Któż z nas choć raz nie marzył o tym, żeby domowy telewizor zastąpić projektorem i wyświetlać filmy czy gry na bardzo dużej powierzchni? Rzutniki multimedialne to sprzęty, z którymi coraz więcej z nas ma styczność właściwie codziennie, a nadal stosunkowo rzadko sięgamy po nie do własnego użytku. Dlaczego? Sam nie wiem, bo po testowaniu projektora Optoma HD35UST tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że przy niektórych zastosowaniach sięganie po telewizor staje się bezcelowe…
Zacznijmy może od tego, że Optoma HD35UST to niepierwszy rzutnik multimedialny, z którym mam styczność – od nieco ponad roku w moim pokoju stoi stosunkowo wiekowy model Epsona, do którego podłączana jest konsola. Okazuje się jednak, że użytkowany przeze mnie model to przeżytek pod wieloma względami, o czym przekonałem się podczas recenzowania projektora kina domowego ultrakrótkiego rzutu, czyli wspomnianego już modelu Optoma HD35UST.
Mimo że styczność z projektorami mam tak naprawdę codziennie, a przy okazji Xbox One S jest przeze mnie użytkowany wyłącznie w taki sposób, to mam pewien obraz tego, czego od sprzętu tego typu bym wymagał. Miejcie jednak na względzie, że to test czysto konsumencki, w którym nie przedstawimy Wam profesjonalnych pomiarów – tekst ten służy przede wszystkim przedstawieniu, jak na co dzień korzysta się z projektora, niemniej powinien być w zupełności wyczerpujący dla tych, którzy rozważają zakup projektora do domowych zastosowań.
Wydaje mi się, że przed używaniem projektorów w warunkach domowych powstrzymują nas trzy rzeczy. Po pierwsze – rozmiar pomieszczeń, ponieważ bardzo często do uzyskania satysfakcjonującej wielkości obrazu trzeba umieścić rzutnik multimedialny dobre parę metrów od ściany. Ten problem w zupełności rozwiązuje właśnie Optoma HD35UST – sam projektor jest dosyć spory, ale wystarczy odsunąć go od ściany na dosłownie kilkadziesiąt centymetrów, aby wyświetlić na niej obraz wielkości stu cali. Drugim potencjalnym problemem jest przeświadczenie o konieczności zastosowania specjalnego ekranu czy materiału, na który rzucany będzie pożądany przez nas obraz. Cóż, oczywiście tak będzie najlepiej, ale jeśli macie ścianę w neutralnym kolorze, to bez problemu poradzicie sobie bez remontu. Sam zresztą mam ścianę w kolorze jasnoszarym i nie stała ona na przeszkodzie użytkowania zarówno recenzowanego projektora przez ostatni czas, jak i posiadanego prywatnie modelu przez właściwie rok. Trzecim aspektem, o którym trudno przestać myśleć podczas zakupu projektora, jest jego cena. Faktem jest, że kwota, jaką trzeba wyłożyć na dobrej jakości rzutnik nie jest mała, ale w gruncie rzeczy wcale nie stoi tak daleko cenowo od lepszego telewizora, a stosunek ceny do liczby oferowanych cali jest zatrważający. Oczywiście jestem świadomy, że to nie sprzęt dla każdego, ale warto było na początku rozwiać kilka potencjalnych wątpliwości.
Ostatnią już informacją, jaką warto byłoby poznać przed zagłębieniem się w szczegóły techniczne i szeroko pojęte wrażenia użytkowe, jest cena. Optoma HD35UST został wyceniony na 5999 złotych, co plasuje go mniej więcej w połowie stawki cenowej – najtańszy projektor Full HD w polskich sklepach kosztuje około trzy razy mniej, najdroższy ponad dwa razy więcej.
Specyfikacja techniczna
Być może nie wszyscy są zainteresowani tą sekcją, niemniej nie byłoby recenzji bez tabelki czy listy ze specyfikacją techniczną. Tych niechętnych zapraszam do przewinięcia kółkiem niżej do dalszej części recenzji, tymczasem zainteresowani mogą rzucić okiem na różnego rodzaju cyferki i inne dane ;).
