Panasonic GZ950 – moje pierwsze spotkanie z flagowym telewizorem tej marki

Telewizor Panasonic GZ950

Panasonic GZ950 (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Markę Panasonic, nie ukrywam, darzę sporym sentymentem. Gdy kupowałam swój pierwszy telewizor, wybór padł na plazmę właśnie tej firmy – zresztą, dalej działa, a jego zadowoloną użytkowniczką jest moja mama. Po tych latach wpadł do mnie na testy najnowszy, OLED-owy model Panasonic z najwyższej półki, GZ950, który w Polsce został wyceniony na ok. 13 tysięcy złotych.

Od mojego ostatniego kontaktu z Panasonikiem minęło kilka lat. Oprócz wspomnianej plazmy nie miałam okazji korzystać z jego sprzętu. Ostatni rok konsumowałam multimedia w domowym zaciszu na 65-calowym zakrzywionym QLEDzie, wypożyczonym od Samsunga. Byłam z niego turbo zadowolona. Ale nadszedł czas zmiany mieszkania, więc doszliśmy do wniosku, że to dobry moment, by ogarnąć logistykę i oddać telewizor (trochę tęsknię ;)). Przeprowadzka zakończona sukcesem, wszystkie konsole ułożone w miejscu przewidzianym obok telewizora, tylko… telewizora brak. Za pośrednictwem naszego Partnera, tj. sklepu Media Expert, odezwał się do nas Panasonic czy byśmy nie chcieli przetestować ich najnowszego telewizora OLED – GZ950. A pewnie, że byśmy chcieli!

5 mm grubości i solidna podstawa

Tak jak zegarek jest częścią garderoby, tak telewizor jest dopełnieniem wystroju naszego mieszkania. W nowoczesnym wnętrzu aż się prosi o sprzęt, który będzie na siebie zwracał uwagę. I niewątpliwie tak jest w przypadku GZ950, bo prawie każdy, kto odwiedził mnie przez ostatnie tygodnie, pytał, co to za cudo. Nie tylko przez wzgląd na jego design, ale też jakość wyświetlanego obrazu i odtwarzanego dźwięku. Ale o tym dalej.

Panasonic GZ950 jest drogi i na drogi sprzęt wygląda. Bardzo cienka, mająca ok. 5 mm górna część telewizora prezentuje się obłędnie, ale jednocześnie wprawia w delikatne zakłopotanie związane z brakiem zaufania do rzeczy martwych, w tym przypadku podstawy. Jak się okazało podczas testów, obawy te były zupełnie nieuzasadnione, bo ważąca ponad 5 kg podstawa świetnie sprawdza się w swojej roli. Bardzo wąskie ramki wokół 65-calowego ekranu wyłącznie potwierdzają, że mamy do czynienia w produktem premium.

Wybaczcie brak kablologii, ale nie było na to czasu. Jednocześnie mój przykład pokazuje, że stosowanie przez Samsunga osobnej skrzynki One Connect, do której podłącza się wszystkie zewnętrzne urządzenia, ma dużo sensu. Tak jak u mnie – włożyłabym ją do jednej z szafek pod telewizorem i po problemie. Tymczasem tu… lekki kablowy chaos. Ale stwierdziłam też, że nie ma co się za bardzo przejmować ładnym cable managmentem, skoro telewizor za dwa tygodnie wraca do producenta (a właściwie leci do kolejnej redakcji na testy).

Odwieczny problem – „nie za mały” / „nie za duży”?

Mam ścianę o długości 5,3 m, z czego część przeznaczona na telewizor, z dekoracyjną cegłą, ma dokładnie 3,9 m. Do tego kanapa przesunięta jest w prawo, co było efektem ubocznym wymuszonym przez usytuowanie „wyspy”. W efekcie czego miejsce telewizora jest w prawej części ceglanej ściany. Jak możecie zobaczyć na załączonych zdjęciach, miejsca na większy model pod dostatkiem. Ba, w takiej przestrzeni wciąż wydaje się, że te 65 cali to mało. A co na to zalecenia producentów telewizorów?

