Plunder Pirates – miało być pięknie, a wyszło jak zwykle

Przyznam szczerze, że na co dzień staram się unikać kolejnych klonów gry Clash of Clans. No bo w końcu ile razy można wałkować ten sam temat, udając przy tym, że mamy do czynienia z czymś świeżym i odkrywczym? Do sięgnięcia po Plunder Pirates skłoniły mnie jednak dwie rzeczy.

Pierwszą z nich był fakt, iż jest to jeden z nielicznych nowych tytułów wykorzystujących technologię Metal. Drugim czynnikiem było zaangażowanie w produkcje firmy Rovio, która cokolwiek by o niej nie mówić potrafi robić szalenie wciągające gry. Niestety, dość szybko okazało się, że kilka graficznych ozdobników i wsparcie twórców Wściekłych Ptaków to jednak trochę za mało, by uratować tytuł z góry skazany na przeciętność.

Déjà vu

Całą filozofię gry w Plunder Pirates można streścić w jednym krótkim zdaniu: Atakuj i niszcz wrogie wyspy jednocześnie dbając o to, by baza znajdująca się na twojej była jak najbardziej odporna na desant innych graczy. Brzmi znajomo? Jasne, że tak! Fala podobnych produkcji zalewa bowiem sklepy z aplikacjami od jakichś dwóch lat z niesłabnącą siłą. Mimo iż naprawdę długo szukałem elementów, które mogłyby wyróżnić Plunder Pirates na tle innych bliźniaczo podobnych produkcji, to jednak po kilku dniach musiałem się poddać. Niestety, duet Rovio i Midoki poszedł tym razem po linii najmniejszego oporu i zaserwował nam miks sprawdzonych, ogranych do bólu rozwiązań, które są w stanie zanudzić nawet najbardziej zagorzałych fanów gatunku. Niektóre elementy gry ubrano tu wprawdzie w nowe, pirackie szaty, które mogą nadawać im pozory świeżości (np. odkrywanie mapy poprzez pływanie statkiem), jednak maskarada ta niemal natychmiast rozbija się o gigantyczny mur zbudowany w całości z poczucia wtórności.

Plunder Pirates

ZAKOPANY SKARB

Powielanie sprawdzonych mechanizmów rozgrywki byłoby jednak do przełknięcia gdyby twórcy gry ograniczyli się do kopiowania jedynie tych dobrych elementów. Niestety, autorzy Plunder Pirates zafundowali nam również powtórkę z najgorszy rozwiązań, odstraszających graczy od pozostałych produkcji tego typu. Mowa tu oczywiście o gęsto upchniętych mikropłatnościach, które wyskakują na nas na każdym kroku skutecznie psując i tak już umiarkowaną radość z gry. Dość szybko dochodzimy tu bowiem do momentu w którym bez zapłacenia realnej gotówki nie możemy zrobić nic poza siedzeniem i patrzeniem na zegary odmierzające czas do zakończenia podjętej przez nas akcji. Z początku nie przeszkadza to tak bardzo, gdyż czas potrzebny na wykonanie poszczególnych zadań, takich jak postawienie budynku czy zbadanie kolejnego obszaru mapy, jest stosunkowo krótki. Wraz z postępami w grze wydłuża się on jednak na tyle, że jedynym sensownym rozwiązaniem okazuje się gra „z doskoku”, polegająca na rytmicznym chwytaniu za tablet raz na godzinę (lub nawet rzadziej) i wydawaniu naszym podwładnym kolejnych poleceń. Oczywiście wszystkie te problemy znikają gdy zdecydujemy się zainwestować w klejnoty stanowiące specjalną walutę w grze, lecz należy pamiętać, że jak to zwykle bywa w takich produkcjach, mamy tu do czynienia z typową studnią bez dna, w którą można wrzucać pieniądze w nieskończoność nie otrzymując tak naprawdę niczego konkretnego w zamian.

Plunder Pirates

METALOWA WODA

Jak już wspomniałem we wstępie jednym z głównych powodów dla których sięgnąłem po Plunder Pirates (i podejrzewam, że nie tylko ja) była chęć zobaczenia, jak szumnie zapowiadana technologia Metal, pozwalająca deweloperom wycisnąć więcej z układów graficznych iUrządzeń, sprawdza się w praktyce. Mimo iż opisywana tutaj produkcja okraszona została bajkową, a co za tym idzie dość umowną grafiką, to jednak nie da się ukryć, że prezentuje się ona całkiem nieźle. Nie jest to wprawdzie graficzna rewolucja, której spodziewała się spora część posiadaczy iPadów, jednak trzeba przyznać, że drobne detale takie jak cienie statków zacumowanych przy brzegu czy nieco nierealistyczna ale ładnie wykonana woda, naprawdę cieszą oko (zwłaszcza gdy porównamy je do pozbawionej wszystkich tych smaczków wersji odpalonej na iOS 7). Wszystko to razem w połączeniu z całkiem przyjemną ścieżką dźwiękową tworzy lekki, sympatyczny klimat, który może się podobać zarówno dzieciom jak i dorosłym. Oprawa audiowizualna stanowi więc prawdopodobnie najmocniejszy punkt gry i to właśnie ona może okazać się jedynym pretekstem do wyboru tej a nie innej bliźniaczo podobnej produkcji.

Plunder Pirates

PODSUMOWANIE

Plunder Pirates to poprawny, chociaż szalenie przewidywalny i wtórny reprezentant gatunku który powoli zaczyna się nudzić nawet największym fanom. Jeśli więc żadna z wcześniejszych produkcji tego typu nie przekonała was do siebie, szanse na to, że Plunder Pirates odmieni ten stan są naprawdę bliskie zeru. Jeśli jednak koniecznie zależy wam na zmierzeniu się z kolejną produkcją opartą na zasadach Clash of Clans, a przyjemna dla oka grafika jest dla was ważniejsza niż interesująca mechanika rozgrywki, nowa gra spod znaku Rovio Stars może okazać się właśnie tym czego szukacie.

[button link=”https://itunes.apple.com/pl/app/id845129661″ class=”zkazdej” id=”appstore” newtab=”on”][/button]