Ostatnie działania Microsoftu wydają się trafione w dziesiątkę. Firma ochoczo inwestuje w kolejne studia deweloperskie, ściągając z rynku prawdziwych pionierów w swoim fachu. Ostatnie zakupy przyniosły sześć kolejnych, znakomitych zespołów, w tym między innymi Obsidian Entertainment czy inXile, które zdołały już na stałe zapisać się w annałach growych rarytasów. Co będzie dalej? Jeden z guru naszego świata – Phil Spencer, postanowił trochę poopowiadać o swoich planach, przemyśleniach, działaniach i graniu na PC w 2019 roku. Kogoś mądrego to i fajnie posłuchać, a ja wierzę, że ten człowiek jeszcze nas zaskoczy.
Wygląda na to, że Microsoft uzależnił się od wydatków na produkcję gier wideo. W swoich szeregach ma już kapitalną ekipę od Forzy Horizon – Playground Games, a także Ninja Theory, czyli twórców Heavenly Sword (pamiętacie?) albo Hellblade: Senua’s Sacrifice. Poza tym, robi się tego całkiem sporo, bo mamy jeszcze The Initiative, Undead Labs, Compulsion Games i z bardziej znanych 343 Industries, Rare, Turn 10 i The Coalition. Najbardziej szokujące są w tym wszystkim jednak, wspomniane na początku, studia Obsidian oraz inXile. Głównie dlatego, że mają prawdziwie PCtowe korzenie. Założycielami Obsidianu są przecież twórcy Planescape: Torment i równie legendarnego Fallout’a 2. Z kolei CEO inXile, czyli Brian Fargo, odpowiadał za znakomite Wasteland.
Co z tym graniem na PC? Microsoft do dziś odczuwa skutki fatalnego Games for Windows
Ma to kluczowe znaczenie przy budowaniu strategii wydawania gier na PC zarówno w tym, jak i przyszłym roku. Zieloni nie radzą sobie z tą platformą. Od dekady zalewali nas prawdziwie nieudanym Games for Windows, który zebrał chyba więcej hejtu od Uwe Bolla za swoich najlepszych czasów. Niestety, firma nie uczy się na błędach, inwestując w koszmarny sklep – Microsoft Store, sprawiający wiele problemów swoim użytkownikom. Tam nawet ustawienia pobierania nie są intuicyjne, a co dopiero wszelkie kwestie reklamacji, zwrotów, posiadanych gier czy jakichkolwiek osiągnięć. Lista wpadek jest tak długa i szeroka, że nie sposób je wszystkie zliczyć w jednym miejscu.
Dlatego światełkiem w tunelu jest dla mnie wiadomość o przejęciu dwóch utalentowanych studiów, które mają zakorzenioną, PCtową filozofię. W jednym z ostatnich wywiadów Phil Spencer postanowił uchylić rąbka tajemnicy, jak widzi współpracę z każdym z takich studiów, co dalej z graniem na PC, dlaczego gry Microsoftu sukcesywnie omijają Steama i co się stało ze studiem Lionhead? Twórcami świetnego Fable, którzy gdzieś tam w końcowej fazie chyba już kompletnie nie mieli pojęcia, czym powinni się zająć w pierwszej kolejności.
Wsparcie Microsoftu nie ograniczy się do wpompowania gotówki – plany obejmują też inne rzeczy
Wygląda na to, że szef całego pionu gamingowego nie zamierza ograniczać twórców w ich podejściu i sposobie produkcji gier. Obsidian, inXile i cała reszta mogą samodzielnie zadecydować czy chcą tworzyć PCtową wersję gry, czy tylko konsolową, a także, jak wiele uwagi poświęcą każdej z nich. To dość zaskakująca decyzja, zważywszy na fakt, że ostatnio wszystkie wewnętrzne produkcje Microsoftu lądują na dwóch platformach (przynajmniej). Spencerowi zależy, żeby jak najwięcej graczy miało możliwość zapoznania się z najnowszymi tytułami nowych studiów, dlatego kluczowe będzie tutaj inwestowanie w marketing, ludzi, pełen proces deweloperski i różne platformy. W tym także właściwego klienta na PC.
