Szaleństwo na urządzenia mobilne rozpoczęło się już kilka lat temu. Od tego momentu główni gracze na rynku notują wielomilionowe, a nawet miliardowe zyski. Prognozy z roku na rok są coraz lepsze. Nikt jednak nie przewidział, że rynek tak szybko zacznie się nasycać. Pierwszym takim symptomem jest spadek sprzedaży w krajach wysokorozwiniętych, gdzie o wiele szybciej ludzie zaczęli pozyskiwać nowy sprzęt mobilny.
International Data Corporation opublikowało raport sprzedaży tabletów, w tym urządzeń 2 w 1, za 2 kwartał 2014. Statystyki dotyczą krajów wysokorozwiniętych. Do takich należą oczywiście Ameryka Płn i Zachodnia Europa. Według danych firmy analitycznych prognozowana stopa wzrostu sprzedaży urządzeń mobilnych w tej części świata jest niemal o połowę niższa niż jest to na całym świecie. Mało tego, założenia na ten kwartał miały przynieść 12,1% stopę wzrostu. Natomiast rzeczywisty przyrost sprzedaży jest raptem o 6,5% większy niż z analogicznego kwartału roku ubiegłego. Według IDC, szacunkowy popyt na sprzęt mobilny w roku 2014 spadł do 233 100 000 sztuk. Natomiast reszta świata trzyma się prognoz, notując 12% stopę wzrostu względem analogicznego okresu w roku 2013. Ciekawie prezentuje się również druga grafika, porównująca sprzedaż na rynkach wysokorozwiniętych i reszcie świata na przełomie kilku lat. Okazuje się, że nasycenie rynku coraz bardziej będzie dawać się we znaki, a stopa wzrostu będzie mocno hamować. W 2013 roku było to 88% dla rynku światowego (z wyłączeniem krajów wysokorozwiniętych), natomiast w tych najbogatszych rejonach 25%. Prognozy na rok 2018 mówią jasno, że stopa wzrostu względem analogicznego okresu z poprzedniego roku będzie sięgać odpowiednio 5% i 4%.
Nie trzeba być wybitnie uzdolnionym, aby stwierdzić, że rynek mocno wyhamowuje. Nic dziwnego. Nie można w nieskończoność sprzedawać ten sam sprzęt. Zważywszy na fakt, że obecność urządzeń mobilnych w codziennym życiu przestaje już kogokolwiek dziwić. Również możliwości sprzętowe doszły do momentu, w którym terminale są w stanie poradzić sobie przez kilka dobrych lat z najbardziej wymagającymi scenariuszami użytkowania. Analizując te dane, mówimy tu o setkach milionów sprzedanych sztuk i chwilowo nie ma powodów do niepokoju, jednak spadek oznacza mniejsze zyski dla producentów. Jednym słowem ci, którzy zdołali nachapać się w momencie gwałtownego popytu, będą dyktować warunki i wcale nie zanosi się na to, by ktoś mógł im zagrozić. W domyśle chodzi tu oczywiście o Samsunga i Apple, bo to korporacje o potężnym budżecie i dochodach.