Powerbank niejedno ma imię, czyli ADATA P10050 kontra ADATA P20100

Choć technologia nadal idzie do przodu, to baterie są, jakie są – kiepskie. Choć to określenie jest być może trochę na wyrost, to przy intensywnym użytkowaniu przekroczenie dnia lub dwóch pracy na jednym ładowaniu smartfona wydaje się być niemożliwe. Z tego powodu sporą popularnością cieszą się powerbanki, a na rynku można spotkać naprawdę setki modeli tego typu urządzeń. W moje ręce trafiły dwa, które postanowiłem sprawdzić i porównać do siebie. Choć trudno w czymś takim wyłonić zwycięzcę, to zapraszam Was do prześledzenia tego pojedynku – ADATA P10050 kontra ADATA P20100.

Oba urządzenia całkowicie się różnią, więc zalety jednego stanowią przeciwwagę wad drugiego i odwrotnie. Z tego powodu recenzję tę należałoby trochę bardziej traktować jako recenzję porównawczą oderwaną nieco od aspektu użytkowego, a raczej skupiającą się na spełnianiu wymagań stawianych przez codzienne życie, jakości wykonania czy stosunku ceny do jakości. Mimo to, jestem w stanie wskazać to rozwiązanie, które bardziej trafia do mojego gustu.

Zawartość zestawu

W obu przypadkach zawartość pudełka była dokładnie taka sama – powerbank, przewód microUSB oraz dosłownie kilkustronicowa książeczka. Opakowania nie różnią się od siebie designem (poza drobnymi szczegółami, które nie wpływają w żaden sposób na użytkowe aspekty urządzeń), choć oczywiście widoczna jest różnica w ich rozmiarze. Godnym uwagi jest jednak fakt, jak różne od siebie są kable – myślę, że doskonale obrazują to fotografie, a przy tym nie jest to temat, który nadmiernie nas interesuje – przewody są krótkie i wątpię żeby ktokolwiek planował użytkować je dłużej, niż jest to konieczne ;).

ADATA P10050
ADATA P20100

Parametry i cena

Docieramy do pierwszej (i na pewno nieostatniej) kategorii, w której powerbanki różni coś więcej niż aspekt wizualny, więc od tego momentu każde urządzenie będzie traktowane osobno. Zwróćcie uwagę, że oprócz ceny pozwoliłem sobie na wyróżnienie pozornie dziwnej kategorii, jaką jest pojemność w stosunku do ceny – moim zdaniem ten parametr dobrze obrazuje opłacalność danego urządzenia.

ADATA P10050
Pojemność 10050 mAh, 36,18 Wh
bateria litowo-jonowa wielokrotnego ładowania
Kolory biały / czarny / jasnobłękitny / granatowy / różowy / czerwony
Wymiary (dł. x szer. x wys.) 108 x 66 x 26 mm
Masa 220 g
Wejście 5V DC/2A
Wyjście 1 i 2 5V DC/2,4A maks.
Akcesoria kabel micro USB, podręcznik użytkownika
Gwarancja 1 rok

Cena w dniu publikacji recenzji: 56,99-59,99 złotych 
Koszt jednej amperogodziny: ~5,67-5,99 złotych

ADATA P20100
Pojemność 20100 mAh, 72,36 Wh
bateria litowo-jonowa wielokrotnego ładowania
Kolory czarny z czerwonym / biały z niebieskim
Wymiary (dł. x szer. x wys.) 151,2 x 75,0 x 25,5mm
Masa 443 g
Wejście 5V DC/2A
Wyjście 1 i 2 5V DC/2,1A maks.
Akcesoria kabel micro USB, podręcznik użytkownika
Gwarancja 1 rok

Cena w dniu publikacji recenzji: 99 złotych
Koszt jednej amperogodziny: ~4,93 złotych

Warto zwrócić uwagę na fakt, że maksymalna moc z obu wyjść jest większa w powerbanku o… mniejszej pojemności, choć spodziewałbym się raczej odwrotnego zjawiska. Nieznacznie dziwi mnie również fakt, że stosunek cena/pojemność lepiej wypada w przypadku modelu większego, jednak są to różnice, które – mimo wszystko – można potraktować jako nieznaczące.

