Przez ostatnie dni miałem przyjemność przedpremierowo zagrać w Mafię: Edycję Ostateczną w wersji na PC. Do moich rąk oddano dość krótki fragment gry, na który składało się kilka dobrze znanych mi już z oryginału misji. Co więc mam Wam do przekazania po zapoznaniu się z próbką odświeżonej Mafii? Anulujcie preordery i obniżcie oczekiwania.
Spokojnie, nie przepowiadam tu katastrofy, ale wiem, że wielu z Was ma co do nowej Mafii olbrzymie oczekiwania i obawiam się, że gra ta nie będzie w stanie ich spełnić. To nie jest zła produkcja, ale nie jest to również tytuł na bardzo wysokim poziomie i daleko mu moim zdaniem do obrazu wykreowanego przez wydawcę jeszcze przed premierą gry. Ale po kolei.
Mój stosunek do oryginału
Przyznam się bez bicia, że pierwsza Mafia nie jest dla mnie grą kultową. Powód jest bardzo prosty – w premierę oryginalnej Mafii miałem zaledwie cztery lata i z grą zapoznałem się sporo później, przez co nie wywarła ona na mnie tak dużego wrażenia, jak gdybym ogrywał ją na premierę.
Kup Mafia: Edycja Ostateczna na PS4 lub Xbox One
Żeby jednak nie było, Mafię od 2K Czech bardzo szanuję i doceniam, bo był to kawał świetnej gry jak na owe czasy, a historia bez problemu broni się nawet i dziś. Jednak przez to, że tytuł ten ogrywałem po raz pierwszy znacznie później, powoduje, że z Mafią nie wiąże mnie żaden większy sentyment, przez co do tegorocznego remaku podchodzę bez ogromnych oczekiwań i nie spoglądam na niego z jakimś sentymentem. A i tak czuję się nieco zawiedziony – a na pewno zaniepokojony.
Co dostałem do ogrania?
Zanim jednak przejdziemy stricte do moich odczuć, wypadałoby w kilku słowach przybliżyć Wam, co dokładnie dostałem do ogrania. Przejście całego dema zajęło mi około cztery godziny, podczas których miałem okazję zapoznać się z kilkoma misjami. Były to między innymi zadania Uciekinier, Impreza koktajlowa, Rutynowe zadanie czy kultowa już misja z wyścigiem.
Cała gra jest oczywiście zrobiona od zera, to nie tani remaster, jak Mafia II: Edycja Ostateczna – to pełnoprawny remake na nowym silniku. Silniku, który już dobrze znacie, jeśli graliście w Mafię III, bo podobieństw do tej części serii jest tu całkiem sporo – jeśli chodzi o rozgrywkę i grafikę. Niestety, nie dostałem możliwości sprawdzenia trybu jazdy swobodnej po mieście, ale takowy ma się w finalnym produkcie pojawić.
Dobór misji muszę pochwalić, bo każda z nich wprowadzała jakąś nową mechanikę, dając mi mniej więcej ogląd na całą grę. Miałem więc okazję skupić się na fabule, strzelaniu, skradaniu się, ucieczkach przed policją czy po prostu zwykłej jeździe samochodem.
Twórcy w załączonym do dema dokumencie poinformowali mnie, że są świadomi wielu błędów produkcji i postarają się je załatać do premiery. Jeśli chodzi o optymalizację, to tu za wiele powiedzieć nie mogę, autorzy sami nie znają jeszcze finalnych wymagań sprzętowych. U mnie gra na kilkuletnim już PC działała dość dobrze w średnich detalach – ale nie bierzcie tego za żaden wyznacznik, bo do premiery może się jeszcze wiele zmienić.
Moje wrażenia
Tyle teorii – a jak wygląda praktyka? Fabułę odwzorowano perfekcyjnie, jeśli twórcy mogli przenieść coś jeden do jednego z oryginału, to tak właśnie zrobili, ale dużo przerywników filmowych czy dialogów zostało unowocześnionych i rozbudowanych. Wszystko zachowało tego klasycznego ducha oryginału i jestem pewny, że pod tym względem fani będą z nowej Mafii zadowoleni.
