Oficjalnie, pierwszy iPhone z wejściem USB-C znalazł nowego właściciela. Mały, domowy wręcz projekt Kena Pillonela skupiając na sobie uwagę całego świata, pokazując, że jednak da się stworzyć urządzenie firmy Apple, zgodne z najpopularniejszymi standardami. Kwota, za jaką zostało urządzenie sprzedane, powinna dać firmie z Cupertino dużo do myślenia.
Legendarny iPhone poszedł za krocie
Przypomnijmy: urządzenie, o którym mowa, to czarny iPhone X z 64 GB wbudowanej pamięci. Ken Pillonel to pochodzący ze Szwajcarii student robotyki, który postanowił usprawnić telefon, zastępując port Lightning typowym wejściem USB-C, jakie stosują w smartfonach inni producenci. W momencie, gdy informowaliśmy o wystawieniu tego urządzenia na licytację, jego cena wynosiła niecałe 5000 dolarów. Ostateczna kwota przerosła jednak nasze najśmielsze oczekiwania.
Jak donosi serwis Gizmodo, legendarny już telefon został sprzedany za 86 tysięcy dolarów! Pomyślcie, co by się działo, gdyby Apple oficjalnie wypuścił limitowaną serię najnowszych iPhone’ów z wejściem USB-C. Myślę, że za kwotę rzędu 10 tysięcy złotych, bez problemu znalazłoby się kilku chętnych. Pokazuje to również, jak ważnym okazał się projekt Kena Pillonela. Instalacja takiego portu nie jest wbrew pozorom taka prosta, co zresztą pokazuje powyższy materiał.
Inżynieria wsteczna
Operacja przeprowadzona przez szwajcarskiego studenta, polegała nie tylko na banalnej wymianie portów. Ken musiał odkryć sekrety przewodu Lightning za pomocą wstecznej inżynierii, wprowadzić do systemu autorską płytkę, a także zmodyfikować obudowę urządzenia tak, by z łatwością obsłużyła połączenie typu USB-C. Projekt wymagał ogromu pracy, dlatego też cena wywoławcza 5 tysięcy dolarów nie dziwiła absolutnie nikogo.
Popularność tego urządzenia powinna zwrócić uwagę Apple. Miejmy nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł hurtowej modyfikacji iPhone’ów. Z pewnością doprowadziłoby to do wielu batalii sądowych, gdyby tylko firma z Cupertino odkryła istnienie procederu. Jest to jednak dość kusząca nisza, jeśli popatrzymy na cenę urządzenia oraz potężne zainteresowanie Unii Europejskiej działaniami Apple. Kto wie, może to ostatni dzwonek na uruchomienie biznesu.