- technologia wyświetlania: DLP
- rozdzielczość: 1920 x 1080 (Full HD)
- jasność: 3600 lumenów
- kontrast: 30000:1
- natywne proporcje ekranu: 16:9 (zgodność z współczynnikiem projekcji 4:3)
- korekcja trapezowa: +/-4° (pozioma i pionowa)
- szybkość skanowania: poziomego 15.375 ~ 91.147 Hz, pionowego 24 ~ 85Hz (120 dla 3D)
- jednolitość: 80%
- rozmiar ekranu (przekątna): 80″ ~ 100″ (2,03 m ~ 2,54 m)
- odległość wyświetlania: 0,45 m – 0,56 m
- współczynnik projekcji: 0,25:1
- rodzaj powiększenia: stały
- ogniskowa: 3,72 mm
- wbudowany offset: 118%
- źródło światła: lampa o mocy 240 W, żywotność 4000-15000 godzin (zależnie od trybu)
- złącza: wejścia: HDMI 1.4a 3D + MHL, HDMI 1.4a 3D, 1 x VGA (YPbPr/RGB), złącze kompozytowe, 3,5 mm audio, 2x USB-A; wyjścia: VGA, audio 3,5 mm; kontrola: RS232, RJ45
- poziom hałasu (typowy): 26 dB
- głośniki: jeden, 16 W
- zużycie energii: 0,5 W w trybie czuwania; minimalne 200 W; maksymalne 275 W
- sterowanie: panel na górnej części urządzenia, pilot
- waga (netto): 3,9 kg
- wymiary: 343 x 383 x 112 mm
Jako że rzutnik dotarł do mnie nie w zestawie sprzedażowym, to o dołączanych akcesoriach dosłownie tylko słowo – producent zapewnia, że w pudełku znajduje się przewód zasilający, pilot wraz z bateriami AAA oraz podstawowa instrukcja obsługi.
O konstrukcji słów kilka
Jedną rzeczą, którą musimy mieć na względzie jest to, że rzutnik jest naprawdę spory. Myślę, że większość z Was spodziewałaby się, że jest to urządzenie dużo mniejsze, zwłaszcza, że rynek jest wręcz przesycony względnie mobilnymi sprzętami tej kategorii. O tyle, o ile recenzowany niegdyś przez Andrzeja XGIMI CC Dark Knight, z powodzeniem nadaje się do brania ze sobą w przeróżne miejsca, tak Optoma HD35UST zdecydowanie posłuży do użytku stacjonarnego. Zresztą, tak po prawdzie ze względu na gabaryty, najlepiej by było taki rzutnik zamontować na suficie i o nim zapomnieć, ale cóż – na tymczasowy okres testów trzymałem tę kobyłę na biurku. No właśnie, na biurku, bo – przypomnę raz jeszcze – jest to projektor ultrabliskiego rzutu. A żeby było łatwiej to zrozumieć, poniżej kilka wymiarów, które zmierzyłem na moim testowym stanowisku. Hipotetycznie musimy zarezerwować od ściany tyle wolnej przestrzeni, w jakiej znajdować się będzie od niej dalsza krawędź, a odległość odpowiadającą przedstawionej poniżej bliższej krawędzi być może uda się zagospodarować inaczej – w moim przypadku miejsce to zajmował Xbox One S oraz dwa głośniki, które podłączyłem do projektora. Miejcie jednak na względzie, że ustawiłem projektor odrobinę dalej, niż rekomendowane przez producenta wymiary – akurat takie ustawienie było możliwe w mojej konfiguracji, a jednocześnie przy odległości, z jakiej spoglądałem na rzucany obraz, wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku (zarówno ostrość, jak i niewidoczne odkształcenia), jednak optymalnie sam rzutnik powinien znajdować się mniej więcej 10 centymetrów ściany bliżej.
