Wśród wielu, wielu smartwatchy debiutujących w tym roku na targach IFA, pojawił się pierwszy inteligentny zegarek Pumy.
Wygląda na to, że czerpie on sporo z pomysłowości inżynierów Fossila. Część specyfikacji pokrywa się z tym, co oferuje ten amerykański producent w piątej generacji swoich zegarków. Na przykład dotyczy to zastosowanego procesora, wbudowanego GPS i oprogramowania.
Smartwatch Pumy działa na procesorze Snapdragon 3100, jednak nie może być tak płynny w obsłudze jak Fossil 5, jako że wyposażono go tylko w 512 MB pamięci RAM oraz 4 GB miejsca na system, aplikacje i muzykę. Wear OS ma tendencje do tego, by słabo działać na urządzeniach z ilością RAM-u mniejszą niż 1 GB, i w zegarku Pumy będzie to prawdopodobnie widoczne tak samo mocno jak w Fossil Sport.
Gadżet ma wyświetlacz AMOLED o średnicy 1,19 cala, nylonowo-aluminiową obudowę o grubości 44 mm, odporną na wodę do 3ATM i baterię o niesprecyzowanej pojemności, którą w 50 minut naładujemy do 80%. Oprócz tego możemy liczyć na sprawdzanie tętna przez czujnik, śledzenie pozycji użytkownika przez GPS i możliwość płacenia zbliżeniowo za zakupy dzięki NFC i Google Pay.
Smartwatch Puma będzie dostępny w listopadzie w kolorach czarnym, żółtym i białym za 275 dolarów na stronie producenta i u innych dostawców.
Trudno spodziewać się, żeby zegarek z miejsca stał się hitem. Wydaje się, że konstrukcja ta pozostaje w tyle nawet za ubiegłorocznymi smartwatchami, nie mówiąc już o innych zegarkach, które będą miały premiery „na dniach”. Trochę szkoda zmarnowanego potencjału.
źródło: Android Authority