Wczoraj swoje 10. urodziny obchodził pierwszy smartfon z systemem operacyjnym Android. W Polsce nazywał się on Era G1, a na świecie HTC Dream.
W momencie debiutu smartfon wyglądał bardzo futurystycznie. Przyznam szczerze, że zdarzało mi się chodzić do salonu komórkowego i oglądać to cudo z wysuwaną na bok klawiaturą QWERTY. Myślałem wtedy, że gdybym miał ten telefon, to już praktycznie nie potrzebowałbym komputera. Teraz może się to wydawać śmieszne, ale właśnie takie wrażenie wywierało wtedy na mnie to urządzenie.
Co ciekawe, mało kto wtedy kojarzył system Android. Kluczowym elementem promocji na każdym wideo w telewizji było więc wspominanie, że jest to „Telefon z Google!”, co – szczerze mówiąc – robiło wrażenie nawet na moich zdecydowanie „nietechnologicznych” rodzicach. Mnie bardziej przekonywała natomiast wygoda korzystania z YouTube. Po reklamie można było pomyśleć, że to jest urządzenie do wszystkiego.
Zresztą zobaczcie jeden z filmów, promujących ten sprzęt:
Wyobraźcie sobie, jakie wrażenie mogło to robić na 12-latku. Co ciekawe, klawiatura fizyczna była konieczna. Smartfon działał pod kontrolą Androida 1.0, a Google przewidział wirtualną klawiaturę dopiero w wersji 1.4 Cupcake. Specyfikacja tego sprzętu nie urywała głowy: procesor o taktowaniu 528 MHz, 192 MB RAM oraz 256 MB pamięci na dane, która mogła być rozszerzona za pomocą karty microSD. Ekran był dotykowy, ale nie obsługiwał technologii multi-touch. Urządzenie dało się też obsługiwać za pomocą trackballa. Na pokładzie znajdował się również aparat o rozdzielczości 3,2 Mpix.
Mimo wszystkich zalet, smartfon ten był w tamtym czasie strasznie drogi, dodatkowo koszt internetu bezprzewodowego nie pomagał w popularyzacji tego sprzętu. Miło jednak powspominać pierwszego Androida i zauważyć, jak duży postęp dokonał się w technologi mobilnej przez ostatnie 10 lat.