Tym razem w moje ręce trafiło Porsche Panamera, czyli limuzyna stworzona przez jedną z najbardziej cenionych marek w świecie motoryzacji. Zapraszam do testu technologii, oprogramowania i systemów wspierających kierowcę.
Samochody Porsche projektowane są przede wszystkim w jednym celu – dostarczania emocji podczas prowadzenia. Warto jednak pamiętać, że dla większości użytkowników pełnią również rolę podstawowego środka transportu. W związku z tym, powinny także zapewniać wysoki komfort podczas codziennego korzystania, co we współczesnym aucie oznacza m.in. posiadanie dopracowanego oprogramowania i rozbudowanych systemów wsparcia kierowcy. Postanowiłem więc sprawdzić, czy topowa limuzyna ze Stuttgartu, oprócz bycia sportowym autem, jest również skomputeryzowanym i nowoczesnym samochodem.
Porsche Panamera 4 10 Years Edition – specjalna edycja z okazji 10-lecia modelu
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i z własnego doświadczenia wiem, że dotyczy to również testów samochodów. Miałem przyjemność jeździć wieloma świetnymi autami, które naprawdę chciałbym mieć w garażu, ale od samego początku mojej przygody z parkami prasowymi, marzyłem o kilku dniach spędzonych przede wszystkim z jedną marką. Tak, chodzi o Porsche.
Dlaczego Porsche? Nie, nie chodzi o nowoczesną technologię, na której skupię się w tym teście. Jakby to powiedzieć – po prostu samochody tej marki mają w sobie to coś. Wiem, że niewiele to mówi, ale pozwolę sobie na pewne porównanie.
Często, pytając kogoś, dlaczego jest właśnie w związku z tą osobą, oprócz wymienienia takich cech, jak wygląd czy charakter, usłyszmy, że po prostu ma w sobie to coś. Uważam, że podobnie jest z niektórymi samochodami, które mają zestaw cech wywołujących emocje i pożądanie. Mogę tutaj wymienić modele Audi RS, BMW M, Mercedesy AMG czy właśnie Porsche. Co więcej, emocje nie są zawsze powiązane z wysoką ceną – np. Ford Mustang. Świetny samochód, o którym marzy każdy fan motoryzacji, nie musi być bowiem przesadnie drogi.
Oczywiście można wymienić cechy, które sprawiają, że samochód jest atrakcyjny dla większości osób – wysoka jakość wykonania, zgrabna sylwetka, mocarny silnik czy świetne właściwości jezdne. Jednak nawet auto spełniające wszystkie te założenia może być nudne, bowiem nie będzie miało właśnie tego czegoś – otrzymamy dopracowany samochód, ale mimo wielu zalet, będzie on nijaki.
Zaprojektowanie świetnego auta, wywołującego emocje, nie jest więc łatwym zadaniem. Nie wystarczy tylko świetny zespół inżynierów, ale potrzebni są także najlepsi projektanci i przede wszystkim osoba, która pokieruje całe przedsięwzięcie we właściwym kierunku. Uważam, że Porsche ma sporo szczęścia, bowiem patrząc na ofertę tego producenta, śmiem twierdzić, że od wielu lat w Stuttgarcie pracują jedni z najlepszych specjalistów.
Niezależnie, czy wybierzemy 911, 718 czy Panamerę, otrzymamy produkt, obok którego nie można przejść obojętnie. Owszem, nie wszystkim podoba się wzornictwo tej marki, ale raczej niewiele osób stwierdzi, że firma tworzy nudne samochody. Dobrym przykładem jest Porsche Panamera 4 10 Years Edition, model stworzony z okazji 10-lecia Panamery, z którym miałem okazję poznać się bliżej przez weekend.
Sportowa limuzyna z rozpraszającym dotykowym ekranem
Laurkę skierowaną do Porsche mamy już sobą ;), czas więc przejść do opisu testowanego samochodu. Postanowiłem zacząć od elementu, do którego nie udało mi się w pełni przyzwyczaić – dotykowego wyświetlacza.
