człowiek zakrywający twarz rękami dłońmi man facepalm
fot. plue toe | Pexels

Jeden z największych mitów Apple właśnie upadł. Prawda wyszła na jaw

Apple jak nikt inny potrafi wciskać kit klientom. Firma z Cupertino nieraz zdążyła przekonać ich, że jej produkty i usługi są emejzing oraz lepsze od propozycji konkurencji. Każda prawda w końcu jednak wyjdzie na wierzch. I tak też jest w tym przypadku. Powielany mit w końcu upadł.

Trudno uwierzyć, że Apple nie zrobiło tego celowo

Każda firma funkcjonuje na rynku po to, aby zarabiać. Każdy producent na rynku elektroniki użytkowej ma swoje za uszami. Przedsiębiorcy wiedzą jednak, że odpowiedni marketing i narracja potrafią omamić klientów i Apple skrzętnie to wykorzystuje. W Polsce wciąż wiele osób uważa jego produkty za „luksusowe”, mimo że przynajmniej smartfony marki szczególnie w ostatnim czasie tanieją na potęgę i nie można uznać ich za coś trudno dostępnego – tylko dla zamożnych.

Amerykanie zdołali stworzyć wiele mitów na temat swoich urządzeń, oprócz tego, że są emejzing i oferują emejzing funkcje. Jednym z nich jest szybkość i płynność działania systemu iOS, który ma nie potrzebować aż tyle RAM, ile konkurencyjny Android. W rzeczywistości to przynajmniej po części sztuczki w oprogramowaniu, dzięki którym użytkownik ma na przykład wrażenie, że iOS nie zamyka żadnej aplikacji, działającej w tle (bo po powrocie do niej nie przeładowuje się ona jak w Androidzie).

Niewielkie wymagania iOS względem RAM to często podnoszony argument w starciach ze zwolennikami Androida. Właśnie jednak ten mit upadł, ponieważ okazuje się, że niewielka ilość RAM nawet w najnowszych smartfonach firmy z Cupertino sprawi, że ich właściciele nie skorzystają z największej nowości zaprezentowanej podczas ostatniej konferencji WWDC 2024, czyli Apple Intelligence.

W trakcie prezentacji Apple Intelligence (Amerykanie nie skracają tego do AI, bo według nich to nie to samo) dowiedzieliśmy się, że będzie ona działała wyłącznie na urządzeniach z procesorami Apple A17 Pro, M1, M2, M3 i M4. W praktyce oznacza to, że dostęp do niej – w przypadku smartfonów – w pierwszej kolejności dostaną wyłącznie posiadacze iPhone’a 15 Pro i 15 Pro Max. I to ci, którzy zostaną zaakceptowani, bowiem mają być prowadzone zapisy, a pula dostępnych miejsc będzie mocno ograniczona, gdyż nie jest to jeszcze gotowy do szerokiego udostępnienia produkt.

apple intelligence ai obsługiwane procesory układy soc a17 pro m1 m2 m3 m4
źródło: Apple

Do tej pory wydawało się, że decyzja o udostępnieniu Apple Intelligence wyłącznie na smartfonach z serii 15 Pro wynika z faktu, że tylko procesor A17 Pro zapewni wymaganą moc obliczeniową. Tymczasem okazuje się, że to g…uzik prawda. Analityk Ming-Chi Kuo opublikował bowiem informacje, które ujawniają całą prawdę.

Podaje on, że moc obliczeniowa AI procesora M1 wynosi 11 TOPS, a układu A16 aż 17 TOPS, czyli znacznie więcej. Dlaczego zatem iPhone 15 i 15 Plus oraz starsze 14 Pro i 14 Pro Max nie obsłużą Apple Intelligence, pomimo teoretycznie posiadania wystarczającej mocy obliczeniowej dla sztucznej inteligencji? Bo mają tylko 6 GB RAM, a sama Apple Intelligence na urządzeniu potrzebuje nawet około 2 GB RAM.