Pod uwagę musimy wziąć takie czynniki, jak przekątna ekranu – tu 65 cali, rozdzielczość – tu 4K oraz odległość oczu od urządzenia – w moim przypadku ok. 2 m. Zasady są dwie: na każdy cal przekątnej przypada 2,1 cm odległości, co daje w moim przypadku 136,5, wartość idealną dla 55 cali i początkową dla 65 cali. Inna zasada mówi, że odległość od telewizora musi wynosić 1,5-krotność wysokości jego ekranu (tu 82 cm), co nam daje 1,23 m, co sugeruje, że mogłabym mieć telewizor jeszcze większy. Nie kombinując jednak – wszystko jest w normie.

Panasonic GZ950 w praktyce

Panasonic GZ950 został wyposażony w ekran o przekątnej 65 cali i rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli (4K). Mamy tu do czynienia z matrycą OLED, technologią HDR 10+ i Dolby Vision.

[Kuba] Nim Kasia powie coś więcej na temat matrycy – muszę wtrącić swoje 3 grosze do całości. Telewizor ten został wyposażony w technologię odświeżania 120 Hz – jest to równoznaczne z tym, że granie na tym modelu jest przyjemne – technologia HDR 10+ potęguje doznania, a obraz jest jak żyleta, jednym zdaniem – trawa jest zielona, cegła czerwona, a czerń czarna – więcej do szczęścia nie trzeba. I to równomierne podświetlenie! – miód.

Jakość wyświetlanego obrazu jest bajeczna, a kąty widzenia wprost fenomenalne. Ja wiem, same superlatywy, ale z drugiej strony, czy ktoś spodziewał się, że telewizor za 13 tysięcy złotych będzie zawodził pod względem jakości ekranu? Do wyboru mamy sporo trybów wyświetlania obrazu, z czego największą uwagę zwraca tryb dedykowany Netfliksowi, a także liczba tych dodatkowych: dynamiczny, normalny, THX Cinema, THX Britgh Room, prawdziwe kino, sport, dwa profesjonalne i ustawienia własne.

Na GZ950 rozegrałam z Kubą masę meczy w FIFA 19 (a na Tabletowo możecie już przeczytać recenzję FIFA 20!), obejrzałam sporo odcinków różnych seriali na Netfliksie i wreszcie przesłuchałam sporo treści z YouTube. Wszystko działało tak, jak działać powinno – aplikacje ładowały się szybko i nie mogę się tu do niczego przyczepić. To idealnie pokazuje, jak dobrze działa zastosowany tu procesor Panasonic HCX Pro. Płynność rozgrywki w gry była bezkompromisowa. Komfort oglądania czegokolwiek, zwłaszcza w jakości 4K – fenomenalny. A musicie wiedzieć jeszcze jedną rzecz.

Telewizor stoi u nas w pokoju w bliskiej odległości od okien, a właściwie drzwi balkonowych. To powoduje, że – zwłaszcza w godzinach wczesno-popołudniowych, pada na niego sporo słońca. Nie jest to jednak żadną przeszkodą, bowiem jego jasność, idąca w parze ze świetnym odwzorowaniem czerni sprawia, że nawet ciemniejsze sceny są widoczne na nim w ciągu słonecznego dnia (a czarne tło zlewa się z czarną ramką telewizora). Muszę dodać, że jasność ekranu ustawiona była na domyślne 0, a iluminacji na 60 (w 100-stopniowej skali). Tu jednak ważna uwaga – czujnik otoczenia może te ustawienia dowolnie dostosowywać do warunków oświetleniowych. Pod warunkiem oczywiście, że jest włączony – u mnie był.

