Od 15 czerwca w Unii Europejskiej całkowicie zniesione zostaną opłaty roamingowe (choć niektórzy – o zgrozo! – zapowiadali na ten dzień „koniec roamingu”). I chociaż jest to bez wątpienia dobra wiadomość, to sporo osób zastanawiało się, jak to będzie wyglądać w praktyce. Wstępnie już wiemy.
Większych problemów z „ogarnięciem tematu” nie mieli ci, którzy nie korzystają z żadnych no limitów i płacą za każdą minutę połączenia, wysłany SMS i MMS czy przetransferowany MB. Takie osoby za granicą za każdą z ww. aktywności zapłacą dokładnie tyle samo, co w kraju.
„Schody” zaczynają się jednak w przypadku użytkowników, korzystających z jakiegokolwiek no limitu. Czy to oznacza, że będą mogli rozmawiać lub/i SMS-ować do woli również w każdym kraju, należącym do Unii Europejskiej, bez obaw, że po powrocie do domu, na widok rachunku, ugną im się nogi? Cóż, niestety nie.
Jak wynika ze wstępnych deklaracji naszych operatorów, takie osoby będą „kasowane” za każdą minutę wykonanego połączenia, pojedynczy SMS i MMS oraz MB zgodnie z cennikiem. Te się więc wkrótce zmienią, ponieważ w 3 na 4 sieciach w dokumentach opłaty są wyzerowane. Jedynie Plus używa określenia „promocja”, a w tabelkach umieszcza normalne stawki. Oczywiście użytkownicy zostaną o wszystkim powiadomieni z odpowiednim wyprzedzeniem.
Zanim jednak podniesie się larum, że jak to?! miało nie być opłat roamingowych, a jednak są?! należy wyjaśnić, że „brak opłat roamingowych” nie oznacza tego samego, co „brak opłat w ogóle”. Aktualnie bowiem, jeżeli ktoś jest za granicą, płaci podstawową stawkę (np. 29 groszy za wykonane połączenie), ale dodatkowo też właśnie „opłatę roamingową” – dlatego ostatecznie wychodzi (na przykład) 54 groszy. Od 15 czerwca opłaty roamingowe zostaną zniesione, ale resztę operatorzy mają pełne prawo pobierać.
Jednak według wstępnych wyliczeń i tak klienci wyjdą na plus, ponieważ rachunek za telefon po podróży (ale tylko w obrębie Unii Europejskiej) może być niższy nawet o 35% od dotychczasowego.
Źródło: rpkom.pl