Za bohatera tego testu trzeba zapłacić prawie 840 tys. złotych. Porsche Cayenne GTS Coupe to naprawdę drogi SUV, ale niekoniecznie zachwyci on gadżeciarza w równie dużym stopniu, jak tańsze BMW X5 czy Mercedes GLE. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z nudnym samochodem – śmiem twierdzić, że to jeden z bardziej interesujących SUV-ów na rynku.
Krótki wstęp przed testem technologii i oprogramowania
Uwielbiam wygląd Porsche Panamery drugiej generacji, a także każdego modelu 911 i 718. Dla mnie to jedne z najlepiej prezentujących się samochodów, jakie możemy spotkać na publicznych drogach. Mimo tego, nigdy nie mogłem się przekonać do SUV-ów producenta ze Stuttgartu.
Co więcej, wszystkie poprzednie wersje Cayenne są dla mnie po prostu brzydkie. Z pewnością nie chciałbym ich w moim garażu, nawet patrząc na długę listę zalet tych aut. Dopiero najnowsze wcielenie prezentuje się dobrze, chociaż tylko akceptowalnie. Nie mogę jednak tego powiedzieć o wersji Coupe, która otrzymała bardziej sportową linię i świetny tył. Nie określiłbym Porsche Cayenne Coupe najładniejszym SUV-em na rynku, ale z pewnością wygląda bardzo dobrze.
Bardziej atrakcyjna sylwetka sprawiała, że faktycznie nie mogłem doczekać się testu tego samochodu. Ponadto, chciałem sprawdzić, czy wreszcie komuś udało się stworzyć SUV-a, który zapewnia sporo radości z jazdy. W końcu, logo Porsche to zapowiedź nie tylko topowej jakości wykonania, wielu nowoczesnych rozwiązań, ale także (lub nawet przede wszystkim) sportowego prowadzenia.
Jeśli chodzi o pokonywanie kolejnych kilometrów na drogach, to jak najbardziej Cayenne Coupe spełnił moje oczekiwania. Nie wiem, co dokładnie zrobił zespół inżynierów Porsche, ale podejrzewam, że w jakiś magiczny sposób pokonał prawa fizyki. Ogromny SUV pokonuje kolejne zakręty z grację tylko nieznacznie odbiegającą od znacznie mniejszych sedanów.
Osoby, które z pewnych względów nie mogą kupić sobie Porsche 911 czy Panamery, a poszukują SUV-a, w którym można poczuć cechy prawdziwego Porsche, to jak najbardziej mogą sięgnąć po Cayenne Coupe. Oczywiście nie otrzymają po prostu bardziej praktycznego 911, ale dużego SUV-a, gorszego na torze, ale będzie to jeden z nielicznych przedstawicieli tego segmentu, który faktycznie zapewnia sporo przyjemności ze sportowej jazdy.
Na listę zalet należy wpisać jeszcze topową jakość wykonania i użyte materiały, fenomenalny system audio Burmester (dopłata 30 tys. zł!), naprawdę sporo przestrzeni w środku czy duży bagażnik (625l). Do tego w wersji GTS dochodzi 4-litrowy silnik V8, 4,2 sekundy w sprincie do 100 km/h oraz prędkość maksymalna 270 km/h.
Dodam, że to pierwsze Cayenne, które jak najbardziej chciałbym zobaczyć w moim garażu. Czy jednak równie mocno zachwyci gadżeciarza, lubiącego wszystkie najnowsze rozwiązania z zakresu oprogramowania lub systemów wspomagających kierowcę? Jak już wcześniej wspomniałem – niekoniecznie, o czym już za chwilę.
PPCM, czyli duży i dotykowy wyświetlacz
Testowany egzemplarz został wyposażony w najwyższą wersję systemu infotainment Porsche Classic Communication Management (PPCM). Do dyspozycji otrzymujemy 12,3-calowy, centralnie umieszczony ekran. To on stanowi serce całego oprogramowania i to z jego poziomu zarządzamy wieloma najważniejszymi funkcjami i ustawieniami.
Ekran zapewnia dobrą czytelność w słońcu, sprawnie reaguje na dotyk i dostarcza dobrze odwzorowane kolory. Natomiast w nocy, dzięki funkcji automatycznego dostosowywania jasności, nie oślepia kierowcy. Jego jedyną, chociaż dość irytującą wadą, jest szybkie zbierania odcisków palców. Wystarczy dosłownie kilka minut obsługi, aby na ekranie pojawiły się widoczne ślady pozostawione przez palce.
Od razu po zajęciu miejsca kierowcy nie miałem żadnych problemów, aby odnaleźć się w oprogramowaniu Porsche. Wynika to z dwóch faktów. Po pierwsze, identyczne rozwiązanie testowałem już w Panamerze. Po drugie, cały interfejs jest prosty i intuicyjny. Co prawda, nowi użytkownicy będą musieli poświęcić trochę czasu, aby przyzwyczaić się do systemu, ale większość funkcji obsłużą już po kilkunastu minutach. Bez zbędnej przesady i efektów, a także intuicyjnie – brawo Porsche!
