Chociaż wszyscy producenci starają się jak najlepiej wyposażyć każdy swój smartfon, to zawsze mimo wszystko muszą mierzyć siły na zamiary. Tymczasem Oppo w swojej najnowszej propozycji zdecydowało się na tak wielki paradoks, że nie sposób go pojąć.
Smartfon, o którym tu mowa, to Oppo A83. Po szybkim rzuceniu okiem na specyfikację maluje się obraz budżetowca, jakich wiele na rynku. Wszakże urządzenie wyposażono na przykład w wyświetlacz o przekątnej 5,7 cala, proporcjach 18:9 (2:1) i rozdzielczości HD+ (1440×720 pikseli; 282 ppi), 2 GB RAM, 16 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozszerzenia przy pomocy karty microSD o maksymalnej pojemności 128 GB oraz aparaty: 13 Mpix na tyle i 8 Mpix na przodzie.
Jak widać, specyfikacja jest na wskroś budżetowa i wydawałoby się, że nie ma się co spodziewać jakichś fajerwerków w tym przypadku. Do tego wystarczy spojrzeć na poniższe zdjęcia, przedstawiające Oppo A83, aby zauważyć, że smartfon nie ma nawet czytnika linii papilarnych – już samo to daje jasno do zrozumienia, że to budżetowe urządzenie dla niewymagającego użytkownika.
Tymczasem TENAA podaje, że Oppo A83 wyposażono również w ośmiordzeniowy procesor o częstotliwości taktowania 2,5 GHz! Sądząc po parametrach, wskazywałoby to na MediaTeka z serii Helio P2x. Pojawia się jednak pytanie: po co tak mocna i wydajna jednostka w tak budżetowym smartfonie? Przecież użytkownik w życiu nie będzie w stanie wykorzystać całego potencjału, jaki drzemie w tym SoC.
Jedyne, co nasuwa mi się do głowy, to to, iż TENAA musiała się pomylić. Czasami się jej to zdarza i szczerze nie wierzę, żeby w Oppo A83 zastosowano MediaTeka z serii Helio. Co najwyżej spodziewałbym się tu MediaTeka MT6750T o częstotliwości taktowania 1,5 GHz. Kto wie, może komuś w agencji właśnie omsknął się palec i wcisnął „2” zamiast „1”?
Źródło: TENAA