Jak co roku po premierze nowych iPhone’ów nie brak opinii, że zmiany, które nastąpiły w nowych modelach, są zbyt znikome, aby się nimi zainteresować, zwłaszcza z perspektywy posiadacza poprzedniego modelu. Przez dłuższy czas, do momentu pojawienia się piętnastek, korzystałem z iPhone’a 14 Plus. Z racji, że do testów przypadł mi jego następca, czyli iPhone 15 Plus, postanowiłem je bezpośrednio porównać.
Nie ma co się oszukiwać. W ostatnich latach wszyscy producenci (w szczególności Apple), przyzwyczaili nas do wprowadzania mniejszych lub większych ewolucji w kolejnych generacjach swoich urządzeń. W zasadzie od dawna nie ma już mowy o rewolucyjnych, przełomowych zmianach. Ot, nowszy procesor, poprawiony aparat, ewentualnie więcej pamięci RAM i tyle. Są to jednak zmiany widoczne na pierwszy rzut oka w specyfikację, które często okazują się być jedynie początkiem różnic odczuwalnych podczas użytkowania urządzenia. Jak jest w tym przypadku?
Jak już możecie przeczytać w tytule, wbrew pozorom zmiany wcale nie ograniczają się wyłącznie do pojawienia się dynamicznej wyspy w ekranie i zastąpienia portu Lightning powszechnie używanym USB typu C. Zatem, co dokładnie się zmieniło?
Na początku spójrzmy na specyfikację:
iPhone 15 Plus | iPhone 14 Plus | |
ekran | Super Retina XDR OLED 6,7″, 2796 x 1290 pikseli, 60 Hz, do 2000 nitów, dynamiczna wyspa | Super Retina XDR OLED 6,7″, 2778 x 1284 pikseli, 60 Hz, do 1200 nitów, wcięcie tzw. notch |
procesor | sześciordzeniowy Apple A16 Bionic, 5-rdzeniowe GPU, 16-rdzeniowe Neural Engine | sześciordzeniowy Apple A15 Bionic, 5-rdzeniowe GPU, 16-rdzeniowe Neural Engine |
RAM | 6 GB | 6 GB |
pamięć | 128/256/512 GB NVMe | 128/256/512 GB NVMe |
system | iOS 17.1 | iOS 16 (z aktualizacją do 17.1) |
bateria | 4383 mAh | 4323 mAh |
ładowanie | przewodowe do 27 W, MagSafe 15 W, indukcyjne 7,5 W, zwrotne przewodowe 4,5 W | przewodowe do 27 W, MagSafe 15 W, indukcyjne 7,5 W |
port | USB-C 2.0 | Lightning |
sieć | 5G, Gigabit LTE, WiFi 6, Bluetooth 5.3, UWB 2 | 5G, Gigabit LTE, WiFi 6, Bluetooth 5.3, UWB |
dualSIM | tak, nanoSIM + eSIM | tak, nanoSIM + eSIM |
aparat | główny 48 Mpix (26 mm, f/1.6 z sensor-shift OIS, 100% Focus Pixels) + ultraszerokokątny 12 Mpix (13 mm, f/2.4, 120°) | główny 12 Mpix (26 mm, f/1.5, sensor-shift OIS) + ultraszerokokątny 12 Mpix (13 mm, f2.4, 120°) |
selfie | TrueDepth 12 Mpix, f/1.9 | TrueDepth 12 Mpix, f/1.9 |
biometria | Face ID | Face ID |
wymiary | 160,9 x 77,8 x 7,8 mm | 160,8 x 78,1 x 7,8 mm |
waga | 201 g | 203 g |
cena | 128 GB: 5299 złotych 256 GB: 5899 złotych 512 GB: 7099 złotych | 128 GB: 4699 złotych 256 GB: 5299 złotych 512 GB: 6499 złotych |
Co wypada podobnie?
- przekątna i rozdzielczość ekranu,
- brak odświeżania 120 Hz i always on display,
- obiektyw ultraszerokokątny,
- brak dodatkowego teleobiektywu (ale 15 Plus ma wydzielone 2x z głównego),
- wymiary i waga,
- sieci 5G, WiFi 6, obsługa dualSIM i eSIM,
- równie kapitalne wibracje,
- wyniki czasu pracy akumulatorów,
- identyczna moc ładowania,
- suwak wyciszania (nowy przycisk akcji tylko w 15 Pro i 15 Pro Max),
- transfer po kablu nadal w standardzie USB 2.0, czyli 480 Mb/s.