- odległość rzutnika od ściany (bliższa krawędź urządzenia): 36 cm
- odległość rzutnika od ściany (dalsza krawędź urządzenia): 72,5 cm
- szerokość rzucanego obrazu: 245 cm
- wysokość rzucanego obrazu: 137 cm
- przekątna rzucanego obrazu: niecałe 111 cali
Wszystkie technikalia skrywa spora obudowa wykonana z białego, twardego plastiku. Na stronie bliższej ściany znajdują się wszystkie porty, na bocznych wloty oraz wyloty powietrza, na tylnej są początkowo niewidoczne pokrętło umożliwiające wyostrzenie obrazu, a na połączeniu jej z górną krawędzią, zlokalizowany jest panel sterujący. Wydawać by się mogło, że umiejscowienie przycisków sterujących nie jest zbyt fartowne – w końcu hipotetycznie próbując cokolwiek zmienić, będziemy zasłaniać sobie obraz, ale problem ten można rozwiązać poprzez „wsunięcie” ręki od boku lub wykorzystanie pilota. Myślę, że można tu powołać się na pewną analogię – czy przy użytkowaniu telewizora często sięgacie do przycisków sterujących na obudowie czy może wystarczający w większości przypadków okazuje się być pilot?
Same gniazda zostały wymienione już w specyfikacji technicznej, a przy okazji są na fotografii, a więc nie będę nadmiernie rozpisywał się w tej kwestii. Warto zwrócić uwagę, że tak właściwie dwa gniazda HDMI to trochę mało – w moim przypadku jedno na stałe było zajęte konsolą, drugie Chromecastem, a komputer… cóż, warunkowo odpinałem jedno z podłączonych tam urządzeń. Niemniej wyobrażam sobie, że przy zamontowaniu projektora na suficie staje się to wybitnie uciążliwe.
Jeszcze jedno słowo chciałbym poświęcić wlotom oraz wylotom powietrza. Optoma HD35UST to projektor lampowy, a ta – niczym żarówka dawnego typu – się nagrzewa. Oznacza to, że trzeba ją chłodzić, a wentylatory nie tylko generują hałas, ale to oznacza także, że wydmuchują powietrze z jednej strony. W tym przypadku to ogrzane ma wylot po lewej stronie, co warto mieć na względzie podczas rozważania umiejscowienia tego modelu. Jeśli chodzi jednak o kulturę pracy, to hałas generowany przez projektor spokojnie można zagłuszyć nawet wbudowanym głośnikiem przy relatywnie niskim poziomie głośności (tj. nieuciążliwym), a temperaturę wydmuchiwanego powietrza określiłbym na „ciepłą”, a nie „gorącą” – jedyne miejsce, będące jakkolwiek gorące, to element obudowy w bezpośrednim towarzystwie lampy.
A skoro już przy technologii lampowej jesteśmy – Optoma podesłała mi krótki przewodnik po projektorach i myślę, że dwie tabele były na tyle zwięzłe, treściwe i obiektywne, że warto Wam je pokazać. Dla przypomnienia – model HD35UST to projektor DLP (czyli Digital Light Processing) wyposażony w klasyczną lampę.
Codzienne użytkowanie
Czas przejść do tego, co w projektorach jest najważniejsze, a więc użytkowania. Przede wszystkim korzystając z urządzenia trzeba mieć na względzie, że uruchomienie trwa odrobinę dłużej niż w przypadku telewizora. Nie jest to problematyczne – w tym przypadku, od kliknięcia przycisku Power do zobaczenia czytelnych zarysów obrazu mija mniej więcej 30 sekund, a do jego intensywności sprawiającej wrażenie ostatecznej trzeba poczekać więcej niż minutę. Jeszcze dłużej to potrwa, jeśli zdecydujecie się jednak ponownie włączyć obraz w chwilę po jego wygaszeniu – to staje się już odczuwalnie uciążliwe. Da się bez problemu wytrzymać standardowy czas oczekiwania przed rozpoczęciem kilkudziesięciu minut grania, ale przysłowiowy jeden meczyk w FIFĘ przedłuża się zauważalnie, o skracaniu w ten sposób żywotności lampy nawet nie wspominając.
