Po Godzinach: Cybathlon, trolle patentowe i prima aprilis

Witam serdecznie w kolejnej odsłonie cyklu Po Godzinach, w którym jak co tydzień uciekamy na krótką chwilę ze świata tabletów, by przyjrzeć się z bliska innym obliczom współczesnej technologii. W dzisiejszym odcinku poznamy między innymi kandydata do tytułu najbardziej przerażającego wirtualnego asystenta osobistego. Sprawdzimy też, jakimi prima aprilisowymi nowościami próbowali nas w tym roku zaskoczyć producenci elektronicznych gadżetów. Najpierw jednak przyjrzymy się bliżej nowym dyscyplinom sportowym, które zadebiutują w przyszłym roku na pewnych nietypowych igrzyskach.

board_def_LOWER_colors11-960x623[1]

Współczesna protetyka coraz szybciej zbliża się do etapu, na którym sztuczne kończyny nie tylko dorównają sprawnością tym naturalnym, ale też wyposażą użytkownika w nowe, nadnaturalne możliwości. Idealnym przykładem takiej sytuacji jest chociażby przypadek Oscara Pistoriusa, afrykańskiego biegacza wyposażonego w protezy nóg, pozwalające mu biegać przy mniejszym zużyciu energii niż ma to miejsce w przypadku pełnosprawnych zawodników. Mimo iż ostatecznie został on dopuszczony do udziału w letnich igrzyskach olimpijskich w Londynie, to jednak jego sprawa stała się powodem do rozpoczęcia dyskusji, na temat przyszłości zaawansowanych technicznie protez w sporcie.

Ciekawe rozwiązanie problemu zaproponowali ostatnio Szwajcarzy, którzy postanowili zorganizować Cybathlon – igrzyska sportowe dla osób korzystających z zaawansowanych technologicznie wspomagaczy. Podczas pierwszej edycji tego wydarzenia, która odbędzie się już w przyszłym roku w Zurychu, atleci wspomagani przez nowoczesne technologie zmierzą się ze sobą w takich unikatowych dyscyplinach jak wyścigi z użyciem protez, pokonywanie toru przeszkód w egzoszkielecie czy pojedynki w grach komputerowych z użyciem interfejsu BCI. Organizatorzy nie nakładają żadnych limitów odnośnie rodzaju wykorzystywanych protez/akcesoriów, dzięki czemu uczestnicy będą mogli korzystać zarówno z produktów ogólnodostępnych, jak i eksperymentalnych urządzeń stworzonych specjalnie z myślą o wykorzystaniu w danej dyscyplinie. Co więcej, w każdej kategorii zostaną przyznane dwie główne nagrody: jedna dla zwycięskiego sportowca, druga dla firmy, która zaprojektowała najlepszą protezę.

on8fj6thmgmismaizhhj[1]

Gdy w roku 2011 do sprzedaży trafił smartfon iPhone 4S, wyposażony fabrycznie w wirtualną asystentkę osobistą Siri, świat momentalnie oszalał na punkcie rozmawiania z cyfrowymi bytami zamieszkującymi nasze telefony. Niedługo po tym podobnej funkcjonalności doczekali się użytkownicy urządzeń z systemem Android, a kilka dni temu swoje podejście do tematu zaprezentowała oficjalnie firma Microsoft. Okazuje się jednak, że niektórzy użytkownicy oczekują od swoich wirtualnych asystentów czegoś więcej niż tylko zestawu funkcji ułatwiających organizację codziennych aktywności.

Do tego grona zalicza się między innymi Will Jackson, twórca osobistego asystenta SociBot, który dołożył wszelkich starań, by jego dzieło wyróżniało się na tle produktów konkurencji. SociBot przyjmuje bowiem postać sześćdziesięcio-centymetrowego popiersia, wyposażonego w odpowiednio wyprofilowany ekran, na którym wyświetlana jest ludzka twarz, spoglądająca na nas nieustannie zimnymi, martwymi oczami i dostosowująca swoją mimikę do charakteru wypowiedzi. Urządzenie zostało wyposażone w kamerę, dzięki której może rozpoznać między innymi wiek i nastrój rozmówcy, dostosowując do niego własne zachowanie. Celem twórcy było bowiem stworzenie wirtualnego asystenta, który oferowałby bardziej ludzki sposób interakcji, i trzeba przyznać, że w pewnym przerażającym sensie udało mu się to osiągnąć.