Co przemawia za iPhonem 15 Plus względem iPhone’a 14 Plus?
- wyższa jasność ekranu,
- dynamiczna wyspa (bardziej funkcjonalna i świeższa od notcha),
- wydajniejszy procesor,
- nowy główny aparat 48 Mpix, zdjęcia domyślnie w 24 Mpix, 2-krotne zbliżenie,
- nowszy modem sieciowy (Qualcomm X70 vs X65), w moim odczuciu stabilniejsze działanie i lepszy zasięg sieci,
- USB typu C zamiast Lightning,
- jeszcze lepsze głośniki stereo,
- matowe szkło na pleckach,
- zaokrąglone krawędzie obudowy,
- zwrotne przewodowe ładowanie innych urządzeń.
Konstrukcja i wzornictwo – podobny, a jednak inny
Na pierwszy rzut oka, nowy iPhone 15 (a co za tym idzie też iPhone 15 Plus) wygląda bardzo podobnie jak jego poprzednik. I, oczywiście, jak co roku zmiany nastąpiły w gamie kolorystycznej. Tegoroczny iPhone’y 15 i 15 Plus dostępne są w pięciu kolorach: czarnym, niebieskim, zielonym, żółtym oraz różowym.
Apple postanowiło jednak nieco zmodyfikować konstrukcję urządzeń. Mimo że w dużej mierze wciąż mamy do czynienia z dość kanciastą bryłą, to same krawędzie ramek zostały zaokrąglone. Tym samym osoby, które narzekały, że ranty wbijają im się w dłonie, powinny być usatysfakcjonowane, bo – rzeczywiście – telefon teraz znacznie lepiej leży w ręce. I to jest zmiana, którą po przesiadce z iPhone’a 12, 13 czy właśnie 14 da się odczuć już po pierwszym chwyceniu telefonu.
Dotychczas, począwszy od modelu iPhone 11 Pro, matowe szkło na pleckach było zarezerwowane dla wariantów z dopiskiem Pro, zaś podstawowe modele miały błyszczący tył. W tym roku postawiono na zmatowioną taflę szkła także w piętnastkach bez Pro. To także da się odczuć i zobaczyć niemal od razu… do momentu założenia etui ;).
Niemniej jednak, matowe szkło zdecydowanie przyjemniej leży w dłoni i, w przypadku tych jasnych wariantów, a już na pewno mojego różowego, w zasadzie ani trochę nie zbiera smug i odcisków palców. Ramka znów została wykonana z matowego aluminium, a układ przycisków i portów na niej pozostał identyczny, choć oczywiście stare Lightning zastąpiło nowe USB-C.
Szkło na froncie zostało delikatnie zaokrąglone na brzegach, przez co całościowo bryła iPhone’a 15 Plus sprawia wrażenie bardziej opływowej. Ramki ekranu są symetryczne i odrobinę je odchudzono, choć nadal nie są tak cienkie, jak w modelu iPhone 15 Pro.
Wymiary i waga pozostały niemalże niezmienne – różnią się marginalnie. Przez to nie czuć żadnych różnic, jednak, jak już wspomniałem, tutaj przede wszystkim zaokrąglenie krawędzi aluminiowej ramki podniosło komfort użytkowania.
Wyświetlacz – jest jaśniej
Jeśli spojrzeliście na umieszczoną powyżej tabelkę z bezpośrednim porównaniem specyfikacji obu modeli, wiecie już, że pod wieloma względami ich wyświetlacze są do siebie podobne. Przekątna ekranu to ponownie doskonale znane 6,7 cala, natomiast rozdzielczość jest odrobinę wyższa, choć koniec końców bardzo podobna – wynosi 2796 x 1290 pikseli, zatem jest to raptem o kilka-kilkanaście pikseli więcej w obie strony.
Tym, czego ponownie zabrakło, jest wyższe odświeżanie panelu i zawsze świecący ekran, czyli Always on Display. Wspominałem o tym już wielokrotnie, ale potworzę się raz jeszcze. Uważam, że kastrowanie telefonu, kosztującego około 5000 złotych, z obecności 90 lub 120 Hz i AoD jest solidnie nie na miejscu, gdyż inne firmy obie te opcje implementują do znacznie tańszych modeli.