Prosty interfejs doceniamy tym bardziej, że obsługa jest nastawiona przede wszystkim na dotykowy wyświetlacz. Co prawda, otrzymujemy niewielkie fizyczne pokrętło i zestaw przycisków zapewniających szybki dostęp do najważniejszych funkcji, ale przyznam się, że prawie w ogóle z tego zestawu nie korzystałem – do przycisków i tak musimy dalej sięgnąć ręką, a także daleko im do wygodny oferowanej chociażby przez BMW iDrive.
Co ciekawe, większość przycisków umieszczonych na środkowym tunelu znajduje się na jednolitej płytce. Nie mamy bowiem do czynienia z klasycznymi, fizycznymi przyciskami. Ich wciśnięcie jest tylko symulowane za pomocą wibracji, podobnie jak przykładowo działanie przycisku home w iPhonie 7. Wygląda to całkiem atrakcyjnie, nie tracąc zbytnio na praktyczności, więc jestem na tak.
Na szczęście, w Porsche Cayenne Coupe nie mamy powtórki z Panamery w kwestii sterowania nawiewami klimatyzacji. Nie musimy sięgać do dotykowego ekranu i przebijać się przez ustawienia. Całość może jest mniej efektowna i gadżeciarska, ale znacząco nadrabia praktycznością i wygodą.
Interaktywne widżety to świetny pomysł
Nie będę opisywał szczegółowo każdego elementu, o którym wspomniałem już w teście systemu infotainment Panamery. Byłaby to tylko powtórka. Zamiast tego, skupię się na rozwiązaniu, któremu wówczas poświęciłem za mało uwagi.
PPCM pozwala korzystać z widżetów, które możemy dowolnie rozmieszczać na maksymalnie trzech ekranach. Dzięki temu, mamy szybki dostęp do wielu ważnych funkcji, bez konieczności szukania ich po całym systemie. Ponadto, na jednym ekranie możemy mieć podgląd wielu wskazań.
Widżety występują w trzech rozmiarach, zajmując od jednego do czterech wolnych pól. Przykładowo, widżet służący do aktywacji sportowego wydechy, będzie miał rozmiar jednego pola, a widżet nawigacji, aby zapewnić podgląd możliwe sporej mapy, zajmie cztery pola.
Warto podkreślić, że widżety są interaktywne. Nie tylko wyświetlają informacje, ale również umożliwiają m.in. zmianę piosenki, wstrzymanie muzyki, wybór koloru podświetlenia wnętrza czy chociażby włączenie i wyłączenie systemu start-stop. Nie wiem, czemu w Panamerze rzadko korzystałem z tego rozwiązania – w końcu to naprawdę dobry pomysł.
Fizyczny obrotomierz nie zniknął i bardzo dobrze
W większości samochodów, zarówno tych należących do marek premium, jak i w tańszych modelach, spotkamy wyświetlacz, który całkowicie zastąpił analogowe zegary. Dzięki temu, dostajemy znacznie więcej opcji konfiguracji, co jest naprawdę wygodne i praktyczne. Niestety, wirtualne wskaźniki niekoniecznie są równie atrakcyjne wizualnie, jak ich klasyczne odpowiedniki. Cóż, coś za coś.
Porsche Cayenne Coupe również ma wyświetlacze za kierownicą, ale producent nie poszedł w pełną cyfryzację. W centralnym punkcie znajduje się spory, fizyczny obrotomierz. Muszę przyznać, że prezentuje się to naprawdę dobrze, a co więcej, zapowiada sportowy charakter SUV-a ze Stuttgartu.
Mamy mniej opcji niż chociażby w wirtualnych zegarach w Mercedesie czy Audi, ale raczej niewiele osób będzie z tego powodu narzekać. Tym bardziej, że na dwóch wyświetlaczach, znajdujących się z lewej i prawej strony obrotomierza, można wyświetlić całkiem sporo różnych wskazań – np. nawigację, dane dotyczące jazdy, pracę napędu na cztery koła, przeciążenia, przechylenia całego auta, obowiązujące ograniczenia prędkości, temperaturę i poziom oleju, a nawet czas ostatniego okrążenia na torze.
Testowe Porsche Cayenne GTS Coupe pozostawiło lekki niedosyt
Za bazową wersję GTS musimy zapłacić 590 tys. złotych, natomiast testowany egzemplarz, wyposażony w wiele opcjonalnych dodatków, został wyceniony na prawie 840 tys. złotych. Trzeba przyznać, że suma jest wręcz przerażająca. Mimo tego, pod względem liczby systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy, Porsche Cayenne Coupe nie zrobiło na mnie dużego wrażenia.