Sam interfejs oprogramowania, My Home Screen 4.0, jest dość prosty i – w porównaniu do Android TV czy Tizena wygląda przestarzale. Menu podzielone jest na sześć głównych sekcji: obraz, dźwięk, sieć, timer, konfiguracja i pomoc. Najbardziej istotne są oczywiście dwie pierwsze, bo to one odpowiadają za ustawienie telewizora pod właśnie preferencje tak, by być maksymalnie z niego zadowolonym. Wszystkie ustawienia znajdziecie na poniższych zdjęciach, więc nie będę ich specjalnie opisywać.

Jeszcze rzut oka na ustawienia:

Warto wspomnieć, że domyślnie preinstalowanych jest sporo aplikacji, w tym między innymi kilka VoD (Netflix, Amazon Prime, Ipla, Player), ale bardziej istotny jest fakt, że jest też sklep z programami, które można pobrać. Jest ich niewiele, bo 102, a wśród nich nie ma m.in. HBO Go, Spotify czy Tidal, jest za to Deezer. Jest też przeglądarka internetowa, ale korzystanie z niej wpisując wszelkie adresy z poziomu pilota jest wybitnie niewygodne. Można to zmienić dokupując niewielką klawiaturkę Bluetooth do telewizorów, ale czy naprawdę przeglądanie internetu na tego typu sprzęcie jest tym, czego potrzebujemy do szczęścia?

Zaplecze multimedialne

Z tyłu telewizora, po lewej jego stronie, mamy całe zaplecze portów i złączy. Składają się na nie: cztery porty HDMI, trzy pełnowymiarowe USB (z czego jeden szybki) oraz złącze Ethernet. Jest też 3.5 mm Jack audio oraz pozostałe gniazda AV IN.

W praktyce smartfon podłączony przez USB nie daje dostępu do pamięci wewnętrznej, ale za to się ładuje (baaaardzo powoli, ale jednak). Telewizor bez problemu odczytuje z pendrive’a pliki wideo mp4, audio mp3, widzi zdjęcia pojedyncze, jak i foldery ze zdjęciami. A galerię zdjęć wyświetla z podkładem muzycznym, co jest miłą ciekawostką.

Wszystkie porty HDMi działają poprawnie. Szkoda jedynie, że oprogramowanie nie rozpoznaje i nie przypisuje automatycznie nazw podłączonych urządzeń (zamiast HDMI 1 – PlayStation, itd.), z czym soft w telewizorach Samsunga nie ma problemu.

A gdy chcemy podłączyć smartfon bezprzewodowo do GZ950, oczywiście jest taka możliwość, z wykorzystaniem WiFi Direct. Pamiętajcie jednak, że w tym przypadku oba urządzenia muszą być podpięte do tej samej sieci WiFi – jeśli więc macie telewizor podłączony do sieci przez kabel, funkcja ta nie zadziała.

Jeśli chodzi o łączenie telefonu z telewizorem, wśród aplikacji znajdziemy też taką o nazwie Audio Link, która pozwala przesłać dźwięk ze smartfona. Jest to o tyle przydatna funkcja, zwłaszcza podczas wszelkiego rodzaju imprez, że warto się z nią zaprzyjaźnić. A że głośniki w tym Panasoniku są świetne, to słuchanie muzyki ze Spotify (którego wśród aplikacji na telewizorze nie znajdziemy) na nich to czysta przyjemność. Łączymy oba sprzęty przez Bluetooth, co trwa dosłownie chwilę i gotowe. Zamiast włączać YouTube, można odpalić Spotify, co – mając wersję premium – wiąże się z brakiem reklam.

Głośniki i jakość dźwięku

[Kuba] Dźwięk, który potrafi wydobyć się z tej 65-calowej konstrukcji, nie należy do “nijakich” – jakże wielkie było moja zaskoczenie, gdy po raz pierwszy uruchomiłem swoją muzykę za pomocą aplikacji YouTube. W sumie nie ma się co dziwić – za jakość odpowiada tu para głośników o łącznej mocy 50 W, a wszystko wspierane jest przez takie systemy, jak Dolby Atmos, Cinema Surround Pro czy OLED Surround… Jednym słowem “miodzio”.