Abstrahując jednak od herców, w obu modelach ekrany wypadają świetnie – wyświetlana kolorystyka jest żywa (ale nie przesycona), czernie głębokie, a kąty widzenia nie dają powodów do narzekania. Odnoszę wrażenie, że w porównaniu obok siebie panel iPhone’a 15 Plus wyświetla jeszcze nieco bardziej nasycone barwy.
Najistotniejszą zmianą jest tutaj jasność panelu. W iPhonie 14 Plus jasność szczytowa wynosiła 1200 nitów, natomiast w iPhonie 15 Plus to już do 2000 nitów. I jest to dokładnie taka sama wartość, jak w modelach iPhone 15 Pro i iPhone 15 Pro Max. To wartość wyższa od konkurentów ze stajni Samsunga – Galaxy S23 Ultra mogą pochwalić się jasnością do 1750 nitów, choć zmieni się to zapewne po styczniowej premierze nowych Galaktyk. Liderem w tej materii póki co pozostaje jednak Pixel 8 Pro z wartością do 2400 nitów w piku.
Główne pytanie, które w tym miejscu pojawia się najczęściej brzmi „Czy widać różnicę?”. Śpieszę z odpowiedzią – widać i to dość mocno. Oczywiście to nie jest tak, że ta różnica widoczna jest za każdym razem, gdy sięgamy po telefon. Nie sposób jednak nie zauważyć tego na zewnątrz, szczególnie w słońcu czy podczas odtwarzania treści w HDR.
Żegnaj notchu, witaj dynamiczna wyspo
Nie będę tutaj zbyt długo rozwodzić się i, kolokwialnie mówiąc, przynudzać Wam w tej kwestii, bo o tym, czym jest i do czego można zastosować Dynamic Island, szerzej napisałem w pełnej recenzji iPhone’a 15 Plus. Nie wypada jednak choćby słowem nie wspomnieć o tej kwestii także tutaj.
Po raz pierwszy charakterystyczne wcięcie w ekranach smartfonów Apple, zwane notchem, ujrzeliśmy w 2017 w zaprezentowanym wówczas iPhonie X, który nomen omen zapoczątkował nowe wzornictwo. Przez lata notch wyglądał niemalże tak samo i dopiero w linii iPhone’ów 13 nieco go zwężono, by zajmował mniejszą część góry wyświetlacza.
Dynamiczna wyspa pierwszy raz została wprowadzona w zeszłorocznych iPhone’ach 14 Pro i 14 Pro Max, zaś w tym roku firma postanowiła zaimplementować ją także w podstawowych piętnastkach, tym samym odsyłając wcięcie w zapomnienie… no prawie, bo teraz widzimy je w MacBookach ;)
I, oczywiście, Dynamic Island poza tym, że kryje w sobie kamerkę i sensory Face ID, pełni także funkcje interaktywne, a także wyświetlają się wokół niej niektóre z powiadomień. Warto jednak nadmienić iż, mimo że sama wysepka jest mniejsza od wcięcia, i tak na belce dookoła niej nie pojawiają się ikony nieodczytanych powiadomień.
Nie da się ukryć, że koniec końców dynamiczna wyspa po prostu wygląda nieporównywalnie bardziej świeżo, choć nadal nie tak dobrze, jak malutkie dziurki na aparat w smartfonach z Androidem. Mimo to nie jest to jednak aż tak szalenie przydatny element, jak mogłoby się początkowo wydawać, choć w niektórych scenariuszach (jak chociażby szybkie przewijanie odtwarzanych utworów) faktycznie się przydaje.
Aparat
Jedną z większych, a już na pewno widocznych zmian w nowych podstawowych iPhone’ach, jest aparat. Tak, jak w poprzednich latach, do dyspozycji mamy tu dwa oczka – główne i ultraszerokokątne, które zostały ułożone na skos na dość sporej (ale i tak mniejszej niż w modelach Pro) wysepce.
Największą zmianą jest główny obiektyw. Dotychczas używane w podstawowych modelach 12 Mpix zostało zastąpione nową matrycą 48 Mpix z przysłoną f/1.6 i oczywiście ze stabilizacją sensor-shift, będącą znakiem rozpoznawczym Apple. Zastosowanie czterokrotnie wyższej rozdzielczości matrycy pozwoliło na uzyskanie dwóch benefitów z tego tytułu.
Po pierwsze, iPhone 15 Plus, tak jak jego bracia z dopiskiem Pro, domyślnie wykonuje zdjęcia w 24 Mpix. Po drugie, mimo że de facto nie mamy tu teleobiektywu, w apce wydzielono dwukrotne zbliżenie, będące oczywiście cropem z głównej matrycy. O efektach nie omieszkam wspomnieć za chwilę.