Phil udostępni odpowiednie numery kart kredytowych i przeleje wystarczająco dużo środków, by studia wewnętrzne mogły dobrze wykonać swoją pracę. Nie muszą się tym przejmować. Założenie jest takie, by wspierać decyzje twórców i nie przeszkadzać im podczas tworzenia koncepcji kreatywnych. Nie będzie też ograniczania zakorzenionej filozofii, co ma, przynajmniej do tej pory, pewne pokrycie w rzeczywistości. Zauważcie, że Obsidian wydaje niebawem konsolowe The Outer Worlds czy Pillars of Eternity 2. Z kolei inXile ani myśli rezygnować z Wasteland 3, zapowiedzianego przecież na wszystkie platformy. To dobra wiadomość zarówno dla fanów PC, jak i posiadaczy konsoli PlayStation 4.
Co ciekawe, głównym założeniem Phila Spencera przy wspieraniu wewnętrznych studiów jest wzajemna wymiana wiedzy, doświadczeń i narzędzi. Microsoft nie chciałby zmieniać kultury i podejścia danego zespołu, czego dobrym przykładem jest przecież Minecraft od Mojang. Zieloni wykupili te firmę w 2014 roku i do tej pory akceptowali wszystkie kolejne pomysły rozwoju całej serii, a także jej wydanie i dystrybucję na pozostałych platformach. Spencer wypowiedział zresztą takie piękne zdanie: Chcemy, żeby każde studio zachowało swoją wyjątkową duszę, jednocześnie będąc wspieranym przez zasoby Xbox Games Studios i Microsoftu. Jesteśmy tutaj, by pomóc pokonać wszystkie przeszkody i wyzwania, które powstrzymywały twórców przed tworzeniem czegoś wielkiego. Brzmi dumnie?
Dla szefa działu gamingowego to zresztą dopiero początek. Wyraźnie podekscytowany jest wymianą wiedzy i potencjalną współpracą pomiędzy wszystkimi zespołami. To trochę nawiązanie do atmosfery panującej wewnątrz studiów Sony, które chętnie wymieniają się zarówno silnikami graficznymi, jak i narzędziami, a w razie konieczności, również programistami. Taka praktyka pozwala stworzyć absolutnie wybitne produkcje, stale przekraczające granice rozwoju grafiki, animacji czy konstrukcji rozgrywki. Wygląda na to, że Spencer chciałby podążać tym torem, jednocząc wszystkie zespoły w jedną, wielką rodzinę. Pytanie, jak dobrze uda mu się zrealizować to trudne zadanie.
Wielka rodzina to wielka miłość czy raczej wielka przeszkoda?
Zadowolony z przejęcia jest Brian Fargo, założyciel inXile, który na Twitterze wyraził ogromną radość z możliwości wykorzystania zasobów Microsoftu i pozostałych studiów. Potwierdził ponadto, że nie otrzymał żadnych barier czy ograniczeń wymuszających na nim zmiany w działaniu firmy. Dlatego nadal będzie produkować tak samo dobre gry RPG, a Wasteland 3 na przejęciu tylko skorzysta. Brian uwielbia rozmawiać ze swoimi fanami, często pytając ich o zdanie. Jest blisko użytkowników, a to jedna z najlepszych metod do osiągnięcia sukcesu, którą, zdaje się, wykorzystuje również Phil Spencer.
Powyższe informacje brzmią niewiarygodnie dobrze, ale być może dlatego, że stoi za nimi człowiek, który po prostu zna się na swojej robocie. Przypomnę jednak, że wcześniejsze przejęcia Microsoftu nie należały do szczególnie udanych. Firma kupiła twórców Age of Empires – Ensemble w 2001 roku, a całe studio zamknęła w 2009, zaraz po premierze niezbyt udanego Halo Wars. Podobna historia spotkała zresztą ludzi z FASA, tworzących Shadowrun. Dla fanów największym ciosem było zamknięcie świetnego Lionhead w 2016. Wtedy wydawało się, że cały potencjał serii Fable został zmieciony do kosza. Jak komentuje te sprawę Spencer?
