Średnia wartość kupowanego w Polsce smartfona z systemem operacyjnym Android spadła w pierwszym kwartale o blisko 30% – z 225 do 159 euro. Tymczasem w Chinach mamy do czynienia z zupełnie odwrotnym trendem – mieszkańcy Państwa Środka wydają coraz więcej pieniędzy na zakup telefonu.
Średnia wartość kupowanego w Chinach smartfona wzrosła od 2013 do 2015 roku z 207 (około 800 złotych) do 257 dolarów (około 1000 złotych), czyli blisko o 25%. Jest to dość zaskakująca sytuacja w kraju, gdzie naprawdę świetnie wyposażony sprzęt da się kupić dosłownie za grosze. Przykłady można mnożyć w nieskończoność, ale przywołajmy chociażby ZTE Blade A2, 360 N4, Meizu M3 czy Xiaomi Redmi Note 3 – każdy z nich kosztuje (w wariancie podstawowym) nie więcej niż 899 juanów, czyli równowartość 540 złotych!
Chińczycy jednak – jak już wspomniałem – coraz chętniej i głębiej sięgają do swoich kieszeni i kupują dużo droższe smartfony z wyższej półki. Tutaj niewątpliwy prym wiedzie – oprócz Xiaomi Mi 5, którego ciągle brakuje w magazynach – Oppo R9. Model ten, kosztujący 2799 juanów (około 1680 złotych) tylko w pierwszym dniu rozszedł się w 180 tysiącach egzemplarzy (a w ciągu czterech dni było to już 400 tysięcy!).
Patrząc z tej perspektywy, wprowadzenie przez Samsunga do Chin Galaxy C5 i Galaxy C7, kosztujących (w wariancie podstawowym) – odpowiednio – 2199 (około 1320 złotych) i 2599 juanów (około 1560 złotych) może mu przynieść spory przypływ przychodów. Zapowiada się bowiem, że Chińczycy w dalszym ciągu zwiększać będą wydatki na smartfony, więc de facto wszyscy „wysoko” ceniący się producenci na tym zyskają.
Oczywiście nie oznacza to, że segment tańszych urządzeń umrze śmiercią naturalną. Tam konkurują między sobą głównie rodzimi producenci, jak Meizu czy Xiaomi oraz cała masa innych chińczyków. Nie porywają się oni na tworzenie drogich high-endów – ta część rynku zarezerwowana jest dla Apple, Samsunga i Huawei.
Źródło: Business Korea