Na środku deski rozdzielczej zlokalizowany jest ogromny, 12,3-calowy ekran. Zapewnia on wysoką rozdzielczość, dobrą widoczność w słońcu, a automatyczne dostosowywanie się do warunków zewnętrznych sprawia, że nocą nie jesteśmy oślepiani.
To bardzo dobry wyświetlacz, ale niestety ma jedną poważną wadę – jest dotykowy. Nie lubię sięgać do ekranu w samochodzie – po pierwsze nie jest to zbyt wygodne, po drugie szybko pojawiają się odciski palców, negatywnie wpływające na wygląd wnętrza.
Konieczność usuwania odcisków palców, nawet w Porsche za ponad pół miliona złotych, byłbym jeszcze w stanie zaakceptować, gorzej z komfortem obsługi systemu. W samochodzie mającym sportowe geny oczekuję bowiem zestawu fizycznych przycisków, najlepiej umieszczonych tuż pod ręką, które pozwolą na pełną obsługę oprogramowania i funkcji pojazdu.
Sięganie do dotykowego ekranu, szukanie odpowiedniego, wirtualnego przycisku po prostu zbytnio rozprasza. Cóż, drodzy producenci, samochód to nie tablet – nie obsługuję go leżąc wygodnie na łóżku.
Oczywiście podstawowe funkcje, jak sterowanie muzyką, radiem czy odebranie połączenia, dostępne są z poziomu kierownicy. Należy jednak zaznaczyć, że z obsługą muzyki nie jest aż tak idealnie – mamy przyciski do sterowania poziomem głośności, ale już nie do zmiany utworu. Na szczęście, można sobie z tym poradzić. Na kierownicy zlokalizowany jest specjalny przycisk, do którego można przypisać jedną z kilku funkcji – np. przejście do następnego utworu.
Dodatkowo, tuż pod centralnym ekranem, umieszczono zestaw przycisków będących skrótami do najważniejszych funkcji – radio, mapa, nawigacja, klimatyzacja czy ustawienia pojazdu. Za to jak najbardziej plus dla Porsche. Do tego dochodzi pokrętło, ale znacznie gorsze niż BMW iDrive czy Audi MMI. Nie tylko jest za małe, ale również dość ograniczone. Można nim tylko obracać, powoli przeskakując pomiędzy poszczególnymi elementami na ekranie. Dla porównania, wspomniane pokrętło iDirve, obsługuje gesty i przechyla się na boki, co pozwala na całkowite wyeliminowanie konieczności sięgania do dotykowego ekranu.
Dobrze, że chociaż interfejs systemu infotainment został zaprojektowany wzorowo. Całość jest przejrzysta, czytelna i intuicyjna, a poszczególne przyciski są odpowiednio duże. Wystarczy dosłownie kilka minut, aby sprawnie poruszać się po najważniejszych opcjach. Jeśli już musiałbym się do czegoś doczepić, to do małych braków w tłumaczeniu – przyciski szybkiego dostępu, znajdujące się przy lewej krawędzi ekranu, nie zostały przetłumaczone na język polski.
Sterowanie nawiewami to już przesada
Nie jestem już zaskoczony, gdy temperaturą klimatyzacji steruje się z poziomu dotykowego wyświetlacza. Z takim rozwiązaniem miałem już styczność w Volvo S60 czy Audi Q7. Nie jest to zbyt wygodne, ale w związku z tym, że raczej rzadko zmieniamy temperaturę, to można się przyzwyczaić.
Porsche Panamera ma oddzielne, fizyczne przyciski do zarządzania temperaturą, ale ustawienie pozycji nawiewów odbywa się już z dotykowego ekranu. Tak, dobrze czytacie. W celu zmiany pozycji nawiewów, zarówno tych umieszczonych z przodu, jak i tych przeznaczonych do pasażerów na tylnej kanapie, należy sięgnąć do wyświetlacza. W ustawieniach klimatyzacji wybieramy kierunek powietrza, a następnie niewielkie silniczki elektryczne dostosowują pozycję nawiewów.