SociBot zaprojektowany został z myślą o wykorzystaniu go w takich miejscach jak centra handlowe, banki czy lotniska. Autor projektu zapowiedział jednak, że już niedługo wystartuje z kampanią w serwisie Kickstarter, mającą na celu zebranie funduszy na produkcje mniejszej wersji przeznaczonej do użytku domowego, co oznacza, że za jakiś czas każdy chętny będzie mógł postawić na swoim biurku „żywy” dowód na nieco zbyt emocjonalne podejście do nowoczesnych technologii.

senyv3kg3id3vnpfwyi3[1]

Rozwój technologii oddał w ręce projektantów potężny arsenał narzędzi, umożliwiający im wykonywanie ich pracy w sposób prostszy i bardziej efektywny. Oprócz rozwiązań charakterystycznych dla czasów współczesnych, takich jak zaawansowane oprogramowanie komputerowe czy drukarki 3D, na rynku dostępne są też produkty będące zmodernizowanymi wersjami bardziej tradycyjnych akcesoriów, takie jak chociażby tablety graficzne, będące współczesnym odpowiednikiem zestawu ołówek + szkicownik.

Brytyjscy studenci uznali jednak, że nadeszła najwyższa pora na wyposażenie urządzeń tego typu w zestaw zupełnie nowych możliwości, czego efektem jest Gravity – nowoczesny tablet graficzny wykorzystujący technologię rzeczywistości rozszerzonej w celu umożliwienia użytkownikowi „szkicowania” trójwymiarowych modeli. Dzięki zastosowaniu specjalnych okularów będzie on mógł swobodnie obracać narysowany przez siebie obiekt, co w założeniu pozwoli mu na bardziej naturalną pracę nad projektem. Ta sama technologia pozwoli również na wyświetlanie wokół podkładki rozmaitych elementów interfejsu wykorzystywanego oprogramowania, dzięki czemu możliwa będzie praca bez konieczności spoglądania co chwilę na ekran komputera.

Twórcy Gravity złożyli już wniosek patentowy dotyczący swojego wynalazku, jednak nie zdradzają jeszcze żadnych konkretnych planów dotyczących jego przyszłości. Wierzą oni jednak w to, iż ich produkt może już niedługo zrewolucjonizować sposób w jaki projektanci podchodzą do kwestii wykonywania trójwymiarowych modeli obiektów za pomocą oprogramowania komputerowego.

patent-troll[1]

A skoro mowa już o patentach… „Troll Patentowy” to określenie, które w ostatnich latach zyskało, niestety, dość znaczną popularność. Mianem tym określa się zazwyczaj firmy, wykorzystujące rozmaite niedoskonałości w prawie patentowym, dla uzyskania korzyści finansowych, np. poprzez patentowanie rozmaitych rozwiązań bez zamiaru korzystania z nich, jedynie po to by móc domagać się od innych firm odszkodowania za naruszenie własności intelektualnej. Ponieważ działania tego typu, jak łatwo się zresztą domyślić, nie wpływają korzystnie na ogólny rozwój technologii, kilka lat temu rozpoczęto poważne prace nad wprowadzeniem zmian w prawie patentowym, mające na celu uniemożliwienie podobnych praktyk w przyszłości.

Okazuje się jednak, że nie wszystkie planowane zmiany przypadły do gustu gigantom rynku, którzy postanowili powołać do życia grupę lobbingową „Partnership for American Innovation”, mającą na celu powstrzymanie niechcianych przez nich reform w amerykańskim prawie patentowym. Członkowie grupy, w której skład wchodzą tak potężne firmy jak Apple, Microsoft, IBM czy Ford, uważają bowiem, że zbyt drastyczne decyzje mogą na dłuższą metę zaszkodzić nie tylko „trollom”, ale też podmiotom wykorzystującym prawo patentowe zgodnie z jego przeznaczeniem. Reprezentanci organizacji zastrzegają jednak, że nie są oni przeciwnikami zmian, a jedynie pragną, by były one wprowadzane z większą rozwagą i dbałością o dobro ogółu. Pikanterii sprawie dodaje jednak fakt, iż raczej niewiele z firm wchodzących w skład nowo powstałej organizacji może pochwalić się krystalicznie czystą historią dotyczącą własnych działań związanych z patentami, a niektóre z nich same są wymieniane przez internautów jako encyklopedyczne przykłady „trolli”.

