Po kilku pierwszych chwilach z Oppo A5 2020 jako telefonem, w którym zainstalowałem moją prywatną kartę SIM, długo się zastanawiałem, dlaczego chiński producent nie rozpoczął ekspansji na europejskie rynki właśnie od tego typu urządzenia. Gdyby zdecydował się właśnie na taki krok, średnia półka cenowa zostałaby pozamiatana.
Spójrzmy prawdzie w oczy – debiut Oppo, zwłaszcza w Polsce, nie był imponujący. Zaoferowano kilka modeli telefonów, które de facto, niczym specjalnym się nie wyróżniały. Flagowce nie wniosły nowej jakości w rozsądnej cenie, a modele z niższej i średniej półki po prostu zniknęły w tłumie, przygniecione zwłaszcza przez rozpychające się siłą kilku (jak nie kilkunastu) bliźniaczo do siebie podobnych smartfonów od Xiaomi. Pola nie oddały również ani Huawei (razem z Honorem), ani Motorola.
Od wejścia Oppo na nasz rodzimy rynek minęło jednak trochę czasu. W tym czasie, w segmencie flagowców, nie wydarzyło się właściwie nic konkretnego. Cały 2019 rok dostawaliśmy odgrzewane kotlety i utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że sprzętów, które zaprezentowano w 2018 czy 2017 roku, jeszcze nie ma konieczności wymieniać. Za to średnia półka… oj, co tutaj się działo. Xiaomi raz po raz bombardowało sklepy nowymi i odświeżonymi modelami, przetaczając przez rynek prawdziwe tsunami słuchawek spod znaku Redmi czy Redmi Note, w których nawet najbardziej zagorzali sympatycy marki zaczęli się gubić. Dłużna nie pozostała Motorola z seriami G7 i One, a i Huawei chętnie odświeżał swoje P Smarty i Honory. Dzięki temu doszło do sytuacji, w której do średniej półki trafiły urządzenia:
- wyposażone w główny moduł aparatu składający się z CZTERECH obiektywów,
- z ekranami AMOLED i optycznymi skanerami linii papilarnych pod powierzchnią,
- oferujące podzespoły i rozmiary pamięci operacyjnej do tej pory kojarzone wyłącznie z urządzeniami flagowymi,
- uzbrojone w potężne baterie o pojemności 5000 mAh i większej,
- wykorzystujące najnowsze osiągnięcia w bezramkowości, w tym łezki czy dziurki w ekranie, a nawet wysuwaną kamerkę do selfie.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu była to sytuacja zupełnie nie do wyobrażenia, jednak konkurencja, zwłaszcza ta z rodowodem sięgającym Państwa Środka, wymogła na sobie na wzajem, by urządzenia z przedziału 700 – 1500 złotych były już nie tylko tańszymi odpowiednikami, ale też prawdziwą bramą do portu, w którym kotwiczą okręty flagowe. Co istotne, każdy producent znalazł na to swój sposób.
Ulubiona marka polskich internautów – Xiaomi – postawiła na jak najwyższą wydajność. Motorola zaoferowała niemal czystego Androida i baterie o zwiększonej pojemności. Huawei poszedł za modą i uzbroił model P Smart Z w wysuwany aparat. Swój klucz do średniej półki rynku odnalazło również Oppo, łącząc wzornictwo z rozwiązaniami uprzyjemniającymi dostęp do multimediów. Czy to słuszna droga? Przyjrzymy się jej na podstawie modelowi Oppo A5 2020, który swój oficjalny debiut na rynku polskim zaliczył w październiku.
„Różdżka sama sobie wybiera czarodzieja. Nie całkiem jest jasne dlaczego.”
Tym cytatem z Sam-Wiesz-Której powieści J.K. Rowling chciałbym rozpocząć opowieść o tym, w jaki sposób Oppo A5 2020 do mnie trafił. A stało się to niemal zupełnie tak samo, jak w sklepie Olivandera, gdy wszedł do niego Harry Potter. W poszukiwaniu inspiracji do kolejnej recenzji wybrałem się do jednego z rzeszowskich sklepów wielkopowierzchniowych oferujących elektronikę użytkową. Przyglądałem się niemal wszystkim smartfonom oznaczonym etykietą nowość i, krótko mówiąc, nie iskrzyło. Ze sklepu wychodziłem z uczuciem rezygnacji i wiadomością do Kasi z prośbą o podesłanie do testów… Redmi Note 8 Pro, bo przecież wszyscy mają Redmi – mam i ja. Coś mnie jednak tknęło by podejść do stanowiska Oppo, oddalonego od pozostałej ekspozycji smartfonów. Tam, zupełnie przypadkowo, sięgnąłem po urządzenie, które od razu przyciągnęło mój wzrok dyskretną elegancją. Czarna, lustrzana obudowa, brak wystających elementów, dyskretna łezka nad ekranem… nieźle. Do tego od razu rzucający się w oczy czteropak aparatów – coraz lepiej. Szybki rzut oka na cenę – 899 złotych. Co jest grane? Porównywarka cenowa podpowiedziała, że w niektórych sklepach cena modeli z oficjalnej dystrybucji zdążyła już okrzepnąć od premiery i wynosi około… 800 złotych. Gdzie jest haczyk? Nie spocznę, jeśli sam nie sprawdzę.
Odtąd wydarzenia potoczyły się lawinowo i już wieczorem, tego samego dnia, odbywał się przy moim biurku unboxing Oppo A5 2020. Różdżka znalazła czarodzieja.
Model | Oppo A5 2020 |
Wymiary | 163,6 x 75,4 x 9,1 mm, 195 g |
Wyświetlacz | IPS LCD, 6,5 cala 20:9, 82,7% pokrycia frontu, 720 x 1600 pikseli |
System operacyjny | Android 9.0 Pie z nakładką ColorOS 6.1 |
Procesor | Qualcomm Snapdragon 665, 4 x 2,0 GHz Kryo 260 Gold & 4 x 1,8 GHz Kryo 260 Silver, Adreno 610 |
Pamięć | 3 GB RAM, 64 GB na dane, niezależne miejsce na kartę microSD |
Aparat główny | 12 Mpix f/1,8 |
Aparat szerokokątny | 8 Mpix |
Aparat makro | 2 Mpix f/2,4 |
Aparat pomocniczy | 2 Mpix f/2,4 |
Aparat selfie | 8 Mpix f/2,0 |
Nagrywanie | tył: 4K w 30 FPS (cyfrowa stabilizacja), przód: Full HD w 30 FPS |
Komunikacja bezprzewodowa | Bluetooth 5.0, GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, NFC, radio FM, WiFi 802.11 ac |
Komunikacja przewodowa | USB-C 2.0 (z funkcją powerbanku), mini jack |
Bateria | 5000 mAh |
Audio | głośniki stereo, Dolby Atmos |
Cena w momencie pisania recenzji | od 810 zł |
Skąd ta cena? Unboxing i pierwsze wrażenia
Opakowanie, w którym A5 2020 trafia do klienta, nie wyróżnia się niczym konkretnym. Jest białe, ozdobione zdjęciem najważniejszego elementu zawartości w wybranym wariancie kolorystycznym i kilkoma najbardziej podstawowymi danymi technicznymi. Co niespecjalnie dziwi, wybrano te, którymi producent najbardziej chciał się pochwalić. Znajdziemy więc informację o poczwórnym aparacie wyposażonym w obiektyw szerokokątny, baterii o pojemności 5000 mAh, procesorze Qualcomm Snapdragon 665 z technologią Game Boost 2.0 oraz głośnikach stereo i Dolby Atmos. Jak na urządzenie za 800 złotych – aż kipi od luksusu.
