W Polsce większość konsumentów utożsamia Xiaomi z produkcją smartfonów. Ta opinia z czasem ewoluuje, bowiem raz za razem docierają do nas informacje o szerokim portfolio, jakim firma może pochwalić się na swoim rodzimym rynku, w Chinach. Zresztą, takie akcesoria, jak inteligentne odkurzacze czy smart-deski sedesowe (nie wspominając o hulajnogach!) obiły się pewnym echem także w Europie. Czy do grona produktów wartych zaufania dołączy też teleskop?
Rynek teleskopów śledziłem dość uważnie paręnaście lat temu. Pamiętam, że całą pierwszą wypłatę wydałem na zakup – jak mi się wydawało – profesjonalnego sprzętu, który tachałem ze sobą, aby obserwować Wenus, księżyc, a z czasem takie atrakcje, jak galaktykę M31 w Andromedzie czy pierścienie Saturna. Cała ta astro-przygoda nauczyła mnie tego, że – owszem – cena ma znaczenie, ale liczy się w zasadzie tylko stopień oszlifowania szkieł, dzięki którym możemy podziwiać cuda, jakie skrywa nasz kosmos. Zarówno ten bliski, jak i nieco bardziej odległy.
Tutaj do gry wchodzi Xiaomi Star Trang, który został wyceniony przez producenta na zawrotną kwotę 89 dolarów, czyli równowartość 350 złotych. W tej cenie możemy liczyć na szkła asferyczne o średnicy 23 mm + 10 mm z 60-stopniowym polem widzenia. Producent deklaruje, że soczewka teleskopu jest pokryta powłoką wielowarstwową, która ma znacząco wpływać na jakość obrazu, jaki widzimy. Poza „tubą” ze szkłami dostajemy też w zestawie trójnóg, choć z tego, co widzę, nie ma mowy o jego zaawansowanej stabilizacji.
Byłbym też sceptyczny co do informacji związanych z tym, że zastosowane soczewki dają wielokrotne przybliżenie obrazu. Wydaje się, że temu teleskopowi jest raczej bliżej do lunety, przez którą będzie można obserwować przyrodę z nacechowaniem na takie atrakcje, jak pobliskie szczyty gór czy panoramy widokowe. Oczywiście, w zasięgu będzie też księżyc, być może ktoś zdoła złapać przelot ISS, jednak wydaje się, że obserwacja „głębokiego kosmosu” raczej pozostanie poza jego zasięgiem.
Trudno też powiedzieć coś więcej o szlifie samych szkieł. Wszystkie znaki wskazują po prostu na to, że jest to „teleskop dla mas”, co dość dobrze odzwierciedla jego cena. Jeśli będziecie mieli okazję go przetestować i możecie przeboleć uszczuplenie domowego budżetu o mniej więcej 300-400 złotych, myślę, że warto dać mu szansę. Pamiętajcie jednak o tym, że obserwacja nieba „na poważnie” zaczyna się od nieco wyższych kwot. Powiedzmy, że od takich, jakie trzeba zapłacić za Xiaomi Mi 9 w polskiej cenie :)
źródło: GizmoChina