Pierwszym, co od razu rzuca się w oczy przy zdjęciach z głównego obiektywu, jest ich szczegółowość – i to jest duża przepaść na korzyść piętnastki. Nowy model wychwytuje znacznie więcej detali, co od razu jesteśmy w stanie dostrzec przy przybliżaniu, nawet już gotowego zdjęcia.
Apple w aplikacji aparatu wydzieliło 2x jako pełnoprawne zbliżenie i – co istotne – fotki wykonane z dwukrotnym zoomem wyglądają naprawdę bardzo dobrze, drastycznie lepiej niż przy próbach wykonania takiego samego zoomu na iPhonie 14 Plus. Maksymalna wartość przybliżenia to 10x, podczas gdy iPhone 14 Plus oferuje połowę tej wartości. Mimo to, maksymalne zbliżenie i tak wygląda mizernie na obu modelach, jest po prostu pełne szumów i brak mu detali.
Sama plastyka wykonywanych fotek jest podobna, niezależnie od tego, czy mówimy o głównym aparacie, czy ultraszerokim kącie. Z tą różnicą, że po wykonaniu ponad setki zdjęć porównawczych trudno mi oprzeć się wrażeniu, że iPhone 15 Plus wyciąga odrobinę bardziej nasyconą kolorystykę.
A jak wypadają zdjęcia wykonywane po zmroku, tudzież po prostu w ciemniejszych sceneriach? Tutaj w większości przypadków na zdecydowane prowadzenie wychodzi nowszy model. Częściej sam włącza automatycznie włączyć tryb nocny, a na zdjęciach widać mniej przepaleń źródeł światła, neonów czy świecących szyldów.
Podsumowanie, czyli jak zmienił się iPhone 15 Plus
Na pierwszy rzut oka zmiany, które nastąpiły w iPhonie 15 Plus względem jego bezpośredniego poprzednika, czyli iPhone’a 14 Plus, wydają się być znikome. Wystarczy jednak bezpośrednie porównanie obu modeli, by dostrzec ich znacznie więcej. Powiem więcej – uważam, że ilość zmian w podstawowych piętnastkach jest pokaźniejsza aniżeli w modelach z dopiskiem Pro.
Zaczynając już od frontu – ekran zyskał znacznie wyższą jasność i dynamiczną wyspę, która odświeża wygląd, który do tej pory ze starym, oklepanym wcięciem, prezentował się zwyczajnie nudno. Ubolewam, że nadal brakuje na tym polu zarówno odświeżania 120 Hz, jak i Always On Display.
Głośniki zyskały jeszcze lepsze brzmienie, a Lightning nareszcie zastąpiono powszechniejszym USB-C, choć szkoda, że tylko w wolnym standardzie 2.0.
Idąc dalej, iPhone 15 Plus doczekał się również zmian w aparacie – 12 Mpix na głównym obiektywie zastąpiono matrycą 48 Mpix, a przy tym też zaadaptowano funkcje z modeli Pro, czyli domyślne robienie zdjęć 24 Mpix i nowy tryb portretu. No i jest też 2-krotne zbliżenie o bardzo akceptowalnej jakości. Same fotki plastycznie wypadają dość podobnie, jednak z ogromną przewagą w szczegółowości i nasyceniu barw na korzyść nowego modelu.
Procesor A15 Bionic zastąpiono nowszym, wydajniejszym A16 Bionic, choć – będąc szczerym – już iPhone 14 Plus wydajnościowo radził (i nadal radzi) sobie więcej niż bardzo dobrze. To, do czego wciąż mam zarzuty, to zarządzanie pamięcią RAM – nadal zdarza się, że aparat jest w stanie wywalić z tła wszystkie pozostałe aplikacje, nawet te używane dosłownie przed chwilą. No i konstrukcja – mocno doceniam zastosowanie matowego szkła i zaokrąglenie krawędzi.
Koniec końców, nowości, jakie zyskał iPhone 15 Plus względem swojego poprzednika, oceniam pozytywnie. Czy warto zmieniać iPhone’a 14 Plus na nowy model? To już kwestia mocno subiektywna, zależna od tego, jak istotne będą dla Was wspominane zmiany.
Nie ukrywam jednak, że mając teraz do wyboru oba modele, zdecydowanie wolałbym dopłacić do iPhone’a 15 Plus.