Drugim aspektem jest oczywiście hałas. Optoma HD35UST generuje, według zapewnień producenta, 26 dB – niestety nie mam możliwości, żeby to dokładnie zmierzyć, ale odczuwalnie jest to hałas zbliżony do przeciętnego komputera stacjonarnego podczas grania w bardziej wymagające tytuły. Słowo wypadałoby też poświęcić temperaturze – ta nie robi się nieprzyjemnie wysoka i nie zdarzyło mi się (nawet podczas wielu godzin pracy rzutnika non-stop), aby cokolwiek się przegrzało, niemniej w pomieszczeniu po dłuższym czasie potrafi zrobić się wyraźnie cieplej. Warto i to mieć na względzie, choć przy nadchodzących zimowych wieczorach dodatkowy generator jakiegokolwiek ciepła jest mile widziany, a latem, przy otwartym oknie, nie powinniśmy go zauważać.
Optoma HD35UST ma lampę emitującą 3600 lumenów i muszę przyznać, że to w zupełności wystarczająca jasność do warunków domowych. Niewiele było takich dni podczas testów, kiedy mocno świeciło słońce, ale dopóki promienie nie padały bezpośrednio na obraz, to ten… nadal był satysfakcjonująco czytelny! Zasłonięcie rolet było zupełnie wystarczające podczas każdego dnia testów tak, aby w nieco przyciemnionym pokoju granie w gry czy oglądanie seriali było satysfakcjonujące nawet wtedy, kiedy na okna bezpośrednio padało słońce, ale prawdziwa magia zaczyna się wieczorami… Optoma HD35UST generuje bardzo przyjemny, jasny i nasycony kolorami obraz, który w ciągu zupełnej ciemności jest zupełnie satysfakcjonujący i dobry na tyle, że spogląda się na niego z przyjemnością porównywalną do telewizora, a dodatkowy smaczek dodaje tutaj rozmiar ekranu. Oczywiście nico inaczej jest za dnia – wtedy sami musicie rozważyć, czy wolicie mieć więcej cali w wyblakłej wersji czy jednak stawiacie na wyrazistość kolorów i kontrast. Cóż, to chyba kwestia indywidualna, ale obraz wielkości czterech solidnych telewizorów w moich oczach bardzo często wystarczająco rekompensuje straty na kolorze i jego cechach. Jest to jednak nieodłączna wada rzutników – w ciągu dnia trzeba albo zaciemniać pokój, albo liczyć się z tym, że sama jakość obrazu jest po prostu kiepska. A w nocy? W nocy Optoma HD35UST robi wrażenie tak dobre, że nie zamieniłbym tego projektora na żaden telewizor. W szranki mogą oczywiście stanąć telewizory z matrycami o wielkości 85 czy 86 cali, ale po pierwsze – to nadal nie jest 100-110 cali, które oferuje ten projektor, a po drugie – za taki telewizor trzeba zapłacić dwie lub trzy ceny tego projektora. W moich oczach sprawy po prostu wyglądają tak, że rzutniki multimedialne oferują gorszą jakość obrazu (w warunkach standardowych, a nie specjalnie przygotowanym do tego pomieszczeniu), jednak stosunek ceny do oferowanych cali stoi na najwyższym poziomie. A przy oglądaniu serialu czy filmu warto poświęcić odrobinę koloru na rzecz niesamowitego wrażenia, jakie robi obraz na pół ściany ;).