Niestety, szef posługuje się tutaj ogromną dyplomacją – to nigdy nie jest prosta decyzja, by zamknąć tak utalentowane studio deweloperskie. Jestem im niezwykle wdzięczny za te dziesięć lat niesamowitej pracy w ramach serii Fable. Niektóre zespoły pracujące w Lionhead zostały wcielone do Rare lub Mojang. Pomogliśmy pozostałym znaleźć nowe zatrudnienia. Przeszukałem internet w poszukiwaniu wywiadów z byłymi pracownikami Lionhead, ale… nie było negatywnych wypowiedzi. W większości padały słowa o porozumieniu, braku przeszkód i rozwiązaniu całej sytuacji w sposób rozsądny i prawidłowy. To już było za rządów Spencera. Szkoda, że dalej nie wiemy czy Fable do nas wróci, ale w zeszłym roku pojawiły się plotki, że za czwartą część serii odpowiada… Playground Games – brzmi dość abstrakcyjnie.
Steam czy Microsoft Store? Wygląda na to, że decyzja dopiero zapadnie
Microsoft zdaje sobie sprawę, że gracze PCtowi chcą platformy Steam. Ostatnie produkcje firmy, czyli Forza Horizon 4, Gears of War 4 czy Sea of Thieves trafiły jednak do Microsoft Store. Gracze byli tym faktem niesamowicie rozczarowani, ja zresztą podobnie, bo jest tutaj do wykonania ogrom pracy, by ta platforma funkcjonowała w jakiś sensowny sposób. Firma niby to wszystko wie, ale prace nad poprawkami idą jakoś ślamazarnie, jakby bez polotu. Domyślam się, że nie jest to jeden z priorytetów. Spencer nie udziela jednoznacznej odpowiedzi czy przyszłe produkcje znów trafią tylko do sklepu Microsoftu. Pozostawia niewiele mówiące: przeprowadziliśmy wiele rozmów na ten temat. Gdy przyjdzie odpowiednia pora, ogłoszę naszą decyzję.
W Redmond zdają sobie sprawę, że jako twórcy Windowsa, są także odpowiedzialni za gry na te platformę. Chociaż trudno będzie to pogodzić pomiędzy konsolowców, a PCtowców, to firma usilnie stara się znaleźć jakiś złoty środek. Spencer posypuje głowę popiołem, otwarcie przyznając, że w przeszłości popełniono rażące błędy i zaniedbania podczas próby wspierania „okienek”. Taki błąd ma się więcej nie powtórzyć – to dopiero początek. Na E3 w tym roku dowiecie się, jakie mamy plany wobec PC i jak rozwiniemy nasze wsparcie tej platformy. Nie mogę się doczekać, żeby Wam to wszystko przekazać – kończy Spencer.
Wiele razy słyszałem już tego typu zapewnienia, ale mam podejrzanie spokojne i pozytywne odczucia. Facet zdaje się wiedzieć, co robi, próbuje dostarczyć możliwie jak najwięcej dobrych gier, a jego podejście do studiów deweloperskich jest godne pochwały. Oby tylko nie został zablokowany przez kogoś wyżej postawionego w tej przeogromnej korporacji, bo takich „służbistów” niestety nie przeskoczy. Ale dopóki ma wolną rękę, możemy spodziewać się jeszcze wielu ciepłych słów i pozytywnych zaskoczeń. Oby ta passa trwała jak najdłużej i przełożyła się w całości na kolejną generację, bo tym razem oczekuję wyrównanej walki pomiędzy platformami. Teraz, gdy idę do sklepu i pytam o sprzedaż gier na Xboxa, to słyszę: „Na Xboxa? Może jedna sztuka, dwie. A na PlayStation w tym czasie 60, 80 i więcej. Taka to różnica”.