Jej udostępnienie na smartfonach innych niż iPhone 15 Pro i 15 Pro Max zdecydowanie negatywnie wpłynęłoby na ich działanie. Mówiąc prosto z mostu, zaczęłyby zamulać jak budżetowce z Androidem, a dla producenta z Cupertino byłoby to niedopuszczalne. Jak zostało już wspomniane, iPhone’y mają opinię płynnie i szybko działających, więc dla firmy byłby to strzał w stopę.

Nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że może to być świadoma – strategiczna decyzja, mająca zwiększyć sprzedaż iPhone’ów w przyszłości. Podczas prezentacji Apple Intelligence Amerykanie nie ukrywali, że pracowali nad nią od wielu lat. Mając to na uwadze, mogli przewidzieć, że będzie ona potrzebowała dużo pamięci operacyjnej, a tymczasem niespełna rok wcześniej, gdy zapewne trwały już przymiarki do oficjalnej prezentacji sztucznej inteligencji podczas WWDC 2024, wprowadzili na rynek modele z 6 GB RAM.

Tutaj aż prosi się przywołać przykład Samsunga, który faktycznie początkowo nakręcił sprzedaż serii Galaxy S24 dzięki Galaxy AI, ale później zdecydował się ją udostępnić również starszym modelom z flagowych serii. Zanim to jednak zrobiono, Koreańczycy informowali, że muszą się upewnić, iż poprzednie generacje poradzą sobie z obsługą sztucznej inteligencji. Obawiano się bowiem, że starsze procesory, które trafiały na rynek przed „boomem na generatywną AI”, mogą nie zapewnić satysfakcjonującej wydajności. O RAM nie powiedziano nigdy ani słowem.

Skąpstwo Apple weszło na jeszcze wyższy poziom

Stosowanie kości RAM o mniejszej pojemności zawsze oznacza oszczędności, a Apple jak nikt inny tnie koszty wszędzie, gdzie tylko się da, aby zmaksymalizować marżę. Okazuje się, że Amerykanie zdołają zaoszczędzić również na jeszcze jednym aspekcie związanym ze sztuczną inteligencją.

Bloomberg donosi bowiem, że firma z Cupertino nie zapłaci złamanego dolara OpenAI za to, że użytkownicy będą mogli korzystać z jego ChatGPT. A ma on być używany (za zgodą użytkownika), gdy Apple Intelligence nie będzie w stanie przetworzyć powierzonego jej zadania na urządzeniu. Ludzie zaznajomieni ze sprawą twierdzą, że amerykański gigant wierzy, iż rozpowszechnianie marki i technologii OpenAI na setkach milionów jego urządzeń ma wartość równą lub większą niż płatności pieniężne.

Z jednej strony to prawda, ponieważ dzięki dostępności ChatGPT na iPhone’ach liczba użytkowników chatbota z pewnością lawinowo wzrośnie. Co więcej, wiele osób może zdecydować się na wykupienie płatnej wersji, która zapewnia szereg benefitów, w tym priorytetową obsługę (jedno i drugie może przyczynić się do wzrostu wartości OpenAI). Jeśli jednak zrobi to za pośrednictwem firmy z Cupertino, dostanie ona za to prowizję, czyli skorzysta.

Z kolei osoby, które nie zdecydują się zapłacić, tylko będą korzystać za darmo, mogą być przekonane, że to gigant z Kalifornii zapewnia im tę funkcjonalność, a nie inne przedsiębiorstwo. Tak było w przeszłości chociażby w przypadku WhatsAppa – ludzie zdziwili się, gdy w pewnym momencie zaczęła się wyświetlać informacja, że należy on do Facebooka (obecnie Meta). Firma skorzysta zatem na tym również wizerunkowo, bo nie każdy może wiedzieć, że ChatGPT jest dostępny też jako samodzielna aplikacja (także w App Store).