Natrafiłem w sieci na informacje, że projektory bardzo bliskiego rzutu bardzo zniekształcają obraz. Muszę z całą pewnością muszę stwierdzić, że takowe tu nie występują. Precyzyjniej rzecz ujmując – moje pomiary zdają się wskazywać na to, że przy proporcjach obrazu 16:9 na długości 2,5 metra mamy błąd rzędu 1,5 centymetra, ale ten może wynikać z nieperfekcyjnie skorygowanego trapezu (sprawia wrażenie prawidłowego, ale drobne odchylenie może wystąpić), a po drugie całość w 100% „gubi się” przy tej wielkości. Niemniej, na wszelki wypadek podłączyłem projektor Optoma HD35UST i przeglądałem teksty, tabelki czy inne tego typu media i nie udało mi się wypatrzeć żadnego zniekształcenia. Z całą pewnością nie będzie tak, że cokolwiek stanie się nieczytelnym, ale nie zgadzam się z opinią występowania jakiegokolwiek zauważalnego zniekształcenia. Bo zmierzalne jakieś zapewne by się znalazło, zwłaszcza w przypadku przesunięcia rzutnika do ściany na minimalną proponowaną odległość lub poniżej niej.
Optoma HD35UST to projektor wyposażony w swoje głośniki, ale… warto je od razu odpuścić. Owszem, nadają się do obejrzenia serialu, opartego na dialogach filmu (te będą w zupełności zrozumiałe – w przypadku filmów akcji, trudno liczyć na jakikolwiek efekt „wow”), a odtwarzane dźwięki były satysfakcjonujące także do rozgrywek w FIFĘ czy Wormsy, ale zdecydowanie lepiej postawić na jakieś głośniki zewnętrzne. Bo do kinowego efektu wow potrzebny jest nie tylko duży ekran, ale także satysfakcjonujący dźwięk. Odczułem to nie tylko podczas filmowych seansów, ale także kilku godzin spędzonych w świecie przedstawionym w Ghost Recon: Breakpoint – ten co prawda mnie nie porwał, ale przy wbudowanych głośnikach byłoby jeszcze o rząd wielkości gorzej. Reasumując – coś jest, do bardzo podstawowych zastosowań się nada, ale jeśli wyłożycie sześć tysięcy na obraz, to dla dopełnienia efektu musicie liczyć się z dorzuceniem kilkuset złotych do dźwięku.
Warto byłoby powiedzieć jeszcze o tym, że podczas recenzji obraz rzucany był na ścianę. Takie rozwiązanie jest wystarczające, ale żeby z rzutnika wycisnąć wszystko, przydałoby się zakupić specjalny ekran, który poprawiłby obraz oferowany w ciągu dnia. Z tym że to generowanie dodatkowych kosztów, a w ten sposób bardziej zbliżalibyśmy się do ceny telewizora i jednocześnie konieczności poświęcenia całej ściany na stałe. Taka konfiguracja jest bardzo wygodna, ale z drugiej strony trzeba liczyć się z tym, że czerń nigdy nie będzie pociągająco czarna, a sam kontrast nigdy nie będzie tak rewelacyjny jak ten, który oferują nowe telewizory z wyższej półki. Pamiętajcie też, że jeśli Wasza ściana nie jest idealnie płaska, to musicie pożegnać się z perfekcyjnym obrazem.
Interfejs OSD
Nie chcę tu nadmiernie skupiać się na funkcjach oferowanych przez projektor, bo to raczej ustawienia czysto techniczne, ale skoro Optoma dorzuca do urządzenia pilot, to warto by było jeszcze słowo powiedzieć o tym, co możemy zrobić z jego poziomu.
Optoma HD35UST jest przygotowana do prezentacji, gdyż pilot wyposażony jest w funkcję myszy zdalnej oraz wskaźnika laserowego. Ale tak naprawdę myślę, że większość z Was korzystać będzie głównie z włączania oraz regulacji głośnością – o ile tej drugiej nie zostawicie na maksymalnym poziomie. Jedno słowo należałoby jednak powiedzieć o Menu – ustawienie wszystkiego przy pomocy pilota jest znacznie wygodniejsze, niż przy użyciu panelu, a kiedyś trzeba to zrobić ;).