Na pokładzie znalazł się adaptacyjny tempomat, asystent otoczenia, asystent nocny (kamera termowizyjna), asystent zmiany pasa ruchu, funkcje bezpieczeństwa Porsche Active Safe, a także asystent parkowania (kamery 360 stopni i czyjniki).
Zastosowane systemy działają bez żadnych zarzutów. Przykładowo, Porsche Cayenne Coupe potrafi zachować bezpieczną odległość od innych uczestników ruchu, a także sprawnie reaguje na pojazdy, który pojawiają się nagle na pasie ruchu. Niestety, w przypadku testowanego modelu nie możemy chociażby mówić o autonomicznej jeździe 2. poziomu, co powoli staje się standardem w wielu tańszych autach. Zabrakło bowiem funkcji utrzymania na pasie ruchu.
Należy zaznaczyć, że w konfiguratorze możemy dołożyć funkcję utrzymania w pasie ruchu, a nawet zdalne parkowanie z poziomu smartfona. Niestety, nie mogłem sprawdzić tych rozwiązań, nawet w tak drogo wyposażonym egzemplarzu. Przez to miałem jeszcze większe wrażenie, że dostałem samochód, który pod względem systemów, został o krok dalej od konkurencyjnych SUV-ów BMW czy Mercedesa.
Co więcej, nawet jeśli wybierzemy wszystkie dostępne opcjonalne dodatki, to wciąż nie dostaniemy efektownych, aczkolwiek niekoniecznie niezbędnych, funkcji znanych z samochodów innych producentów premium. Wiem, że w Porsche nie chodzi o gadżeciarstwo, ale przy tak wysokiej cenie i uznanej marce, oczekiwałbym czegoś więcej.
Jeśli chodzi o inne braki, to należy wspomnieć o Android Auto. Nie było go w testowym aucie i, niestety, nie jest oferowany jako opcja. Do dyspozycji otrzymujemy tylko Apple CarPlay. Bezprzewodowy i działający bez żadnych problemów, ale ograniczony do iPhone’ów. Właściciele urządzeń z Androidem muszą pogodzić się ze zwykłym połączeniem przez Bluetooth, które umożliwia m.in. słuchanie muzyki i prowadzenie rozmów, ale nie zapewnia dostępu do aplikacji ze smartfona.
Zauroczyłem się, ale…
Nie jestem fanem SUV-ów, więc tylko nieliczni przedstawiciele tego segmentu wzbudzają u mnie większe emocje – np. Volvo XC60, BMW X4 M czy Audi e-tron Sportback. Co natomiast z Porsche? Jeśli miałbym wybrać najlepszego SUV-a, którego miałem przyjemność testować, to zdecydowanie Porsche Cayenne GTS Coupe.
Biorąc pod uwagę najważniejsze cechy, które sprawiają, że fani motoryzacji pożądają konkretny samochód, to Cayenne Coupe spełnia sporo z tych wymogów. Niestety, jak już wspomniałem, gadżeciarz niekoniecznie będzie zachwycony.
Śmiem twierdzić, że niektóre SUV-y innych marek są o krok do przodu pod względem systemu infotainment i funkcji autonomicznych. Należy zaznaczyć, że chodzi o odczuwalnie tańsze auta. Niewykluczone jednak, że moją opinię spotęgował testowy model, wyposażony bardzo bogato, ale posiadający kilka braków w zakresie systemów wsparcia i bezpieczeństwa.
Nie twierdzę, że braki należy od razu wpisywać na listę największych wad. W końcu, wiele z nich to funkcje potrafiące zrobić spore wrażenie, ale tylko na początku, bowiem później raczej nie będziemy z nich korzystać – np. asystent cofania BMW. Owszem, rozumiem, że komuś może brakować nowocześniejszych cyfrowych zegarów, ale z drugiej strony, Porsche zapewnia świetne połączenie analogowego obrotomierza z ekranami. Wizualnie prezentuje się to naprawdę przyjemnie.
Porsche Cayenne Coupe można porównać do produktów Apple. iPhone’y czy MacBooki nie mają tylu gadżetów, co niektóre urządzenia z Androidem czy Windowsem. Dla gadżeciarza mogą być więc nudne, ale przecież to świetne produkty, w pewnym aspektach lepsze od konkurencji. Ponadto, oferują wszystko to, co najważniejsze w smartfonach czy laptopach. Natomiast Porsche Cayenne Coupe oferuje wszystko, co najlepsze w motoryzacji.
To fenomenalny samochód, który bez problemów znajdzie grono odbiorców i to bez oferowania efektownych funkcji. Niektórzy gadżeciarze nie wyrażają zainteresowania, ale wielu fanów motoryzacji, podobnie jak ja, zauroczony się w tym SUV-ie ze Stuttgartu.
Poproszę tylko wersję z funkcją utrzymania się w pasie ruchu – to jednak jest przydatne podczas jazdy autostradą.