Wypożyczalnia Panek, oferująca usługę tzw. car-sharingu w Warszawie radzi sobie dość dobrze. Zresztą nie tylko ona, bo ten rynek w naszym kraju przez ostatnie kilka lat znacznie się rozrósł. A Panek swoje usługi świadczy teraz już nie tylko w stolicy, ale również w Lublinie.
Panek do Lublina wjechał dwa dni temu, 26 listopada. Flota samochodów, jakie pojawiły się w stolicy województwa lubelskiego, jest całkiem okazała – mowa bowiem o 100 samochodach. A dokładniej hybrydowych Toyotach Yaris, wyposażonych w silnik o mocy 100 koni mechanicznych, automatyczną skrzynię biegów i niezbędne systemy bezpieczeństwa.
Lublin to drugie miasto, w którym wypożyczalnia Panek świadczy swoje usługi. Co za tym idzie, ci którzy chcą z nich skorzystać, mogą wsiąść do samochodu w stolicy, jechać do Lublina i tam go zostawić. Oczywiście działa to też w drugą stronę. Obowiązuje ten sam cennik, który znają użytkownicy z Warszawy. Zapłacić trzeba zatem 50 groszy za minutę i 65 groszy za przejechany kilometr.
Czy opcja przejazdu pomiędzy tymi miastami wynajętym samochodem będzie korzystna? To zależy. Dzieli je 180 kilometrów, a według Google Maps czas jazdy powinien oscylować w okolicach 2,5 godziny. Zakładając zatem brak korków i przystanków po drodze, koszt wynajmu powinien wynosić niespełna 200 złotych. Dla jednej osoby dużo, ale już przy większej ilości pasażerów…
Jak by jednak nie patrzeć – zawsze to jakaś alternatywa. Choć chyba można śmiało zakładać, że częściej białe Toyoty będą widywane na terenie Lublina, aniżeli na trasie z Lubelszczyzny do Warszawy. Z pojawienia się usług car-sharingowych radości nie ukrywają lokalne władze, które jak przyznaje Maciej Panek, prezes Panek S.A. wspierały inicjatywę.
Źródło: Panek