Apple Watch sam w sobie oferuje mnóstwo funkcji, a już szczególnie Apple Watch series 4, czyli najnowsza generacja smartwatcha Apple. Właśnie jednak okazuje się, że da się z niego wycisnąć jeszcze więcej – wystarczy standardowy pasek zastąpić Aura Band.
Aura Band nie jest nowym rozwiązaniem – projekt zadebiutował na platformie Kickstarter 3 kwietnia 2018 roku jako samodzielne urządzenie. Twórcy nazywają je „opaską fitness, która wie, z czego jej właściciel się składa”. Brzmi trochę dziwnie, ale chodzi o to, ze sprzęt potrafi przeanalizować skład ciała użytkownika i przedstawić w przyjaznej formie ilość tkanki tłuszczowej w organizmie oraz masy mięśniowej i mineralnej kości, a także poziom nawodnienia.
Zbiórka funduszy na ten projekt zakończyła się powodzeniem i Aura Band sukcesywnie trafia do kolejnych użytkowników. Wszystkie dane są dostępne w dedykowanej aplikacji na urządzenia z systemem operacyjnym Android, natomiast w Sylwestra 2018 roku twórcy rozpoczęli beta testy programu na iOS.
Wygląda jednak na to, że twórcy Aura Band mają apetyt na więcej, ponieważ pojawili się na trwających właśnie w Las Vegas targach CES 2019 wraz z nową wersją swojego urządzenia. Tym razem nie jest to samodzielna opaska, jak w pierwotnym projekcie, a pasek do Apple Watcha, który dodaje do smartwatcha dodatkową funkcjonalność (wymienioną powyżej).
Twórcy oczywiście zadbali o stworzenie dedykowanej aplikacji na zegarek Apple, lecz jak podaje serwis AppleInsider, który miał okazję się pobawić tym zestawem, była to wersja demo bez możliwości zmierzenia masy mineralnej kości.
Na razie nie wiadomo, kiedy Aura Band do Apple Watch trafi do sprzedaży, ale niewątpliwie jest to jedno z najciekawszych i najbardziej przydatnych akcesoriów do smartwatcha, jakie można było wymyślić. Tym bardziej, że jednocześnie nie jest ono zbyt inwazyjne, tzn. nie powinno niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi podczas użytkowania.
*na zdjęciu tytułowym Apple Watch series 2 (pod linkiem znajdziecie jego recenzję przygotowaną przez Kasię)
Źródło: AppleInsider