Lenovo właśnie ogłosiło premierę modelu Z5 – najnowszego smartfona średniej klasy, kontynuującego serię popularnych w Chinach „zetek”. Jako urządzenie jest w porządku, jednak martwi coś innego. Materiały promocyjne Lenovo sugerowały dotąd, że będzie to telefon niemal pozbawiony ramek, a na pewno pozbawiony osławionego notcha. A tu rozczarowanie – rewolucji nie ma. Tylko niesmak pozostał.
Lenovo Z5 wyposażony jest w 6,2-calowy ekran Full HD+ o proporcjach 19:9, który wypełnia 90% przedniego panelu urządzenia. Ten współczynnik miał być jeszcze większy, jednak trzeba było zrobić miejsce na wycięcie w wyświetlaczu dla głośnika i 8-megapikselowej kamery przedniej, która ma zdolność rozpoznawania twarzy użytkownika. Cały front przykryto szkłem 2.5 D Corning Gorilla Glass 5.
Smartfon działa na Snapdragonie 636, wspieranym przez 6 GB RAM-u i zarządzany jest przez system Android 8.1 Oreo z nakładką ZUI 3.9. Występują dwie wersje pamięciowe: z 64 GB i 128 GB na dane. Zdjęcia wykonać można wspomnianym wyżej aparatem do selfie lub podwójnym głównym – z matrycami 16 Mpix (z f/2.0 i PDAF) i 8 Mpix. Na pleckach urządzenia znajduje się oprócz tego czytnik linii papilarnych, a całość zasilana jest przez baterię 3300 mAh z szybkim ładowaniem 15 W.
Sprzęt można kupić w Chinach w kolorach Aurora Blue, Black i Indigo Blue. W zależności od wersji, trzeba wydać:
- 1299 juanów za wersję 64 GB w kolorze czarnym,
- 1399 juanów za wersję 64 GB w kolorze Aurora Blue lub Indigo Blue,
- 1799 juanów za wersję 128 GB w dowolnym kolorze.
Przejdźmy teraz do rzeczy, która mi się bardzo nie spodobała
To jasne, że premiera Lenovo Z5 ma żaden lub prawie żaden wpływ na nasze rodzim rynek smartfonów, a wytykanie chińskiemu producentowi nieuczciwych zachowań jest bezcelowe z punktu widzenia rozsądnie myślącego człowieka, ale Lenovo naprawdę zasłużyło na bęcki.
Na początku zeszłego miesiąca ukazały się pierwsze materiały promocyjne nowego Lenovo, i były to grafiki pochodzące nie z jakiegoś przecieku, a z publikacji wiceprezesa Lenovo, pana Chang Chenga. Wiceszef firmy pochwalił się na Weibo wycinkiem zdjęcia, rzekomo przedstawiającego nowy smartfon firmy. Nie mieliśmy podstaw, by sądzić, że Cheng wprowadza technologiczny świat w błąd – nikomu trzymającemu w ręce dobrą opinię o marce nie przyszłoby do głowy, by opublikować nieprawdziwe grafiki urządzenia. Cóż, Chang Chengowi przyszło.
Powyższe zestawienie pokazuje, jak wyglądało Lenovo Z5 na materiale przedpremierowym, a jak wygląda w rzeczywistości. Spodziewaliśmy się więc urządzenia pokroju Vivo APEX, bez notcha i niemalże pozbawionego ramek, a dostaliśmy urządzenie ładne, ale rozczarowujące w swej formie pod tym względem, że nie wywiązujące się z niewyartykułowanych obietnic Lenovo. Bo fragment urządzenia pozbawionego wcięcia w ekranie na pierwszej grafice raczej nie odpowiada temu, co dziś zaprezentowali Chińczycy.
Nie wiem, to teraz czas, żeby się obrazić chyba ;)