Mobilne gry na licencji dużych marek znanych z konsol i PC bardzo często zawodzą. Z tego też powodu od samego początku podchodziłem do przenośnego Diablo Immortal ze sporym dystansem. Jednak już po paru godzinach z nową grą Blizzarda i NetEase wiem, że mam tu do czynienia z przemyślanym i dobrze wykonanym produktem, do którego z pewnością będę wracać jeszcze wielokrotnie po jego premierze.
Dzięki uprzejmości firmy Blizzard miałem okazję przedpremierowo sprawdzić wczesną wersję Diablo Immortal, dzięki czemu na własnej skórze mogłem przekonać się, jak wygląda mobilna odsłona tej kultowej dla wielu graczy serii. Po kilku godzinach z grą mam już pewnie przemyślenia, ale zacznijmy od pytania…
Czy mobilne Diablo ma sens?
Mogę się w tym miejscu trochę powymądrzać, ponieważ byłem w tej mniejszości graczy, którzy nie krytykowali Diablo Immortal już od pierwszych zapowiedzi. Z jednej strony rozumiem niezadowolenie fanów, którzy czekając na coś dużego, dostali „mobilną popierdółkę” zamiast pełnoprawnego nowego Diablo – bez wątpienia Blizzard popełnił tu błąd, zapowiadając swoją grę w złym momencie.
Nie zmienia to jednak faktu, że ten ogrom hejtu był, w mojej opinii, kompletnie bezpodstawny i ja sam z ewentualnymi ocenami i krytyką, wolałem się wstrzymać do premiery gry lub jej większych zapowiedzi. I dobrze, bo – jak się okazuje – Diablo Immortal to bardzo dobra gra jak na standardy rynku mobilnego.
Aż dziw bierze, że Blizzard tak późno podjął decyzję o przeniesieniu swojej bestsellerowej serii na mobilne platformy. Tym bardziej, że Diablo III na Nintendo Switch odniosło ogromny sukces, co dość jasno sugerowało, że gracze chcą mieć swoje Diablo „w kieszeni” – więc, tak, mobilne Diablo jak najbardziej ma sens.
Z tym, że nie mogłoby to być byle jakie Diablo. I całe szczęście Immortal byle jakie nie jest. Według mnie jest to praktycznie pełnoprawna odsłona serii, którą trudno nazwać tanią i na szybko skleconą grą mobilną, której jedynym zadaniem jest podkręcenie oczekiwań przed premierą Diablo IV i wyciągnięciem od fanów serii dodatkowych złotówek, bazując na naszej sympatii do marki.
Diablo Immortal w praktyce
Najprościej całą tę grę opisać jednym zdaniem – Diablo Immortal to u podstaw dobrze nam znane Diablo III z dużych platform, specjalne dostosowane do smartfonowych realiów. Tylko tyle i aż tyle.
Fabularnie mamy tu oczywiście do czynienia z kompletnie nową historią, której akcja dzieje się pomiędzy fenomenalnym dodatkiem Diablo II: Lord of Destruction a fabułą podstawowego Diablo III. I przyznać muszę, że pod tym względem Diablo Immortal zapowiada się dobrze i widać, że twórcy przyłożyli się do tego aspektu, rozbudowując go nieco. Myślę, że nawet ortodoksyjni fani serii Diablo powinni być z tej części gry zadowoleni, bo na swojej drodze, podczas przygody w Immortal, spotkamy między innymi kilka znajomych twarzy.
Rozgrywka to, jak można było się spodziewać, wręcz kalka z Diablo III, która oczywiście została specjalnie zmodyfikowana pod ekrany dotykowe. Dla mnie największą różnicą jest to, że pojedyncze sesje z grą są tutaj znacznie krótsze niż to, co znamy z „trójki” z konsol i PC. Jest to jednak całkowicie zrozumiałe i oczekiwane, biorąc pod uwagę specyfikę rynku mobilnego.
Samo sterowanie w Diablo Immortal to też nie jest żadne odkrycie koła na nowo – widać tu, że twórcy korzystają ze znanych już w grach mobilnych schematów, które bardzo dobrze się sprawdzają. Mnie całość dość mocno przypomina to, co oferuje, chociażby League of Legends: Wild Rift, co można uznać za spory komplement w stronę mobilnego Diablo.