Z racji tego, że przeskoczono na nowy silnik, mamy tu do czynienia z kompletnie nową grafiką, którą najłatwiej przyrównałbym do tego, co widzieliśmy w Mafii III z kilkoma poprawkami i ulepszeniami. Jest więc dość ładnie, ale bez fajerwerków. Do animacji postaci nie mam nic do zarzucenia, nawet mimika twarzy trzyma wysoki poziom – na wszystkie przerywniki filmowe patrzy się z ogromną przyjemnością.
Jest to też zasługa bardzo ładnych modeli, zarówno bohaterów (tych w niektórych scenach jest zaskakująco dużo), jak i w ogóle całego otoczenia. Lost Heaven jest pełne detali i widać wyraźną różnicę pomiędzy dzielnicami, nawet tereny pozamiejskie wyglądają zaskakująco atrakcyjnie i niektóre widoki robią tu wrażenie.
Świetnie wypadają też efekty świetlne – na szczególną pochwałę zasługują cienie. Bez dwóch zdań Mafia: Edycja Ostateczna najlepiej prezentuje się w nocy, gdy gra świateł robi tu ogromną robotę. Gdy dodamy do tego jeszcze bardzo ładne efekty pogodowe, to całość prezentuje się naprawdę świetnie. Paradoksalnie nieco gorzej jest w słoneczny dzień, ale nie mogę powiedzieć, by gdziekolwiek podczas gry było „brzydko”.
Rozgrywka ma solidne podstawy, poruszanie się postacią jest bardzo naturalne. System strzelania nie przypadł mi za bardzo do gustu, ale to bardziej kwestia moich przyzwyczajeń i preferencji – przypomina mi on mocno Mafię III. Konstrukcja zadań podobnie do fabuły z grubsza pozostała bez zmian, ale wiele elementów unowocześniono i – cóż – na nudę raczej narzekać tu nie będziecie.
Fani z pewnością docenią też „klasyczny” poziom trudności, a także to, że możemy wybrać odpowiadający nam model jazdy. Ja sprawdziłem zarówno ten „zwykły”, jak i „symulacyjny” i… do tej pory nie wiem, który bardziej przypadł mi do gustu. Oba dają sporą satysfakcję z jazdy. Dla kompletnych hardcorowców przygotowano również manualną skrzynię biegów i możliwość zaostrzenia zachowania policji i ich tolerancji na nasze wykroczenia. Ciekawą opcją jest również pomijanie jazdy samochodem, jeśli nie jest ona kluczowa dla fabuły.
Udźwiękowienie to mistrzostwo świata. Nowy dubbing daje radę i w mojej opinii nie odstaje jakoś szczególnie od oryginału. Udźwiękowienie samochodów, pukawek czy ogólnie dźwięków miasta też trzyma wysoki poziom. A całość podkreśla fenomenalna ścieżka dźwiękowa, która nie tylko towarzyszy nam w samochodzie, ale i poza nim, podczas akcji.
Jedna z pierwszych scen pościgu, gdy na piechotę uciekamy przed napastnikami, robi przeogromne wrażenie właśnie dzięki tej klasycznej muzyce z lat trzydziestych. Jestem więc przekonany, że do ścieżki dźwiękowej nowej Mafii będę często wracał również poza grą – tak, jak to i miało miejsce w przypadku oryginału.
Do tej pory więc klaruje się nam niezły wygląd całej gry.
Niestety, ale…
…znów technikalia. W swoim skromnym dorobku zawodowym mam krótkie epizody gamedevu, między innymi przy testowaniu bardzo wczesnych wersji gier. Za przykład mogę podać chociażby polskie Blair Witch, które ogrywałem jakoś rok przed oficjalną premierą – i wydaje mi się, że nawet na takim wczesnym etapie gra ta działała lepiej niż Mafia: Edycja Ostateczna, która – przypominam – ma swój oficjalnym rynkowy debiut już za miesiąc!
Błędów jest tu od zatrzęsienia. Fakt, twórcy zaznaczyli, że mam do czynienia z wczesnym, przedpremierowym jeszcze produktem, ale ilość bugów jest tak ogromna, że wątpię, by chociażby połowa z nich została usunięta do premiery. Pozwólcie, że wymienię, chociaż kilka z nich.
