Elektronika ma to do siebie, że kiedyś w końcu odmawia posłuszeństwa i wtedy najczęściej bardziej opłaca się ją wyrzucić do kosza (oczywiście odpowiedniego, takiego na elektrośmieci) i kupić nowy sprzęt. „Prawo do naprawy” może to jednak zmienić.
Elektrośmieci to poważny problem
Niektórzy z Was, a jeśli nie Wy sami, to na pewno Wasi rodzice, doskonale pamiętają niezniszczalne urządzenia elektroniczne z poprzedniej epoki. Mimo że wyprodukowane bez dostępnych obecnie, zaawansowanych technologii, działały sprawnie przez czasami nawet kilkadziesiąt lat. Mówi się, że w przeszłości projektowało się sprzęty tak, aby służyły jak najdłużej, podczas gdy dzisiaj robi się to w taki sposób, żeby użytkownik po dokładnie przekalkulowanym okresie je wymienił na nowsze i producent ponownie zarobił, bo biznes musi się kręcić.
Faktem bowiem jest, że w ogromnej części przypadków nie opłaca się naprawiać zepsutego urządzenia, bo lepiej niewiele dołożyć i kupić całkowicie nowe ze sklepu. To naprawdę straszne, ponieważ generuje miliony ton elektroodpadów, z których nie wszystkie są poddawane recyklingowi. To z kolei prowadzi do degradacji środowiska naturalnego, ale też wykorzystywania pracowników, zajmujących się wydobywaniem surowców, niezbędnych do produkcji urządzeń elektronicznych.
Idealną sytuacją byłoby, gdyby panował „obieg zamknięty”, czyli nie trzeba było wydobywać już surowców, bo wszystkie pochodziłyby z recyklingu. Prawdopodobnie nigdy tego jednak nie doczekamy, ale są inne sposoby, aby przysłużyć się środowisku i przy okazji nie zmuszać konsumentów do generowania elektrośmieci.
Unia Europejska chce dać mieszkańcom Wspólnoty „prawo do naprawy”
Już od 2021 roku obowiązywać zacznie „prawo do naprawy” urządzeń z segmentu RTV i AGD. Komisja Europejska w sposób prawny zmusi producentów do tworzenia trwalszych sprzętów oraz ułatwienia ich naprawy w razie usterki. Tajemnicą poliszynela jest bowiem to, że często psują się one wkrótce po zakończeniu okresu gwarancyjnego (czasami od razu na drugi dzień), a nie wszyscy klienci przedłużają ją podczas zakupu nowego telewizora czy lodówki.
Parlament Europejski chce przyznać unijnym konsumentom „prawo do naprawy” i promować kulturę ponownego wykorzystania dostępnych surowców. Przyjął on rezolucję w sprawie dążenia do bardziej zrównoważonego jednolitego rynku dla przedsiębiorstw i konsumentów 395 głosami za, przy 94 głosach przeciw i 207 wstrzymujących się.
Parlament Europejski wezwał Komisję Europejską, aby przyznała europejskim konsumentom „prawo do naprawy”. Dzięki temu naprawa ma być atrakcyjniejsza, bardziej systematyczna i opłacalna dzięki wydłużeniu gwarancji, zapewnianiu gwarancji na części zamienne i zwiększeniu dostępności informacji o naprawach i konserwacji.
Co bardzo istotne, ma to dotyczyć wszystkich produktów, a nie jedynie RTV i AGD, w przypadku których stosowne kroki zostały już poczynione. Europosłowie ponownie domagają się też wprowadzenia uniwersalnej ładowarki, choć niewykluczone, że producenci sami szybciej rozwiążą ten problem, bo niewykluczone, że pójdą śladami Apple po prostu i przestaną ją dodawać do zestawu sprzedażowego.
Parlament Europejski podaje, że (jak wynika z badania Eurobarometr) aż 77% obywateli Unii Europejskiej wolałoby naprawić zepsute urządzenie zamiast kupować nowe. Nie jest więc tak, że z premedytacją generujemy elektrośmieci – po prostu producenci nas do tego prowokują i jest to bardziej opłacalne (a każdy stara się optymalizować swoje wydatki).
Co ciekawe, europosłowie upominają się również o odpowiedzialny marketing i reklamę – jeśli producent będzie deklarował przyjazność dla środowiska jego produktu, powinno to być poparte wspólnymi kryteriami (których aktualnie nie ma, więc panuje całkowita dowolność w tym temacie).
Te wiadomości mogą Cię zainteresować: