Tekst, który właśnie czytacie, chodził mi po głowie od kiedy na testy trafił do mnie Oppo A5 2020. Bardzo zależało mi na tym, by sprawdzić, czy Xiaomi w postaci Redmi Note 8 Pro ma w końcu godnego siebie rywala w najważniejszej dla marki półce cenowej. Jedynym słusznym sposobem weryfikacji w takich przypadkach jest pojedynek bezpośredni. Pora rozstrzygnąć pojedynek dwóch gladiatorów prosto z dalekich Chin. Kto wygra?
Nawet teraz, gdy podsumowanie porównania przelewam na papier, oba urządzenia leżą na moim biurku i sprawiają, że w myślach rosną jak grzyby po deszczu kolejne wnioski. Na wszystkie z pewnością miejsca nie starczy, dlatego podzielę się tylko kilkoma, z mojej perspektywy najważniejszymi.
Na wstępie pragnę podkreślić, że wszystkie poniższe przemyślenia to moje osobiste odczucia z korzystania z tych urządzeń. Każdy, kto miał te telefony w ręce, może je mieć zupełnie inne niż ja. Coś, co dla mnie jest kwestią absolutnie kluczową, dla kogoś innego może być zbędną. Coś, co mnie irytuje, innemu może w ogóle nie przeszkadzać. I odwrotnie. Postaram się uzasadnić, dlaczego w moim pojedynku wygrał akurat ten model, jednocześnie prosząc o kontrargumenty w komentarzach.
Chciałbym, by ten artykuł, w połączeniu z naszymi testami obu urządzeń i konstruktywną dyskusją w komentarzach, stał się przydatną ściągą dla wszystkich, którzy planują zmienić smartfon i przeznaczyć na ten cel kwotę około tysiąca złotych. To zdecydowanie najpopularniejszy przedział cenowy wśród klientów indywidualnych, dlatego musimy być świadomi, że wspólnie możemy pomóc naprawdę wielu osobom.
Dla formalności krótkie, tabelaryczne zestawienie najważniejszych cech porównywanych telefonów:
model | Oppo A5 2020 | Xiaomi Redmi Note 8 Pro |
wymiary i waga | 163,6 x 75,4 x 9,1 mm, 195 g | 161,4 x 76,4 x 8,8 mm, 200 g |
wyświetlacz | IPS, 6,5 cala, 720 x 1600 pikseli | IPS, 6,53 cala, 1080 x 2340 pikseli |
system operacyjny | Android 9.0 Pie, ColorOS 6.1 | Android 9.0 Pie, MIUI 11 |
procesor | Qualcomm Snapdragon 665 | MediaTek Helio G90T |
RAM | 3 GB | 6 GB |
pamięć wewnętrzna | od 64 GB, dedykowany slot micro SD | od 64 GB, hybrydowy slot SIM / micro SD |
aparat główny | 12 Mpix f/1.8 | 64 Mpix f/1.9 |
aparat ultraszerokokątny | 8 Mpix | 8 Mpix |
aparat makro | 2 Mpix | 2 Mpix |
aparat pomocniczy | 2 Mpix | 2 Mpix |
kamerka do selfie | 8 Mpix f/2.0 | 20 Mpix f/2.0, Mpix |
bateria | 5000 mAh | 4500 mAh |
NFC | Tak | Tak |
USB typu C | Tak | Tak |
3.5 mm jack audio | Tak | Tak |
cena | 799-899 zł | 1099 zł |
Sylwetki oponentów
Opis parametrów technicznych obu testowanych urządzeń zostanie tutaj ograniczony do niezbędnego minimum. Pełne dane techniczne i to, jak wpływają na rzeczywiste odczucia z użytkowania, znajdziecie choćby w naszych testach porównywanych smartfonów. Pokrótce, Oppo A5 2020 to smartfon wykonany z dwóch tafli szkła Gorilla Glass 3+ przedzielonych metalową ramką. Dysponuje wyświetlaczem z łezką na aparat, o przekątnej 6,5 cala i rozdzielczością HD+. Za wydajność odpowiada procesor Qualcomm Snapdragon 665 oraz 3 GB pamięci operacyjnej. Pracę z dala od ładowarki zapewnia bateria o pojemności 5000 mAh.