Ten moment jest też dobry, aby wspomnieć dlaczego pokusiłem się o podawanie parametrów powerbanków również w watogodzinach (nie tylko dlatego, że tak zrobił też producent). Zapominamy często, że pojemność ogniw podawana jest dla napięcia wynoszącego 3,6 V – a w każdym razie tak jest w tym przypadku, a baterie w naszych smartfonach wolą „łykać” pięć woltów. Z tego też powodu, dla dwuamperowego obciążenia na wyjściu, pierwszy powerbank powinien pociągnąć nieco ponad 3,5 godziny, zaś drugi – siedem z hakiem. To teoretycznie mało istotny fakt, który jednak często umyka nam podczas obliczania parametrów potrzebnego nam urządzenia – a i tak nie uwzględniliśmy tutaj żadnych strat energii, ani różnic w obciążeniu.

Wygląd i wykonanie

ADATA P10050

Ten model ma stosunkowo niewielkie wymiary i obłe krawędzie, dzięki czemu idealnie mieści się w ręce czy nawet kieszeni spodni. Z tego powodu jego użytkowanie „w terenie” nie powinno być problematyczne. Design mydelniczki zdecydowanie sprawdza się w przypadku powerbanków i uważam, że to atut tego modelu. Producent odpowiednio podszedł również do jakości wykonania – plastik jest dobrze odlany i nie sposób dopatrzeć się jakichkolwiek ostrych krawędzi, a przy tym jest delikatnie szorstki i nie wyślizguje się z ręki.  Model dziesięciotysięczny dostałem do testów w wersji białej i choć to nie jest mój ulubiony kolor, to myślę, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie – ADATA P10050 dostępna jest w sześciu wersjach kolorystycznych, zarówno stonowanych, jak i nieco bardziej rzucających się w oczy. Powerbank ten niestety bardzo się brudzi (może to kwestia koloru?), lecz w normalnych warunkach nie ulega zniszczeniu, tzn. nie rysuje się, nie wgniata, ani nie obciera. Warto w tym momencie zwrócić uwagę na fakt, że ADATA wyposażona jest w niewielką diodę pełniącą rolę latarki – można aktywować ją poprzez dwukrotne wciśnięcie niewielkiego przycisku zlokalizowanego obok czterech niebieskich, ustawionych poziomo wskaźników poziomu naładowania urządzenia.

ADATA P20100

Model większy bardziej próbuje rzucać się w oczy – jego obudowa wykonana jest z plastiku w dwóch kolorach i choć moja, czarno-czerwona, wersja całkiem mi się podoba, to powerbank zdecydowanie bardziej przemówiłby do mnie w wersji jednobarwnej. Jeżeli chodzi o jakość wykonania, to mam wrażenie, że plastik „spajający” ze sobą przód oraz tył urządzenia jest bardziej śliski, ale może być to subiektywna różnica zasugerowana przez odróżniający się kolor. W tym przypadku, prawdopodobnie ze względu na wymiary, zastosowano nieco bardziej ociosaną bryłę, którą niezbyt wygodnie, ale pewnie trzyma się w dłoni. Wydaje mi się jednak, że przy tylu płaskich bokach, zaokrąglenie dolnej jest zbędnym elementem stylistycznym, który uniemożliwia chociażby pionowe ustawienie powerbanku podczas ładowania. Przy tej wielkości, nie byłby to taki zły pomysł – tak zresztą sam postępuję ze swoim szesnastotysięcznym Aukeyem. Skoro już przy tym jesteśmy – stan naładowania określają cztery niebieskie diody ustawione w linii pionowej, nad którymi znajduje się przycisk. Służy on nie tylko do uruchamiania powerbanku (o tym później), ale również do włączania latarki – jednak tym razem konieczne jest nie dwukrotne wciśnięcie, a dłuższe przytrzymanie. Skąd taka różnica? Pytajcie producenta ;)

Jakość wykonania obu modeli stoi na podobnym poziomie, a stylistycznie – mimo wszystko – bardziej trafia do mnie mniejszy model. Jest to jednak rzecz, którą każdy z Was powinien dobrać pod siebie. Mimo wszystko, przy tak neutralnej realizacji aspektu wizualnego, możemy z czystszym sumieniem skupić się na aspekcie użytkowym – powerbank raczej nie stanowi ozdoby naszego codziennego outfitu, a ma uratować nam życie smartfona w trudnych momentach.