Wewnątrz pudełka, poza samym telefonem, znajdziemy silikonowe, przezroczyste etui, niezbyt imponującą jak na pojemność baterii ładowarkę o mocy 10W, a także kabel USB-C do połączenia ładowarki z telefonem. Nie znajdziemy za to przejściówki z USB-C na mini jack, ponieważ jest ona… niepotrzebna. W urządzeniu zaimplementowano bowiem klasyczne wyjście audio 3,5 mm, a w celu jego wykorzystania do zestawu dorzucono jeszcze słuchawki douszne, do złudzenia przypominające dołączane do iPhone’ów EarPodsy.
Bohater recenzji, tuż po wyjęciu z pudełka, sprawia wrażenie nieco zbyt dużego i topornego. To wrażenie szybko przemija dzięki fajnie wyprofilowanym krawędziom, przez które urządzenie przyjemnie wtapia się w dłoń. Oppo A5 2020 wykonano z dwóch tafli szkła Gorilla Glass 3+ i umieszczonej między nimi metalowej ramki. Całość, jak wspomniałem we wstępie, prezentuje się niezwykle szykownie. Wrażenie robi dbałość o detale, jak cieniutka, ledwo odstająca ramka wokół głównego modułu aparatu, którą zamontowano po to, by ten nie stykał się bezpośrednio z powierzchnią, na której leży. Przyjemnie klikające przyciski o zauważalnym skoku i stylistyczne smaczki, jak zielona obwódka wokół najniżej umiejscowionego oczka aparatu czy akcent na przycisku blokady w tym samym kolorze, ucieszą miłośników współczesnego wzornictwa przemysłowego i ergonomii. W moje ręce trafiło urządzenie w kolorze mirror black, co oznacza, że fakt wyjęcia telefonu z opakowania ochronnego automatycznie staje się pierwszym akordem wojny między użytkownikiem a paskudnymi śladami palców i klejącymi się do nich drobinkami kurzu. Wystarczy 10-15 minut i plecki urządzenia wyglądają niechlujnie.
Samo wykonanie telefonu mógłbym ocenić na wzorowe w tej półce cenowej, gdyby nie mały szkopuł, a konkretnie uginająca się tafla szkła z tyłu urządzenia. Mniej więcej na wysokości aparatów i czytnika linii papilarnych, bez nadmiernego angażowania siły, można gołą ręką wyczuć podzespoły znajdujące się pod jej powierzchnią. Mając na uwadze, o jak wrażliwej elektronice mówimy, drżałbym o stan telefonu w każdej sytuacji, w której ktoś zapomni wyjąć go z tylnej kieszeni spodni i siądzie na czymś twardym. To jednak pierwsze i jedyne zastrzeżenie w tym zakresie.
Z kronikarskiego obowiązku należy wymienić, co znajduje się na poszczególnych bokach Oppo A5 2020. I tak, dolna ramka to miejsce dla głośnika, wejścia USB-C, wejścia mini jack oraz mikrofonu. Z prawej strony znalazło się miejsce dla przycisku odpowiadającego za blokadę telefonu, a z lewej (o zgrozo, na tej samej wysokości!) klawisze zmniejszania i zwiększania głośności. Ten ergonomiczny koszmar powoduje, że sytuacja, w której do kieszeni trafi odblokowany telefon, za to z wykonanym przypadkowo zrzutem ekranu, zdarza się nagminnie. Tuż ponad nimi – szufladka na dwie karty SIM ORAZ kartę microSD, dzięki czemu z łatwością rozszerzymy pamięć urządzenia, nie rezygnując z korzystania z dwóch kart w jednym urządzeniu. Na górnej krawędzi nie ma nic poza szarym metalem. Szkoda, że nie umieszczono tam, chociażby, doskonale znanej z telefonów Xiaomi, diody podczerwieni.
Front urządzenia to miejsce dla ekranu, zwieńczonego łezką, w której znalazła się kamerka do rozmów wideo. Nad nią głośnik, dzięki któremu urządzenie potrafi odtwarzać dźwięk stereo, co nie jest oczywiste nawet w półce flagowców. Wielka szkoda, że zabrakło miejsca na diodę powiadomień. Przydałaby się bardzo, choćby miała być malutka i jednokolorowa.