W przeciwnym narożniku Redmi Note 8 Pro od Xiaomi. Znajdziemy tu również szkło Gorilla Glass, tyle, że piątej generacji. Ekran jest nieznacznie większy – 6,53 cala w rozdzielczości Full HD+ i, podobnie jak w Oppo, znajdziemy tu wycięcie w formie łezki. Wewnątrz MediaTek Helio G90T, 6 GB RAM i bateria 4500 mAh.
Oba urządzenia dysponują poczwórnym aparatem głównym.
Widzimy zatem sporo podobieństw, ale też wiele różnic, zwłaszcza w podzespołach odpowiedzialnych za wydajność. Tutaj jednak nieco podobnie jak w piłce nożnej. Podobnie, jak nikt nie widział, by worek pieniędzy strzelił gola, suche cyfry specyfikacji nie gwarantują komfortu użytkowania. Wszystko można poprawić, ale też zepsuć oprogramowaniem.
Co je łączy?
Zacznijmy od podobieństw, których w przypadku obu urządzeń jest naprawdę wiele. Zarówno Oppo, jak i Xiaomi to telefony, co do których jakości wykonania nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń. Bez najmniejszych wątpliwości – ta dorównuje urządzeniom flagowym. Nie ma mowy o wydawaniu jakichkolwiek nieprzyjemnych dla ucha odgłosów, tafle szkła obudów prezentują się imponująco (dopóki nie nazbierają odcisków palców, ale to w dzisiejszych smartfonach standard), a smaczki stylistyczne, takie jak zielona obwódka wokół jednego z aparatów Oppo, nadają im szyku i elegancji. Z porównywalnych modeli pod względem ergonomii korzysta się bardzo podobnie – nieźle leżą w dłoni, choć 6,5 cala z pewnością nie jest przekątną odpowiednią dla osób o drobnych dłoniach.
Pozostając dalej na obudowie, tu i tu znajdziemy gniazda USB-C oraz mini jack. Są też niezawodne skanery odcisków palców umieszczone na pleckach. O ochronę lśniących obudów dbają dołączone do zestawu sprzedażowego silikonowe etui. Te znacząco powiększają telefony, jednak ograniczają ich zużycie, zwłaszcza podczas wyjmowania z kieszeni. To będziemy robić często, chociażby w sklepach – oba mają wbudowane NFC do płatności zbliżeniowych, co w przypadku chińskich średniaków w dalszym ciągu nie jest standardem.
Wewnątrz oba modele skrywają spore baterie – 4500 mAh w Xiaomi i 5000 mAh w Oppo. I to zdecydowanie jedna z największych zalet obu urządzeń. Oba zapewniają co najmniej dwa dni typowego użytkowania z aktywnymi dwoma kartami SIM i sparowanym przez Bluetooth zegarkiem. Długie godziny pracy bez ładowania to dla nich żaden problem, przez co mogą być świetnymi kompanami podróży. Dodatkowo A5 2020 może służyć jako powerbank dla naszych słuchawek, zegarka czy opaski.
Kolejne podobieństwa czekają w interfejsie smartfonów. W obu przypadkach znajdziemy Androida w wersji 9.0 Pie z aktualnymi poprawkami bezpieczeństwa (w momencie testu Oppo miał poprawki wrześniowe, Redmi październikowe). Zbliżone jest również zagospodarowanie przestrzeni na froncie urządzenia i rozmiar wyświetlacza. Około 6,5 cala wprost zachęca do oglądania ulubionych seriali w podróży, a mocne baterie tylko w tym pomagają.
W czasach, gdy powoli rozstajemy się ze słuchawkami przewodowymi, istotne stają się zastosowane kodeki poprawiające jakość transmisji bezprzewodowej. Tych mamy komplet w jednym i drugim przypadku, aptX (również w wersji HD) i AAC są obecne. Z kolei po podłączeniu kablowych słuchawek, możemy i tu i tu korzystać z radia FM.
Co je dzieli?