Kilkukrotnie w ciągu tych czterech godzin wyrzuciło mi grę do pulpitu. Zaś wielokrotnie Mafia zacinała się w losowych momentach i zatrzymywała na kilka sekund – niezależnie od ustawień graficznych, a podkreślę, że grałem na dysku SSD. Kilka razy gra również doczytywała obiekty wprost na moich oczach. Raz przypadkowo potrącił mnie samochód, powodując dość przerażające błędy związane z kolizją postaci.
Spotkała mnie również zabawna sytuacja podczas jazdy samochodem, gdy zatrzymujący się przede mną tramwaj wstrzymał cały ruch uliczny… na stałe. Czekałem dosłownie kilka minut na wznowienie ruchu i nic, wszystkie pojazdy stały bezczynnie. Podczas wyścigu jakimś cudem potrąciłem postać, która siedziała w powietrzu na środku trasy. Dosłownie co drugie martwe ciało przeciwnika dostawało dziwnych drgawek spowodowanych błędami kolizji. W ostatniej misji dosłownie KAŻDY płaszcz postaci w przerywnikach wywoływał jakieś błędy graficzne.
Zostawię jednak już te bugi, mając nadzieję, że większość z nich do premiery nie dotrwa albo nie będą aż tak uciążliwe. Mam jednak też kilka zastrzeżeń co do innych kwestii, między innymi sztucznej inteligencji przeciwników. Skradanie się jest fajne, ale niestety bajecznie proste, nawet na najwyższym poziomie trudności. Strzelanie nie stanowi żadnego wyzwania, w misji, w której musimy odbić jednego z naszych kompanów, wystarczyło schować się za ścianą i oddać strzał w podłogę.
Wszyscy przeciwnicy natychmiastowo przybiegli w to miejsce, ustawiając się w rządku i czekając, aż ich bez trudu odstrzelę. Gdy już dochodziło do otwartej walki, to wielu z nich nie korzystało z osłon lub celowało do mnie, nie oddając żadnego strzału. Walka bronią białą jest koszmarnie niesatysfakcjonująca i przypomina mi bardziej cholernie trudne QTE niż system walki z krwi i kości. Jest również skrajnie nieprzydatna, bo przejście z walki wręcz do strzelania trwa tak długo, że nawet tak średnio rozgarnięci przeciwnicy potrafią nas wtedy zabić.
Podsumuję to wszystko w taki sposób – przez te wszystkie błędy i niedopracowane mechaniki nie czułem się jak w dużej grze AAA (na którą remake Mafii ma wyraźne aspiracje), a raczej jak w mniejszym tytule w fazie beta, gdzie twórcy eksperymentują jeszcze z różnymi rozwiązaniami. A na to niestety raczej już jest za późno – chyba, że gra zaliczy kolejne opóźnienie.
Mam pewną teorię…
Hangar 13 nie potrafi robić dużych gier na poziomie. Nie, to źle zabrzmiało, spróbujmy jeszcze raz. Hangar 13 nie ma środków i czasu, by robić porządne i duże gry na poziomie.
Mafia III była kiepską grą, której największym wrogiem była niska jakość produkcyjna, która wynikała najprawdopodobniej z małej ilości czasu na końcowe dopracowanie tytułu i skromnego doświadczenia większości pracowników. O remasterze Mafii II nawet nie chcę wspominać, bo już wylałem swoje żale w recenzji i wideorecenzji.
Niestety, ale zapowiada się, że z Mafia: Edycja Ostateczna będzie niewiele lepiej, jeśli chodzi o kwestie techniczne. Choć tu podkreślę, że spośród wszystkich gier Hangar 13 to właśnie odświeżona pierwsza część Mafii wygląda najlepiej – choć nadal daleko tu do oczekiwanego przeze mnie poziomu. A i założę się, że dla wielu fanów oryginalnej Mafii gra ta będzie po prostu rozczarowaniem – bo gracze mają chyba nieco zbyt wysokie oczekiwania co do tego tytułu.