Ciekawie dzieje się za to z tyłu, gdzie – poza umieszczonym pionowo logotypem producenta – znalazło się miejsce dla czterech obiektywów składających się na główny moduł fotograficzny, diody doświetlającej oraz czytnika linii papilarnych.
Słowem podsumowania – Oppo A5 2020 to smartfon wykonany z materiałów o bardzo wysokiej jakości. Nie ustrzegł się jednak wad w postaci uginających się pod naciskiem plecków oraz braku diody mrugającej w przypadku nadejścia powiadomienia.
Analizując specyfikację można złapać się za głowę i zastanawiać, jak tyle dobrego znalazło się w tak tanim urządzeniu? Mała podpowiedź pojawia się w momencie, gdy zwrócimy uwagę na parametry wyświetlacza i pamięci operacyjnej. Rozdzielczość ekranu to tutaj tylko HD+ (przy przekątnej 6,5 cala!), a pamięć RAM to 3 GB. Skoro już wiemy, gdzie poszukano oszczędności, należy sprawdzić, jak bardzo będzie to przeszkadzało w codziennym użytkowaniu.
Komfort użytkowania, wydajność
Po przebrnięciu przez krótki, typowy dla urządzeń z Androidem na pokładzie konfigurator, użytkownika wita nakładka ColorOS, od której chciałbym zacząć. Jest to, moim zdaniem, jedna z bardziej przyjemnych nakładek stosowanych współcześnie przez producentów telefonów z system od Google. Prywatnie stawiam ją na drugim miejscu, tuż po One UI od Samsunga. Prezentuje się schludnie, bardzo przyjemnie dla oka i, jak sama nazwa wskazuje, kolorowo. Podoba mi się zwłaszcza wygląd ekranu blokady, rozwijanej belki powiadomień oraz prosta i przejrzysta szuflada z aplikacjami. Nieco drażni z kolei kształt ikon na ekranie głównym i drobne przycięcia, które co jakiś czas się zdarzają. Jeśli tylko komuś będzie to wybitnie przeszkadzało, polecam doinstalowanie ze Sklepu Google Play launchera Nova, który obie niedogodności eliminuje błyskawicznie.
Poruszanie się po menu ustawień również nie nastręcza większych problemów, wymaga jednak przyzwyczajenia – kolejność ustawień i ich rozmieszczenie wewnątrz głównych kategorii jest tu inna niż zazwyczaj.
Co do wydajności – właściwie nie mam zastrzeżeń. Na co dzień nie zdarza mi się pracować ze sporą ilością otwartych zakładek, a na telefonie uznaję wyłącznie proste gry, dlatego niemal nie odczuwałem, że jest tu tylko 3 GB RAM. Jedyny moment, kiedy brakowało pamięci, to przełączanie się między otwartymi aplikacjami; te musiały wczytywać się częściej niż w przypadku urządzeń z większą pamięcią operacyjną. Naturalnie, da się z tym żyć, a z biegiem czasu chyba każdy, kto nie będzie miał równolegle do dyspozycji konkurencji od Motoroli czy Xiaomi, przejdzie nad tym do porządku dziennego. Jest troszeczkę gorzej, ale tylko troszeczkę.
Benchmarki nie pozostawiają złudzeń – Oppo A5 to średnia półka pełną gębą i nic więcej. Oczywiście, obarczone są sporym błędem pomiarowym, dlatego trzeba podchodzić do nich z bardzo dużym dystansem, niemniej nasz bohater plasuje się gdzieś w okolicy Redmi Note 7 i Huawei Mate 20 Lite. Słusznie, ponieważ w codziennym użytkowaniu ta trójka wypada bardzo podobnie. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w recenzowanym modelu drzemie jeszcze spory potencjał, do którego wykorzystania potrzebna byłaby praca ludzi odpowiedzialnych w Oppo za optymalizację oprogramowania. Być może, wraz z którąś z aktualizacji, ColorOS przyśpieszy i to znacznie. Na tą chwilę jest po prostu dobrze.