Jak w przypadku podobieństw, zacznę od tego, co na zewnątrz. Xiaomi oferuje użytkownikowi diodę podczerwieni do sterowania domowym sprzętem RTV, w Oppo jej nie znajdziemy. W ciągu dwóch tygodni korzystania z Xiaomi korzystałem z niej dwukrotnie, dlatego moim zdaniem, w dalszym ciągu, jest to przydatna funkcja.
Pora zajrzeć do wnętrza, gdzie różnic jest więcej, a najważniejszą z nich jest zastosowany procesor i pamięć RAM. W przypadku Xiaomi mamy MediaTeka Helio G90T i 6 GB RAM, w Oppo Snapdragon 665 i tylko 3 GB pamięci operacyjnej. W tym przypadku nie ma co się oszukiwać, taka przewaga w zastosowanych podzespołach sprawia, że Xiaomi jest urządzeniem zauważalnie bardziej responsywnym. Aplikacje otwierają się szybciej, wydajność w grach jest znacznie wyższa, a i przycięcia animacji zdarzają się rzadziej. Nie licząc gier, gdzie przewaga Note 8 Pro jest niepodważalna, Oppo nie odstaje znacznie. Z niego również korzysta się przyjemnie, dość płynnie, a po kilku dniach przyzwyczajenia różnica w naszej świadomości zaciera się. Nie zmienia to jednak faktu, że Xiaomi jest, mimo wszystko, po prostu szybszy.
Różnice potęgowałoby zastosowanie zdecydowanie większej pamięci RAM w Xiaomi, jednak z pewnych przyczyn tego nie robi. Wina takiego stanu rzeczy leży po stronie procesora, a konkretnie oprogramowania zarządzającego jego wydajnością i wpływem na zużycie baterii. MIUI słynie z bardzo radykalnego podejścia do ubijania aplikacji wykorzystujących moc obliczeniową procesora podczas działania w tle, co powoduje, że mimo zastosowania 6 GB RAM, telefon sprawia wrażenie, jakby w ogóle z nich nie korzystał.
W tym momencie można płynnie przejść do kolejnych różnic, a konkretnie zastosowanego oprogramowania. Można też pokrótce wyjaśnić, dlaczego Xiaomi, które mogło mieć znaczną przewagę nad konkurentem w aspekcie wydajności, ma tylko dostrzegalną, choć niewielką. Zdecydowana większość użytkowników Xiaomi wie, że oprogramowanie MIUI to achillesowa pięta tych telefonów. Owszem, wiele można wybaczyć w imię ceny niższej od konkurentów, jednak w moim przypadku pewne kwestie pozostały niewybaczalne.
Przez cały okres testów miałem problemy ze współpracą z urządzeniami sparowanymi przez Bluetooth, zwłaszcza zegarkiem czy opaską sportową. Połączenie między nimi było często zrywane bez jakiejkolwiek informacji, przez co przegapiłem co najmniej kilka połączeń i wiele wiadomości. Wracało dopiero po ponownym uruchomieniu aplikacji, jednak tylko na krótką chwilę. Wszystko za sprawą mechanizmów zarządzających procesorem. Dopiero ręczne dodanie aplikacji odpowiedzialnych za współpracę ze sparowanymi urządzeniami do listy wyjątków w zarządzania energią nieco poprawiło sytuację. Moim zdaniem, tak być po prostu nie powinno i Xiaomi powinno to jak najszybciej naprawić. Zwłaszcza, że zdecydowana większość użytkowników nie życzy sobie regularnie grzebać w konfiguracji systemu, by ten działał tak, jak się tego od niego oczekuje. Konfiguracji smartfona dokonuje się raz na okres użytkowania i Xiaomi powinno o tym pamiętać.
Szalę goryczy przelała aplikacja OneDrive, która u mnie odpowiada za kopię zapasową zdjęć. Po jej zainstalowaniu zalogowałem się, wprowadziłem odpowiednie ustawienia backupu i żyłem w błogiej nieświadomości. Do momentu, w którym przyszło mi odesłać testowaną sztukę. Całe szczęście, że w porę sprawdziłem stan kopii zapasowej w chmurze – nie było tam ŻADNEGO zdjęcia zrobionego Xiaomi. Dopiero ręczne uruchomienie aplikacji i trzymanie jej na pierwszym planie do zakończenia tworzenia backupu uratowało sytuację. Moim zdaniem to sytuacja niewybaczalna, która świadczy o tym, jak można bardzo fajne urządzenie skrzywdzić niedopracowanym oprogramowaniem. Wstyd Xiaomi, wstyd.
