczem idealnym dla posiadaczy zwierząt domowych, więc… mówię: sprawdzam! Łatwo nie będzie.
Warunki testowe, którym poddałam odkurzacz w pierwszej kolejności, były trudne. Miękki dywan o niskim włosiu, pokryty kocią sierścią i porozrzucanym gdzieniegdzie przez kociaki żwirkiem. Odpaliłam tryb Max z siłą ssania 8000 Pa (trzeci w kolejności mocy sprzątania, ale nie najmocniejszy – tym jest Max+ z 10000 Pa) i wyszłam pochillować na balkonie. Bo skoro ktoś pracuje za mnie, to sami wiecie ;)
Jakież było moje zaskoczenie, jak pojawiłam się w biurze po zakończeniu cyklu sprzątania, a dywan był naprawdę dobrze posprzątany. W części pokoju przydałoby się przejechać odkurzaczem jeszcze raz (w aplikacji możemy ustawić czy odkurzacz ma jeździć w danym pomieszczeniu cykl czy dwa), ale w ogólnym ujęciu nawet mój narzeczony był pozytywnie zaskoczony. Momentami potrafi zostać nieco włosów na powierzchni, ale nie można powiedzieć, by po zakończeniu sprzątania było brudno.
W międzyczasie, po zakończeniu odkurzania i powrocie do bazy, odkurzacz automatycznie pozbył się nieczystości z pojemnika, które zostały wessane do worka znajdującego się w stacji dokującej. Była to tak cicha procedura, że aż niemożliwa. Bingo – okazało się, że z jakiegoś powodu stacja nie poradziła sobie z odessaniem nieczystości, co oznaczało, że cały żwirek i sierść zostały w pojemniku wewnątrz odkurzacza.
Dopiero poprawienie pojemnika w odkurzaczu (włącz – wyłącz zawsze działa!) poprawiło sytuację. Przy czym i tak głośność odsysania nieczystości zasługuje na pochwałę – w kluczowym momencie, trwającym zaledwie krótką chwilę, dobija do 80 dB. Dodam jeszcze, że problem z odsysaniem pojawił się dwukrotnie – później zniknął bezpowrotnie.
Skuteczność odkurzania zdecydowanie muszę zaliczyć po stronie ogromnych plusów Roborock S8 MaxV, przy czym nie schodziłabym na niższy poziom niż Max. Ten jest według mnie optymalny pod kątem balansu między sprzątaniem, a głośnością działania podczas sprzątania (Max generuje ok. 70 dB, Max+ ok. 75 dB).
Zastosowanie dwóch gumowych szczotek głównych to doskonały pomysł, bo – rzeczywiście – włosy się w nich nie plączą (a to kolejny rywal odkurzacza, tuż po kociej sierści i żwirku ;)). Przy czym trzeba pamiętać, by co kilka cykli odkurzania (czyli realnie po każdych kilku dniach) robić mały serwis robota, bo włosy i sierść zbierają się na końcówkach szczotek głównych i wokół szczotki bocznej.
Akumulator, w który wyposażony jest odkurzacz, ma pojemność 5200 mAh i ma zapewniać, według producenta, do 180 minut działania.Najpewniej mowa jest o najniższym trybie działania, bo w moim przypadku przez 55 minut robot tracił 45% baterii, odkurzając powierzchnię 27 m2 jednokrotnie w trybie odkurzania Max. Odkurzając w tym samym trybie, ale dwukrotnie, odkurzacz w 71 minut tracił 64%.
Odkurzanie odkurzaniem, ale mopowanie też zasługuje na uwagę
Mopowanie jest dla mnie zagadką. A może raczej to, w jaki sposób odkurzacz mopuje przestrzenie w początkowej fazie. Zamiast moczyć podłogę całą powierzchnią ścierki i małą obrotową ścierką boczną, zostawia za sobą ślady w postaci pasków. Oznacza to, że – z jakiegoś powodu – ścierka nie jest zmaczana cała na początku cyklu, a dopiero wraz z jego trwaniem. Bo – rzeczywiście – później ścierka jest wilgotna na całej przestrzeni, dzięki czemu mopuje całą swoją powierzchnią.