Problemów z wydajnością nie odczułem podczas przeglądania internetu, podobnie w przypadku grania w proste, typowo smartfonowe gry czy przeglądania multimediów. 3 GB RAM nie jest takie straszne, jak się z pozoru wydaje.
Zupełnie inaczej wygląda kwestia dostosowania systemowej nakładki do zastosowanego wyświetlacza. Drobny tekst niemal zawsze jest postrzępiony, co widać w szczególności w szufladzie z aplikacjami. Najgorzej jednak wygląda miejsce, w którym wyświetlana jest jakość połączenia z siecią operatora. Nazwa technologii, w której aktualnie telefon łączy się ze stacją bazową, jest niemal niewidoczna bez użycia lupy. Co istotne, mam wrażenie, że jest to problem ze skalowaniem samej nakładki, która ewidentnie była projektowana pod urządzenia ze znacznie wyższą rozdzielczością. Swój wniosek opieram na tym, że w przeglądarce internetowej takich problemów z czytelnością po prostu nie uświadczyłem.
Nie ulega jednak wątpliwości, że ekran HD+ jest bardzo dobry pod względem oszczędzania baterii, zupełnie nie przeszkadza również podczas oglądania filmów. Problemy zaczynają się gdy mamy do czynienia z tekstem, zwłaszcza drobnym. Zdarzają się miejsca, w których postrzępione krawędzie widoczne są gołym okiem. To wrażenie, w wyposażonym w podobny ekran Xiaomi Mi A3, było znacznie mniejsze, co tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że problem leży nie tyle po stronie sprzętu, co po stronie skalowania. Niemniej… wyświetlacz Full HD+ byłby tu mile widziany.
Bezpieczeństwa gromadzonych danych chroni, przede wszystkim, czytnik odcisków palców umieszczony pod aparatem głównym. Jego lokalizacja znajduje się dokładnie tam, gdzie mimowolnie kładłem palec wskazujący, przez co odblokowywanie było dla mnie wyjątkowo wygodne. Sam czytnik działa bardzo precyzyjnie, a przy tym błyskawicznie. Jest również alternatywa w postaci odblokowania twarzą w oparciu o obraz z przedniej kamerki. Analiza twarzy trwa jednak zauważalnie dłużej, nie działa w słabych warunkach oświetleniowych i jest nieporównywalnie mniej dokładna i bezpieczna.
Dla wielu klientów bardzo ważnym, jeśli nie najważniejszym kryterium, jest jakość rozmów i praca modułów łączności. Tutaj, z racji sporej długości telefonu, mikrofon i głośnik znajdują się w odpowiednich miejscach, co ułatwia prowadzenie rozmów. Nie spotkałem się również z zanikami zasięgu, niezależnie od tego, czy mówimy o łączności telefonu ze stacją bazową operatora, czy połączeniu Bluetooth z zestawem słuchawkowym. Połączenie było w każdej sytuacji stabilne.
Podobnie moduł NFC – nie spotkałem się z terminalem, który miałby problem z odczytaniem danych karty przedstawiającej swoje dane przy pomocy modułu łączności bezstykowej.
Aparat – fantastyczna czwórka?
