To na pewno gamingowy news dnia. Paweł Marchewka, szef Techlandu, ogłosił, że firma wchodzi w okres wyjątkowej współpracy z Tencent. Studio będzie teraz częściowo zależne od chińskiego holdingu.
Polscy twórcy gier pod skrzydłami Tencent
Na firmowym blogu Techlandu pojawił się rozbudowany komunikat, dotyczący dołączenia producenta do dużej rodziny spółek znajdujących się pod parasolem chińskiego giganta technologicznego Tencent.
Paweł Marchewka, prezes Techlandu, nazywa to wyjątkową współpracą, ale wszyscy wiemy, że chodzi o dołączenie kolejnego studia do długiej listy spółek zależnych od chińskiego holdingu.
Tencent jest obecnie wart miliardy dolarów, mając solidne udziały w takich studiach jak Riot Games, Epic Games, czy polskim Bloober Team. To do kasy tego giganta spływają pieniądze z zakupów w najlepiej zarabiających grach na świecie: Honor of Kings, Call of Duty: Mobile czy PUBG Mobile.
Techland z kolei jest jednym z najważniejszych producentów gier w Polsce. Studio odpowiada za stworzenie uznanych marek Dying Light czy Dead Island. W zeszłym roku studio wydano długo oczekiwane Dying Light 2: Stay Human – grę, która zdobyła sporo dobrych recenzji i wciąż jest wspierana przez twórców.
Marchewka przedstawia większościowe wykupienie akcji Techlandu jako coś bardzo pozytywnego i zaręcza, że Tencent nie będzie miał wpływu na proces twórczy studia:
Zachowamy pełną własność naszych tytułów, utrzymamy swobodę artystyczną i twórczą, a także wciąż będziemy działać w sposób, który wydaje nam się właściwy. Ja wciąż będę pełnić rolę dyrektora generalnego studia.
Czy wsparcie z Chin pomoże Techlandowi?
Techland nie miał ostatnio zbyt tłustego okresu, chyba zresztą jako jedno z wielu studiów zajmujących się tworzeniem gier. W ubiegłym roku szeregi pracowników opuściło jakieś 5% zatrudnionych, i to w stosunkowo krótkim okresie dwóch miesięcy.
Choć przejęcie przez znakomicie „ustawionego” Tencenta jest w tym kontekście pozytywną wieścią dla deweloperów, tak tego typu przejęcia ostatecznie nie zawsze były korzystne dla producentów gier.
Marchewka jest pewien, że aktualne plany firmy obejmujące rozwijanie Dying Light, a także prace nad kolejnym dużym projektem są niezagrożone, ale doświadczenie pokazuje, że większościowi akcjonariusze czasem nie mają względu na marzenia dotychczasowych decydentów. Embracer Group – inny gamingowy moloch, zarządzający na przykład ekipami Gearbox Entertainment czy Crystal Dynamics, nie miał żadnych sentymentów, by wstrzymać prace nad niektórymi grami czy ogłosić plan restrukturyzacji, którego elementem mają być zwolnienia.
Oczywiście niczego takiego Techlandowi nie życzymy. Niech nam rośnie zdrowo.