Warto wspomnień, że telewizor nie ma zbudowanego subwoofera – ale serio, nie jest nam potrzebny – dźwięki są czyste, donośne, potrafią zadowolić każde ucho, a efekty specjalnie wykorzystywane w produkcjach filmowych brzmią jak brzmieć powinny.

z tyłu widzicie karteczkę, która mówi, by przy przenoszeniu telewizora nie łapać za górną jego część

Warto wspomnieć również o dźwięku w grach. Niejednokrotnie każdy gracz przekonał się na własnej skórze, że dobra jakość dźwięku w grach to połowa sukcesu, by zwyciężyć lub zlokalizować przeciwnika szybciej niż on wychwyci nas – nie inaczej jest w tym przypadku. Grając między innymi w taki tytuł jak PUBG przekonałem się na własnej skórze, że dźwięki, które wydobywają się z naszego kolosa, są ostre i czytelne, nie ma tutaj przypadku :) A podczas grania w FIFĘ (ahhh) doping widzów z trybun podnosił ducha walki i tak jakoś mimowolnie chciało się strzelić kolejną bramkę.

Pilot

Jestem przyzwyczajona do małego, zgrabnego, ale i funkcjonalnego pilota Samsunga. Panasonic, jak się okazało, przez ostatnie lata niewiele zmienił w wyglądzie tegoż akcesorium. Co więcej, odnoszę wrażenie, że jest dokładnie takie samo, jak pilot, z którym miałam okazję obcować kilka lat temu, tyle że tamten był czarny. Pilot jest długi, dość ciężki, powiedziałabym nawet, że toporny w swoim wyglądzie – i zdecydowanie nie designerski. A przecież można połączyć nowoczesność, świetne wzornictwo i użyteczność. Tu została tylko ta ostatnia cecha, choć… chwilę trzeba poświęcić, by odnaleźć się w tych wszystkich (pięćdziesięciu) przyciskach.

Przydatną rzeczą jest niewielka wypukła kropka na włączniku i przycisku „w górę”, jak również wyprofilowane przyciski regulacji głośności i zmiany programów – te zabiegi sprawiają, że łatwiej jest je odnaleźć pośród pozostałych przycisków zwłaszcza w ciemności.

Niewątpliwie cieszy obecność dedykowanego przycisku Netflix, bo to głównie do oglądania seriali z tej aplikacji korzystam z telewizora najczęściej – a to wskazuje, że nie tylko ja. Co ważne, przycisk ten działa również, gdy telewizor jest wyłączony – jego wciśnięcie sprawia, że telewizor się uruchamia od razu z otwartą aplikacją Netflix.

Fajne jest też to, że skrajny lewy dolny przycisk „My App” jest programowalny – można do niego przypisać swoją ulubioną aplikację, do której przejście wymaga jedynie kliknięcia przycisku, a nie przechodzenia przez wszystkie programy w poszukiwaniu tego konkretnego. Mała rzecz, a cieszy. Ja przypisałam do niego… jak się pewnie już domyślacie, YouTube.

Pilot zasilany jest dwoma standardowymi paluszkami AA.

Podsumowanie

Cóż, nadeszła pora podsumowania naszych niecałych trzech tygodni spędzonych z modelem Panasonic GZ950. Chyba najlepszym stwierdzeniem będzie to, że nie zawiódł powierzonych w nim oczekiwań. A nie jest to wcale takie oczywiste, zwłaszcza w przypadku sprzętu za te pieniądze.

Jednocześnie chciałam podkreślić, że jest to moja pierwsza w życiu recenzja telewizora i zamiast skupić się na samej (świetnej) jakości obrazu, starałam się Wam pokazać też pozostałe ważne aspekty z nim związane. Zaznaczam też, że nie mam profesjonalnego sprzętu do pomiarów ekranu, ani ambicji, by rywalizować z HDTV Polska (pozdrawiam, chłopaki!), gdzie możecie przeczytać na temat GZ950 dosłownie wszystko. A jeśli macie jakieś uwagi – zapraszam do sekcji komentarzy.

Exit mobile version