Kiedy w grę wchodzą międzynarodowe, wielkie korporacje, kwestie podatkowe stają się dość skomplikowane dla przeciętnego człowieka. Wyciek dokumentów „Paradise Papers” ujawnia, jak firmy, fundacje i organizacje korzystają z rajów podatkowych, by ukrywać swoje dochody. W aferę zamieszane są nie tylko wielkie nazwiska, takie jak minister handlu USA Wilbur Ross, królowa brytyjska Elżbieta II czy mistrz świata Formuły 1, Lewis Hamilton. Apple też ma się z czego tłumaczyć.
Najbardziej wartościowa korporacja na świecie, Apple, dzięki sprytnemu zarządzaniu pieniędzmi, zaoszczędziła miliony dolarów na podatkach. Co prawda Tim Cook broni swoich decyzji finansowych jak lew, przekazując senatowi USA oświadczenie, że jego firma „płaci każdy dolar należnego podatku” i „nie gromadzi pieniędzy na jakiejś karaibskiej wyspie”, jednak nie wydaje się, żeby firma była kompletnie czysta od zarzutów.
Apple przesyłało zapytania o przepisy podatkowe obowiązujące w takich terytoriach zależnych od Wielkiej Brytanii jak Jersey, Guernsey, Kajmany i innych. Pozwoliłyby one firmie na przeniesienie rezydencji podatkowej Apple Sales International oraz Apple Operations International do konkretnego kraju bez ruszenia z miejsca pojedynczego biurka. Wtedy koncern mógłby przestać płacić podatek dochodowy od osób prawnych właściwie w dowolnym kraju na świecie, opłacając jedynie podatki od sprzedaży.
W swoim ostatnim raporcie finansowym, Apple wyszczególniło 44,7 mld dolarów przychodu spoza Stanów Zjednoczonych, płacąc tylko 1,65 mld dolarów podatków. Aktualnie firma ma zapasy gotówki w wysokości 252 miliardów dolarów, i są one zmagazynowane w większości właśnie w międzynarodowych rajach podatkowych. Środki te są zarządzane przez Apple Sales International oraz Apple Operations International na kanadyjskich Wyspach Normandzkich. Stoi to w sprzeczności z wypowiedzią Tima Cooka, choć trzeba też uczciwie przyznać, że rzeczywiście nie jest to żadna z „jakichś karaibskich wysp”.
W sierpniu Apple zostało wezwane przez Komisję Europejską do zapłacenia 13 miliardów euro podatków, co Tim Cook nazwał wtedy „kompletną bzdurą polityczną”. Firma oczywiście odwołała się od decyzji, a Komisja Europejska międzyczasie wezwała do sądu Irlandię, która nie dopominała się o zapłatę podatku od Apple. Co prawda Irlandia zniwelowała od tego czasu lukę, która pozwalała na ominięcie go, jednak jednocześnie stworzyła nową, z których międzynarodowe koncerny, takie jak Apple, mogą bez przeszkód korzystać.
W 2015 roku tego typu manipulacje prawem podatkowym umożliwiły Irlandii osiągnięcie wzrostu PKB o 26% w skali kraju. Według doniesień, wartości niematerialne wzrosły wtedy o gigantyczne 250 miliardów euro. Gdzieś w tych liczbach znalazło się również Apple. Ministerstwo Finansów oddaliło jednak zarzuty, że nowe regulacje podatkowe sprawiły, jakoby międzynarodowe koncerny czerpały korzyści finansowe nieuczciwie, zwracając uwagę na to, że przepisy te nie różnią się od innych, umożliwiających spółkom korzystanie z odpisów od podatku.
Z firmy Appleby wyciekło niemal 13,4 mln dokumentów, które zawierają informacje na temat kontaktów między korporacjami, celebrytami i politykami oraz tego, jak współpracują ze sobą, by korzystać z rajów podatkowych. Wyciek nazwano więc ogólnie „Paradise Papers”.
Najlepsze jest chyba to, że wszystko dzieje się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie ma podstaw prawnych, by oskarżać teraz kogokolwiek, również Apple, o oszustwa podatkowe. Zadbał o to cały sztab ludzi, którzy dokładnie wiedzą, jak najlepiej wykorzystać aktualne paragrafy na korzyść swoich pracodawców. Tacy specjaliści zarabiają sporo, ale ich wiedza jest bezcenna – czołowe korporacje i ludzie trzymający na kontach miliony, mogą zaoszczędzić… kolejne miliony.
Taka cebula w skali makro.