I za ewentualną porażkę tej gry, winiłbym przede wszystkim 2K Games, który jako wydawca napompował tak ogromny balonik marketingowy, że wielu graczy czeka na nową Mafię niczym na mesjasza. Zapowiedzi były szumne, ale na dobrą sprawę dość ubogie w detale. W sieci opublikowano naprawdę niewiele – kilka świetnie wyglądających zrzutów ekranu i kilka specjalnie wyselekcjonowanych filmików. Dodatkowo do graczy docierały same dobre informacje, takie jak, chociażby wspomniany wcześniej, specjalny poziom trudności dla fanów pierwowzoru.
Żeby nie było – dostarczona mi przez twórców próbka nowej Mafii nie jest w katastrofalnym stanie, ale kiedy zestawimy ją z ogromnymi oczekiwaniami graczy, to katastrofa będzie niestety nieunikniona. Warto więc żebyście byli tego świadomi i postarali się obniżyć swoje oczekiwania – żeby nie zderzyć się zbyt boleśnie z okrutną rzeczywistością.
I chciałbym Wam powiedzieć, że do premiery zostało dużo czasu i twórcy na pewno naprawią większość błędów, albo przemodelują niektóre elementy gry, ale… do debiutu nowej Mafii został zaledwie miesiąc i, uwierzcie mi, w branży gier wideo to jest naprawdę mało – tym bardziej przy tak dużym i wymagającym projekcie.
Na koniec, żeby nie wyjść na kompletnego buca, dodam tylko, że nie uważam, żeby pracownicy studia Hangar 13 byli beztalenciami. Moim zdaniem, niska jakość dostarczanych przez to studio gier wynika z tego, że wydawca zleca im zbyt trudne projekty. Spójrzmy prawdzie w oczy – marka w postaci Mafii to nie byle co, to uznana i lubiana franczyza, od której wymaga się wiele, tym bardziej po tak długim czasie nieobecności na rynku.
I rzucanie świeżego i niedoświadczonego studia na głęboką wodę w postaci wyprodukowania gry AAA z otwartym światem w marce, którą masa graczy wręcz kocha, jest jakimś nieporozumieniem ze strony 2K Games.
Jestem przekonany, że gdyby Hangar 13 zaczął od mniejszych projektów, nabrał doświadczenia i dostał przede wszystkim więcej czasu na produkcje, to Mafia: Edycja ostateczna mogłaby być naprawdę dobrą grą. A tak, zapowiada nam się niedopracowany średniak z ambicjami na naprawdę niezłą grę.
Podsumowanie – to czekać czy nie czekać?
Bez wątpienia warto Mafię: Edycję Ostateczną śledzić, ale odradzam kupować ten tytuł od razu na premierę. To nie jest tak, że odradzam Wam tę grę kupować w ogóle, co to, to nie – uważam jednak, że warto zapoznać się z recenzjami, które już niebawem pojawią się w sieci, jak i z materiałami wideo i samemu ocenić czy takiej jakości produkt Wam odpowiada.
Jeśli jesteście fanami pierwowzoru, to dodatkowo proponuję lekko ochłonąć i podejść do nowej Mafii z niewygórowanymi oczekiwaniami – by nie doszło do wspomnianej na początku katastrofy.
Bo niestety to, co dostarczyło mi 2K Games, nie napawa mnie jakimś przesadnym optymizmem – błędów jest tu naprawdę sporo, aktywności pomiędzy misjami stoją pod wielkim znakiem zapytania, a wiele z elementów gry nie przekonuje mnie do siebie w obecnej formie.
To oczywiście moje pierwsze wrażenia, a nie recenzja, ale przypominam – do premiery został zaledwie miesiąc, a w mojej opinii gra ta potrzebowałaby jeszcze pół roku poprawek, by być czymś naprawdę wielkim – czymś chociaż trochę „godnym” oryginału. Teraz niestety przewiduję powtórkę z Mafii III – miejmy jednak nadzieję, że się mylę i twórcy zdołają jeszcze jakimś cudem dopracować tę grę.
Trzymam za to kciuki!