Świetnie sprawdza się również przemyślany interfejs gry, który po schowaniu zbędnych elementów jest minimalistyczny, ale nadal praktyczny. Podoba mi się również opcja automatycznego podążania naszego bohatera do celu misji czy sposób komunikowania przy pomocy świetlistych śladów stóp, w którym kierunku mamy się udać do obranego przez nas punktu.
Walka zmieniła się chyba najmniej w stosunku do Diablo III – co pewnie ucieszy większość graczy. Oczywiście nowe sterowanie w pewnym sensie wpłynęło na sam model walki, ale dzięki bardzo udanemu automatycznego celowaniu i niektórych ciekawych rozwiązań, całość sprawnie imituje doświadczenia znane z większych platform.
Rozgrywka jest więc niezwykle satysfakcjonująca, a wypadające co chwila rzadkie i legendarne przedmioty z przeciwników zachęcają nas do dalszej eksploracji krainy – jest w tym coś uzależniającego, o czym pewnie fani serii zdają sobie sprawę. Wydaje mi się również, że i sam rozwój postaci jest zauważalnie szybszy, ale może to celowy zabieg przedpremierowej wersji gry.
Pozytywnie zaskoczony byłem również tym, jak płynnie przebiegały spotkania z innymi graczami. Na swojej drodze co chwila napotykamy obcych nam herosów, których możemy zwerbować do swojej drużyny zaledwie kilkoma kliknięciami. Wszystko przebiega szybko i sprawnie, a komunikować możemy się zarówno głosowo, jak i poprzez wiadomości tekstowe.
Ogółem w udostępnioną wczesną wersję Diablo Immortal gra mi się bardzo przyjemnie i jestem pod sporym wrażeniem tego, jak sprawnie udało się przenieść twórcom tę kultową serię gier na smartfony. Boli mnie jedynie wymóg ciągłego dostępu do sieci, bo gdy tylko na chwilę zgubimy zasięg (co na mojej drodze do pracy komunikacją miejską czasem się zdarza), jesteśmy praktycznie natychmiastowo wyrzucani z gry do menu głównego.
To jednak już doszukiwanie się wad na siłę z mojej strony, tym bardziej, że jest spora szansa, że do premiery gry zostanie to już w jakiś sposób poprawione. Na obecną chwilę Diablo Immortal po prostu bardzo przypadło mi do gustu i trudno mi tu znaleźć jakieś realne duże braki, ale to też może kwestia tego, że jestem sporym fanem rozgrywki Diablo III.
Strona techniczna
To wszystko, co wymieniłem powyżej, nie robiłoby też tak pozytywnego wrażenia, gdyby nie to, jak Diablo Immortal wygląda. I nie chodzi mi tu tylko o samą wizualną stronę tego tytułu, ale też o jego skalę. Już teraz widać, że mobilne Diablo to duża gra, w której spędzić będzie można wiele godzin.
Oprócz 5 różnorodnych klas postaci, które już teraz potrafią mocno urozmaicić rozgrywkę, znajdziemy tu też sporych rozmiarów świat, który podzielony jest na kilka tematycznych biomów. W każdym z nich znajdziemy nowe otoczenie, inną paletę barw czy kilka oryginalnych przeciwników – trudno się więc tu nudzić i narzekać na powtarzalność.
Również samymi technicznymi aspektami Diablo Immortal robi wrażenie, przede wszystkim dużą liczbą użytych tu wysokiej jakości assetów. Także tekstury, animacje czy użyte efekty robią wrażenie, jak na grę na smartfony i tablety. Całość wizualnie jest oczywiście kilka poziomów niżej niż Diablo III na PC czy konsolach – ale pamiętajmy, że to gra mobilna, która charakteryzuje się dość niskimi wymaganiami sprzętowymi.
Minimalne: | Zalecane: | |
System operacyjny: | Android 5.0 | Android 5.0 lub wyższy |
Procesor: | Snapdragon 710 lub Hisillicon Kirin 810 | Snapdragon 855 lub Hisillicon Kirin 980 |
RAM: | 2 GB | 4 GB |
Wolne miejsce: | 4 GB | 4 GB |
Warto też zwrócić uwagę na to, że mało która gra mobilna (niewywodząca się wcześniej z PC) ma tak dużo w pełni nagranych kwestii dialogowych. Oczywiście, jak to u Blizzarda, aspekt ten stoi na bardzo wysokim poziomie, ale dodam, że mam nadzieję, że na premierę przygotowana będzie również przygotowana pełna polska wersja językowa Diablo Immortal.
