Zgodnie z badaniami zleconymi przez firmę Surfshark, spośród ponad tysiąca Polaków mało który potrafił wskazać na najbardziej oczywiste zagrożenia w internecie. I bardziej boją się rządowej inwigilacji niż wycieku swoich zdjęć.
Ten wielki, straszny, niebezpieczny internet…
Zgodnie z danymi firmy Mediacom, Polacy wykazują się wysoką świadomością, że bezpieczeństwo w internecie jest ważne, ale tylko mała część z nich jest w stanie wskazać to, co temu bezpieczeństwu zagrażałoby najbardziej. Co prawda grupa respondentów nie była zbyt duża (1124 osób), ale reprezentowali oni dość duży przekrój wiekowy – od 18 do 64 lat.
86% osób z jednej strony uznawało się za osoby przykładające wagę do swojego bezpieczeństwa w sieci, ale aż 64% szczerze przyznało, że ich wiedza na temat potencjalnych zagrożeń jest niewystarczająca. I rzeczywiście, 76% badanych nie było w stanie poprawnie wskazać prób phishingu, co tłumaczy, dlaczego ta metoda działania cyberprzestępców jest wciąż tak skuteczna.
… a w nim Polak, który mówi „To nie mój problem”
Internauci w Polsce są zdania, że ryzyko cyberataku na ich dane jest mniejsze niż w wypadku osób publicznych, takich jak celebrytów, influencerów, dyrektorów i urzędników państwowych. Nie uważają, by ich prywatne dane mogły być cenne dla cyberprzestępców, a to właśnie do „zwykłych ludzi” kierowane są całe kampanie phishingowe, w których oszuści podszywają się pod banki, dostawców usług telekomunikacyjnych czy firmy kurierskie. Zyski czerpie się właśnie z wprowadzania w błąd tysięcy mało zamożnych ludzi, a nie z precyzyjnych ataków personalnie wymierzonych w osoby wpływowe, które za ochronę cyfrową płacą specjalistom.
Dość swobodne podejście Polaków do tematu ochrony przed cyberprzestępczością wynika także z faktu, że najwyraźniej nie cenią swoich danych tak wysoko, jak by się wydawało. Ponieważ nie jesteśmy zdania, że nasze życie kogokolwiek mogłoby interesować, więcej osób obawia się inwigilacji ze strony rządu (65%) niż wycieku swoich prywatnych zdjęć (59%).
W tym wypadku edukacja jest bardzo przydatna. Na przykład Google udostępniło specjalną stronę (o, tutaj), która podaje przykłady phishingu i w serii praktycznych ćwiczeń pomaga nauczyć się metod rozpoznawania fałszywych e-maili. Banki i dostawcy usług także często ostrzegają przed oszustami, podrabiającymi wiadomość SMS lub wiadomości e-mail, by ustrzec swoich klientów przed nieuprawnionym wykorzystywaniem danych. Naprawdę warto być ostrożnym!