Chińską firmę Xiaomi zaczyna kojarzyć coraz więcej osób interesujących się elektroniką użytkową. Do tej pory była ona głównie utożsamiana ze smartfonami, które biją rekordy popularności w Chinach. Xiaomi planuje sprzedaż 100 000 000 sztuk tych urządzeń w przyszłym roku.
Firma ta to jednak nie tylko smartfony. Pierwszego lipca ruszyła sprzedaż ich tabletu – Mi Pad – wydanego w testowej serii 50 000 egzemplarzy, które.. rozeszły się w 4 minuty. Imponujący wynik. Na korzyść firmy działa też obecność Hugo Barry, który dołączył do zespołu prosto z Google, a konkretnie z teamu Androida. Prezes firmy widzi jednak kilka problemów, które trzeba rozwiązać. Jednym z nich jest… sklep Google Play. Według niego, 25% aplikacji tam dostępnych to albo kiepskie klony, albo malware. W związku z tym, Xiaomi planuje promowanie własnego sklepu z aplikacjami, zawierającymi jedynie dobrze zakodowane i zweryfikowane aplikacje.
Odważny krok? Niewątpliwie. Jednak wiele firm już to próbowało. Własne sklepy mają Smasung, LG czy Amazon, ale do tej pory nie otrzymały one dostatecznego wsparcia ze strony deweloperów, pozwalającego im konkurować z Google Play. Trzeba jednak pamiętać o dwóch rzeczach. W Chinach Xiaomi jest potęgą i programiści mogą zostać przekonani do pisania aplikacji tylko na ten rynek, który sam w sobie jest większy niż rynek związany z Windows 8 (Modern UI).
Xiaomi myśli również o ekspansji na zachód, a walczyć ma nie (tylko) ceną, ale głównie jakością produkowanych urządzeń i innowacyjnymi rozwiązaniami. Na tym etapie trudno wyobrazić sobie konkurencję z Samsungiem, który zdominował rynek, ale wiele wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości jeszcze nie raz usłyszymy o Xiaomi. Dużo będzie zależeć od popularności sprzedażowej najnowszych modeli smartfonów i tabletów od tej firmy. Dzisiaj Chiny, a jutro Europa i świat?