O samym interfejsie MIUI powiem tylko tyle, że jest w porządku. Z pewnością nie jest to najbardziej intuicyjna ani najładniejsza nakładka wśród smartfonów z Androidem, jednak da się z niej korzystać bez większych problemów i nie odstrasza urodą.
W przypadku Oppo, na szczęście, nie miałem właściwie żadnych problemów, przez które mógłbym ocenić oprogramowanie jako dyskwalifikujące. ColorOS 6 działa nawet płynnie, choć średniopółkowość jest tu odczuwalna bardziej niż w przypadku Note 8 Pro. A5 2020 działa stabilnie, a jego nakładka systemowa jest miła dla oka. Owszem, pojawiają się tu i ówdzie niezrozumiałe, nieintuicyjne wpadki w spójności interfejsu, jak na przykład brak możliwości zmiany tapety ekranu blokady z poziomu nakładki (trzeba przekopywać się przez ustawienia) czy własna, niezrozumiała dla mnie kolejność menu ustawień. Brakowało mi również widżetu pozwalającego na szybkie nawiązanie połączenia telefonicznego ze wskazanym kontaktem, który w androidowych smartfonach wydawał mi się być standardem. Sytuację ratowała tylko instalacja launchera firmy trzeciej, umożliwiającego dodanie często wykorzystywanych przeze mnie ikonek.
Interfejsowi Oppo nie pomaga również zastosowana rozdzielczość ekranu. Komu przyszło do głowy wpakowanie matrycy o przekątnej 6,5 cala i rozdzielczości tylko HD+? Nie mam pojęcia. W ogóle nie rozumiem tej decyzji, przez którą ekran staje się jednym ze słabszych punktów A5 2020. Czy gdyby zastosowano typowy wyświetlasz Full HD+ czas pracy na baterii uległby znaczącemu skróceniu? Cena urządzenia poszybowałaby na nieakceptowalny pułap? Nie wydaje mi się. Na szczęście, niższą rozdzielczość czuć tylko podczas pracy z tekstem, niezależnie, czy to interfejs telefonu czy strony internetowe. Podczas przeglądania multimediów problem znika.
To, co Oppo traci wyświetlaczem, z pewnością zyskuje w warstwie audio. Znajdziemy tutaj bardzo uprzyjemniające oglądanie materiałów wideo i słuchanie muzyki głośniki stereo. I to głośniki z prawdziwego zdarzenia, grające głośno, wyraźnie i jak na smartfon miło dla ucha. Przydadzą się również tym, którzy nigdy nie słyszą budzika czy dzwonka połączenia – A5 2020 to najgłośniej grający telefon jaki testowałem.
Pora na ostatnią, jednak z pewnością nie najmniej istotną różnicę, jaką jest cena. Porównywarki cenowe podpowiadają, że w momencie pisania artykułu Xiaomi Redmi Note 8 Pro z polskiej dystrybucji kosztuje 1099 złotych. W przypadku Oppo A5 2020 mówimy o cenie zauważalnie niższej – można go znaleźć w cenie wynoszącej 799-899 złotych.
Słowo o aparatach
Kwestię aparatów w obu urządzeniach celowo wyciągam poza nawias. Chociażby dlatego, że jest tu z jednej strony bardzo podobnie, z drugiej bardzo różnie. Przyjrzyjmy się specyfikacji Oppo:
- główny, 12 megapikseli, f/1.8,
- ultraszerokokątny, 8 megapikseli,
- makro, 2 megapiksele,
- pomocniczy, 2 megapiksele z wykrywaniem głębi,
- nagrywanie wideo: 4K w 30 klatkach na sekundę, elektroniczna stabilizacja obrazu,
- kamerka selfie: 8 megapikseli, f/2.0.