Owszem, wygląda to naprawdę efektownie i sprawia, że wnętrze Panamery wydaje się być jeszcze bardziej skomputeryzowane. Tutaj jednak plusy tego rozwiązania się kończą – mało to praktyczne, wymaga wykonania zbyt wielu kliknięć, a także mam wątpliwości związane z trwałością.
Tak powinno się projektować nowoczesne zegary
Czy można połączyć atrakcyjny wygląd fizycznych zegarów z praktycznością wirtualnego kokpitu? Okazuje się, że jak najbardziej. Porsche zaprojektowało jedne z najładniejszych zegarów, jakie znajdziemy w nowoczesnych samochodach, a przy tym nie zapomniało o zapewnieniu wysokiej funkcjonalności.
Tuż za kierownicą znajduję się spory, centralnie umieszczony obrotomierz wraz z cyfrowym prędkościomierzem. Po jego bokach zastosowano już ekrany, które możemy w dużym stopniu konfigurować. Wśród dostępnych elementów do wyświetlenia mamy prędkościomierz, ostatnio odczytane i obowiązujące na danym odcinku drogi znaki, informacje o działaniu aktywnego tempomatu i asystenta pasa ruchu, wskaźnik przeciążeń, kompas, nawigację, podgląd z kamery termowizyjnej czy informacje o podróży lub samochodzie (np. temperatura silnika, poziom powietrza w kołach lub działanie napędu na cztery koła).
Ponadto, wybrane wskazania można personalizować. Przykładowo, decydując się na indywidualny, wirtualny zegar z informacjami o pojeździe, w ustawieniach mamy do wyboru m.in. napięcie instalacji, ciśnienie oleju, temperaturę oleju, temperaturę płynu chłodniczego, aktualnie odtwarzany utwór czy nawet wysokość GPS. Maksymalnie na takim zegarze mogą znajdować się cztery wartości.
Możliwości konfiguracji jest na tyle dużo, że jeśli chcemy mieć w pełni spersonalizowane zegary, to najpewniej będziemy musieli poświęcić kilkanaście minut. Nie, nie jest to wadą – w sportowym samochodzie szybki podgląd ważnych dla kierowcy wskazań to spore ułatwienie. Natomiast osoby, które nie chcą grzebać w ustawieniach, jak najbardziej mogą korzystać z domyślnej konfiguracji – zawiera ona wszystkie najważniejsze informacje.
Nie mogło zabraknąć wyświetlacza Head-Up. Na przedniej szybie dostępne są cztery podstawowe widoki – standardowy, Sport Chrono (wskazania sportowe), kompakt (widok uproszczony), a także wskazania zdefiniowane przez użytkownika. W ostatnim trybie ustawimy maksymalnie sześć różnych pozycji – np. prędkość, aktualny bieg i tryb pracy skrzyni, wskazania nawigacji, przeciążenia (G-Force), odczytane znaki czy aktywne systemy wsparcia kierowcy.
Oprogramowanie, nawigacja i współpraca ze smartfonem
Jak już wcześniej wspomniałem, nie otrzymujemy wygodnej metody sterowania wyłącznie za pomocą fizycznych elementów. Owszem, tuż pod ekranem znajduje się zestaw przycisków zapewniających szybki dostęp do najważniejszych funkcji systemu, co jak najbardziej należy wpisać na listę zalet, ale korzystanie z niewielkiego pokrętła nie należy do zbyt wygodnych. Zamiast męczyć się z pokrętłem, wolałem już sięgać do dotykowego wyświetlacza.
Na szczęście, interfejs został zaprojektowany z myślą o kierowcy. Całość nastawiona jest na minimalizm, pasujący do stylistyki całego wnętrza. Poszczególne elementy są odpowiednio duże, więc nie musimy długo skupiać się na ekranie, aby znaleźć interesującą nas informację. Dodatkowo, znacznie łatwiej jest trafić palcem w duży przycisk, co z pewnością docenimy podczas prowadzenia samochodu.