Do pozostałej strony audio też nie mam jakichś większych zastrzeżeń, choć przyznam się, że rzadko kiedy gram z włączonym dźwiękiem na smartfonie, przez co nie zwracam na ten konkretny element gry większej uwagi.
Podsumowując – moim zdaniem cała strona techniczna Diablo Immortal pozytywnie wyróżnia się na tle innych gier mobilnych, stąd też pojawia się pytanie…
Gdzie jest haczyk?
Trudno powiedzieć. Na pierwszy, drugi, a nawet i dziesiąty rzut oka, Diablo Immortal wygląda bardzo dobrze. Rzekłbym nawet, że podejrzanie dobrze, bo jak na realia rynku gier mobilnych – tytuł ten pozytywnie wyróżnia się swoją skalą, a także jakością wykonania. Do głowy przychodzi mi więc tylko jeden aspekt „kieszonkowego Diablo”, który twórcy mogą w jakimś stopniu zepsuć – mam tu na myśli model biznesowy gry.
Jak na razie wiemy, Diablo Immortal ma być produkcją free-to-play, za którą odpowiada chińskie studio NetEase. Jest to zespół, który specjalizuje się w darmowych grach na smartfony – jednak z tak ambitnym i drogim projektem, jak mobilne Diablo, firma ta nie miała jeszcze nigdy wcześniej do czynienia.
Obawiam się przez to, że Diablo Immortal może mieć finalnie zbyt agresywne mikrotranskacje, które będą poniekąd wymuszone dużym budżetem gry. Jest oczywiście szansa, że Blizzard i NetEase nie postawią na niekorzystną dla graczy monetyzację swojej gry z myślą, że wytworzony przez nią hype nakręci sprzedaż Diablo IV, co spowoduje, że mobilna odsłona zwróci się finansowo ,dzięki dużej odsłonie.
Jak to będzie jednak wyglądać w praktyce, dowiemy się dopiero po premierze samej gry. Ja trzymam kciuki, by twórcy nie przesadzili z mikrotansakacjami w Diablo Immortal, bo – jak wszyscy dobrze wiemy – nawet najlepsza gra na smartfony i tablety może być niewypałem, gdy jej autorzy przesadzą z monetyzacją swojego tytułu.
Jest na co czekać!
Nie przepadam jakoś bardzo za graniem na smartfonie. Przez to też praktycznie zawsze w podróży w swojej torbie czy plecaku mam Nintendo Switch czy New Nintendo 2DS XL, które oferują mi nie tylko (w większości) obiektywnie lepszej jakości gry niż te na smartfonie i tablecie, ale też znacznie większą wygodę podczas rozgrywki.
Jednak nawet ja przyznać w tym momencie muszę, że Diablo Immortal to kawał świetnej gry i – na przekór internetowym hejterom – nie jest to zwykła smartfonowa wydmuszka, jakich obecnie wiele na Androidzie i iOS. Mało tego, w mojej opinii Diablo Immortal znacznie bliżej konsolowym czy PC tytułom niż do gier przeznaczonych stricte na smartfony i tablety.
To nie jest tania próba dodatkowego zmonetyzowania znanej i lubianej przez graczy marki, która ma za zadanie jedynie podgrzać atmosferę przed premierą większej gry i wyłudzić parę dodatkowych złotówek od fanów. To zaskakująco kompetentny i samodzielny produkt, który pewnie po swoim debiucie zachęci mnie do częstszej rozgrywki na smartfonie.
I właśnie to jest mój największy komplementem w kierunku Diablo Immortal – chcę więcej i już nie mogę się doczekać premiery pełnej wersji tej gry! Niestety, konkretna data premiery nie została jeszcze ogłoszona.
Jeśli po przeczytaniu tego tekstu, nabrała Was ochota na samodzielne zagranie w Diablo Immortal, zachęcam do zarejestrowania się do gry na jej oficjalnej stronie. Blizzard co jakiś czas wysyła zaproszenia do zamkniętych testów Diablo Immortal dla zgłoszonych graczy, a dzięki rejestracji zostaniecie również natychmiastowo poinformowani o premierze samej gry.