Niebywałe, z jaką szybkością potrafią rozprzestrzeniać się w sieci tendencyjne fake newsy, nawołujące do „obrony” przed – rzekomo – agresywnymi grupami osób uciekających z Ukrainy. Policja dementuje plotki.
Polska Policja uwrażliwia: uwaga na fake newsy
Żyjemy w czasach, w których praktycznie każdy może opublikować w internecie dosłownie cokolwiek: zasłyszane wezwanie do wykupywania paliwa na stacjach benzynowych, życzliwe rady, by jak najszybciej podejmować gotówkę z kont bankowych (bo – wiadomo – przecież zaraz przyjdzie wojna i pieniądze będą miały wtedy nadrzędne znaczenie) czy zrzuty ekranu z rozmową z odległym krewnym znajomego, który ponoć pracuje jako pogranicznik i widział w lesie czające się w krzakach ruskie czołgi, gotowe najechać miasta na wschodzie Polski.
Smutne jest tylko to, że tego typu wiadomości rozprzestrzeniają się wiralowo. Pół biedy, jeśli wygenerują dłuższe kolejki do bankomatów – gorzej, gdy stanowią pożywkę dla osób gotowych wyładować swój strach na ludzi niewinnych, już poszkodowanych przez konieczność ucieczki z okupowanego kraju.
Tak jest w przypadku pogłosek dotyczących rzekomych problemów z zapewnieniem bezpieczeństwa mieszkańcom Przemyśla, rozpowszechnianych na facebookowych grupach. Według bardzo chętnie powielanych kłamstw, w mieście dochodzi do gwałtów i molestowania, których mieliby dopuszczać się obcokrajowcy przybywający z terenu objętej wojną Ukrainy.
Jak ostrzega Polska Policja, to typowy przykład nasilonej dezinformacji. Służby nie odnotowały zwiększonej liczby przestępstw, a na terenie przejść granicznych jak i w samym Przemyślu działają znaczne siły mundurowych. Dbają tam o porządek i zapewniają bezpieczeństwo. Mimo to są ludzie, którzy „wiedzą lepiej” i próbują na własną rękę patrolować miejskie ulice w poszukiwaniu potencjalnie niebezpiecznych uchodźców. Wtedy sami stają się bardziej niebezpieczni niż ludzie szukający schronienia przed koszmarem wojny.
Policja wyjaśnia, że istnieją grupy, którym zależy na szerzeniu dezinformacji w internecie oraz na podsycaniu atmosfery niepokoju, prowadzącej do podejrzliwości i wrogości. Incydentów bezpieczeństwa nie będzie, jeśli zamiast podawać dalej niesprawdzone informacje, skupimy się na tym, w jaki sposób sami możemy pomóc osobom w potrzebie. A możliwości jest mnóstwo.