Powerbanki w praktyce

ADATA P10050

Jeżeli chodzi o wersję mniejszą, to ta wystarczyła na niemalże trzy ładowania LG G6 w cyklu 20-100%. Pierwsze dwa cykle odbyły się w pełni, zaś drugi zakończył się mniej więcej na poziomie 80 procent. Warto w tym momencie zaznaczyć, że w czasie ładowania smartfon miał włączone Bluetooth, Wi-Fi i lokalizację, a od czasu do czasu zerkałem na niego, żeby sprawdzić godzinę lub odpisać na SMS-a. Niestety, ADATA P10050 nie wspiera szybkiego ładowania Quick Charge, więc telefon musiał się „nakarmić” zwykłym pięciowoltowym napięciem ładowania, jednak to przebiegło bez żadnych kłopotów i powerbank spokojnie dawał smartfonowi takie natężenie, jakiego potrzebował. Wynik ten nie jest może rewelacyjny, ale tak naprawdę akceptowalny i wydaje mi się, że straty wynikające nie tylko z samego procesu ładowania, ale również z użytkowania urządzenia przez kilka dni, stoją na przeciętnym poziomie. Warto dodać, że jedno ładowanie trwało również podczas snu, więc powerbank przez kilka godzin podtrzymywał stan baterii ;).

Warto w tym momencie zaznaczyć, że powerbank sam wykrywa, kiedy zostanie do niego podłączone urządzenie i nie trzeba pilnować w żaden sposób tego, czy nasz smartfon jest ładowany. Jeżeli chodzi natomiast o ładowanie dwóch urządzeń, to również z tym biały nie ma większych problemów, jednak oczywiście prąd ładowania odpowiednio maleje. Mimo to, nakład natężenia jest dystrybuowany w sposób sensowny, tj. sprawiający wrażenie równomiernego, bez priorytetu dla danego wyjścia.

ADATA P10050 przyjmuje do siebie prąd o natężeniu dwóch amperów, więc do pełnego przygotowania urządzenia do pracy potrzebować będziemy nieco ponad pięciu godzin. Warto zaznaczyć, że powerbank nagrzewa się podczas ładowania (jednak nie w sposób budzący jakieś wątpliwości co do bezpieczeństwa), a i również podczas udzielania energii innym urządzeniem, potrafi podnieść nieco swoją temperaturę. Nie jest to nic, co byłoby w jakikolwiek sposób niepokojące, warto jednak odnotować zarówno to, jak i fakt, że producent zapewnia o całej masie zabezpieczeń anty-*nazwa dowolnego zagrożenia*. Wbudowana dioda LED? Wystarczy chyba powiedzieć, że działa ;).

ADATA P20100

Bez większego zaskoczenia, ADATA P20100 pozwoliła naładować mojego LG G6 od poziomu 20% do 100% niemalże sześć razy. Również zaznaczę, iż zdarzało się, że smartfon miał podczas uzupełniania energii włączone Bluetooth, Wi-Fi i lokalizację, a choć nie zerkałem na niego zbyt często, to dla „odmiany” również zdarzyło się pozostawić mi go na noc ;). Również w tym przypadku nie uświadczymy wsparcia dla Quick Charge, przez co musimy zadowolić się 5 V. Szybkość ładowania przy utrzymywaniu jednego urządzenia była taka sama, jak w przypadku mniejszego modelu. Pojemność powerbanku również mogę ocenić na poziom akceptowalny, przeciętny, ale… w gruncie rzeczy o to chodzi, prawda?

Pełne naładowanie większego wariantu zajmuje mniej więcej 10 godzin, gdyż również przyjmuje on prąd o natężeniu dwóch amperów. Jeżeli chodzi o temperaturę pracy, zabezpieczenia, ładowanie dwóch urządzeń oraz diodę LED – tutaj nic się nie zmienia. Muszę jednak zaznaczyć, że sumaryczne napięcie na oba gniazda w przypadku tego wariantu jest nieco niższe i jeśli ładujecie na raz dwa urządzenia, to niestety ubytek w postaci 300 mA potrafi być odczuwalny, zwłaszcza, jeśli są to na przykład dwa smartfony, a nie smartfon i słuchawki bezprzewodowe.

Werdykt

Domyślacie się już zapewne, że cały ten wpis powstał po to, aby porównać ze sobą oba urządzenia bez wyłaniania jednogłośnego zwycięzcy. Jeśli jednak potrzebujecie dwudziestu tysięcy miliamperogodzin, to sugerowałbym zwrócenie się w stronę zakupu dwóch urządzeń mniejszych – w podobnej cenie uzyskacie większe natężenie podawane na dwa gniazda (tj. 2,4 A zamiast 2,1 A), ale także… dwa dodatkowe gniazda, nieco lepszy – w moim odczuciu – design, większą poręczność oraz dodatkowe zabezpieczenie w postaci drugiego urządzenia na wypadek awarii lub uszkodzenia pierwszego. Jeżeli jednak nie chcecie się w to bawić i wolicie podejść do sprawy kompleksowo – raz, a porządnie – to większy model powinien bez większego problemu zaspokoić Wasze potrzeby.