W specyfikacji Oppo A5 2020 największe wrażenie robi moduł aparatu głównego, który został wyposażony w aż cztery obiektywy, z których każdy odpowiedzialny jest za coś innego. Mamy zatem obiektyw główny, obiektyw szerokokątny, obiektyw makro i obiektyw pomocniczy, do pomiaru głębi fotografowanego ujęcia. Wielokrotnie już udowadniano, że więcej, nie znaczy lepiej i na nic zda się cztery aparaty, jeśli żaden z nich nie będzie po prostu porządny. Faktycznie, na zagranicznych forach internetowych dominują opinie, jakoby zastosowany aparat miał być jedną ze słabszych stron tego Oppo tyle że… jest po prostu przeciętny, a czasem wkurzający. Co w nim najbardziej denerwuje to fakt, że jakość zdjęć jest bardzo nierówna, niestabilna. Telefon potrafi, w tym samym miejscu, pstryknąć bardzo poprawną fotkę, po to, by następne ujęcie kompletnie zniszczyć zaszumieniem albo rozmyciem. Szczególnie często przytrafia mu się to podczas fotografowania ludzi, gdzie nagminnie robi z twarzy maski pozbawione rysów.
Wszystko wskazuje na to, że jest to ewidentnie kwestia niedopracowanego oprogramowania, które marnuje potencjał płynący z zastosowania wielu obiektywów. Gdyby każde zdjęcie było złe, należałoby szukać winy po stronie sprzętu. Tutaj spust migawki działa jak spust pistoletu w rosyjskiej ruletce, dlatego o przeciętne możliwości fotograficzne obwiniam oprogramowanie.
Każdy medal ma dwie strony – Oppo A5 2020 zdarza się zrobić zdjęcie nie tyle poprawne, co wręcz bardzo ładne, żeby nie powiedzieć wybitne. Kilkukrotnie zdarzyło mi się, że algorytmy odpowiedzialne za rozmycie tła wykonały zadanie niemal perfekcyjnie, jak na przykładzie poniżej. Znajomy fotograf oceniając to zdjęcie stwierdził, że rozmywanie tła w testowanym Oppo plasuje się na poziomie iPhone’a 11.
Co prawda testowane Oppo nie ma dedykowanego trybu nocnego, jednak nie mogłem sobie odmówić wykonania kilku fotek po zmroku. Specjalnie na prośbę naszych czytelników, którzy pod jedną z poprzednich recenzji zwrócili uwagę na to, że dla nich najważniejsze w nocnych zdjęciach jest to, by były po prostu czytelne, wrzucam zdjęcia, na których widoczne są napisy. Trudno powiedzieć, że jest dobrze, ale też nie jest źle.
O przedniej kamerce nie ma sensu się rozpisywać, po prostu jest i coś tam widać. To nie jest telefon dla miłośników selfie, a inteligentne modyfikacje polegające na dopasowaniu proporcji twarzy z wykorzystaniem SI mogą służyć wyłącznie do zrobienia, swoją drogą marnej, karykatury.
Inne przykładowe zdjęcia:
Audio i multimedia
Jak wspomniałem na początku, pomysłem Oppo na średnią półkę smartfonów wydaje się być mieszanka atrakcyjnego wzornictwa z bardzo dobrymi zdolnościami multimedialnymi. O ile w tym pierwszym aspekcie A5 2020 spisał się bardzo dobrze, o tyle w tym drugim po prostu rządzi. Rozdzielczość 20:9 sprzyja mobilnym seansom z Netfliksem i YouTube, a rozdzielczość ekranu przestaje mieć większe znaczenie. Liczy się to, że mimo sporej wielkości wyświetlacza telefon wytrzyma na jednym ładowaniu co najmniej 10 godzin prezentowania treści. Robi wrażenie. Do tego głośniki stereo, podnoszące komfort oglądania filmów jeszcze bardziej. Nie mam zastrzeżeń.
Zadowoleni będą również melomani, którym zalet odtwarzania stereo nie trzeba przedstawiać. Porozmawiać można natomiast o Bluetooth 5.0 ze wsparciem dla kodeków umożliwiających przesłanie do słuchawek plików w wysokiej rozdzielczości (aptX HD, LDAC). Dzięki temu nasze Oppo może w pełni wykorzystać potencjał słuchawek nawet dwukrotnie droższych od niego samego.
