Niektórzy to mają pecha. Kupując smartfon za grube tysiące, liczymy na to, że wszystko będzie działać jak w zegarku. Bywa jednak, że trafimy na sztukę z jakiejś wadliwej serii i musimy kontaktować się z serwisem producenta. Tak jak niektórzy nabywcy Motoroli Edge+.
Poświata na ekranach Edge+
Niektórzy nabywcy najnowszego flagowca Motoroli, czyli modelu Edge+ zgłaszają się do serwisu firmy z zapytaniami dotyczącymi ekranu tego urządzenia. Okazuje się, że pojawiają się przypadki sporych plam na wyświetlaczach OLED, o różnych kolorach. Najbardziej powszechne są filetowe placki świetlne, ale są też osoby zgłaszające zieloną poświatę.
Niektóre zdjęcia przedstawiające wielkość tych plam wyglądają trochę przerażająco – nie dziwne, że właściciele felernych sztuk są zaniepokojeni. Duszki „wyskakują” gdy smartfon jest używany przez dłuższy czas.
Administrator forum pomocy technicznej, na którym zgłaszają się osoby, których dotknął powyższy problem przekazał, że firma już pracuje nad aktualizacją, mającą zredukować występowanie dziwnych plam. Można się spodziewać, że wkrótce zostanie wydana. Ciekawe, czy sprawę da się zamknąć za pomocą eleganckiego pakietu oprogramowania, czy też rzecz ma głębsze, hardware’owe korzenie.
Motorola potrafi się zachować
Oczywiście to nie pierwszy raz, gdy producent drogich smartfonów zderza się z jakimś dużym problemem w konstrukcji flagowca. Niedawno z zieleniejącym ekranem musieli mierzyć się nabywcy OnePlusa 8 Pro, a jego aparat potrafił częściowo przenikać cienkie czarne bluzki. Spore afery mają za sobą także tacy producenci jak Samsung czy Apple.
Jak na razie, reakcja Motoroli na skargi nabywców nowego flagowca jest wzorowa. Użytkownicy są zapewniani, że wkrótce zostanie wydana odpowiednia aktualizacja, a sprawa jest rozwojowa.
Wygląda więc to całkiem inaczej niż stanowisko, jakie obejmowało Huawei dwa lata temu, kiedy niektórzy nabywcy Huawei Mate 20 Pro mieli bardzo podobny problem, ale z serwisów byli odsyłani z kwitkiem stanowiącym, że takie działanie ekranu nie stanowi podstawy do reklamacji. Cóż, najwyraźniej przez ten czas producenci nauczyli się, że klient ma zawsze rację.