Porsche Panamera to nie tylko minimalizm, ale także intuicyjna obsługa. Nie miałem żadnych problemów, aby odnaleźć interesującą mnie funkcję. Najczęściej wystarczy wykonać kilka kliknięć, aby dostać się nawet do bardziej ukrytych ustawień pojazdu. To naprawdę ważne, bowiem z poziomu wyświetlacza sterujemy wieloma różnymi, często podstawowymi funkcjami – np. chowamy i wysuwany spoiler, ustawiamy pozycję nawiewów klimatyzacji czy zmieniamy pracę wydechu.
Wbudowana nawigacja świetnie radzi sobie z wyznaczaniem trasy – również, gdy zboczymy z wcześniej obranej drogi, aktualizacja trasy trwa dosłownie kilka sekund. Dzięki temu, że Panamera może być ciągle podłączona do internetu, otrzymujemy informacje o korkach i innych utrudnieniach.
Negatywnie zaskoczyła mnie natomiast słaba baza ważnych punktów na mapie – przykładowo, nie mogłem wyszukać m.in. zbiornika Osadnik Gajówka, do którego planowałem pojechać. Wystarczy jednak, podczas wyszukiwania celu, kliknąć na przycisk z literką „G”, aby uzyskać dostęp do bogatej bazy danych Google. Wówczas dane lokalizacji z Map Google nanoszone są na mapy Porsche.
Łączność z internetem zapewnia również dostęp do innych informacji. Możemy sprawdzić listę pobliskich parkingów, prognozę pogody, ceny paliwa, loty samolotów, rozkład jazdy pociągów, a nawet dowiedzieć się o zbliżających się imprezach czy przejrzeć Twittera. Nie wiem, czemu Porsche zdecydowało się akurat na Twittera, pomijając inne serwisy społecznościowe. Nie wiem także, po co w ogóle wprowadzono opcję dostępu do Twittera z poziomu samochodu.
Aplikacje dostępne w trybie online. Ceny paliw. Niestety, tylko benzyna 95, nie znalazłem opcji zmiany na benzynę 98. Całkiem atrakcyjny interfejs w aplikacji pogody.
Oczywiście nie zabrakło opcji podłączenia smartfona. Można zdecydować się na zwykłe sparowanie przez Bluetooth, otrzymując możliwość odtwarzania muzyki czy odbierania połączeń.
Dodam, że przez kilka dni testów nie zauważyłem żadnych problemów komunikacją między iPhonem a Porsche. Opcjonalnie dostępny jest bezprzewodowy Apple CarPlay, ale testowy egzemplarz nie posiadał tego wyposażenia, więc nie mogłem sprawdzić, jak Porsche radzi sobie z oprogramowaniem Apple.
Systemy wspierające kierowcę
Na pokładzie znajdziemy zestaw rozwiązań, które w założeniach mają zwiększyć bezpieczeństwo oraz odciążyć kierowcę, zarówno podczas poruszania się w mieście, jak i pokonywania dłuższych tras. Tak, wiem, że Porsche zapewnia ogromną przyjemność z prowadzenia, ale czasami warto skorzystać z pomocy komputera.
Adaptacyjny tempomat, działający w zakresie od 30 do 210 km/h, nie tylko utrzymuje prędkość wyznaczoną przez kierowcę, ale również dostosowuje się do innych uczestników ruchu. Za pomocą radaru umieszczonego w przednim zderzaku, Panamera wykrywa inne samochody, zachowując bezpieczną odległość oraz – jeśli jest to konieczne – zmniejsza prędkość. Reakcja na inne pojazdy jest natychmiastowa. Nie zauważyłem żadnych problemów z poprawnym działaniem adaptacyjnego tempomatu, nawet podczas bardziej intensywnego deszczu.