Sama skuteczność mopowania jest niezła, choć w przypadku mycia podłóg wolę tryb najwyższy, intensywny+, który dokładniej, gęściej jeździ po mytych powierzchniach. Nie bez znaczenia jest tu też fakt, że soniczny system Vibra Rise 3.0 umożliwia szorowanie podłogi z częstotliwością 4000 wibracji na minutę.
Nie mogę nie wspomnieć o tej małej, okrągłej ściereczce mopującej (wykonującej 185 obrotów na minutę), dzięki której robot jest w stanie umyć przestrzenie również tuż obok krawędzi ścian czy mebli. I, choć jest tak niewielka, naprawdę robi robotę, bo – w przeciwieństwie do znacznej większości robotów – nie pozostawia pustej, suchej przestrzeni przy ścianach i innych krawędziach.
Muszę też wspomnieć o czyszczeniu podkładki w temperaturze 60 stopni, jak również podnoszenie podkładki mopa po wykryciu dywanu na wysokość aż 20 mm – jeśli się nie mylę, żaden inny odkurzacz nie potrafi podnieść tak wysoko w celu uniknięcia zwilżenia powierzchni, której zwilżać nie chcemy. I rzeczywiście robi to skutecznie za każdym razem, gdy wykryje dywan.
Coś dla właścicieli czworonogów
Dodam jeszcze, abstrahując od skuteczności odkurzania czy mopowania, że spodobała mi się funkcja przeznaczona dla właścicieli czworonogów, a mianowicie… możliwość robienia zdjęć kotom / psom, gdy takowe zostaną wykryte na drodze przejazdu odkurzacza podczas odkurzania. To taka mała rzecz, a cieszy.
Odnośnie robienia zdjęć, do naszej dyspozycji jest podgląd zdalny, z użyciem którego możemy na bieżąco podpatrywać, co w danej chwili robią nasze pupile, jak też do nich mówić.
Ciekawsza jest jednak opcja szukania zwierzaka – robot jeździ po domu w poszukiwaniu naszego czworonoga. Przy czym nawet, gdy nie uda mu się znaleźć kota czy psa, mimo to pozwoli ustalić jego pozycję bez potrzeby ręcznego sterowania robotem. Podczas korzystania z kamery co kilka chwil pojawia się głosowy komunikat “podgląd zdalny aktywny”.
Dodatkowo pozytywnie oceniam AI, które odpowiada za rozpoznawanie przedmiotów czy też przeszkód – nawet koci drapak został rozpoznany poprawnie. Kamera w połączeniu z algorytmami mają wykrywać też zwierzęce przeszkody (jak miski z jedzeniem, posłania czy kuwety) i rzeczywiście to robią – przy czym zdarza się, że kuweta oznaczona jest jako posłanie ;).
Roborock S8 MaxV Ultra już możecie kupować!
Roborock S8 MaxV Ultra producent nazywa najbardziej zaawansowanym robotem sprzątającym na rynku. I zdecydowanie ma argumenty ku temu, by go tak określać. Skuteczność sprzątania, szczotka boczna na wysuwanym ramieniu i dodatkowy boczny mop, jak i funkcjonalna stacja bazowa oraz funkcje przeznaczone dla właścicieli czworonogów – to wszystko składa się na robota sprzątającego, obok którego trudno przejść obojętnie.
Urządzenie możecie kupić w dwóch wersjach kolorystycznych – białej lub czarnej – w cenie wynoszącej 6449 złotych. Odkurzacz znajdziecie w ofercie RTV Euro AGD i Media Expert.
Materiał powstał na zlecenie Roborock i zawiera lokowanie odkurzacza Roborock S8 MaxV Ultra, który właśnie debiutuje w sprzedaży w Polsce