Zgodnie z tradycją to wtorek jest dniem, w którym Apple pokazuje nowe iPhone’y. W tym roku jednak – ku zaskoczeniu wielu osób – amerykański gigant zapowiedział swoją wielką prezentację nie na wtorek, lecz na poniedziałek, 9 września. Powód, jaki kryje się za tą decyzją, może Cię zaskoczyć.
Dlaczego iPhone 16 debiutuje dzień wcześniej? Bo nadciąga inny gruby news
Wszystko mogłoby się odbyć zgodnie z tradycją: iPhone 16 miał zostać zaprezentowany we wtorek, 10 września, ale wiemy już, że tak się nie stanie. Firma Apple zdecydowała się na przyspieszenie premiery o jeden dzień i zorganizowanie wydarzenia w poniedziałek, 9 września 2024 roku. Zwykle dobrze poinformowany we wszystkim, co tyczy się giganta z Cupertino, Mark Gurman z Bloomberga podał zaskakujący powód tej decyzji.
Otóż okazuje się, że 10 września 2024 roku miejsce ma inne wydarzenie z Apple w roli głównej. To właśnie tego dnia Komisja Europejska ogłosi wyrok w (ciągnącej się od lat) sprawie domniemanego unikania płacenia podatków przez amerykańskiego giganta na Starym Kontynencie. Jeśli zostanie on uznany za winnego, to może mu zostać wymierzona rekordowa kara grzywny w wysokości 14 miliardów dolarów!
Tajna broń Apple: wszystkie oczy na iPhone’a 16
Nietrudno domyślić się, z jakim wyzwaniem (a właściwie: koszmarem) PR-owym musiałaby się mierzyć firma Apple, gdyby tego samego dnia w sieci pojawiły się informacje o nowym iPhonie i rekordowej karze. Pomimo olbrzymich emocji związanych z premierą, mogłaby ona wręcz zostać przysłonięta.
To jednak wciąż nie wszystko, bo na 10 września zaplanowana została także pierwsza debata prezydencka w Stanach Zjednoczonych – to kolejne wydarzenie, które byłoby w stanie odciągnąć uwagę od premiery iPhone’ów 16. W obliczu jutrzejszej decyzji Komisji Europejskiej maksymalne skupienie na „Szesnastkach” musi być zaś dla amerykańskiego producenta absolutnym priorytetem.
Przynajmniej przez ten jeden dzień świat będzie mówić o nowych iPhone’ach. Inna sprawa, że Apple jednak nie zdoła uniknąć tematu (ewentualnej) grzywny. Wysokie kary dla technologicznych gigantów zawsze budzą duże emocje, a sprawa unikania płacenia podatków przez rozmaite przedsiębiorstwa nie od wczoraj jest przedmiotem ożywionych debat.
Chodzi o Apple, Irlandię i podatki. Tak, dalej o to samo
Jednak tutaj warto się zatrzymać i podkreślić, że w sprawie, w której czekamy na wyrok, nie chodzi wcale o jakieś niefajne praktyki, których Apple ma się dopuszczać obecnie. Chodzi o umowę podatkową pomiędzy firmą a Irlandią, która obowiązywała od 2004 do 2016 roku. Amerykański gigant (zresztą nie tylko on) mógł skorzystać z atrakcyjnych rozwiązań fiskalnych, czyniących z Irlandii swego rodzaju raj podatkowy.
W 2016 roku umowa ta została uznana za nielegalną i firma Apple dobrowolnie wycofała się z niej. Niemniej od tamtego czasu trwają dyskusje na temat tego, czy Irlandia miała prawo wprowadzać tego typu przepisy i czy Unia Europejska mogła w to ingerować. Wyroki zapadały już wielokrotnie, ale w niższych instancjach. Teraz spodziewamy się wreszcie ostatecznego werdyktu.