novena-954-edit_project-body[1]

Zupełnie inne podejście do kwestii „własności intelektualnych” reprezentują natomiast zwolennicy ruchów Open Source i Open Hardware, którzy twierdzą, że najlepszym sposobem na swobodny rozwój technologii jest umożliwienie wszystkim zainteresowanym nieskrępowanego dostępu do już istniejących rozwiązań, wliczając w to możliwość wprowadzania w nich własnych modyfikacji. Twórcy ci dobrowolnie rezygnują więc z przysługujących im praw do własnych pomysłów, udostępniając je światu zupełnie za darmo. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: czy w dzisiejszych czasach, w których rozmaite patenty i licencje czają się niemal za każdym rogiem, możliwe jest stworzenie urządzenia, które byłoby rzeczywiście w pełni Open Source’owe?

Andrew „bunnie” Huang i Sean „xobs” Cross twierdzą, że jak najbardziej, czego dowodem ma być ich najnowszy komputer, noszący nazwę Novena. Urządzenie to będzie dostępne w kilku wariantach, poczynając od zestawu „gołych” podzespołów, idąc przez wersję desktopową, a kończąc na w pełni złożonym laptopie, zamkniętym w ręcznie wykonanej, drewnianej obudowie. Autorzy projektu zastrzegają jednak, że z racji oczywistych ograniczeń wynikających z jej otwartości, Novena nie będzie komputerem nadającym się dla typowych użytkowników, oczekujących niezawodności i prostoty obsługi. Do kogo więc kierowany jest ten ambitny projekt? Twórcy twierdzą, że ich grupą docelową są fani majsterkowania, którzy będą mogli dowolnie modyfikować wspomniany komputer dostosowując go do własnych potrzeb. Urządzenie to może również przekonać do siebie skrajnych idealistów, przedkładających otwartość nad wygodę użytkowania.

samsung-htc-april-fools-640x214[1]

Jak co roku pierwszy kwietnia okazał się dla wielu firm świetnym pretekstem, do zaprezentowania internautom swojego nieco mniej poważnego oblicza. W Prima Aprilisowych żartach jak zwykle królowało Google, które nie tylko zafundowało swoim użytkownikom możliwość wcielenia się w rolę łowcy Pokemonów, ale też wyposażyło Google Translator w funkcję tłumaczenia tekstu na obrazkowy język Emoji, zdradziło jak naprawdę powstają memy w serwisie Youtube i zaprezentowało nowe akcesorium ułatwiające obsługę urządzeń dotykowych.

Na zaskakująco podobne do siebie pomysły wpadły firmy HTC i Samsung, które pierwszego kwietnia zaprezentowały światu własne projekty inteligentnych rękawiczek. Podczas gdy pierwsza z nich wyraźnie czerpała inspiracje z kultowego komputera osobistego Pip-Boy, znanego dobrze fanom serii Fallout, druga zdecydowała się na nieco bardziej niekonwencjonalne podejście do tematu, prezentując urządzenie z giętkim ekranem umieszczonym na wewnętrznej stronie dłoni.

Z kolei duet Microsoft i Nokia zdecydował się tym razem uderzyć w nieco bardziej sentymentalne tony. Gigant z Redmond postanowił bowiem przypomnieć nam o asystencie pakietu biurowego Office, który rzekomo miał powrócić do nas w fizycznej postaci, oferującej funkcjonalność o jakiej z pewnością nie śniło się nawet jego twórcom. Finowie zapowiedzieli natomiast powrót szalenie popularnego modelu 3310, dostosowanego do współczesnych standardów przez zastosowanie dotykowego ekranu, systemu Windows Phone 8 i aparatu wyposażonego w matrycę 41 Mpix.

Niestety, tegoroczny Prima Aprilis nie obszedł się również bez pewnych komplikacji. O niefortunnych skutkach źle wymierzonego dowcipu przekonała się firma Electronic Arts, zmuszona do publicznego przeproszenia japońskiego koncernu Nintendo, za niewybredne żarty dotyczące konsoli Wii U, umieszczone w sieci przez twórców silnika Frostbite.

I to by było tyle na dziś. Miłego weekendu i do zobaczenia za tydzień!