Pokrótce – do naszej dyspozycji oddane są ustawienia ekranu, w tym tryb wyświetlania, korekcja koloru ściany, jasność, kontrast, ostrość, kolor czy odcień, ustawienia trybu 3D, proporcji, maska krawędzi, powiększanie, przesuwanie obrazu, korekcja geometrii (ustawianie czterech rogów, korekcja trapezu – w tym automatyczna), możliwość odwrócenia projekcji na cztery sposoby, ustawienia sieci oraz kilka mniej znaczących, wśród których kryje się dosyć istotne z mojego punktu widzenia automatyczne wykrywanie źródła i HDMI Link. Całość obsługiwana z poziomu dostępnego w języku polskim Menu, więc każdy powinien sobie poradzić – warto poświęcić na początku kilka(naście) minut na dobre ustawienie sprzętu i obrazu tak, aby później tylko się nim cieszyć.
Wrażenia ogólne i krótkie podsumowanie
Mówiąc najkrócej, jak to możliwe – z ogromnym żalem kończę okres testowy, bo powrót do projektora niższej półki (!) będzie bardzo trudny. Podobnie zresztą byłoby z powrotem do telewizora. Na Optoma HD35UST obejrzałem i rozegrałem wiele godzin i wrażenia zarówno moje, jak i wszystkich znajomych, z którymi rozgrywałem potyczki piłkarskie, Wormsowe czy te w Mortal Kombat były jednoznaczne – projektor to rewelacyjny kompan dla konsoli. Trzeba jednak mieć na względzie, że rzutniki multimedialne nie są dla każdego – nawet te ultra bliskiego rzutu, które nie wymagają gospodarowania do tego połowy pomieszczenia. Niemniej, mimo szeregu zalet, Optoma HD35UST ma też trochę wad.
Po pierwsze te czysto związane z technologią, czyli czas uruchamiania, hałas oraz zajmowanie miejsca (i tak mniej, ale jednak – tyle dobrego, że ktoś przechodzący przez pokój nie zasłoni Wam obrazu ;)). Po drugie, oferowane porty to zdecydowanie nie to, czego mamy prawo oczekiwać po urządzeniu za sześć tysięcy złotych, które chcemy zakupić pod koniec 2019 roku – przydałoby się coś więcej, choć zapewne wielu osobom tyle by wystarczyło. Po trzecie, wbudowane głośniki są na tyle kiepskie, że cały zestaw na pewno trzeba wzbogacić o dodatkowe głośniki, czego na ogół nie musimy robić w przypadku telewizorów. Pomijam oczywiście fakt braku odpowiednika Smart TV – to byłby cios poniżej pasa, ale jednocześnie wymaganie tego od projektora byłoby śmieszne, a eksperymenty typu Android wbudowany w XGIMI CC Dark Knight na ogół nie kończą się ekscytująco. Znacznie lepiej widziałbym tutaj po prostu dodatkowe gniazdo HDMI i niewielką, pozostawioną na stałe przystawkę.
Niemniej jednak, projektor to sprzęt, który naprawdę daje masę radości w codziennym użytkowaniu. Wieczorne seansy – czy to filmów, czy gier, są naprawdę porywające i w cenie kilku tysięcy złotych znacznie bardziej imponujące niż to, co zaoferuje nam jakikolwiek telewizor. Na co nam idealne odwzorowanie kolorów, kiedy próba grania w coś na ekranie dzielonym jest właściwie niemożliwa? Są też produkcje, w których najbardziej nie liczy się efekt jakościowy w ujęciu grafiki, a rozgrywki w FIFĘ czy Wormsy na projektorze były znacznie przyjemniejsze niż to, co oferowały telewizory. Każdy musi rozważyć, co bardziej mu odpowiada, ale jeśli zdecydowałeś się na zakup projektora, to Optoma HD35UST może być dla Ciebie. Zwłaszcza, że technologia ultrakrótkiego rzutu i tak łagodzi wiele bolączek – do domowych zastosowań nadaje się idealnie.