Redmi Note 8 Pro oferuje następujący zestaw:
- główny, 64 megapiksele, f/1.9,
- ultraszerokokątny, 8 megapikseli,
- makro, 2 megapiksele,
- pomocniczy, 2 megapiksele z wykrywaniem głębi
- nagrywanie wideo: 4K w 30 klatkach na sekundę, elektroniczna stabilizacja obrazu,
- kamerka selfie: 20 megapikseli, f/2.0, szerokokątna.
Owszem, na rynku jest dostępny mocniejszy bliźniak A5 2020, A9 2020, jednak jest od niego nawet 400 zł droższy. Dopłacanie takiej kwoty do nieco lepszego aparatu i jednego gigabajta pamięci RAM więcej czyni taki zakup nieopłacalnym i zupełnie nieuzasadnionym ekonomicznie.
Wróćmy natomiast do samych aparatów i ich możliwości. Obiektywy dodatkowe zostawmy – te działają bardzo podobnie i nadają się do wykorzystania wyłącznie w dobrych warunkach oświetleniowych. Skupmy się na możliwościach głównych oczek, gdzie, co nie zaskakuje, Xiaomi ma przewagę. Aparat Redmi Note 8 pracuje znacznie równiej niż ten w Oppo. Efekty Redmi Note 8 Pro plasują go gdzieś między półką średnią a flagowcami, z kolei Oppo potrafi zrobić zdjęcie wybitne, a chwilę później bardzo słabe. Mam wrażenie, że w przypadku A5 2020 może występować jakiś problem z oprogramowaniem aparatu, który z biegiem czasu może zostać wyeliminowany. W warunkach nocnych bezdyskusyjnie wygrywa Xiaomi.
Kamerka do selfie w Redmi Note 8 Pro jest i produkuje całkiem zadowalające ujęcia, w Oppo… po prostu jest. Zrobi zdjęcie nadające się do publikacji na Instagramie czy wysłania MMS-em, jednak na tym jej możliwości się kończą.
Sekcję foto podsumować można jednym, krótkim hashtagiem: #xiaomilepsze.
A zwycięzcą jest…
Przyjrzyjmy się najważniejszym wadom i zaletom rywali. Obaj są świetnie wykonani, oferują bardzo mocne baterie, a ich ogólna ocena jest, jak na średnią półkę, bardzo wysoka. Oppo A5 2020 proponuje przyjazny dla oka interfejs, stabilne oprogramowanie, głośniki stereo i typowo średniopółkową, niezłą wydajność. Odstaje za to od Xiaomi w kwestii aparatu, ekranu czy wydajności w grach. Należy również pamiętać o cenie – nawet 300 zł niższej w przypadku oficjalnej, polskiej dystrybucji.
Redmi Note 8 Pro jest za to bardziej responsywny, ale jego nakładka mnie osobiście mniej przypadła do gustu. Dodatkowo MIUI cały czas nie jest mocną stroną Xiaomi i wymaga szeregu poprawek, w szczególności w kwestii zarządzania procesami w tle. Jego podzespoły oferują za to większą wydajność, zwłaszcza w grach, do tego ma również lepszy aparat.
Pora więc na odpowiedź na pytanie: czy warto dopłacić 300 zł więcej do lepszej responsywności, większej wydajności w grach i cięższych aplikacjach oraz lepszego aparatu, poświęcając przy tym głośniki stereo, wyższą stabilność oprogramowania i ładniejszą nakładkę? Moim i tylko i wyłącznie moim zdaniem – nie.
Według mnie zwycięzcą porównania jest Oppo A5 2020 i to właśnie jego bardziej polecam zdecydowanej większości użytkowników. Do zalet Redmi Note 8 Pro warto dopłacić tylko wtedy, gdy rzeczywiście będziemy z nich korzystać – wtedy losy pojedynku automatycznie się odwracają. Moje oczekiwania w zupełności wypełnia Oppo, a zaoszczędzone 300 złotych można przeznaczyć znacznie przyjemniej. W tej cenie dostaniemy, chociażby, wiele bardzo fajnych modeli słuchawek bezprzewodowych. Zawsze można również urządzić sobie krótki wypad, na przykład w Bieszczady. Podczas dłuższej podróży można w pełni docenić zalety nowego nabytku.
A W, którego byście wybrali?