Dla preferujących słuchawki podłączane kablem też znalazło się wiele dobra. 24-bitowy przetwornik cyfrowo-analogowy bez problemu radzi sobie z napędzeniem większości popularnych modeli słuchawek, dając co najmniej zadowalające efekty. W dostarczeniu dobrej jakości dźwięku pomaga również zaimplementowana technologia Dolby Atmos. Dołączone słuchawki co prawda nie powalają, jednak przydadzą się wszędzie tam, gdzie nie można zabrać dużych słuchawek nausznych. Polubią je również osoby sceptycznie podchodzące do słuchawek dokanałowych.
Reasumując – Oppo A5 2020 to świetne urządzenie do konsumpcji multimediów. Z pełną odpowiedzialnością zaryzykuję stwierdzenie, że w swojej półce cenowej po prostu najlepsze.
Bateria
5000 mAh i na tym mógłbym skończyć. Dorzucę jeszcze tylko fakt, że nie byłem w stanie ani raz rozładować go w czasie krótszym niż pełne 2 dni, a ok. 10 godzin pracy wyświetlacza na jednym ładowaniu to dla Oppo standard. Sporym mankamentem jest tutaj jednak dołączona ładowarka – 5 V i 2 A dające 10 W mocy ładowania to zdecydowanie za mało dla tak pojemnego ogniwa. Czas potrzebny do osiągnięcia 100% naładowania jest więc długi, przekraczający 3 godziny. Polecam zatem wrócić do typowego ładowania telefonu co drugą noc. Tak jest najwygodniej.
Sposobem, w jaki można rozładować wbudowaną baterię szybciej, jest funkcja powerbanku, dzięki której naładujemy z baterii telefonu dodatkowe akcesoria, jak słuchawki bezprzewodowe, smart-zegarek czy głośnik Bluetooth.
Godny konkurent Redmi Note 8 Pro?
W tym miejscu planowałem udzielić odpowiedzi na postawione pytanie, jednak za sprawą, że oponent Oppo dotarł do mnie z opóźnieniem, poświęcę temu zagadnieniu odrębny artykuł, w którym Redmi Note 8 Pro i Oppo A5 2020 zmierzą się ze sobą twarzą w twarz. Już teraz wiem, że wniosków z tego starcia będzie bardzo dużo i mam nadzieję, że wielu osobom pomogą w podjęciu trafnej decyzji zakupowej. Materiał powinien się ukazać w ciągu najbliższych kilku dni, a wszystkich ciekawych werdyktu zachęcam do śledzenia Tabletowo na bieżąco.
Na taki smartfon czekałem
Zalety Oppo A5 2020 są nie do przecenienia. Bateria o pojemności 5000 mAh, poczwórny aparat, niezły procesor, głośniki stereo, mini jack, duży ekran, płatności NFC, piękna obudowa z bardzo wysokiej jakości materiałów to tylko kilka z nich. Muszę jednak, mimo wszystko, odjąć punkty za wyświetlacz (czy też skalowanie nakładki – efekt końcowy ten sam) i tylko 3 GB RAM. Przydałaby się również nieco szybsza ładowarka i lepsza kamerka do selfie.
Wszystkie wskazane wady nie umniejszają temu, że mówimy o bardzo uniwersalnym telefonie, wybitnie ukierunkowanym na to, do czego wykorzystujemy te urządzenia na co dzień. Oba sloty na kartę SIM są dostępne niezależnie od instalacji microSD, co daje dodatkowego plusa do funkcji telefonicznych. Duży ekran i głośniki stereo w połączeniu ze wsparciem dla kodeków wysokiej rozdzielczości i mocną baterią, czynią A5 2020 prawdziwym kombajnem do netfliksowo-youtube’owych żniw. Całość w estetycznej obudowie i z kompletem wszystkich potrzebnych akcesoriów. Nie mam pytań, po prostu kupuję tę koncepcję i ten telefon.
W cenie około 800 zł nic lepszego nie znajdę, a i za 300 zł więcej będzie trudno.