Limuzyna ze Stuttgartu, śledząc pojazd znajdujący się z przodu, potrafi sama zatrzymać się i następnie ruszyć. Funkcja przydatna jest szczególnie w korkach, bowiem kierowca nie musi w ogóle sięgać do gazu i hamulca. Podczas korzystania z systemu jazdy w korku, elektronika zwraca uwagę nie tylko na poprzedzający samochód, ale również oznaczenia poziome drogi oraz położenie innych, sąsiadujących pojazdów. Tak, system naprawdę radzi sobie bez trudu, nie popełnia błędów i odciąża kierowcę. Dodam, że sprawdziłem go w Łodzi, więc w jednym z najbardziej zakorkowanych miast w Polsce.
Świetnym dodatkiem jest asystent jazdy nocnej. Obraz z kamery termowizyjnej pojawia się tuż za kierownicą, na ekranie znajdującym się obok fizycznego obrotomierza. Nie trzeba z niego korzystać cały czas. Obraz może automatycznie pojawiać się, gdy systemy wykryją pieszego lub rowerzystę – np. poruszającego się na poboczu lub zamierzającego przejść przez drogę. Wówczas, oprócz obrazu z kamery, zobaczymy pieszego lub rowerzystę oznaczonego żółtym kolorem. To naprawdę przydatne rozwiązanie w słabo oświetlonych miejscach. Porsche twierdzi, że system powinien również wykrywać zwierzęta, aczkolwiek nie miałem okazji tego sprawdzić.
Tak, to nowoczesny samochód, ale…
Porsche Panamera to nowoczesna i skomputeryzowana limuzyna. Ma dopracowane oprogramowanie, świetnie współpracuje ze smartfonem, a także oferuje przydatny zestaw systemów wsparcia kierowcy. Muszę jednak przyznać, że wszystkie te rozwiązania nie zrobiły na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia. Nie, nie twierdzę, że są złe lub działają na niezadowalającym poziomie. Pod względem jakości, otrzymujemy bowiem technologię z najwyższej półki.
Więc o co chodzi? Wszystko to, co pod tym względem oferuje Panamera, znajdziemy już w znacznie tańszych samochodach. Co więcej, chociażby nowe BMW serii 3 w kwestii systemów wspierających kierowcę sprawia wrażenie bardziej zaawansowanego. Oczywiście należy tutaj pamiętać, że konkurencja ma łatwiej – Panamera jest po prostu dłużej na rynku, zadebiutowała cztery lata temu i nie doczekała się jeszcze większej aktualizacji.
Czyli Panamera jest gorsza od tańszych samochodów? Nie, z pewnością nie jest. Po pierwsze, dostępne systemy w zupełności wystarczają. Nie mamy zbędnych dodatków, z których i tak raczej rzadko byśmy korzystali (np. asystent cofania znany z BMW).
Po drugie, wybierając Porsche, nawet limuzynę, oprogramowanie i systemy wspierające są tylko uzupełnieniem do innych cech. Oczywiście ważnym uzupełnieniem, ale raczej nie decydującym podczas zakupu Panamery, 911 czy 718.
Może i „elektronika” nie wywołała u mnie opadu szczęki, prezentując poziom niespotykany w innych samochodach, ale Porsche Panamera jako całość mnie zachwyciła. Nie jeździłem jeszcze samochodem, który przy około 5 metrach długości i wadze zbliżającej się do prawie 2 ton, prowadziłby się tak fenomenalnie. Momentami miałem wrażenie, że inżynierowie ze Stuttgartu, w jakiś magiczny sposób, pokonali prawa fizyki.
Testowy egzemplarz, wraz z opcjonalnym wyposażeniem, kosztuje 650 tys. złotych. Owszem, naprawdę sporo, ale nie jest to cena przesadzona. Czuć, że płacimy za najwyższą jakość wykonania, wzorowanie spasowanie elementów, świetny układ kierowniczy i to, z czego słynie Porsche – dużą dawkę przyjemności z prowadzenia.
Tak, Panamera to najlepszy samochód, jaki miałem przyjemność testować, nawet jeśli pod względem oprogramowania i wspomagania kierowcy wypada podobnie do znacznie tańszych „konkurentów”.